Konferencja prasowa Franka Lamparda przed meczem z Bournemouth
Dodano: 05.05.2023 19:05 / Ostatnia aktualizacja: 05.05.2023 19:05Jutro po południu piłkarze Chelsea zmierzą się z Bournemouth. Będzie to dla nich kolejna szansa na przełamanie złej pasji. Sprawdźmy, co na konferencji prasowej przed tym spotkaniem do powiedzenia miał Frank Lampard.
Jakieś nowe kontuzje w zespole?
– Nie. Jest tak, jak było.
Ostatnio powiedziałeś, że twoim piłkarzom zależy na dobrej grze, ale są zbyt mili i nie sprawiają rywalom większych trudności. Odniosłeś się do tego podczas treningów?
– Zajmowaliśmy się tym na treningach. Przede wszystkim, żeby to wyjaśnić, kiedy mówiłem, że piłkarzom zależy, to twierdziłem tak dlatego, że sam przez jakiś czas byłem piłkarzem, a teraz jestem trenerem. Piłkarze naprawdę się martwią, każdy ma swoje powody. Rzeczywistość wynika z działań, a czasami może być naprawdę wiele powodów, które sprawiają, że wyniki nie są dobre. Nie wydaje mi się, by ta kwestia była w naszym przypadku związana z pracą na treningach.
– Pracujemy z piłkarzami jak z grupą, a także indywidualnie, aby mieć pewność, że wszyscy są w odpowiednim miejscu. Po meczu z Arsenalem skupiliśmy się na regeneracji, a dzisiaj rano zaczęliśmy drobne przygotowania do jutrzejszego meczu. Nie dokonaliśmy żadnej rewolucji. Będziemy mieli szansę, żeby uporać się z niektórymi problemami, które jak sądzę, są bardziej fundamentalne.
W tym tygodniu Todd Boehly przyznał, że jest zdeterminowany, by uzdrowić sytuację Chelsea. Co sądzisz o takich komentarzach?
– Myślę, że są dobre. Takie wypowiedzi są pozytywne i dostrzegam je od czasu, gdy tu trafiłem. Boehly ma dobre intencje, w końcu zdecydował się przejąć klub. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Jestem tutaj, aby pracować z drużyną. Jestem tu na pewien czas, który został określony co do minuty. Moim celem jest poprawa samopoczucia piłkarzy, gry oraz wyników. Poza tym, to właściciele podejmują najważniejsze decyzje.
Masz jakieś informacje dotyczące wyboru nowego menedżera?
– Nie, żadnych.
Jeśli miałbyś udzielić nowemu menedżerowi jakiejś rady, to pracę nad którym aspektem byś mu polecił, aby Chelsea była tam, gdzie chce być?
– Nie rozmawiam o takich rzeczach. Jestem tu do końca sezonu. Nie do mnie należy odpowiadanie na tego typu pytania w tym momencie.
Benoît Badiashile był chwalony po pierwszych występach. Jak wygląda jego sytuacja obecnie? Czy jest bliski powrotu do zespołu?
– Tak, jest blisko powrotu do drużyny. Nie mógł grać w Lidze Mistrzów. Zagrał przeciwko Brighton w meczu, który był trudny dla nas wszystkich. Rywalizuje z Thiago, Wesleyem i Trevohem. Dobrze trenuje. Przybył tutaj, do Premier League, z innej ligi w młodym wieku więc to zrozumiałe, że czasami gra, a czasami nie. Musimy mieć świadomość, że każdy młody piłkarz musi odnaleźć się w nowej lidze.
– W normalnej sytuacji w takim klubie jak Chelsea, jak i w innych klubach, panuje stabilność, ale obecnie jej nie mamy. Chcąc docenić piłkarzy, nie jest łatwo nakładać na nich jednocześnie odpowiedzialność, nawet jeśli pracują bardzo dobrze. Wspieramy ich jako sztab szkoleniowy.
Co sądzisz o pracy, którą wykonuje Gary O'Neil?
– Wykonał świetną robotę. Pełne uznanie dla niego. Nie znam oczywiście żadnych szczegółów, ale oczywiście wykonuje świetną pracę. Stworzył zespół z dużą energią, grający na wysokiej intensywności. Widać, że dobrze czuje się w klubie, czuje więź. Otrzymuje uznanie, na które moim zdaniem w pełni zasłużył.
Miałeś niezwykłą karierę. Skąd bierze się u ciebie głód prowadzenia drużyny? Z zewnątrz wasza sytuacja nie wygląda ciekawie.
– Musisz chyba zadać to samo pytanie każdemu menedżerowi pracującemu w Premier League. To nasza praca. Mam szczęście, że mam rodzinę i karierę piłkarską za sobą. Mam 44 lata i pracuję, tak jak wy. Czy twoja praca też sprawia ci radość każdego dnia czy...?
Wracam do domu wcześniej...
– Albo nie. Możesz wrócić do domu później, ale nie z pracy.
Jako legenda Chelsea, jak bardzo teraz cierpisz?
– Nie cierpię, ponieważ wciąż jestem sobą, byłem częścią klubu w momentach sukcesów. Tak jest w każdym sporcie, zawsze mogą ci się przytrafić jakieś przeciwności. W Chelsea mieliśmy szczęście przez 20 lat, ale kiedy stajesz w blasku reflektorów, będąc trenerem lub piłkarzem, musisz umieć sobie poradzić z każdą sytuacją, ponieważ każda drużyna ma takie okresy, jak my teraz. Nawet będąc kibicem możesz być sfrustrowany, chcieć więcej, cokolwiek, ale myślę też, że musicie zrozumieć, co wydarzyło się w Chelsea w ciągu ostatnich 20 lat.
– Tu nie chodzi o siedzenie i mówienie o naszej krzywdzie. Bardziej chodzi o znalezienie drogi, która nas wyprowadzi z tej sytuacji. W tym roku nasza droga nie zaprowadzi nas do Ligi Mistrzów, pierwszej ósemki czy czegokolwiek. Kto wie, jak skończymy. Ale koniec tej drogi będzie małym pierwszym krokiem w przyszłość. Pewnie nie wszyscy kibice chcą usłyszeć coś takiego, ale taka jest rzeczywistość.
Czy czujesz, że tymczasowi menedżerowie mogą wywierać taki sam wpływ, jak ty w Chelsea, czy może uważasz, że jednak piłkarze potrzebują większej stabilności?
– Każda sytuacja jest inna. Jestem czwartym menedżerem Chelsea w tym sezonie, Bruno prowadził drużynę w jednym meczu więc widać, że dla całego klubu jest to trudny sezon. Też znalazłem się w nowej dla mnie sytuacji, ponieważ wcześniej byłem zatrudniany na stałe.
– Ostatnim razem, gdy zostawałem menedżerem Chelsea, było tu dużo zamieszania. Musieliśmy uformować skład i w trakcie sezonu było widać pewne korzyści. Teraz mam inne zadanie. Być może jest to znak czasów, jest to związane z presją wielkiego biznesu nowoczesnego futbolu w Premier League i tyle.
Jakaś wiadomość dla kibiców?
– Będą trzymać się drużyny. Nie muszę mówić im nic więcej. Można to było zobaczyć po meczu z Arsenalem. Klub zmienił się od kiedy trafiłem tu po raz pierwszy. Kiedyś był to naprawdę duży klub, który z biegiem lat przemienił się w potwora, klub z rzeszą fanów na całym świecie, który odniósł wiele sukcesów.
– Wszyscy z zewnątrz mogą chcieć powiedzieć, że teraz to nic nie znaczy, ale ja i piłkarze musimy pokazać dumę z tego, co robimy. Jak powiedziałem, jest to pierwszy krok w przyszłość. Czy potrzebujemy jakiegoś sensownego restaru latem? To oczywiste, ponieważ nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być. Ale w tej chwili musimy skupić się na tym, co przed nami. Z mojego punktu widzenia kibice mogą być pewni, że będziemy dążyć do poprawy i mam nadzieję, że jutro będzie to widać.
Czy rozmawiasz z osobami będącymi na wyższych stanowiskach o rzeczach, które widzisz u piłkarzy każdego dnia?
– Tak, komunikujemy się ze wszystkimi, ponieważ jest to część mojej roli. Choć zależy nam na wynikach, to wszyscy wiemy, że przyszły sezon nie może wyglądać tak samo. Tak więc wyrażam swoje poglądy. Pracowałem tu wcześniej, znam drużynę i myślę, że moja opinia może być ważna i myślę, że mogę wyrażać ją na bieżąco.
Czy nie jest frustrujące to, że być może wasza gra i wyniki wpływają na ciebie, jako menedżera?
– Taka jest kolej rzeczy. Wcześniej miałem trzy stałe kontrakty, teraz mamy czwarty, tymczasowy. Myślę, że wszyscy mają świadomość, w jak trudnej sytuacji się znalazłem i ja też wiedziałem, na co się piszę. Szczególnie mam na myśli dwa pierwsze tygodnie, kiedy rozegraliśmy pięć meczów, w tym dwa z Realem Madryt. Nie było czasu, żeby się na tym zastanawiać. Musisz ta zaakceptować jako konsekwencję swojej pracy. Czasami masz wspaniałe chwile, a czasami wręcz przeciwnie.
Czy w waszym przypadku statystyki w pełni odzwierciedlają rzeczywistość?
– Jeśli masz na myśli nasze ostatnie cztery mecze w Premier League, to nie. Ten sezon jest rzeczywistością, nasza pozycja w tabeli jest rzeczywistością, nasze punkty są rzeczywistością i są nią strzelone przez nas bramki w czterech ostatnich meczach. W tym sezonie mieliśmy czterech menedżerów i taka jest rzeczywistość, ale moim zadaniem nie jest myślenie o statystykach, ponieważ są one powszechne. Obecnie możesz sporządzić dowolne statystyki.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Odejdz sam frankensztajnie