Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Zenitem Sankt-Petersburg

Autor: Mariusz Lentowicz Dodano: 13.09.2021 19:20 / Ostatnia aktualizacja: 13.09.2021 19:27

Już we wtorek o godzinie 21:00 Chelsea rozpocznie zmagania o obronę trofeum Ligi Mistrzów. Pierwszym krokiem będzie spotkanie z Rosyjskim Zenitem Petersburg. Przed tym meczem menedżer The Blues odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

 

Czy wygranie Ligi Mistrzów uważasz za największy sukces w trenerskiej karierze?

­– Jeśli miałbym szybko odpowiedzieć, to powiedziałbym, że tak, ale ogólnie uważam, że dość trudno jest oceniać swoje osiągnięcia i być własnym sędzią. Zawsze starałem się dowodzić drużyną najlepiej jak potrafię wraz ze swoim sztabem i wydobyć ze swoich drużyn wszystko co najlepsze. Robiłem to, gdy trenowałem zespoły młodzieżowe i robię to nadal.

 

­– Patrząc pod kątem prestiżu, tak, to najważniejsze trofeum w mojej karierze trenerskiej. To była wielka noc i wielkie doświadczenie. Jednak szczerze mówiąc czuję, jakby to było dawno temu i jest to konieczne aby dal fazy grupowej w tej edycji Ligi Mistrzów i jest on najważniejszy.

 

Dla Romelu Lukaku zdobycie bramki na Stamford Bridge było marzeniem. Czy  takie rzeczy wpływają na pracę z nim?

 

­– Cóż, marzył o tym od kiedy był małym chłopce, a teraz może spełniać to marzenie i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy dzielić z nim to wspaniałe doświadczenie. To uroczy facet, miły, ale twardy zawodnik. Wszyscy wiemy, jak ważny jest dobry start na pozycji napastnika w nowym klubie, aby nie czekać zbyt długo na swoje bramki. Jesteśmy więc bardzo szczęśliwi, że odpłaca się golami. Miejmy nadzieję, że jutro będzie mógł kontynuować zdobywanie bramek i mieć decydujący wpływ na wynik.

 

Czy N'Golo Kante i Christian Pulisic są gotowi do gry?

 

­– Christian nie trenował z zespołem przez ostatnie 10 dni. Chcemy aby wrócił na boisko, lecz póki co trenuje indywidualnie i wraca do pełni sił. N'Golo miał dwie sesje treningowe wczoraj i dziś, ale mecz Ligi Mistrzów przychodzi trochę za wcześnie. Nie będziemy podejmować ryzyka teraz w tym momencie sezonu. Postanowiliśmy, że nie wystąpi w jutrzejszym meczu, jednak będzie trenował z drużyną, aby być gotowym na mecz z Tottenhamem.

 

Czy zwycięstwo w Lidze Mistrzów zmieniło twoją mentalność, czy czujesz się inaczej?

 

­– Przez kilka dni czułem się inaczej. W końcu nic nie jest tak dobre jak wygrana pucharu. Do finału dotarłem już rok wcześniej z inną drużyną i miałem poczucie, że to duże osiągnięcie, ale nie da się tego porównać do zdobycia trofeum. To ogromna różnica i gdy tego dokonasz od razu zdajesz sobie z tego sprawę. Wiele rzeczy się zmienia, postrzeganie z zewnątrz, radość, doświadczenie, pewność siebie, którą twój zespół zyskuje dzięki wygranej. Doświadczyłem tego po raz pierwszy może z akademią Mainz, kiedy wygraliśmy tytuł mistrza Niemiec Under-19.

 

­– Już gra w półfinale i finale są wielkimi osiągnięciami, jednak nie da się tego porównać z wygraną. Wtedy wszystko się zmienia. Najważniejsze jednak aby nie patrzeć wstecz i utrzymać głód sukcesów. Wygrana zmienia twoje samopoczucie, atmosferę w klubie i mentalność graczy i daje dużo pewności siebie. Jednocześnie jest to absolutnie konieczne, aby o tym zapomnieć i zacząć od zera, i ponownie pokazać ten głód i mentalność. To jest to, czego wymagam od siebie i od wszystkich dookoła, że nie zmieniamy się pod względem głodu. Następny krok czeka nas już jutro.

 

Na ławce rezerwowych może zasiąść 12 piłkarzy i to prawdopodobnie oznacza to, że Loftus-Cheek, Sarr i Barkley znajdą się na niej. Jaka jest twoja wiadomość dla tych graczy i czy są w sytuacji, w której muszą się przygotować na te mecze?

 

­– To jest akurat bardzo proste. Jeśli zostaniesz zarejestrowany to twoim obowiązkiem jest być gotowym. Kiedy przebierasz się w szatni, przychodzisz tu do Chelsea każdego dnia, to twoim obowiązkiem jest być gotowym. To jest podstawa do wszystkiego. Kiedy wchodzisz do tego budynku, wchodzisz na boiska treningowe, musisz być gotowy. Kiedy już jesteś na liście, musisz być gotowy. Musisz trenować każdego dnia, aby grać. To jest linia podstawowa. Tutaj nikt nie dostaje prezentów.

 

­– Malang, Ruben i Ross znajdą się w kadrze na jutrzejsze spotkanie. Z jakiegoś powodu nie znaleźli innych klubów i zostali tutaj. Cokolwiek to jest, nie ma to znaczenia. Teraz zasługują na to, by zrobić kolejny krok i być częścią tej grupy, a jako ta grupa musisz dorównać wysokim oczekiwaniom, jakie mamy wobec siebie. To takie proste. Muszą być gotowi na każdy mecz. Pokazują dobrą mentalność i odkładają na bok swoje osobiste sytuacje. Żyją z dnia na dzień, tego właśnie wymagamy. Nie składa się żadnych obietnic, ale wszystko może się zdarzyć.

 

Czy uważacie się za jednego z faworytów do wygrania Ligi Mistrzów w tym sezonie?

 

­– Możecie robić co chcecie, to nie zmieni naszego podejścia. W zeszłym sezonie wyszliśmy trochę z cienia i niewielu ludzi pomyślałoby, że ostatecznie to my będziemy zwycięzcami tych rozgrywek. Ale wierzcie lub nie, myślę, że jest wiele drużyn, które mogą wygrać. Potrzebujesz trochę szczęścia i rozpędu oraz zgranej grupy. W tych rozgrywkach jest wiele zespołów, które mają dobrą grupę, silny klub, dobrych zawodników, dobrych trenerów. Ten turniej jest bardzo otwarty i wszystko jest możliwe.

 

­– Trzeba pamiętać, że w tym roku zaczynamy od zera. Mamy zero punktów i Zenit przyjeżdża z takim samym dorobkiem, więc każdy ma takie same szanse. Naszym celem jest więc osiąganie najwyższego poziomu w każdym meczu, jeśli to zrobimy, wszystko jest możliwe. Jeśli tego nie zrobimy, nie będziemy długo w Lidze Mistrzów. To jest tak proste.

 

Finał Ligi Mistrzów był ostatnim spotkaniem, które rozegrał Ben Chilwell. Nie wystąpił w żadnym spotkaniu podczas EURO. Czy jest to dla niego trudna sytuacja i czy rozmawiałeś z nim?

 

­– To absolutnie było dla niego trudne i myślę, że jest to całkiem normalne. W zeszłym sezonie wygrał Ligę Mistrzów. Miał wiele świetnych występów w końcówce poprzedniej kampanii. Rozgrywał mecze na bardzo wysokim poziomie. EURO było dla niego osobiście trudne, ponieważ wydaje mi się, że liczył na otrzymanie kilku szans. Nie udało mu się to, wieć z pewnością było to dla niego trudne, ponieważ włożył w to dużo pracy i wysiłku.

 

­– Jeśli nie pocisz się na boisku to czujesz się częścią drużyny, ale nie w pełni. Nie jesteś w 100 procentach zaangażowany i to dziwne uczucie. Konieczne było ciągłe trenowanie przez cztery lub pięć tygodni. Potem miał osobistą przerwę i trudno było mu się całkowicie zrelaksować i zrzucić z barków osobiste rozczarowanie. Kiedy tu przyjechał, czułem, że jest zmęczony psychicznie. Wciąż martwił się sytuacją, a jednocześnie musiał się z nią pogodzić.

 

­– Miał też ogromnego pecha, ponieważ Marcos trenował z nami od początku okresu przygotowawczego, brał udział w każdej sesji treningowej i wykorzystał tę szasnę świetnie rozpoczynając tegoroczne rozgrywki. Zarówno Marcos, jak i Ben to specjaliści na swojej pozycji, dlatego rywalizacja między nimi jest trudna.

 

­– Odbyliśmy kilka rozmów z Chilly'm na temat sytuacji. On wie, że ja zrobiłbym to samo w drugą stronę - zaufałbym mu, gdyby był tutaj i pokazał taką osobowość i postawę, jak Marcos. Popychają się nawzajem i nie ma obecnie większych zmartwień dla Chilly'ego. Musi być teraz cierpliwy i dalej trenować. Musieliśmy dać mu trochę czasu, aby był trochę bardziej cierpliwy wobec siebie. Aby ponownie odnalazł radość z przebywania na boisku i nie chcieliśmy kłaść na nim presji.

 

­– Niestety w spotkaniach Premier League mamy tylko trzy zmiany. W innym przypadku z pewnością otrzymałby już kilka cennych minut gry. Sytuacja się dla niego zmieniła. Jest w dobrej formie, w formie mentalnej i sportowej oraz ma dobre nastawienie, więc może zagrać w każdym meczu.

 

Czy biorąc pod uwagę to, że zastąpiłeś Franka Lamparda w zeszłym sezonie uznajesz zwycięstwo w Lidze Mistrzów jako swój własny sukces?

 

­– Nigdy nie było dla mnie problemem całkowite zaakceptowanie pracy, jaką Frank wykonał w całej fazie grupowej. Wiem jaka była sytuacja gry przychodziłem, ale oczywiście czuję, że to moje trofeum. Czuję jakbym po prostu wygrał Ligę Mistrzów, a nie jej część. Oczywiście Frank ma w tym swój wielki udział, ale w meczach pucharowych i podczas finału to ja byłem odpowiedzialny za drużynę. Nie oznacza to, że negujemy pracę i wysiłek, który wykonał Frank.

 

­– Czy mam poczucie, że mam coś do udowodnienia? Że powinienem pokazać, że potrafię przejść fazę grupową. Absolutnie nie. Nikt nie wstydzi się tutaj przyznać, że walczymy o każdy konkurs, w którym gramy. W każdym meczu Ligi Mistrzów gramy o jak najlepszy wynik. Jutro są nim trzy punkty. Może to zabrzmi super nudno, ale tak właśnie jest i chcemy mieć jutro dobry start, a zaczynamy od zera, jak każdy i zobaczymy jak długa podróż nas czeka w tym sezonie. Mam nadzieję, że uda mi się udowodnić Wam i sobie, że jestem w stanie przejść całą drogę, ale jest jeszcze trochę za wcześnie, by o tym mówić. Na razie chcemy podejść do jutrzejszego spotkania z pozytywnym nastawieniem.

Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Wojtas
komentarzy: 3223
13.09.2021 19:51

Szczerze to po cichu liczę na występ Chilwella . Nawet jak nie będzie mu szło to wejdzie za niego Alonso.

ChelseaGol
komentarzy: 4312
13.09.2021 21:16

Chilwell w końcu i tak dostanie szansę gry,zdecydowanie mecz z Zenitem jest dobrym momentem na zmiany w składzie tuż przed meczem derbowy z Tottenhamem..

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close