Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela po meczu z Crystal Palace

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 18.04.2022 01:22 / Ostatnia aktualizacja: 18.04.2022 01:22

Chelsea w niedzielę awansowała do finału Pucharu Anglii, w którym zmierzy się z Liverpoolem. The Blues znacznie lepiej zaprezentowali się w drugiej połowie i zdobyli dwie bramki. Na konferencji prasowej Thomas Tuchel komentował występ swoich podopiecznych.


To był bardzo solidny występ drużyny. Na pewno jesteś zadowolony z piłkarzy?


– Tak, dokładnie tak było. Zagraliśmy w bardzo zdyscyplinowany, solidny sposób. Zadbaliśmy o to, by rywal nie był w stanie przeprowadzić kontrataków. Musieliśmy zamknąć przestrzenie i to właśnie zrobiliśmy.


– Zaskoczyli nas zmianą formacji, więc nie odnaleźliśmy wolnych przestrzeni w miejscach, w których się ich spodziewaliśmy. Może nie był to najbardziej emocjonujący mecz do oglądania, ponieważ obie drużyny bardzo skupiały się na obserwowaniu piłki i rywala. Znacie nasz rozkład gier, do każdego kolejnego spotkania podchodzimy, wracając z dopiero co zakończonego wyzwania w poprzednim miejscu.


– Dlatego właśnie chłopakom należy się szacunek. Ani przez chwilę nie zgubili koncentracji. Różnymi sposobami staraliśmy się znaleźć drogę do bramki, chociażby poprzez skupienie się na rozgrywaniu w środku pola i przeniesieniu gry w ostatnią tercję boiska w drugiej połowie. Minuta po minucie udawało się to robić coraz płynniej. To był jeden z tych meczów, w którym musisz wykorzystać choćby pół sytuacji bramkowej.


– Jeśli to przeciwnikowi uda się ta sztuka, możesz nie zmieniać stylu gry i potem zastanawiać się, czy zrobiłeś dostatecznie dużo, by wygrać. Bardzo trudno jednak było wycisnąć więcej, nie podejmując przy tym ryzykownych decyzji. Gdy wygrasz, mówisz to co ja teraz: że zagraliśmy solidnie i całkowicie skoncentrowani, że kontrolowaliśmy mecz. Nie sądzę, by było wiele innych sposobów na wygranie tego starcia. Faktycznie mieliśmy spotkanie pod kontrolą, byliśmy skupieni i cierpliwi.


Czeka was kolejne starcie z Liverpoolem. Możecie się zrewanżować i pozbawić ich szans na zakończenie sezonu z czterema pucharami. Jak się na nie zapatrujesz?


– W żadnym stopniu nie przejmuję się szansami na trofea innych drużyn. Przegraliśmy finał Pucharu Ligi, ale tak jak wiecie, daliśmy z siebie wszystko. Do samego końca było to naprawdę wspaniałe widowisko. Niestety jednak nie zakończyło się dla nas szczęśliwie. Chcemy się zrewanżować. Nie cofnie to przegranego Carabao Cup, ale drugi rok z rzędu jesteśmy w finale Pucharu Anglii, co znaczy dla nas bardzo wiele.


– To jest FA Cup, najbardziej prestiżowe i najstarsze rozgrywki na świecie, w dodatku rozgrywane na Wembley. Nie ma zbyt wielu ważniejszych meczów, w których możesz wziąć udział. Jesteśmy wdzięczni za tą możliwość i dobrze się przygotujemy do tego finału. Zagramy przeciwko jednej z najlepszych drużyn na świecie, która jest w niesamowitej formie, patrząc na rezultaty spotkań. Będzie bardzo trudno i postaramy się sprawić im wiele trudności.


Jak ważne byłoby dla was kolejne trofeum w tak trudnym, choć imponującym sezonie?


– Nic nie możemy sobie obiecywać. Możemy tylko i aż odpowiednio się przygotować, ponieważ będzie to kolejne trudne starcie, biorąc pod uwagę jakość i serię wyników Liverpoolu. Pokonać ich jest niewiarygodnie ciężko, ale o to właśnie chodzi w finale rozgrywek. Trzeba wygrać, a naszym zadaniem będzie znalezienie sposobu, by tego dokonać.


– Będziemy potrzebować nieco szczęścia, ale przede wszystkim postawy i formy na możliwie najwyższym poziomie. Sezon jest oceniany dużo pozytywniej, gdy na koniec masz przed sobą finał, który możesz wygrać. Tak jak jednak już zdążyliśmy się nauczyć, w spotkaniu rozstrzygającym czasem dawanie z siebie wszystkiego może nie wystarczyć. Chcemy zasłużyć na ten sukces i postaramy się znaleźć odpowiedni sposób.


Jak ocenisz występ Timo Wernera? Stwarzał dużo wolnego miejsca dla Kaia Havertza i Masona Mounta. Nad tym pracowaliście?


– Nie, on nad tym pracował. Zawodnicy dbają również o swoją pozycję w drużynie. Dokonaliśmy pewnych korekt w ustawieniu, dlatego przeciwko Southampton zagrał otoczony Masonem, Kaiem i Mateo Kovaciciem. Bardzo to lubi, ma z nimi dobrą więź, dlatego być może to był taki punkt zwrotny w jego przypadku.


– Zdobył gole, miał kilka dużych okazji. W Madrycie wziął na siebie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji i dzięki swojej bramce mógł stać się bohaterem. Niestety tak się nie stało. Był jednak zaangażowany, strzelał, tworzył przestrzenie i sytuacje, co ponownie zrobił dzisiaj. Trudno było przedrzeć się i coś stworzyć, ale dokonał tego i asystował przy drugim golu.


– Dla Masona również było prawie niemożliwe mieć taki wpływ na grę jak ma zazwyczaj, gdzie rozgrywał akcje na wysokim tempie. Czekał jednak cierpliwie, aż nadarzyła się okazja, którą wykorzystał. Wielkie brawa dla chłopaków. Wielu z nich jest nadal młodych, rozwijających się, a takie częste przebłyski są bardzo dobre dla ich rozwoju. Timo jest obecnie bardzo ważną częścią składu i dba, by pozostać w wyjściowej drużynie.


Biorąc pod lupę to, co przeszedł Ruben Loftus - Cheek, jak ważny był dla niego ten gol?


– Mam nadzieję, że naprawdę bardzo istotny. Widać było po jego radości, ponieważ zazwyczaj jest cichy i spokojny. Miło było zobaczyć go skaczącego z radości po zdobytej bramce. Tak jak powiedziałem, jest nieśmiały i często nie do końca wierzy w siebie. Musimy zadbać, by ten aspekt się u niego poprawił, w jego umyśle i grze. Takie są następne kroki w jego rozwoju, by poczuł, jak wiele wnosi do drużyny.


– Chcemy, by pokazał wszystkim, jak duży drzemie w nim potencjał, nie tylko podczas treningów. Będziemy go zachęcać do dalszej pracy i pokonywania barier. Podobnie jak Timo, w ostatnich trzech spotkaniach był zaangażowany w zdobyte przez nas bramki. Dzisiaj z kolei to jego trafienie otworzyło nasze konto.


Jakie są rokowania odnośnie urazu Kovacicia? Były jakieś problemy z N’Golo Kante skoro nie wyszedł na mecz w wyjściowym składzie?


– N’Golo czuje się dobrze, ale zdecydowaliśmy, że lepiej będzie wystawić Jorginho, by bardziej zbalansować środek pola. Bardzo chciał zagrać, ponieważ nie wziął udziału w spotkaniu z Realem. Sezon dalej trwa, a chcieliśmy nagrodzić Jorginho i Azpiego, dając im szansę wystąpienia. Potrzebowaliśmy również trochę świeżości.


– Kiedy Kovacić schodzi z boiska, na pewno pojawił się ból. Skręcił kostkę, jest teraz bardzo spuchnięta. Nie wygląda to dobrze, ale mamy nadzieję, że badania nie wskażą na dłuższą przerwę. Wtedy powiemy więcej.


Jakie dominowały u was nastroje pomiędzy meczem w Madrycie a dzisiaj? Dojście do finału daje zastrzyk energii na resztę sezonu?


– Nie odniosłem wrażenia, że z zawodników uszło powietrze. Każdy miał pełne prawo, by mieć chwilę dla siebie i przetrawić porażkę. Graliśmy we wtorek, a potem w niedzielę, co jak na nasz terminarz jest nieprzyzwoicie dużą ilością czasu na przygotowania. Dobrze go wykorzystaliśmy. Wszyscy otrzymali dzień wolnego, by potem wrócić do treningów. Mieliśmy rozmowę zaraz po meczu w Madrycie i otrzymaliśmy wiele pozytywnych odpowiedzi, ale nadal były to mieszane uczucia, ponieważ pomimo fantastycznego występu i wygranej, odpadliśmy z turnieju.


– Daliśmy im czas. Na piątkowym treningu było tak dużo jakości, że wiedziałem, że odpowiednio się przygotujemy. Same dobre znaki. W czwartek, gracze, którzy nie grali z Realem, rezerwowi oraz członkowie akademii również trenowali na wysokim poziomie. Mentalność, podejście, radość, wiele jakości to same dobre przesłanki.


– To wszystko pokazało mi, że grupa dba o siebie nawzajem i dzięki temu możemy skupić się na procesie ciągłego rozwoju. Wspaniale było móc to zobaczyć. Wszyscy powrócili w piątek, trenowaliśmy całym składem na bardzo wysokiej intensywności i jakości, że aż zacząłem się obawiać, czy nie przesadziliśmy. Zwolniliśmy trochę wczoraj jeśli chodzi o intensywność, ale widać było powszechny głód gry i rywalizacji.


– Sprawiło im to wiele radości, a to kolejny dobry znak. Co czyni tą grupę ludzi wyjątkową, to umiejętność poradzenia sobie, zadbania o siebie, gdy pojawia się rozczarowanie i zawód. Wracają do treningów z jeszcze większą dyscypliną, chęcią poprawy jakości i swojego podejścia. Oni ciągle to robią. Odkładają swoje ego na bok i robią to, co uwielbiają. To właśnie w nich bardzo lubię, trochę to przypomina piłkę amatorską, jakby grali dla zabawy, po prostu miło spędzali czas. Dlatego czuliśmy się dobrze przygotowani bez konieczności wielkich mów motywacyjnych po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Nie było także niczego, co mógłbym powiedzieć, by zmniejszyć ich ból po tej porażce.


Kolejny finał w tym sezonie na pewno dużo dla was znaczy?


– Chcemy brać udział we wszystkich turniejach i, tak jak w zeszłym sezonie, grać o coś dużego na koniec rozgrywek. Daje to ogromną radość, gdy czekasz na rozstrzygający mecz tyle czasu. Nie tylko kampania ligowa jest wymagająca, czeka nas kolejny finał, co jest bardzo budujące. To duży zastrzyk emocji, damy z siebie wszystko, by być na niego gotowi.

Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

JulieSweet
komentarzy: 187
09.05.2022 14:11

Nazywam się Julie Sweet, obiecałam polecić Dr Ogundele wszystkim, którzy potrzebują jakiejkolwiek pomocy. Byłam bardzo przygnębiona po 5 latach rozłąki z mężem. W zeszłym tygodniu skontaktowałem się z dr Ogundele, który rzucił zaklęcie, aby sprowadzić mojego męża, a po 24 godzinach mój mąż wrócił do domu i poprosił mnie o wybaczenie, co za cud. Każdy powinien mi pomóc mu podziękować. Jeśli ktoś tutaj potrzebuje jakiejkolwiek pomocy, radzę skontaktować się z nim na czacie WhatsApp lub Viber: +27638836445. Dr Ogundele jest supermanem.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close