Remisowy koniec roku. Wnioski po meczu Chelsea 1:1 Aston Villa
Dodano: 28.12.2020 21:19 / Ostatnia aktualizacja: 28.12.2020 21:19Duże oczekiwania, apetyt na komplet punktów i chęć zakończenia złej serii. Chelsea dziś zawiodła, remis z Aston Villą niewiele daje, a gra wciąż jest toporna. Przyjezdni są w formie, ale zdaje się, że podział punktów ucieszył ich bardziej. Chelsea ma kłopoty, a trudno mówić o pozytywach po takim spotkaniu.
Frank bez pomysłu
Ciągłe wrzutki i bicie głową w mur. To zdanie najlepiej opisuje ostatnie występy podopiecznych Franka Lamparda. W pewnym momencie sezonu graliśmy z polotem i wychodziło niemal wszystko, a teraz mamy wiele problemów. Dośrodkowania to z pewnością ważny element gry, a bramki strzelone po wrzutkach cieszą, ale nie możemy uciekać się tylko do tego. Dobrze ustawiony rywal nie dopuści do tego, by przegrać mecz, gdy rywal gra tak jak Chelsea dzisiaj. Znów zabrakło konkretów. Nikt nie chciał wziąć gry na siebie, a The Villans zneutralizowali ofensywę gospodarzy. Mecz nie był wielkim widowiskiem i główny zarzut to brak trzech punktów. Gdyby udało się wygrać i zakończyć rok z trzema punktami, pewnie nikt nie czepiałby się dziś Lamparda. Jego pomysł na grę okazał się być jednak mało skuteczny i w konsekwencji straciliśmy dwa punkty. Na nowy rok wypada życzyć Frankowi wielu nowych, dobrych pomysłów, bo straciliśmy zbyt dużo punktów, by z uporem maniaka brnąć w to samo.
Zawstydzająca postawa
Jeżeli stoperzy chcieli w tym meczu udowodnić, że są w stanie godnie zastępować kolegów z pierwszego składu, to zdecydowanie im nie wyszło. Bramka El-Ghaziego to poniekąd wina Christensena, który nie po raz pierwszy przegrywa przebitkę czy fizyczne starcie, w konsekwencji czego pada gol. Duńczyk odstaje, a Rudiger wcale nie prezentuje wyższego poziomu. Obaj są dość długo w klubie, są reprezentantami swoich krajów, a mimo wszystko wyglądają w każdym meczu, jakby zaliczali debiut. Żaden z nich nie był liderem, Zouma i Silva mogą spać spokojnie i nie martwić się o miejsce w składzie. Równie źle, a może nawet gorzej zaprezentował się Jorginho. Włoch nie zrobił nic, z czego można go zapamiętać. Absolutnie anonimowy występ, w którym ofensywa nie zyskała nic. Nawet znany ze swojej solidności kapitan, Cesar Azpilicueta, prezentował się poniżej oczekiwań. Tak naprawdę niewiele dobrego możemy powiedzieć o zawodnikach The Blues. Chwalony tygodniami Mendy popełnia błędy i stwarza zagrożenie niebezpiecznymi podaniami, a ofensywne akcenty nie sprawiają, że rywal drży ze strachu. Ten mecz wyglądał tak, jakby piłkarze mieli przywiązane ciężarki do nóg. Nawet najwięksi optymiści nie wierzyli, że po ostatnim gwizdku będziemy mieli strzeloną przynajmniej jedną bramkę więcej od rywala. Może to zmęczenie, może zawodnicy wykonują polecenia trenera, który źle planuje taktykę na mecz. Ewidentnie coś się zacięło i każdy gra poniżej swojego poziomu.
Punkty dla wszystkich
Rywale zabierają nam punkty przy każdej możliwej okazji. Przez cały miesiąc udało nam dwukrotnie wygrać w Premier League, przegraliśmy trzy mecze, a dziś podzieliliśmy się punktami. Pomijając fakt, że z Aston Villą od dawna nie straciliśmy punktów, to teraz właściwie każdy staje z nami do walki z myślą: ,,Jeden punkt w tym meczu to plan minimum". Nie wygląda to dobrze, rywale wykorzystują każdy nasz błąd. The Villans wcale nie byli dziś zespołem, który ewidentnie zasłużył na punkt. To Chelsea zaprezentowała się na tyle mizernie, że nie zasłużyła na trzy oczka. Rywale punktują, czołówka zaczyna się krystalizować, a my niestety wypadliśmy z walki o najwyższe cele. Wymowny jest fakt, że Aston Villa ma taką samą liczbę punktów jak The Blues, choć rozegrała dwa spotkania mniej. Punktujemy naprawdę słabo, a z takim potencjałem kadrowym powinniśmy znajdować się przynajmniej trzy pozycje wyżej. W najgorszym wypadku będziemy na dziewiątym miejscu na zakończenie roku. Kompromitacja? Chyba tak, a jeżeli dalej będziemy grać w ten sam sposób, to straty mogą być nie do odrobienia. Trzeba szybko wrócić do tej gonitwy, a nie ma w niej miejsca dla słabych.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Postawmy sprawę jasno, gramy piach. Mimo wcześniejszej serii bez porażki, musiała w końcu wyjść indolencja i schematyczność naszej gry. Po prostu wszyscy nas rozczytali. Na tym polega poważna piłka i poważna trenerka - wyciągasz wnioski i reagujesz. Tak zrobili wszyscy nasi przeciwnicy, nawet Arteta [ co za wstyd...] Natomiast Frank brnie w nieudolność przez co gramy bez motywacji, powtarzalnie, wolno i bez pomysłu. Nie da się tego oglądać. Nie tak się umawialiśmy, Panie Lampard.
Co do wczorajszego meczu. Jeżeli kto mi wytłumaczy DLACZEGO w tak napiętym terminarzu spotkań Lampard wystawia w ciągu 48 godzin dwukrotnie Chillwela [ który na dodatek chwile wcześniej miał poważnie wyglądające zdarzenie z kostką], to będę bardzo wdzięczny. Po co jest na ławce Emerson? Przecież nie jest aż tak słaby żeby nie zagrać choćby 45 minut z Arsenalem. To samo tyczy sie Kante i Mounta. Zajechanie tych graczy nie jest zbyt roztropne i mądre.
Nie chce sie wymądrzać, ponieważ jestem tylko małym, nic nie znaczącym robaczkiem, który ogląda mecze w domu i objada sie chipsami, ale ten test, ten eksperyment musi się skończyć. Frank nie jest [ i nikt mi nie zapewni że będzie w przyszłości....] gotowy do trenowania drużyny piłkarskiej na takim poziomie. Jego kariera piłkarska to jedna sprawa, której nikt nie podważa, natomiast bycie trenerem to już inna para kaloszy. Musimy zacząć odróżniać te dwie sfery, inaczej zadomowimy się w przeciętności i frustracji na dobre.
Absolutna prawda.
Frank Lampard must go on !
Konieczna zmiana formacji i stylu gry .
Frank Lampard must go on !
Tak dalej niz 8-10 miejsce nie zajedziemy !
Frank Lampard must go on !