Jak po swoje ze "Srokami", czyli wnioski po meczu Newcastle 0:2 Chelsea

Autor: Bartek Kijko Dodano: 22.11.2020 20:28 / Ostatnia aktualizacja: 22.11.2020 21:39

Wygrana w tym meczu ani przez chwilę nie była zagrożona, piłkarze Chelsea stworzyli sobie mnóstwo okazji i pewnie wygrali z zawodnikami z północy Anglii. Tryby maszyny Franka Lamparda zaczynają być coraz lepiej naoliwione, a w grze drużyny widzimy coraz więcej pozytywów. Jedynie postawa Timo Wernera we wczorajszym meczu może być małym kamykiem do ogródka. Zapraszam na kilka pomeczowych przemyśleń.

 

 

Nieskuteczność Timo Wernera i spółki

 

Tym razem swoje wnioski zacznę od w zasadzie jednego negatywu z tego meczu. Timo Werner dwoił się i troił, dochodził do stuprocentowych okazji, jednak jego celownik tego popołudnia był zdecydowanie rozregulowany. Niemiec ten mecz powinien kończyć z przynajmniej dwoma bramkami na koncie i ciężko go usprawiedliwiać. Cieszy to, że tak łatwo dochodzi do sytuacji strzeleckich, jednak od v-ce króla strzelców Bundesligi musimy oczekiwać zdecydowanie więcej. Timo w pewnym momencie drugiej połowy mógł dograć do Tammy'ego Abrahama, który był na czystej pozycji, jednak zachował się bardzo samolubnie i został zablokowany przez obrońcę. Swoje winy odkupił kilka minut później, gdy przeprowadził niesamowity rajd między dwoma zawodnikami Newcastle, pociągnął z piłką kilkadziesiąt metrów i dograł do Abrahama, który nie zmarnował stuprocentowej okazji. To nieco ratuje występ Niemca, który i tak musimy uznać za jeden ze słabszych. W drugiej połowie Mason Mount również miał jedną stuprocentową okazję, jednak bardzo nieczysto uderzył piłkę i ta wylądowała koło słupa Darlowa. Tego dnia goście powinni byli szybciej "zabić" mecz, gdyż byli zdecydowanie lepiej dysponowani od gospodarzy, którzy kompletnie nie mieli pomysłu na grę z rozpędzoną Chelsea. Miejmy nadzieję, że Timo i spółka mają chłodną głowę, a rehabilitacja przyjdzie już we wtorkowym meczu z Rennes. Chelsea potrzebuje napastnika, który będzie regularnie zdobywać bramki, o co jestem raczej spokojny.

 

 

Kolejne czyste konto mimo absencji Thiago Silvy

 

Czas na pozytywy z tego spotkania. Piłkarze Franka Lamparda zaczęli nas już nieco przyzwyczajać do tego, że od jakiegoś czasu tracą bardzo mało bramek. Edouard Mendy okazał się zbawcą Chelsea i jak widać to nie była jedynie zasługa tego, że przed nim grał Thiago Silva. Wczorajszego popołudnia Brazylijczyka zastąpił Antonio Rudiger i mimo tego, że nie ustrzegł się błędów, to koniec końców obaj mogli się cieszyć z zachowania czystego konta. Senegalski bramkarz zaliczył jedną kluczową interwencję pod koniec meczu, gdy wybronił bardzo groźny strzał zawodnika Newcastle. Poza tym jak zwykle rządził i dzielił ruchem powietrznym we własnym polu karnym, gdzie wyłapywał większość dośrodkowań. To co było największym zagrożeniem, stało się ostatnimi czasy bułką z masłem i wygląda wręcz łatwo. Jak jednak wiemy, tak nie zawsze bywało, gdyż bramkarz był "przyspawany" do linii bramkowej. Nie chcę się co chwilę pastwić nad Kepą, jednak nieraz ciężko trudno nie robić porównań, gdy widzi się tak znaczący progres w niektórych aspektach gry defensywnej. Edouard Mendy w ostatnich 9 meczach dla klubu i reprezentacji zaliczył 8 czystych kont. Wymowne. Kurt Zouma we wczorajszym meczu pełnił rolę szefa pod nieobecność Sily i wywiązał się z niej niemal doskonale, a według wielu ekspertów był najlepszym graczem spotkania. 9/12 wygranych pojedynków powietrznych, 96% celności podań (102/106), 3/4 celne długie podania, 6 wybić piłki. Te statystyki mówią wszystko. Na bokach obrony bardzo solidni i aktywni byli Reece James oraz Ben Chilwell. Drugi z nich był bezpośrednio zamieszany w zdobycie pierwszego gola, gdy naciskał na obrońcę Newcastle, który wpakował futbolówkę do własnej bramki. Formacja najbardziej krytykowana przez cały poprzedni sezon, stała się najlepszą i najbardziej równą. Niewątpliwy wpływ na to miało również zatrudnienie dodatkowego trenera defensywy, który miał znaleźć i zniwelować błędy przy stałych fragmentach gry. Miejmy nadzieję, że dobra passa naszych defensorów będzie trwać jak najdłużej.

 

 

Gra przyjemna dla oka

 

Piłkarze Chelsea z meczu na mecz coraz bardziej się rozkręcają i wyglądają na lepiej zgranych. Widzimy więcej połączeń między poszczególnymi zawodnikami, lepszy ruch bez piłki, wymianę pozycji. Czy jednak kogoś to powinno dziwić, że po tylu zmianach personalnych ta maszyna będzie miała nienaoliwione tryby? O spokój wiele razy apelowaliśmy na początku sezonu, gdy część z kibiców zaczęła irytować się impasem ofensywnym drużyny, gdzie piłkarze nie mieli pomysłu na rozegranie akcji. W tym momencie Timo Werner, mimo nieskuteczności, dochodzi do bardzo wielu sytuacji, Tammy Abraham wydaje się dobrze wywiązywać z roli podstawowego bądź rezerwowego zawodnika, który umie znaleźć nić połączenia z ofensywnymi piłkarzami. Hakim Ziyech w niesamowity sposób rozpoczął przygodę z Chelsea, co pokazuje mała ciekawostka. Wczorajszy mecz był pierwszym, w którym Marokańczyk nie został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. Ciężko oczywiście oczekiwać, by w każdym meczu błyszczał swoimi magicznymi zagraniami, a daleki jestem również od tego, by powiedzieć, że zagrał bardzo słabo. Mason Mount, krytykowany przez wielu kibiców Chelsea oraz reprezentacji Anglii, zagrał bardzo dobre spotkanie, będąc motorem napędowym drużyny. Młody zawodnik w pierwszej połowie meczu z Newcastle wykonał sześć sprintów, a w jednym z nich osiągnął prędkość 33,5 km/h. Popisał się asystą przy pierwszej bramce i był często pod grą, miał 93% celności podań i zagrał 3 kluczowe piłki do kolegów. Jego potencjał wydaje się być bardzo duży i zdecydowanie nie zasługuje na taką falę krytyki. Frank Lampard w końcu znalazł też odpowiednie miejsce na boisku dla N'Golo Kante, który znów robi to, w czym jest najlepszy. Francuz jest najbardziej irytującym graczem na murawie, jednak wyłącznie dla swoich przeciwników. Przeciwnik nie ma nawet chwili na zastanowienie, gdy Kante znajduje się pobliżu i tylko szuka odpowiedniego momentu, by "dziubnąć" piłkę spod jego nóg. Francuz jest aktualnie jednym z najlepszych i najrówniejszych graczy w zespole, na co niewątpliwie ma również regularna gra bez kontuzji. To właśnie przez nie w poprzednim sezonie nie mógł wejść na swój najlepszy poziom. W pomocy zagrał również Mateo Kovacić, który rozegrał kilka dni temu świetne spotkanie przeciwko Portugalii. Tym meczem również udowodnił, że zasługuje na grę, gdyż dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Kai Havertz może mieć niedługo niemały problem, by przebić się do podstawowej jedenastki, gdyż piłkarze wczoraj nie dali swojemu trenerowi zbyt wielu argumentów, by cokolwiek zmieniać. Oczywiście potrzebna jest jednak rotacja w składzie, zwłaszcza przy tak napiętym terminarzu. Patrząc na ostatnie mecze, w których chwaliliśmy za efektywność i efektowność, wydaje się, że kibice Chelsea mogą mieć coraz więcej powodów, by patrzeć na przyszłość w różowych okularach. 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

komentarzy:
23.11.2020 14:18

Super, nikt nie pominięty, każdy zawodnik, który został wyróżniony lub skrytykowany miał podparcie zamieszczonymi statystykami. Dodatkowo fajna wspominka dotycząca wrażliwszych kibiców mająca tendencję do przedwczesnego narzekania i pisania czarnych scenariuszy. No i chronologia artykuły super :) najlepsze na koniec :)

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close