Półfinał FA Cup wywalczony przed przerwą reprezentacyjną. Wnioski po meczu Chelsea 2:0 Sheffield

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 21.03.2021 17:13 / Ostatnia aktualizacja: 21.03.2021 17:13

Wygraliśmy z Sheffield United 2:0. Nie jest to może wielkie zaskoczenie, ale patrząc na przebieg meczu, a zwłaszcza drugiej połowy, można odetchnąć z ulgą. Goście stworzyli sporo sytuacji bramkowych i nie było po nich widać, że niebawem najpewniej pożegnają się z Premier League. Jak widać Puchar Anglii dał im nową nadzieję, ale na szczęście dla The Blues udało się wygrać i awansować do półfinału zachowując kolejne czyste konto.

 

Rhian Brewster: niedoszły bohater

 

Powyższe zdanie brzmi trochę jakby było wyjęte z równoległego wszechświata. Nazwisko Brewster i słowo bohater raczej nie są często spotykane ze sobą w parze. Dziś jednak mogło się to wydarzyć i to dużo mówi o postawie Chelsea w drugiej połowie. Użyłem tu postaci Brewstera ze względu na jego przeszłość w Chelsea, a także aby podkreślić, że było blisko sporej niespodzianki. Sheffield mogło doprowadzić do wyrównania, a przez dobre 20-30 minut meczu wyglądali naprawdę bardzo dobrze. Brakowało tam jakości i zimnej krwi przy wykańczaniu akcji, ale nadal nie wystawia to laurki gospodarzom. Oczywiście udało się zachować czyste konto i awansować, dlatego można powiedzieć, że taka krytyka jest na wyrost, ale ewentualna dogrywka i potencjalne odpadnięcie z Szablami byłoby sensacją, z jaką fani Chelsea nie chcieliby się pogodzić. To jeszcze nie był zimny prysznic, a raczej chwilowe przyłożenie worka z lodem na gorące głowy piłkarzy Tuchela, którzy zwykle zachowują spokój. Jedni zasłużyli na pochwały, inni wręcz przeciwnie, ale o tym za moment.

 

Wybory Tuchela

 

Nie możemy krytykować niemieckiego trenera za jego wybory. On sam najlepiej wie, którzy zawodnicy potrzebują odpoczynku, którzy powinni grać, by utrzymać pewność siebie i dobrą formę, a kto musi się odbudować. Dziś odpoczywał Rudiger, Kante, Werner czy Azpilicueta. Swoją szansę wykorzystał Kepa Arrizabalaga, który zachował czyste konto i kilka razy ratował swój zespół przed stratą gola. W nowej roli został sprawdzony Emerson, który zamiast biegać przy linii, musiał grać w trzyosobowym bloku stoperów. Z dobrej strony pokazał się także Billy Gilmour, który z radością przyjmuje kolejne minuty od trenera. Cała defensywa wyglądała dobrze, a chyba szczególnie należy wyróżnić Kurta Zoumę, który zwycięsko wychodził z indywidualnych pojedynków mogących stworzyć realne zagrożenie. Pozostali partnerzy Francuza również bez zarzutu, podobnie jak Mateo Kovacić, który grał przed nimi w parze ze wspomnianym wcześniej młodym Szkotem. Odbudować się próbuje cały czas Pulisic i mimo sporej ochoty do gry i kilku efektownych zagrań, Amerykanin nie zdobył gola, co raczej nie wpłynęło pozytywnie na jego psychikę. Olivier Giroud zaliczył natomiast anonimowy występ i nie ma go za co chwalić. Ben Chilwell, Mason Mount i Callum Hudson-Odoi nie zeszli poniżej swojego poziomu, choć zdarzały się spotkania, w których mieli większy wpływ na wynik drużyny. Właściwie tylko jedna zmiana Tuchela dała prawdziwą korzyść. Hakim Ziyech zdobył bramkę i przekreślił marzenia Sheffield o dogrywce. Słabo zaprezentował się Azpilicueta, czego dowodem była akcja z McGoldrickiem przy linii końcowej boiska. James, Havertz i Kante poprawnie, ale nie dali też powodów do pochwał. Tuchel mógł odczuwać stres w drugiej połowie meczu, ale ostatecznie to on wychodzi zwycięsko z tego pojedynku i melduje się w półfinale FA Cup. Piłkarze nie zawiedli, choć pachniało niespodzianką.

 

Last but not least

 

Ostatecznym, najważniejszym wnioskiem jest oczywiście to, że znów wygraliśmy. Jesteśmy w grze o finał Ligi Mistrzów, walczymy o czołową czwórkę w Premier League, a także o Puchar Anglii. Pamiętajmy, najważniejsze są zwycięstwa. Oczywiście, analiza jest potrzebna i Niemiec na pewno wyciągnie wnioski z dzisiejszej lekcji, a nam pozostaje cieszyć się z tego rezultatu. Brak kontuzji, czyste konto, dwa gole, awans do półfinału. Tak brzmiałyby skrócone wnioski do tego meczu. Ciągle nie ma na nas mocnych i nikt nie potrafi pokonać Chelsea. Niech ta chwila trwa wiecznie. Przerwę reprezentacyjną będziemy spędzać w dobrych humorach, a walka o trofea trwa. Za chwilę ostatnia prosta sezonu i już nie możemy doczekać się tych emocji!

 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close