Jak równy z równym, czyli wnioski po meczu Liverpool 2:2 (k 5:4) Chelsea FC

Autor: Bartek Kijko Dodano: 15.08.2019 12:27 / Ostatnia aktualizacja: 15.08.2019 22:21

Piłkarze Chelsea mogą wracać ze Stambułu z podniesioną głową, po tym jak ulegli najlepszej drużynie w Europie tamtego sezonu dopiero po rzutach karnych. Zapraszam do przeczytania kilku przemyśleń.

 

Światełko w tunelu coraz bardziej widoczne

 

Chyba nikt z nas nie spodziewał się aż tak dobrego meczu w wykonaniu piłkarzy z Londynu. Pierwsze minuty spotkania były nieco nerwowe w wykonaniu Chelsea, jednak wynikało to ze sporego zdenerwowania. Z minuty na minutę z zawodników schodził stres, a zaczynała się coraz lepsza gra. Graliśmy kombinacyjnie, wysokim pressingiem oraz z bardzo dużą intensywnością. Dość powiedzieć, że wiele razy odbieraliśmy piłkę zawodnikom Liverpoolu na ich własnej połowie. Wyglądało to tak, jakby piłkarze zamienili się koszulkami, gdyż popularni 'The Reds' są znani na całym świecie z takiej właśnie gry. Widać było, że Frank Lampard instruuje zawodników do tego, by nie czekali na przeciwnika w swoim polu karnym. 

 

To co najbardziej mi zaimponowało, to jak radziła sobie nasza pomoc. Każdy kto ogląda regularnie Premier League, widzi w jaki sposób akcje konstruuje Liverpool. Zawodnicy środka znajdują się blisko siebie i szybko przemieszczają się do przodu krótkimi podaniami. Tym razem jednak było to niemożliwe, gdyż trójka Jorginho - Kante - Kovacic spisywała się bardzo dobrze w grze obronnej i szybkim przechodzeniu do ataku. Poprawione zostało to co kulało w meczu z Manchesterem United, czyli ogromna ilość niedokładnych zagrań. Największe wrażenie sprawiało to, ile świetnych prostopadłych podań posyłają nasi zawodnicy. W tamtym sezonie takie zagrania mogliśmy policzyć na palcach jednej ręki, gdyż piłkarze wymieniali się piłką głównie w poprzek boiska. To właśnie dzięki temu tak często mogliśmy przyspieszać grę, a aktywni skrzydłowi raz po raz ruszali z kolejnymi groźnymi akcjami. Dwie takie sytuacje zostały wykorzystane świetnie przez Pulisicia oraz Mounta, jednak bramki zostały anulowane przez minimalne pozycje spalone. Jest to bardzo dobry prognostyk, gdyż właśnie w ten sposób najłatwiej rozerwać szczelną obronę drużyn, które bronią się głęboko na swojej połowie boiska. Chelsea w poprzednim sezonie miała z tym spore problemy, gdyż gra była bardzo statyczna i nie stosowaliśmy elementu zaskoczenia. To z pewnością pomoże nam wygrywać mecze z teoretycznie słabszymi rywalami, a wiemy jak wiele punktów traciliśmy ostatnimi czasy z tego typu rywalami. 

 

Jaki sobowtór grał za Zoumę w spotkaniu z Manchesterem United ? 

 

Formacja obronna Chelsea spisywała się w tym meczu bez zarzutów. Straciliśmy oczywiście dwie bramki i nie można powiedzieć, że zagraliśmy idealnie. Graliśmy jednak z klasową drużyną, która umie wykorzystywać błędy w ustawieniu rywala. Chelsea straciła bramki w wyniku braku koncentracji najpierw na początku drugiej połowy, po dosyć przypadkowej akcji oraz na początku dogrywki, po genialnym strzale Sadio Mane. To co jednak mi zaimponowało, to jak nasi obrońcy grali przez 90% czasu w tym spotkaniu. Formacja była zwarta i nie popełniała indywidualnych błędów. To właśnie to było powodem katastrofalnego wyniku z Manchesterem United, który był niesamowicie niesprawiedliwy. Kompletnie odmieniony był Kurt Zouma, który dobrze trzymał szyk obronny z Andreasem Christensenem. Francuzowi bardzo dostało się po niedzielnym meczu i to on był najsłabszym zawodnikiem poprzedniego spotkania. Po desygnowaniu wyjściowych jedenastek wielu kibiców mogło pukać się w czoło widząc Zoumę w podstawowym składzie. Frank Lampard wiedział jednak, że posadzenie na ławce Francuza może go pozbawić dużych pokładów pewności siebie. Zaufał mu i dał szansę na odkupienie win z niedzielnego spotkania. Ten odpłacił się grając bardzo solidne spotkanie, w którym ustrzegł się błędów indywidualnych. Andreas Christensen nie wyróżnił się niczym szczególnym, a to należy zapisać jako plus. W spotkaniu z Manchesterem United nasi zawodnicy formacji obronnej zbyt często byli pokazywani przez operatora kamery. Duńczyk wydawał się pewny w swoich poczynaniach. Cesar Azpilicueta mógł w przy sytuacji bramkowej zachować się nieco lepiej, jednak on również zagrał lepiej niż w poprzednim meczu, za który również był mocno ganiony. Nie zapominajmy, że za chwilę będzie miał presję utraty pozycji na rzecz Reece James'a. To może wyjść tylko na dobre. 

 

Najlepsze jeśli chodzi o obronę zostawiam na koniec. Emerson Palmieri. Piłkarz ten, pod nieobecność Antonio Rudigera, wyrósł na najlepszego zawodnika formacji defensywnej. W spotkaniu z Liverpoolem jedyne czego tym razem można by się przyczepić to niedokładne dośrodkowania. Kolejny raz bardzo aktywny w ataku. Emerson zyskał bardzo dużą pewność siebie, którą regularnie odbierał mu Maurizio Sarri. Każdy kibic Chelsea widział, że prezentuje się lepiej od Marcosa Alonso, jednak dopiero wymuszona zmiana i kontuzja Hiszpana zmusiły byłego już trenera Chelesa do postawienia na Włocha. Miejsca tego nie stracił do teraz. Emerson atakami lewą stroną nadrabia słabe ataki ofensywne wykonywane przez Cesara Azpilicuetę. Chwalony jest przez wielu ekspertów, jak i przez Franka Lamparda w pomeczowym wywiadzie. Po powrocie do zdrowia Antonio Rudigera, możemy mieć całkiem zwartą, silną formację defensywną. W tym meczu zobaczyliśmy, że przy większej koncentracji i ustrzeganiu się błędów indywidualnych, jesteśmy w stanie grać całkiem przyzwoicie w obronie.

 

Charakter może myć naszą mocną stroną.

 

Tak jak wspomniałem na początku, mało kto spodziewał się tak dobrego meczu po wysokiej porażce z Manchesterem United. Frank Lampard oraz jego współpracownicy mają dar przekonywania oraz potrafią dobrze zmotywować drużynę. Kto jak nie Anglik, który miał tak bogatą w sukcesy karierę, może powiedzieć młodym piłkarzom jak podnosić się po porażkach. Gołym okiem widać, że piłkarze chcą walczyć za niebieską koszulkę. Coś o co też wielu kibiców miało pretensje do piłkarzy w poprzednim sezonie. Gracze londyńskiej drużyny nie odstawiają nogi i grają z dużą intensywnością. No właśnie – intensywność. To słowo tak wiele razy powtarza Frank Lampard. Kluczowym jest dla niego, by piłkarze dawali z siebie wszystko. Przez ciężką pracę na treningach, a później w meczach, chce rozwijać młodych, głodnych gry piłkarzy.

 

N'Golo Kante jest naszym kluczowym piłkarzem.

 

Wczorajszy mecz pokazał nam, ile dobrego do gry wnosi Francuz. Nieustępliwy, agresywny, wszędobylski. Momentami wydawało się, że Kante gra na każdej pozycji w środku pola. Co ciekawe, Kante nie był w tym meczu nominalnie defensywnym pomocnikiem. Francuz próbował wielu rajdów z piłką oraz dryblingów. Do tego nie byliśmy przyzwyczajeni. Do przechwytów, których wykonał wiele w tym meczu, już tak. To właśnie ten piłkarz zapewnia między innymi spokój formacji defensywnej, zabijając akcje przeciwnika w środku pola. Wystarczy życzyć N'golo zdrowia, gdyż jest nam absolutnie niezbędny. Razem z Kovaciciem i Jorginho stworzyli bardzo zrównoważony środek pola, który był bardzo trudny do przejścia dla przeciwnika. Niesmakiem byłoby nie wspomnieć tu o Jorginho. Włoch wykonywał świetne podania prostopadłe przeszywające linię obrony rywala oraz odznaczył się kilkoma dobrymi przechwytami piłki. Zawodnik ten stale się rozwija pod kątem grania w Anglii i myślę, że zmniejsza się grono jego przeciwników, dla których był jedynie pupilkiem poprzedniego trenera.

 

A może by tak coś zmienić ? 

 

Elastyczność u trenera to coś za czym bardzo tęskniliśmy. Dwaj poprzedni włoscy trenerzy byli bardzo przywiązani do swojej sprawdzonej taktyki i nie próbowali nowych rozwiązań nawet mimo słabej formy. Frank Lampard pokazał już, zarówno w Derby County jak i już w Chelsea, że będzie rotować ustawieniem piłkarzy w zależności od przeciwnika oraz dyspozycji poszczególnych piłkarzy. Jest to bardzo zła wiadomość dla przeciwników, gdyż nie ułatwi im to odpraw przedmeczowych. W poprzednim sezonie mogliśmy w ciemno przewidzieć ustawienie 4-3-3 z defensywnym Jorginho, którego z czasem bardzo łatwo było rozczytać. W chwili obecnej my sami zastanawiamy się jaki skład i jakie ustawienie wybierze trener Chelsea. Frank nieraz zmienia formację już w czasie meczu, co dezorganizuje przeciwnika. W meczu z Liverpoolem zagraliśmy właśnie wspomnianym ostatnio ustawieniem, jednak pomocnicy wymieniali się ze sobą pozycjami. Zawodnicy formacji ofensywnej również byli bardzo ruchliwi, Pulisic schodził ze skrzydła do środka. Bramka na 1-0 to właśnie doskonałe zagranie przez środek do wychodzącego Giroud. Bardzo podobało mi się jakich zmian dokonywał Frank Lampard. Kibice ganią go za ściągnięcie Pulisica, jednak pamiętajmy, że zawodnik ten wrócił przedwcześnie z wakacji po turnieju CONCACAF. Jeśli chodzi o zmiany, żadna z nich nie była defensywna. Trener Chelsea ciągle dążył do atakowania Liverpoolu, który wyraźnie nie miał też najlepszego dnia. Ani przez chwilę nie myśleliśmy o bronieniu wyniku. Te rzeczy dobrze wróżą na przyszłość.

 

Tammy Abraham.

 

Każdy ma pewnie złe odczucia dotyczące Anglika. Nie bez powodów. Jednak nie możemy go tylko ganić za niewykorzystaną ostatnią jedenastkę. Nie zapominajmy, że to on wywalczył rzut karny, bez którego nie obejrzelibyśmy nawet serii jedenastek. Tammy Abraham jest jeszcze bardzo chaotyczny w swojej grze, jednak podoba mi się jego ruchliwość, głód gry. Możliwe, że mając lepszego podstawowego napastnika, nie dostałby szansy. Patrząc jednak na ogólną grę Giroud wiemy, że Tammy dostanie wiele szans w tym sezonie. Może złapanie pewności siebie to jedyne czego brakuje Anglikowi. Frank Lampard bronił go po meczu i nie obwiniał za niewykorzystanie rzutu karnego. Trener Chelsea pochwalił go za odwagę. Nie każdy chce wykonywać decydujący rzut karny w serii jedenastek. Swoją drogą wielu ekspertów podkreśla, że bramkarz Liverpoolu nie został na linii bramkowej i rzut karny powinien być powtórzony. Nie idźmy jednak w tą stronę. Z każdej sytuacji musimy wyciągać pozytywy, a młody Anglik właśnie w tym momencie zbiera swoje najcenniejsze doświadczenia w karierze. Za jakiś czas to może zaprocentować – taką miejmy nadzieję. 

 

Skrzydłowi zagrali na bardzo dobrym poziomie.

 

Zacznijmy od Pedro. W niedzielę był jednym ze słabszych piłkarzy na boisku. Dziś został mianowany najlepszym piłkarzem Chelsea. Hiszpan próbował wielu prostopadłych podań, w tym doskonałe zagranie po którym oko w oko stanął Kovacic. Pedro zaliczył 5 kluczowych podań, był bardzo aktywny. Co więcej, zagrał pełne spotkanie, po ciężkim meczu z Manchesterem United. Zdecydowanie brakowało takiej gry Hiszpana w niedzielnym spotkaniu. Frank Lampard umie widocznie dotrzeć do głowy piłkarzy. Nie możemy nie napisać kilku zdań o naszym nowym nabytku prosto z Ameryki. Christian Pulisic zaliczył doskonałą asystę przy bramce Giroud, gdy wyminął jednym podaniem trzech obrońców. Zawodnik był bardzo aktywny. Widzieliśmy też jego próbkę indywidualnej akcji, gdy strzelił bramkę. Sędzina boczna dopatrzyła się niestety pozycji spalonej, jednak dostaliśmy dzięki temu próbkę możliwości Amerykanina. Nie jest to zawodnik, który może zastąpić Edena Hazarda, ponieważ jest po prostu innym typem gracza. Ma oczywiście cechy wspólne jak szybkość i drybling, jednak Christian chce pracować na Stamford Bridge nad własną marką. 20-latek ma ku temu wielki potencjał.

 

Znów zabrakło szczęścia.

 

Jest to bardzo proste wytłumaczenie, jednak po raz kolejny kończymy mecz obijając bramkę przeciwnika. Przy odrobinie szczęścia moglibyśmy schodzić z pierwszej połowy z 3-brakowym prowadzeniem. Zdobyliśmy również dwie bramki z pozycji spalonej. Powtórki pokazały, że decydowały centymetry. Szkoda, gdyż wykończenie w tych sytuacjach było doskonałe. Miejmy nadzieję, że więcej szczęścia oraz większa dokładność w dobrych sytuacjach bramkowych zaprocentują w przyszłych meczach większą ilością bramek. Ciężko po takim meczu nie patrzeć optymistycznie w przyszłość, nawet biorąc pod uwagę, że przeciwnik może nie być jeszcze idealnie przygotowany do sezonu. Pamiętamy przecież, że do gry niedługo wrócą kolejni kluczowi dla nas zawodnicy. Dobrze, że mieliśmy okazję zagrać szybko mecz z tak silnym przeciwnikiem. Chelsea udowodniła dziś wielu sceptykom, którzy po pierwszym meczu sezonu zaczęli ich skreślać, że będzie groźna dla każdego rywala. 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close