+/- Chelsea 2:0 Manchester City

Autor: Dodano: 09.12.2018 12:30 / Ostatnia aktualizacja: 09.12.2018 12:30

Mecz, choć rozgrywany w grudniu, może okazać się kluczowym w sprawie mistrzostwa Anglii. Nie ma co się oszukiwać, nie byliśmy faworytami w tym meczu, bo nikt nim nie był, kiedy grasz nawet u siebie z tak rozpędzonym Manchesterem City. Wczoraj jednak piłkarze sprawili, że znowu kibice Chelsea są napompowani nadzieją, że będzie to dobry, owocny sezon. Weźmy ten mecz pod lupę i sprawdźmy, czy w tym bardzo miłym zaskoczeniu można oprócz plusów dojrzeć także jakieś minusy.

 

Można, a nawet trzeba się przyczepić, do naszej gry w pierwszej części spotkania. Do strzelenia bramki przez N'Golo Kante, czyli aż do 45. minuty, Ederson nawet nie powąchał zagrożenia ze strony piłkarzy Chelsea. Powiedzieć, że gra utknęła w środku to też błąd. City przez trzy kwadranse, a zwłaszcza przez dwa pierwsze, dominowało. Gdyby mecz nie zakończył się zwycięstwem, jałowa w ataku pierwsza połowa byłaby bardziej zauważalna. Minus.

 

Z drugiej strony, czy z Manchesterem City, który pokazywał taką formę, i z Chelsea, która trafiła właśnie na dołek formy, można było wyjść inaczej taktycznie? Można było, ale wtedy Sane mógłby już mieć hattricka po 25 minutach, a Sterling też by coś dodał od siebie i byłoby pozamiatane. Głęboka i szczelna obrona przyniosła zamierzony efekt. Warto podkreślić, że bronił dobrze CAŁY zespół, tak samo jak cały zespół zawalił w obronie spotkanie z Tottenhamem. Po tamtym meczu, w plusach i minusach marzyłem, żeby Sarri wyciągnął wnioski. Wyciągnął to, co było dobre z Antonio Conte i nie popełniał jego błędów. Wydaje się, że Maurizio poszedł nawet o krok dalej. Chelsea po 1:0 nie stosowała murowania bramki, ale trzeba przyznać, ze City jeszcze potrafiło stłamsić i czasami w drugiej połowie pachniało bramką wyrównującą. W nasze akcje ofensywne angażował się również cały zespół. Krótko mówiąc: razem bronimy, razem atakujemy. Chyba o to też chodziło naszemu menedżerowi, kiedy mówił, że naszym problemem jest mentalność i nie reagowaliśmy na sytuacje na boisku jako zespół, ale jako 11 indywidualności. Plus.

 

Kante i Luiz z bramkami, Hazard z 2 asystami, świetny jubileuszowy 300. mecz Cesara Azpillicuety, pewne i udane parady Arrizabalagi. Chętnych do Man of The Match było kilku. Plus.

 

Kontuzja Kovacicia, Jorginho ciut lepiej, ale dalej przeciętny, Willian zapatrzył się w Alvaro Moratę i bardzo nie chciał być bohaterem tego meczu. Marcos Alonso był znikomym utrudnieniem dla rywali. Minus. 

 

W tabeli zachowaliśmy status quo. Jesteśmy na 4 miejscu, ale tuż tuż czai się Arsenal. Ten mecz można śmiało określić takim za 6 punktów. Z 13 pkt. strat jakie mogło być, mamy już tylko 7 punktów. Wchodzimy w okres świąteczny, a tam wiadomo, może zdarzyć się wszystko. No i jeszcze wszyscy rywale przed nami w tabeli jeszcze muszą walczyć w Lidze Mistrzów, podczas gdy u nas nikt się nie obrazi, jak na ostatni mecz Ligi Europy wyjdzie drugi skład i w ten sposób pierwszy garnitur nabierze trochę świeżości. Plus.

 

 

Po raz pierwszy Maurizio Sarri pokonuje Guardiolę. Pep Guardiola najwięcej ligowych porażek ma właśnie z Chelsea. Zatrzymaliśmy ich niezwyciężony marsz ligowy. Takie rzeczy muszą cieszyć! Plus.

 

 

Podsumowując, rywale uważani za najlepsze obecnie drużyny w Premier League są jak najbardziej w naszym zasięgu. Tak punktowym, jak i w bezpośrednim starciu. Więcej czasu na działanie dla Sarriego, konsekwencja taktyczna, nie zapominając jednocześnie o modyfikacjach, troszkę rotacji (jak widać bez nominalnego napastnika w jednostkowych przypadkach można grać), no i na koniec trochę transferów już zimą i ten sezon jeszcze może być bardzo dobry.

Źródło: własne, twitter.com

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close