Fot. Chelsea FC

Konferencja prasowa Enzo Mareski przed meczem z Wolverhampton Wanderers

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 07.11.2025 19:03 / Ostatnia aktualizacja: 07.11.2025 19:03

W sobotę Chelsea podejmie u siebie Wolverhampton Wanderers, czyli zespół, z którym niedawno mierzyła się w ramach Carabao Cup. Przed meczem Enzo Maresca pojawił się na konferencji prasowej, gdzie odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Jak się czuje zespół po długiej podróży?

— Tak, mamy się dobrze. Wczoraj piłkarze odpoczywali, a po południu mamy zaplanowaną kolejną sesję treningową.

Czy masz jakieś wieści w sprawie urazu Roméo Lavii?

— Nie mamy żadnych nowych informacji, więc musimy poczekać jeszcze kilka godzin, by uzyskać wyniki kompleksowych badań. Na pewno na tą chwilę jest kontuzjowany.

Czego możemy się spodziewać?

— Odczuwa ból, więc trzeba wszystko dokładnie sprawdzić.

Czy Pedro Neto będzie dostępny na najbliższe spotkanie?

— Pedro odbył wczoraj zajęcia na boisku z fizjoterapeutą. Przebiegły pomyślnie, więc będzie dzisiaj z nami, a ostateczna decyzja zapadnie jutro.

Wayne Rooney skrytykował skalę rotacji w zespole, jakiej dokonujesz w ostatnich tygodniach. Wiesz co miał na myśli? Jak się do tego odniesiesz?

— Wielokrotnie już powtarzałem, że żyjemy w czasach, gdzie każdy może się swobodnie wypowiadać. Nie mam z tym żadnego problemu i szanuję jego opinię, a jednocześnie, po spotkaniu z Karabachem powiedziałem, że rotacje w składzie nikomu nie przeszkadzają, dopóki wygrywa się mecze.

— Wydaje mi się, że gdy na ławce masz reprezentantów Brazylii – Andreya Santosa i Estêvão, a także reprezentanta Holandii, czyli Hato to nie do końca można mówić o rotacji. To młodzi, perspektywiczni, utalentowani zawodnicy, którzy już teraz prezentują dobry poziom, ale potrzebują okazji do gry, do popełnienia błędów i ich naprawy. To samo miało miejsce wcześniej z Joshem Acheampongiem. Rozumiem jednak, że kiedy się nie wygrywa, to zmiany w zespole są problemem.

Czy będąc zawodnikiem lubiłeś takie zmiany w drużynie?

— Tak, uwielbiałem je jako piłkarz.

Trudno w to uwierzyć. Naprawdę lubiłeś mieć w pierwszym składzie co tydzień innego partnera?

— Uważam, że piłka nożna wygląda teraz inaczej niż lata temu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fizyczność i intensywność. Nie wyobrażam sobie grać 65 spotkań tym samym składem, gdy mamy mecze w Premier League czy Lidze Mistrzów. Gdy byłem zawodnikiem, było to znacznie bardziej możliwe ze względu na niższy poziom intensywności. Gra nie była tak skupiona na aspekcie fizycznym. Teraz się to zmieniło.

— Moje zdanie jest takie, że musisz dokonywać zmian. Jesteśmy na takim etapie sezonu, że przed nami nadal cały maraton. Być może w lutym czy marcu na pozostałe mecze patrzy się inaczej, ale obecnie mamy przed sobą bieg długodystansowy.

Czy sądzisz, że takie wymiany nie służą grze obronnej? Spójrzmy na Arsenal, gdzie dwa środkowi obrońcy grają w każdym meczu razem, są zgrani. Czy to może być problem?

— Przede wszystkim, na początku sezonu straciliśmy Levi’a [Colwilla], który odniósł ciężką kontuzję. Wiele razy powtarzałem, że to nasz najlepszy obrońca pod kątem wyprowadzenia piłki i budowania akcji. Od tego momentu musieliśmy szukać różnych rozwiązań, musieliśmy się dopasować do okoliczności.

— Zaczęliśmy grać trójką z tyłu w fazie budowania akcji lub dwójką w czterech czy pięciu meczach. Cały czas szukamy odpowiednich środków. Poprzedni mecz w Premier League zakończyliśmy z czystym kontem, a parę stoperów tworzyli Trev [Chalobah] i Wes [Fofana]. Dzisiaj rano powiedzieli mi, że w zeszłym roku po 11 meczach mieliśmy dwa czyste konta, a teraz po dziesiątej kolejce mamy ich cztery.

Czy jesteście obecnie w miejscu, w którym zakładałeś, że będziecie na tym etapie sezonu?

— Próbowaliśmy wygrać wszystkie mecze. Rozumiem też, że oczekiwania względem zespołu wzrosły w stosunku do zeszłego sezonu. Rok temu po 11 kolejkach mieliśmy 19 punktów, teraz mamy szansę przebić ten wynik, jeśli wygramy jutro. Mamy więc pewną ciągłość. Dla mnie osobiście największa różnica leży w oczekiwaniach. Mamy dobre statystyki, możemy być nawet lepsi niż w poprzedniej kampanii, ale to wszystko trzeba zestawić z oczekiwaniami.

Co rozumiesz przez bycie lepszym niż rok temu? Możecie powalczyć o tytuł?

— Powtarzałem już wielokrotnie, że nie lubię się rozwodzić nad tym, w jakiej pozycji możemy być w kwietniu, maju czy czerwcu. Skupiam się na wygranej w najbliższych zawodach. To jedyny cel, jaki mam w głowie w tej chwili. Potem nastąpi przerwa reprezentacyjna. Po chwili wrócimy i gramy dalej, ale uważam, że jesteś w stanie rywalizować tylko wtedy, gdy skupiasz się na kolejnym, kolejnym i kolejnym meczu. W marcu lub kwietniu zobaczymy w jakim miejscu będziemy i to nadejdzie czas decyzji.

Czy fakt, że Lavia nie jest w stanie rozegrać kilku meczów powoduje u ciebie coraz większe zmartwienie?

— To wstyd. Robimy wszystko, by minimalizować ryzyko urazów, chociażby przez zmniejszenie liczby minut, które otrzymuje. Mimo to, ponownie jest kontuzjowany. Musimy szukać dalej, dopóki nie znajdziemy odpowiedniego rozwiązania jego problemów.

Jakie wnioski możesz wyciągnąć na temat rywala, z którym mierzyliście się nieco ponad tydzień temu?

— Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu naprawdę dobra. W drugiej zaczęły się problemy. Wolves dokonali teraz zmiany menedżera. Na pewno podobieństwa do poprzedniego starcia będą, ale to jeden z tych meczów, które po prostu musimy wygrać. Jeśli pokazujemy się z dobrej strony i zwyciężamy z Liverpoolem czy Tottenhamem, to trzeba to potwierdzać w innych spotkaniach.

Jak trudno jest się przygotować na mecz przeciwko drużynie bez trenera?

— Właśnie z tego powodu jest trudno. Dodatkowo, graliśmy w środę, a zawodnicy mieli wolne w czwartek. Dzisiaj czeka nas jedynie mały trening, więc mamy inny plan na ten okres przed meczem.

Czy Estêvão jest gotowy, by tym razem również wyjść w podstawowym składzie?

— Tak, jest gotowy. Jeśli jednak on rozpocznie, ktoś inny będzie na ławce. Ktoś, kto również chce zagrać. Staramy się zrobić to, co dla niego najlepsze. Pomagamy mu się zaaklimatyzować w Anglii. W zeszłym tygodniu trochę narzekał na niską temperaturę, a to dopiero był październik. Wyobraźcie sobie co będzie czuł w grudniu czy styczniu. Musi się dostosować, ale jest zadowolony i radzi sobie świetnie. Na pewno jest w odpowiednim miejscu.

Co odpowiadasz mu na takie narzekania?

— Że nadal jest bardzo ciepło!

Zostałeś nominowany do nagrody Męskiego Trenera Roku przez FIFA Best. Ile to dla ciebie znaczy i jak ocenisz ten rok?

— Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Uważam jednak, że to dzięki zawodnikom. Koniec końców to oni są na boisku. Kilka tygodni temu, może miesiąc, byłem nominowany do innej nagrody. To bardzo miłe, świetne uczucie. Fajnie jest znaleźć się w takim gronie. Najważniejsze jest jednak to, jak zagrają piłkarze.

Czy kontuzja Lavii powoduje problemy z odpoczynkiem dla Moisésa Caicedo?

— Zdecydowanie tak. Wspominałem niedawno, że Caicedo, Enzo Fernández, Pedro Neto czy João Pedro nie zawsze trenują, ponieważ mają małe urazy. Jeśli tylko jesteśmy w stanie angażować ich w mecz w mniejszym stopniu, staramy się tak robić. W środę Moi pojawił się na boisku już po pięciu minutach. Wcześniej na tej pozycji występowali Andrey Santos, Josh [Acheampong] czy Reece [James], który również tam grywa. Im więcej możliwości, tym lepiej.

Pomówmy ponownie o dalekich wrzutach z autu. Wolves są jedną z drużyn, której udało się w ten sposób zdobyć bramkę przeciwko wam. Rozpływaliśmy się nad tym, czego dokonałeś w meczu z Tottenhamem, jak wytrąciłeś im z rąk ten atut, ustawiając trzech piłkarzy wysoko i tym samym oczyszczając pole karne. Wygląda na to, że to zadziałało. Jakie są twoje wrażenia?

— Rywal wydawał się zaskoczony, ponieważ był to pierwszy raz. Mamy nadzieję, że to zadziała również jutro. Wszyscy jednak pracują, trenują i szukają. Możliwe, że przeciwnicy znajdą na to jakąś kontrę i się zaadaptują. Wielokrotnie powtarzałem, że to wszystko przypomina grę w szachy. Każdy po kolei wykonuje swój ruch, a ty zawsze musisz być gotowy.

Czy wy także pracujecie nad dalekimi wrzutami z autu?

— Tak, pracujemy. Nie mamy jeszcze tego dopracowanego. Mówiłem też, że chciałbym stawać się coraz lepszym trenerem, a jeśli dalekie wrzuty są jednym z rozwiązań, które mogą pomóc, to chcemy z nich skorzystać. To nie jest jeszcze dobry moment. Będziemy musieli jednak spróbować, ponieważ w lidze jest kilka zespołów, które radzą sobie w ten sposób, nieprawdaż?

klubson

Mateusz Kluba

 

Kibic Chelsea od 2012 roku. Jako dziecko skakałem przed TV, gdy Fernando Torres wprowadzał The Blues do finału Ligi Mistrzów.


W ChelseaPoland.com od listopada 2021 r. a od września 2024 r. redaktor naczelny.


Poza piłką nożną - żużel oraz lekka atletyka, w której jestem sędzią.


Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close