Hiszpania podbita! Wnioski po meczu Sevilla 0:4 Chelsea

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 03.12.2020 00:02 / Ostatnia aktualizacja: 03.12.2020 00:08

Mecz Chelsea z Sevillą można było oglądać z otwartymi ustami. Można było mieć mieszane uczucia co do składu przed rozpoczęciem spotkania, ale kiedy tylko się zaczęło - zastygliśmy. To był znakomity mecz, mocny początek, pełna kontrola, popis naszych piłkarzy. Główny wniosek jest następujący - Giroud zagrał występ kompletny, jak na mistrza świata przystało. Mecz o prym w grupie E to jednak nie tylko Olivier Giroud, choć napastnik dziś zdecydowanie przyćmił kolegów.

 

Odwaga Lamparda

 

Każdy wie, że ilość spotkań w grudniu jest porażająca. Siedem meczów w tym miesiącu to prawdziwy maraton. Ponadto, zagraliśmy kilka dni wcześniej bardzo wymagające spotkanie z ekipą Jose Mourinho, którego Tottenham taktycznie potrafił rozbroić choćby Pepa Guardiolę. Patrząc na skład, a przede wszystkim formację obronną, kibice mogli być lekko zdziwieni. Rotacja prędzej czy później oczywiście musiała nastąpić. Mimo wszystko mało kto spodziewał się, że wyjdziemy na mecz o pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów takim ustawieniem. Aż dziewięć zmian względem derbowego meczu ze Spurs! Jedni wracają po kontuzji, inni są bez regularnego rytmu meczowego. To był plan, który z pewnością nie był skazany na zwycięstwo, a jednak wszystko poszło zadziwiająco łatwo. Przynajmniej na łatwe wyglądało, bo choć Sevilla też wyszła na mecz bez kilku podstawowych graczy, to nie znam osoby, która przewidziałaby wynik 0:4. Dziś zagrało absolutnie wszystko, a Frank Lampard z uśmiechem i uniesioną głową może mówić, że wykonał zadanie. Jest życie bez Thiago Silvy czy Timo Wernera i to jakie!

 

Blitzkrieg

 

Wybory personalne to jedno, a realizacja planu to drugie. Widać było, że Lampard ma dość meczów na bezbramkowy remis z silnymi rywalami. Takim rezultatem zakończył się poprzedni mecz z Sevillą, a także spotkanie z Manchesterem United i Tottenhamem. Gra defensywna mogła cieszyć, ale mając tak ofensywnie usposobionych piłkarzy w składzie, 0:0 nie zadowala. Dziś ruszyliśmy od razu, zdecydowanie, bez kompleksów. Szybko udało się zdobyć bramkę, bo już w 8. minucie Giroud strzelił pierwszego gola po zagraniu powracającego do zdrowia Havertza. Później gospodarze doszli nieco do głosu, w pierwszej połowie oddali 10 strzałów, ale tylko 2 w światło bramki. Lampard osiągnął swój cel, jakim było pokazanie Hiszpanom miejsca w szeregu. Graliśmy świetnie, nie wystrzegając się co prawda drobnych błędów, ale odwaga i determinacja zrobiły swoje. Druga połowa to nie była tylko formalność. Zrobiliśmy trzy razy więcej niż przez pierwsze 45 minut, a Giroud, któremu trzeba poświęcić oddzielny akapit, zmiótł zespół Lopeteguiego z murawy.

 

Szeroka kadra

 

Ogromnym plusem meczu z Sevillą jest to, że rezerwowi pokazali charakter. Defensywa była bardzo pewna, a tylko Mendy to etatowy gracz pierwszego składu. Emerson więcej gra w reprezentacji niż w klubie, Rudiger podobnie. Christensen spadł w hierarchii na czwarte miejsce jeśli chodzi o stoperów, a Cesar Azpilicueta pogodził się już z tym, że to James jest pierwszym wyborem Lamparda. Włoch, Niemiec i Duńczyk byli praktycznie na wylocie jeszcze kilka miesięcy temu. Niewykluczone, że zimą przynajmniej jeden z tych zawodników odejdzie. W meczu jednak nie było widać słabości tych graczy. Wyglądali, jakby co trzy dni grali na wysokim poziomie. Śmiało można postawić plus przy każdym z tych nazwisk. Mendy oczywiście także zagrał bez zarzutu, ale Senegalczyk zdążył nas do tego przyzwyczaić. Idąc wyżej, mamy Jorginho, który wiele razy krytykowany był za swoją grę, Kovacicia, który potwierdził wysoką dyspozycję oraz Havertza, który wrócił do treningów i gry po zakażeniu koronawirusem. Każdy z nich wniósł coś pozytywnego, Niemiec i Chorwat zaliczyli asysty, a Jorginho zagrał tak, jak byśmy tego chcieli. Pulisic mimo kilku sytuacji, w których zachowywał się egoistycznie oraz nieco pomijany w tym sezonie Hudson-Odoi także zaprezentowali się z dobrej strony. Rezerwowi piłkarze, a zwłaszcza ci, którzy weszli na murawę w 67. minucie gry, podtrzymali wysoki poziom. Kante zaliczył asystę, a Ziyech i Mount namieszali w ofensywie. Cieszy powrót Gilmoura, który dostał kilka minut. Last but not least - on, wspaniały Olivier Giroud. To jest występ 10/10, Francuz po prostu musi mieć osobny akapit.

 

Wspaniały Oli

 

Zastanawiamy się czasami, czy Werener powinien grać na szpicy, czy może zejść na bok i zrobić miejsce Abrahamowi. Tymczasem Olivier Giroud wychodzi na mecz o pozycję lidera w grupie Ligi Mistrzów i na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan ładuje cztery bramki. Gol lewą nogą, prawą nogą, głową i na dokładkę karny, którego sam wywalczył. To był mecz idealny. Można powiedzieć, że Francuz dziś wziął wszystkie instrumenty, a następnie ubrał się we frak, zadyrygował i zagrał solowy, cudowny koncert. Poprosił tylko kolegów, żeby przynieśli mu sprzęt i na koniec posprzątali. Dawno nie widziałem tak kompletnego indywidualnego występu, jak ten napastnika z numerem 18. Oczywiście, nie można umniejszać pozostałym aktorom tego spotkania, ale chyba zgodzicie się ze mną, że na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się 34-latek. Dodatkowo stał się najstarszym strzelcem hat-tricka w Lidze Mistrzów, a właściwie strzelił cztery bramki. Szok, niedowierzanie, Sevilla do teraz siedzi w szatni i zastanawia się, jak do tego doszło. Francuz znów udowodnił, że jest piłkarzem klasy światowej, choć udowadniać tak naprawdę nie musi nic. Klasa.

 

Wygrywamy grupę

 

Na pewno każdy kibic z szacunkiem podchodził do rywala jakim jest Sevilla. Rennes i Krasnodar to oczywiście też zespoły, do których podchodzimy z respektem, ale jednak Hiszpanie to wyższa półka. Zwycięzcy Ligi Europy byli nieznacznym faworytem grupy E. Mimo letnich wzmocnień na Stamford Bridge, musiało minąć trochę czasu, zanim Lampard i spółka się rozkręcili. Po wieczorze w Sevilli nie mamy wątpliwości - wygraliśmy grupę E. Dostaniemy przeciwnika z drugiej pozycji, który teoretycznie sprawi nam mniej kłopotów niż zespół z pierwszego miejsca. Prawda jest taka, że aspirując do wygrania Ligi Mistrzów, nie możemy obawiać się nikogo. Dziś to pokazaliśmy i drugim garniturem rozprawiliśmy się z Sevillą. To nie był taki mecz, jak nasze ostatnie starcie z ekipą z Andaluzji. Tym razem Chelsea bardziej przypominała tę drużynę, która pokonała Atletico na wyjeździe. Teraz musimy utrzymać wysokie tempo i zebrać możliwie jak najwięcej punktów do końca roku kalendarzowego. Wierzę, że z taką kadrą możemy dalej dominować z każdym rywalem.

 

 

 

 

 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

komentarzy:
03.12.2020 10:38

Fajnie napisane :)

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close