Szachy na remis. Wnioski po spotkaniu z Tottenhamem
Dodano: 29.11.2020 20:16 / Ostatnia aktualizacja: 29.11.2020 20:20Chelsea podzieliła się punktami z Tottenhamem w ramach 10. kolejki Premier League. Spotkanie nie obfitowało w spektakularne akcje, nieszablonowe zagrania czy błyskawiczne kontry. Zamiast tego dostaliśmy wyczekiwanie na błędy przeciwnika i grę w ataku pozycyjnym, która nie doprowadziła żadnej ze stron do upragnionego gola.
Szczelna obrona, mocne akcenty
Cieszy kolejny mecz na zero z tyłu, choć Kurt Zouma, widząć nieporadność Kogutów w ataku, wyciągnął do nich pomocną dłoń. Najwidoczniej chwilowo odczuł niezliczoną liczbę przyjętych na głowę piłek. W powietrzu Francuz dominował niepodzielnie i chyba nikogo już to nie dziwi. Cały blok obronny zagrał solidnie, ale na szczególne docenienie zasłużyli Reece James i Thiago Silva. Anglik co rusz rozbijał ataki przeciwnika, a wiele z jego zagrań w ataku stwarzało bezpośrednie zagrożenie w polu karnym Tottenhamu. Brazylijczyk do wysokiego poziomu już przyzwyczaił. Kapitalnie dyrygował kolegami i nie popełniał błędów.
Graj tak, jak przeciwnik pozwala
Pierwsze minuty zdawały się przeczyć tej teorii, jednak przez wiekszą cześć meczu Chelsea uparcie rozgrywała piłkę po obwodzie i próbowała sforsować znakomicie ustawiającą się drużynę Mourinho. Portugalczyk wywiązał się ze swojego zadania znakomicie. Jego zespół długimi fragmentami grał tak, jakby przyjechał na Stamford Bridge by nie przegrać. Konsekwentne naciskanie na pomocników, zmuszanie Chelsea do zmiany kierunku rozgrywanych akcji, prowokowanie do fauli, ot woda na młyn dla The Special One. Drużyna Franka Lamparda, zamiast rozgrywać szybkie akcje skrzydłami i wrzucać piłki za linię obrony, klepała ją bez wyraźnego przyspieszenia.
Rażąca nieskuteczność
Nie jest tak, że Chelsea nie mogła dzisiaj wygrać. Prawdą jest jednak, że nie zdobędziesz bramki, gdy nawet nie oddasz strzału w jej kierunku. Zawodnicy The Blues jedynie trzykrotnie skierowali futbolówkę w kierunku Hugo Llorisa, a najbliższy szczęścia był Mason Mount. Niecelnych uderzeń było aż 10, co pokazuje jak daleka od swojej niedawnej skuteczności była dzisiaj Chelsea. Miał być spektakl i w pewnym sensie był. Problem w tym, że zamiast klasycznego filmu Hitchcoka z trzęsieniem ziemi na początku i wzrastającymi emocjami w dalszej jego części, dostaliśmy czołówkę z Benny'ego Hilla, w której uczestnicy bezskutecznie próbują złapać głównego bohatera.
Mistrzowskie aspiracje podtrzymane
Wynik mógł być lepszy, bo i Chelsea była dzisiaj lepsza od Tottenhamu, jednak obie drużyny pokazały możliwy scenariusz tegorocznych zmagań. Stawka się wyrównała, a to oznacza, że od meczów przegranych nieznacznie po kapitalnej grze, ważniejsze będzie pragmatyczne zbieranie puntków. Dzisiaj oba kluby znajdują się w czołówce Premier League, przodują w swoich gupach europejskich pucharów i utrzymują się w grze o najcenniejsze trofeum w Anglii, a to za kilka miesięcy może mieć kolosalne znaczenie.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Uważam, że dośrodkowania Jamesa i zmarnowane sytuacje Abraham po wrzutkach tego pierwszego, tak jak i gol ze spalonego Wernera można śmiało zaliczyć do spektakularnych akcji.. Przeczytałem tylko tytuł..