Świetna roszada Lamparda – wnioski po zwycięskim meczu z Tottenhamem

Autor: Piotr Różalski Dodano: 22.12.2019 21:49 / Ostatnia aktualizacja: 22.12.2019 21:49

Chelsea pod wodzą Franka Lamparda znalazła sposób na, wydawać by się mogło, dobrze dysponowany przez José Mourinho Tottenham Hotspur. "The Blues" pokonali "Koguty" na wyjeździe 2:0 i powiększyli przewagę nad lokalnym rywalem do sześciu punktów.

Można śmiało powiedzieć, że "Lamps" doskonale przygotował swoją drużynę do prestiżowego meczu. Wszystko zagrało niemalże w najdrobniejszych szczegółach. Taki występ naturalnie wlewa więcej optymizmu w niebieskie serca kibiców, piłkarzy i członków stabu szkoleniowego z Frankiem na czele.

Uczeń pokonał mistrza w szachy

Przeprogramowanie formacji z 4-2-3-1/4-3-3 na 3-4-3, jak to miało miejsce wcześniej za Antonio Conte, było bardzo odważnym ruchem, jednakże całkowicie paraliżującym przeciwną drużynę. Wahadła po obu stronach, w postaci Césara Azpilicuety oraz Marcosa Alonso, zdały egzamin. Co prawda Tottenham większe zagrożenie stwarzał od strony byłego gracza Fiorentiny, jednak jego sprint w stronę bramki Gazzanigi i wywalczenie "jedenastki" zamazuje jego grzeszki.

Mason Mount oraz Willian bardzo uprzykrzali życie przeciwnikowi swoimi kombinacjami, nie wspominając już o dwóch golach strzelonych przez doświadczonego Brazylijczyka, który niesamowicie emanował energią, nawet bardziej niż N’Golo Kanté. Trio stoperów również wyglądało bardzo przekonująco, jednak Antonio Rüdiger musi nadal popracować nad skutecznością długich podań. Teraz głównym pytaniem jest, czy Lampard zdecyduje się na stałe wcielenie takiej taktyki w życie drużyny, czy też oszczędzi sobie takiej gry na wielkie mecze.

Silna mentalność

Jak wiadomo, derby rządzą się swoimi prawami, a co dopiero takie, kiedy udział biorą Chelsea i Tottenham. Parokrotnie dochodziło do spięć między zawodnikami obu ekip, jednak chłopaki Franka Lamparda potrafili dostatecznie zachować chłodny umysł. Poza przepychanką między Mateo Kovačiciem a Dele Allim, nie dochodziło do bardziej "krwawych", idywidualnych pyskówek. Po drugiej strony barykady napięcia nie wytrzymał Son Heung-min, ale to już nie zmartwienie "The Blues".

Udany prezent na święta, większy luz w tabeli

Przed meczem z Tottenhamem wśród fanów Chelsea powstały dwa obozy radykalnych pesymistów i optymistów. Ostatecznie w przepięknym stylu londyńczycy ze Stamford Bridge powiększyli przewagę punktową z trzech do sześciu oczek nad "Kogutami". Inny groźny rywal w wyścigu o TOP4 – Manchester United – także przegrał swój mecz z Watfordem. Podopieczni Ole Gunnara Solskjæra tracą z kolei do "Niebieskich" siedem punktów. Na tą chwilę pozostaje nam uciekać w lidze przed... Sheffield United i Wolves.

Upragnione czyste konto. Nowy początek zielonej serii?

Po porażkach z wielkimi rywalami, należy bardzo docenić trzypunktową zdobycz na terenie Tottenhamu. Miodem na serce jest także zero z tyłu, pierwsze czyste konto od ostatnich sześciu ligowych spotkań. Z pewnością Lampard dostrzegł światełko w tunelu, jeżeli chodzi o zachowanie większej stabilizacji i równowagi w grze Chelsea. Przed sezonem z pewnością na tym etapie rozgrywek wielu kibiców CFC brałoby aktualną pozycję w tabeli w ciemno.

W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia przyjdzie zmierzyć się u siebie z Southampton. Później kolejne derby, z chaotycznie grającym Arsenalem, po czym trzeba będzie rozpocząć przygodę w Pucharze Anglii z Nottingham Forest. Przy dzisiejszym występie Chelsea ma się ochotę na jeszcze więcej. Miejmy nadzieję, że ten rok uda zakończyć się z przytupem.

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close