JESTEŚMY NAJLEPSI W EUROPIE! Wnioski po finale Ligi Mistrzów Manchester City 0:1 Chelsea

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 30.05.2021 14:12 / Ostatnia aktualizacja: 30.05.2021 14:18

To był niesamowity wieczór, jeden z najlepszych w historii Chelsea. Taki scenariusz jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się być odległym marzeniem, a teraz stał się faktem. Chelsea jest najlepszą drużyną w Europie! Pokonaliśmy Manchester City, chociaż każdy skazywał nas na porażkę. To Guardiola miał wygrać, a eksperci prześcigali się na argumenty, które miały przemawiać za Hiszpanem. Thomas Tuchel w tym czasie wdrożył plan, który zaowocował zdobyciem trofeum. Rywale byli mocni, ale to Chelsea była bezwzględna. Mimo szalonego sezonu i przeciwności losu, znów jesteśmy na szczycie! Euforia będzie trwała jeszcze długo, a pochwały dla trenera i piłkarzy The Blues się nie kończą. Zasłużony triumf i pokazanie światu, że Chelsea to potężna drużyna.

 

Perfekcja

 

Czy będzie przesadą, jeżeli napiszę, że Chelsea rozegrała perfekcyjny mecz? Pewnie tak, ale skoro udało nam się pokonać faworyzowaną drużynę Pepa Guardioli i sięgnąć po puchar Ligi Mistrzów, to chyba trudno doszukiwać się błędów. Tego wieczoru w Porto nikt i nic nie mogło stanąć na drodze rozpędzonej, niebieskiej machiny. To był mecz, w którym każdy był maksymalnie skupiony. Nie było szans, żeby ktoś strzelił nam bramkę, nawet gdyby mecz trwał 180 minut. Dużo mówiło się o tym, że to Katalończyk ma więcej argumentów. Wymieniano jego trofea, staż w Manchesterze City, że to musi być TEN sezon. Thomas Tuchel pozbawił złudzeń rywala i dopiął swego. Był to przecież drugi finał Ligi Mistrzów z rzędu dla Niemca. To zdecydowanie nie był przypadek, że dotarł do niego kolejny raz. Możemy mówić o niewykorzystanych sytuacjach Wernera czy Pulisica, ale kiedy ostatecznie udało się zwyciężyć, odchodzi to na dalszy plan. Nikt nie będzie tego analizował ani się tym przejmował. Najważniejsze jest to, że w tym sezonie okazaliśmy się najlepszą drużyną w Europie. Pokonaliśmy mistrza Anglii, mistrza Hiszpanii, najbardziej utytułowaną drużynę w Lidze Mistrzów. Czy musimy cokolwiek udowadniać? To był najlepszy możliwy występ finałowy, gdzie piłkarzom nie można wiele zarzucić. To była przyjemność oglądać swoją ukochaną drużynę, która tak doskonale radzi sobie w najważniejszym meczu sezonu. 

 

Zakończenie najlepsze z możliwych

 

W piłce klubowej nie ma piękniejszego zakończenia sezonu niż zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Taki rezultat pokazuje pracę Thomasa Tuchela i wszystkich piłkarzy. To był wyczerpujący, trudny sezon, w którym działo się wszystko. W pewnym momencie byliśmy daleko od czołowej czwórki w lidze, Liga Mistrzów to był tylko sen wariata, a nienajlepsza dyspozycja nie napawała optymizmem. Nie będę tutaj podsumowywał całego sezonu, analizował wszystkich składowych itd. Chcę tylko podkreślić, że to zakończenie jest tym bardziej pięknie, że nikt się go nie spodziewał. Od kilku lat mówi się o drużynach jak Manchester City czy PSG, że muszą zdobyć w końcu Ligę Mistrzów. Owszem, obie te drużyny były w finale, ale zabrakło mentalności zwycięscy, którą Chelsea ma. Thomas Tuchel już w zeszłym sezonie zrobił świetną pracę, ale zaważyła chyba sfera mentalna liderów zespołu i wysoka forma Bayernu. W tym roku rywalem była drużyna podobnej klasy, ale były trener PSG wyciągnął wnioski i tym razem to on był górą. Niemiec może teraz świętować, ale końcówka sezonu wcale nie była bezbłędna. Indywidualne pomyłki, bezsilność w niektórych spotkaniach, przegrany puchar i TOP 4 w Premier League wywalczone rzutem na taśmę. Wniosek jest taki, że mimo gorszych chwil, trener potrafił wykrzesać z zespołu to co najlepsze w najważniejszym momencie. Kto dziś przejmuje się meczami z Leicester w pucharze czy z Arsenalem i Aston Villą w lidze? Wszystko to odchodzi w zapomnienie, a na pierwszy plan wysuwa się euforia i podziw dla tego projektu. Mogliśmy być bardzo smutni, a jesteśmy najszczęśliwsi na świecie. To jest właśnie piłka nożna i jej piękno. Tak kończą mężczyźni, w pełni zasłużone trofeum.

 

Najważniejszy moment, najwyższa forma

 

Nie da się ukryć, że to był najważniejszy moment sezonu. Kibice na takie dni czekają latami, a piłkarze czasem całą karierę. Cały ten sezon w Lidze Mistrzów w wykonaniu Chelsea był niesamowity, a ten finał to zwieńczenie. Nasi rywale też nie dali szans przeciwnikom w drodze do Porto, ale w pojedynku z The Blues zabrakło im argumentów. Nachwaliłem się już Tuchela, jestem pod wrażeniem, jaką pracę wykonał i jak przygotował piłkarzy na ten mecz. Na pochwały zasługuje tak naprawdę każdy z osobna. Zaczynając od Mendy'ego, przez wszystkich obrońców, pomocników, graczy ofensywnych aż po całą ławkę rezerwowych. W tym meczu wystąpiło 14 zawodników, ale do tego sukcesu każdy dołożył swoją cegiełkę. Kto był najlepszy? Kante, Havertz, może któryś z obrońców? Wygrała przede wszystkim drużyna, ale każdy z osobna zaprezentował najwyższą formę i włożył całe serducho w ten mecz. Mendy był bezbłędny jeśli chodzi o wyjścia, rozgrywanie, dał spokój całemu blokowi defensywnemu. Wszyscy obrońcy spisywali się znakomicie w defensywie i rozegraniu. Neutralizowali ataki rywala w taki sposób, że trudno wyróżnić jakąś świetną okazję Obywateli. Kiedy robiło się gorąco, to rzucali się pod nogi przeciwnika i za każdym razem robili to czysto i skutecznie. Thiago Silva, który zagrał niecałe 40 minut, zdążył dać bardzo wiele zespołowi. Andreas Christensen zastąpił go w taki sposób, że nie odczułem braku Brazylijczyka. Jego uraz to oczywiście wielka strata, ale swoje zasługi miał, a jego następca spisał się na medal, tak samo jak każdy inny obrońca. Trzeba pamiętać, że Duńczyk stracił cztery mecze ze względu na uraz, wszedł na boisko w trudnej sytuacji i dźwignął ten ciężar. To już jest ten moment, kiedy możemy mówić o wykorzystanym potencjale stopera. Pół roku wystarczyło, żeby zmieniło się jego postrzeganie. To cieszy, a szczelna defensywa jako monolit to także jego zasługa. Pomoc spisała się równie fantastycznie, a N'Golo Kante to już jest taka jakość, której nie trzeba podkreślać. Gracz meczu według UEFA, nieustępliwy, dokładny, po prostu niezbędny. Jego partner ze środka pola nie odstawał poziomem, a druga linia tworzyła zaporę nie do przejścia. Ofensywni piłkarze tez spełnili oczekiwania. Gol Havertza to jeden z kluczowych momentów spotkania, ale podanie Mounta również przejdzie do historii. Timo Werner znów napsuł trochę krwi fanom, ale zrobił miejsce rodakowi w sytuacji bramkowej i przez cały mecz harował na boisku, więc można mu wybaczyć. Oprócz Christensena na boisku z ławki zameldowali się jeszcze Pulisic i Kovacić. Pierwszy miał doskonałą sytuację na powiększenie przewagi, drugi zaś dał spokój w ostatnich 10 minutach meczu. Obie te zmiany wniosły coś pozytywnego, ale to Christensen dostał najwięcej czasu, miał najtrudniejsze zadanie, więc jego trzeba pochwalić najbardziej. Manchester City nie dostał takiego zastrzyku jakości z ławki, a to też mogło zawarzyć o meczu. Mówi się przecież o szerokich kadrach obu zespołów, ale i w tym elemencie Chelsea okazała się lepsza. Przykrym akcentem finału były kontuzje Thiago Silvy i Kevina De Bruyne, ale mamy nadzieję, że obaj panowie szybko wrócą do zdrowia. Historyczny moment, niesamowity występ całej drużyny i każdego z osobna. Chelsea zapracowała na ten sukces, a rola ,,underdoga" najwyraźniej pasuje The Blues. Tak w 2012 jak i dziś, skazywani na porażkę, musieli udowodnić wszystkim, że są najlepsi. I zrobili to... ZNOWU! 

 

A już niebawem...

 

Chelsea jest najlepszą drużyną w Europie, a już niebawem może i na całym świecie! Do Klubowych Mistrzostw Świata jeszcze daleko, na horyzoncie jawią się Mistrzostwa Europy, ale warto przypomnieć, że triumf w Lidze Mistrzów niesie za sobą jeszcze kilka przyjemnych spraw. Oprócz oczywistego miana najlepszej drużyny w europejskiej piłce i złotych naszywek na koszulkach, Chelsea w przyszłym sezonie rozegra Super Puchar Europy i wspomniane Klubowe Mistrzostwa Świata. Pamiętamy 2012 rok, wtedy też dostąpiliśmy tego zaszczytu. Niestety wówczas nie udało się wygrać ani w Europie, ani poza nią. Teraz The Blues staną przed kolejną szansą. Do obu tych rozgrywek jeszcze trochę, ale perspektywa dwóch kolejnych trofeów w gablocie daje dodatkową dawkę ekscytacji. Na razie euforia trwa, piłkarze mają trochę odpoczynku, a fani po dziewięciu latach znów dumnie mogą przyznać, że Chelsea nie ma sobie równych.

Author: Dresu

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Bryan
komentarzy: 1288
30.05.2021 18:25

Jak słusznie zauważył autor, niesamowite jest to, że pokonaliśmy mistrzów Hiszpanii, Anglii i zespół, który ma na koncie największą ilość wygranych tytułów Ligi Mistrzów w historii. To się wręcz w głowie nie mieści, że to właśnie My tego dokonaliśmy...

Jeśli chodzi o perfekcję, to na pewno osiągnęliśmy ją już w obronie. Zostało popracować nad atakiem, a będziemy jeszcze potężniejsi.

yogi
komentarzy: 4
30.05.2021 17:32

i od razu świat jest piękniejszy, ....... taki niebieski ! BRAWO !!!

kijozz
komentarzy: 197
30.05.2021 14:46

Nic dodać, nic ująć! :)

polska_emi
komentarzy: 71
30.05.2021 14:45

KOCHAAAAAAAAAAM

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close