OCENY ZA MECZ: Chelsea 2:1 Lille OSC [z udziałem użytkowników]
Dodano: 11.12.2019 01:31 / Ostatnia aktualizacja: 11.12.2019 01:31Chelsea zapewniła sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, wygrywając u siebie z Lille 2:1 po golach Tammy'ego Abrahama i Césara Azpilicuety. Zapraszamy na oceny za ten mecz, wystawione podczas pomeczowej relacji live na naszym Facebooku, wraz z użytkownikami. Skala: 1–10, ocena wyjściowa to 5.
Kepa Arrizabalaga – 5
Nie miał praktycznie nic do roboty, bo Lille niemal nie atakowało. Oba celne strzały oddał Loïc Rémy – przy jednym Bask nie miał szans, a drugi leciał prosto w niego i komfortowo go złapał. Ocena wyjściowa – nic na plus, nic na minus.
César Azpilicueta – 7
Strzelił pierwszą od niepamiętnych czasów bramkę Chelsea z rzutu rożnego, umiejętnie gubiąc krycie. Był aktywny w ofensywie i był bliski strzelenia również drugiego gola. Mały minus za krycie Bamby przy straconym golu – był za daleko od atakującego pole karne skrzydłowego.
Antonio Rüdiger – 7
Wrócił po kontuzji i zagrał dopiero drugi mecz w sezonie. Od razu pokazał swoje zdecydowanie w defensywie i wprowadził w nią większy spokój. Jedyny błąd popełnił w końcówce, gdy groźną kontrę wyprowadził Rémy. Poza tym wypadł bardzo solidnie i zaliczył kilka przekonujących interwencji.
Kurt Zouma – 7
Zaliczył znaczną poprawę w porównaniu do dwóch ostatnich spotkań. Może to pokłosie powrotu bardziej doświadczonego kolegi? Niemniej, od początku meczu grał pewnie, zatrzymał bardzo groźnie zapowiadającą się kontrę Luiza Araújo i co ważne, świetnie rozgrywał, rzucając kilka dobrych, napędzających akcję długich piłek.
Emerson Palmieri – 7
Reprezentant Włoch bywał krytykowany za niską aktywność w ofensywie, a dziś zaprezentował się w tym elemencie solidnie. Oddał dwa groźne strzały, z czego ten pierwszy mógł być lepszy, bo znalazł się w naprawdę dogodnej sytuacji. Zaliczył asystę świetnie dośrodkowując prosto na głowę Azpilicuety z rzutu rożnego.
Jorginho – 6
Miał dziś w dużym stopniu ułatwione zadanie w rozgrywaniu, bo Lille raczej nie decydowało się na wysoki pressing. Znów jeden albo dwa razy niepotrzebnie faulował na własnej połowie, mały minus też za celność podań nieco niższą, niż zazwyczaj (86%). Nie popełniał jednak błędów i zgodnie ze swoją rolą, reżyserował ataki pozycyjne.
Mateo Kovačić – 5
Jeden z gorszych występów Chorwata w ostatnich tygodniach, albo to my po jego ostatnich kilku meczach staliśmy się zbyt wymagający. Należy mu się bura za zbyt pasywny powrót przy bramce Rémy’ego – to on powinien był doskoczyć do nabiegającego na dogranie Francuza. Nieźle dryblował, ale nie wyróżniał się już tak jak w ostatnich meczach. Niemniej, na negatywną ocenę absolutnie nie zasłużył.
N’Golo Kanté – 8
Francuz świetnie spisuje się schodząc na skrzydło i wspierając na nim Williana i Azpilicuetę. Korzysta ze swojej szybkości, odchodząc obrońcy na pierwszym kroku i robiąc sobie miejsce na dośrodkowanie, które zazwyczaj jest bardzo dobre. Był bardzo bliski strzelenia gola na 1:0, ale piłka minimalnie minęła słupek. Dołożył do tego cztery udane ataki na przeciwnika i dwa dryblingi, potrafił też ruszyć na podanie prostopadłe, czy zgrać koledze tak, jakby był wytrawną „dziewiątką”. Kanté był dziś wszędobylski i zagrał być może najlepszy mecz od powrotu po kontuzji.
Willian – 8
Podobnie jak tydzień temu z Aston Villą, chyba można uznać go za piłkarza meczu. Stwarzał duże zagrożenie dryblując i atakując ze skrzydła. Pokazał spory kunszt ogrywając na dwóch krokach obrońcę i wykładając piłkę jak na tacy Abrahamowi, by ten wbił ją do pustej bramki. Zaliczył siedem udanych prób dryblingu i był bliski strzelenia gola na początku drugiej połowy, a także chwilę później groźnie uderzając z wolnego. Harował też w pressingu, stosując go nawet w końcówce meczu. Pod sam koniec stworzył dobrą okazję Batshuayiemu.
Tammy Abraham – 7
Drugi mecz Anglika z Lille przyniósł jego drugiego gola w Champions League. Co prawda dostawił tylko nogę, ale bardzo ułatwił Willianowi zadanie poprzez zgubienie krycia i ustawienie się w polu karnym. Bardzo dobrze grał tyłem do bramki, z czego chętnie korzystali jego koledzy. Solidny występ z golem na koncie – nie ma na co narzekać.
Christian Pulisic – 7
Zagrał tylko godzinę, ale trudno doszukiwać się w jego zmianie jakiejkolwiek kary – Frank Lampard chciał z pewnością dać mu odpocząć, a Hudsonowi-Odoiowi szansę na pokazanie się. Był najlepszym dryblerem na boisku (osiem udanych rajdów – bardzo okazały jak na 60 minut gry wynik) i swoją zwinnością kompletnie gubił obrońców Lille. W początkowej fazie meczu stwarzał największe zagrożenie i to on jako pierwszy poważnie zagroził bramce gości.
Callum Hudson-Odoi – 4
Dostał od Franka Lamparda całkiem sporo, bo pół godziny na pokazanie się, natomiast znów nie dał choćby pół argumentu na to, żeby wejść do pierwszej jedenastki. Z jego dryblingów mało wynikało, a jego dwa strzały nie przyniosły zagrożenia. Na jego usprawiedliwienie działa fakt, że cały zespół w drugiej połowie ewidentnie zdjął nogę z gazu i oddał nieco inicjatywę, przez co trudniej było pokazać swoje walory w ofensywie.
Michy Batshuayi – 4
Dostał od Franka Lamparda ponad 20 minut i przez ten czas dwukrotnie znalazł się w polu karnym z piłką. Za pierwszym razem zbyt długo się z nią obracał i ją stracił. Za drugim razem bardzo dobrze przyjął piłkę i huknął z woleja, niestety nad poprzeczką. Sprawia wrażenie ociężałego i nie oferuje dynamiki w pressingu, którą oferuje Abraham – widać wyraźny kontrast, gdy go zastępuje. Zagrał dziś lepiej niż w poprzednich meczach, ale nie ulega zmianie fakt, który dotyczy zarówno jego, jak i Hudsona-Odoia – gdy z boiska schodzi dwóch z trójki Willian, Pulisic i Abraham, drużyna traci walory.
Mason Mount zagrał za krótko, by zostać oceniony.
Ocena trenera:
Frank Lampard – 7
Postawił dziś na doświadczenie w obronie, do czego poniekąd zmusiła go kontuzja Fikayo Tomoriego. Doświadczenie wniesione przez Rüdigera i solidność Azpilicuety zaprocentowały, bo zarówno Christensen jak i James pomimo przebłysków popełniali w poprzednich meczach błędy – dziś nie było na to miejsca. Frank postawił też na solidność w środku pola, rezygnując z Masona Mounta i przywracając do pierwszego składu Jorginho. Budujące było to, że jego zawodnicy nie wstydzili się strzelać, bo nie minęło pół godziny, a The Blues mieli już 10 prób na koncie. To coś, czego ewidentnie zabrakło w meczu z Evertonem. Trener Lampard chciał zagrać dziś bezpiecznie i pewnie i przypieczętować awans. Udało się, choć pod koniec zrobiło się nerwowo.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Poniewaz wszystko zostalo napisane nic juz nie dodam,oceny trafione.