Konferencja prasowa Enzo Mareski przed meczem z Tottenhamem
Dodano: 06.12.2024 17:19 / Ostatnia aktualizacja: 06.12.2024 17:19Enzo Maresca spotkał się z mediami, przed nadchodzącymi derbami z Tottenhamem, które zostaną rozegrane w niedzielny wieczór.
The Blues przystąpią do tego spotkania zajmując drugą lokatę w lidze. Po zwycięstwie nad Southampton do pierwszego Liverpoolu brakuje im 7 punktów. Ponownie Włoch został zapytany o udział Chelsea w wyścigu o mistrzostwo Anglii, lecz sam wciąż podchodzi do tego sceptycznie.
Czy doszły jakieś nowe kontuzje? Jak się czuje Reece James i Wesley Fofana?
— Powoli dochodzą do siebie, ale jak już mówiliśmy ich powrót to kwestia tygodni. Wciąż chory jest Misza Mudryk, a z całą resztą jest w porządku.
Chelsea śpiewała na trybunach, że „ich Chelsea wróciła", a do tego skandowali Twoje imię. Dlaczego wciąż uważasz, że nie macie szans w wyścigu o mistrza?
— Cieszymy się z zaangażowania fanów. Zasłużyli, by przeżyć takie chwile, by mogli marzyć o lepszych wynikach. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Pracujemy ciężko każdego dnia, aby ich uszczęśliwić.
— Nie mam nic do dodania w kwestii wyścigu o mistrza. Już nieraz powtarzałem- nie jesteśmy gotowi na rywalizację z Arsenalem, Liverpoolem i Manchesterem City.
Strzeliliście najwięcej goli w lidze. Na pewno musicie mieć szansę, mając na względzie ile strzelacie?
— Tak, ale inne rzeczy poza strzelaniem bramek również muszą wyglądać dobrze. Musimy zacząć tracić mniej bramek. Ogólnie uważam, że idzie nam dobrze w defensywie, niemniej aktualnie skupiamy się na niedzielnej potyczce. Nie myślimy o maju, czy czerwcu, bo jest jeszcze na to za wcześnie.
— W piłce wszystko może się zmienić w mgnieniu oka. Skupiamy się na niedzielnym meczu, dzisiejszej i jutrzejszej sesji treningowej. Jest wiele rzeczy, którymi musimy się zająć i które bierzemy pod uwagę.
Jak podchodzisz do Klubowych Mistrzostw Świata, mając tak szeroką kadrę?
— Powtarzałem to już, ale nie tylko ja- gramy za dużo spotkań. Jest to ciężkie. Zobaczymy jak sytuacja będzie wyglądała w maju, czerwcu i lipcu. Na tej podstawie będziemy się przygotowywać do rozgrywek.
Ange Postecoglou był dość mocno krytykowany po porażce Spurs z Bournemouth. Czy Twoim zdaniem było to sprawiedliwe?
— Taka sytuacja to żadna nowość. Wszystko zależy od sytuacji, ale i wyniku, dopiero potem inni się skupiają czy krytyka była sprawiedliwa, czy nie.
Tottenham nie ma za dużo dostępnych środkowych obrońców... Czy będziesz umiał to wykorzystać?
— Zawsze próbujemy wykorzystać słabe strony przeciwnika, nie zbaczając na klasę rywala, czy obrońców jakich posiada. Myślę, że [Cristian] Romero może niedługo wrócić i to on może być być rozwiązaniem ich problemów, ale zobaczymy.
Czy Noni Madueke wziął do siebie Twoje rady?
— Tak, zdecydowanie. Noni, jak już mówiłem, daje z siebie wszystko, aczkolwiek zdarza mu się odpuścić, a to jest niedopuszczalne. W kwestii statystyk radzi sobie fantastycznie: zdobywa wiele goli i asyst.
— Bardzo dobrze sobie radzi w grze obronnej i pressowaniu. Chcę po prostu jak najlepiej dla Noniego, dlatego motywuje go do działania każdego dnia. Nie może po prostu aż tak się rozluźniać.
Zrobiłeś siedem zmian w wyjściowym składzie na Southampton. Jak ważne było zrotowanie jedenastki przed tak ważnym meczem?
— Odkąd zaczęliśmy tu pracę, staramy się rozdysponowywać minuty między zawodnikami. To samo kontynuowaliśmy przy okazji potyczki z Southampton. Oczywiście, zmiana siedmiu piłkarzy w składzie w Premier League to spora liczba.
— Każdy z nich zasługuje na to, by grać. Nieważne jak wielu graczy zmienimy, dalej widać tożsamość naszej drużyny i każdy z nich rzetelnie podchodzi do swoich zadań. A to jest najważniejsze.
Noni określił Cię jako menedżera, który nie brata się ze swoimi piłkarzami, tylko stara się być bezpośredni, ale i sprawiedliwy. Czy zgadzam się z tym stwierdzeniem?
— Chcę się trzymać swoich piłkarzy blisko, ale niekoniecznie być ich przyjacielem. Nawet jeśli mielibyśmy być przyjaciółmi, nie zawsze przyjaciel będzie Cię klepał po plecach. Musi jednak wiedzieć, że to co mu mówisz wynika z tego, że chcesz dla niego jak najlepiej. Jedynym powodem, przez który powiedziałem Noniemu co ma robić, jest to że chcę dla niego jak najlepiej.
Jak ciężkim zadaniem jest zadowolenie każdego z piłkarzy przy tak szerokiej kadrze?
— Chcę się trzymać blisko moich graczy. W Leicester tak samo było widać, że miałem fantastyczną relację z zawodnikami. Uwielbiałem ich. Właśnie taką atmosferę chcę wytworzyć także tutaj.
— Czasem moi gracze myślą, że gdy ich skrytykuję, to że się od nich oddalam. Wręcz przeciwnie- w ten sposób pokazuje, jak bardzo się nimi przejmuję.
A do tego pokazujesz im w ten sposób, że to ty jesteś szefem i tu rządzisz?
— Nie, nie o to chodzi. Podobnie miała się rzeczy, gdy mówiłem o Reecie [Jamesie], w kontekście opaski kapitańskiej. Chcę jak najlepiej dla Reece'a i chcę by był coraz lepszy. Dokładnie tak samo podchodzę do Noniego.
Czy Robert Sánchez wciąż jest numerem jeden, czy określenie tego jest teraz cięższe?
— Nie, nie. Robert dalej jest naszą jedynką.
Co sądzisz o nieprzewidywalności Tottenhamu?
— Mają bardzo dobrych piłkarzy i świetnego trenera. Widać jak chcą grać z piłką oraz bez niej. Ciężko mi się wypowiedzieć o ich problemach, nie będąc w ich strukturach. Niemniej są fantastyczną drużyną. Dwa tygodnie temu pokonali 4:0 City, więc muszą być dobrzy.
Jak Twoim zdaniem Enzo Fernández rozwinął się w swojej nowej roli?
— Bardzo się poprawił, przede wszystkim w kwestii rozumienia gry i odpowiedniego ustawiania się na boisku. Coraz częściej wbiega do pola karnego, zawsze tam jest. Tego oczekujemy od ofensywnych zawodników.
— Oczywiście wciąż wiele rzeczy może robić lepiej, ale to dotyczy wszystkich zawodników.
Czy istnieje szansa, że Caicedo zagra jeszcze na pozycji odwróconego bocznego obrońcy?
— Możliwe. Od początku zakładaliśmy, że Moi [Caicedo] będzie grał jako defensywny pomocnik, ale potem przesunęliśmy go do obrony. Bez wątpienia w przyszłości możemy go znowu zobaczyć w takiej roli, bo dzięki temu możemy ustawić w dwójce Roméo [Lavię] tuż obok Enzo.
— Bez piłki również jest w stanie zapewnić nam balans w grze. Więc bez wątpienia jest to rozsądna opcja.
Czy mecz ze Spurs będzie punktem odniesienia?
— Nie, każdy mecz staramy się tak traktować. Poprawiamy wszelkie aspekty z każdym następnym meczem. Każdego dnia się poprawiamy i widać, że z tego powodu gracze są szczęśliwi. Testem naszych umiejętności był mecz z Villą, Southampton, będzie mecz z Tottenhamem, ale i następne spotkania.
Jak mocno różni się praca w Chelsea od tej w Leicester?
— Podchodzę do niej w ten sam sposób: skupiam się na całym składzie, na piłkarzach i na tym jak mogę im pomóc, tym samym pomagając zespołowi. Nic ponadto. Najważniejsze jest to, by drużyna grała coraz lepiej.
— Płacą mi za to, bym zrobił swoją robotę i daję z siebie wszystko każdego dnia. Spędzam wiele godzin na tym, by wymyślić sposoby jak pomóc zespołowi i pchnąć ich do działania.
Dlaczego Tobie się to udało, a Twoim poprzednikom nie?
— Poświęcam masę czasu, by pomóc zawodnikom. Właśnie zakończyliśmy trening i później na ostatnie półtorej godziny zrobiliśmy dodatkową sesję, by pomóc niektórym zawodnikom. Analizujemy każdy mecz, by wiedzieć jak piłkarze mogą się poprawić. Mam pięciu asystentów, którzy skupiają się na wszelkich detalach związanych z odpowiednim ustawieniem się, czy kontrolą gry po prawej i lewej stronie murawy.
Czy ominie Was turniej przedsezonowy, ze względu na Klubowe Mistrzostwa Świata?
— Poznałem naszą grupę na ten turniej wczoraj i nic poza tym. Nie wiem jaki mecz zagramy pierwszy, jaki będzie ostatni- nie wiem nic.
— Zajmę się tym w maju, zanim nastąpi czerwiec, bo teraz znam tylko naszą grupę i tyle.
Mówiąc o szerokiej kadrze, finał jest 13 lipca...
— W tamtym roku zaczęliśmy 8 lipca. Niemniej myślę, że dostaniemy kilka dni wolnego, jeśli dotrzemy do finału.
Czy był już podejmowany temat turnieju przedsezonowego?
— Nie.
Czy Twoim zdaniem zawodnicy Chelsea powinni być bardziej bezwzględni pod bramką rywali?
— Mówiłem ostatnio tym, że nie byłem zadowolony z tego jak pressowaliśmy przez pierwsze 15, czy 20 minut meczu. Źle się do tego przygotowaliśmy. Po pierwszym, czy drugim golu, już nie pamiętam, zawołałem jednego z piłkarzy, że musimy to zmienić.
— Jeżeli nie wyjdziesz z wysokim pressingiem na Southampton to możesz mieć kłopoty. Może i strzeliliśmy 5 goli, ale było nas stać na więcej. Mimo to i tak jesteśmy szczęśliwy z rezultatu.
Mówisz, że nie liczycie się w wyścigu o mistrzostwo. Czy zatem gracie powyżej oczekiwań?
— Nawet Włoch, który powinien mnie wspierać, pyta mnie o ten wyścig o mistrzostwo [śmiech]. Oczywiście, że gramy powyżej oczekiwań. Wiedziałem, że kiedyś osiągniemy taki poziom, ale nie że teraz.
— Na pewno możemy zarówno lepiej atakować, jak i bronić, ale mimo to wygląda to lepiej niż myślałem, że będzie wyglądać.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.