Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Southampton

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 08.04.2022 21:18 / Ostatnia aktualizacja: 08.04.2022 21:19

W sobotę o godzinie 16:00 rozpocznie się ligowe starcie pomiędzy Southampton a Chelsea. Obowiązkiem The Blues jest znacznie lepszy występ niż w meczach z Brentford i Realem. W piątkowe popołudnie odbyła się konferencja prasowa, na której Thomas Tuchel odpowiadał na pytania dziennikarzy.


Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa, pojawiły się nowe urazy?


– Mam nadzieję, że nie. Callum Hudson - Odoi nadal jest niedostępny. Niepewni co do występu są również Romelu Lukaku i Hakim Ziyech. Zobaczymy. Nie trenowali ze względu na drobne problemy. Liczymy jednak, że będą z nami trenować. Potrzebujemy potwierdzenia z treningu o godzinie 16:00, żeby dowiedzieć się czy będą mogli jutro zagrać.


Jak oceniasz szanse Calluma Hudsona - Odoia na powrót w najbliższym czasie?


– Na ten moment nie wygląda to zbyt dobrze. To bardziej kwestia tygodni niż dni. Uraz niestety się odnowił, a rozpoczęło się to po finale Klubowych Mistrzostw Świata. Tam był kluczowym zawodnikiem lewej strony boiska w roli skrzydłowego, również wahadłowego, ale przez większość czasu raczej w ataku. Zaliczył wtedy asystę. To był jeden z najlepszych sezonów pod względem jego liczby meczowych minut - dojrzewał do tego. Nagle to wszystko skończyło mu sezon. Nie jest to jego wina, ale to duża złość i zaniepokojenie.


Jak skomentujesz problemy w defensywie, które spowodowały utratę siedmiu goli w dwóch meczach?


– Zdajemy sobie z nich sprawę i nie podobają nam się. Nie wiem czy to kwestia rozkojarzenia, braku skupienia, ale to dla nas bardzo nietypowe. Przyjrzeliśmy się temu bliżej, rozmawialiśmy z zespołem o podjęciu próby wyeliminowania tych błędów. Nieustannie staramy się znaleźć sposób na poprawę gry i musimy przestać podążać w tym kierunku, ponieważ nie jest to dobra droga.


– Najlepsza okazja ku temu będzie oczywiście już jutro. Utrata tak wielu bramek to nie nasz styl, to nie my. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego, ponieważ przed przerwą reprezentacyjną wyglądało to zupełnie inaczej. Te dwa spotkania na przestrzeni pięciu dni były naprawdę nietypowe i nie wpasowują się w jakikolwiek schemat, dlatego nie jest łatwo sobie z tą sytuacją poradzić.


Czy za te kłopoty można obwiniać terminarz?


– Trudny terminarz nie oznacza od razu utraty siedmiu goli. Jest wymagający, ponieważ w wielu rozgrywkach, wliczając dodatkowy turniej o mistrzostwo świata, graliśmy do samego końca. Wydaje mi się, że, wraz z Liverpoolem, jesteśmy daleko z przodu pod względem rozegranych minut.


– Dodatkowo, w 2022 roku rozegraliśmy sporo dogrywek, które sumarycznie mogą dać ze dwa kolejne mecze. Dlatego, gdy walczysz z takimi drużynami jak Brentford, Southampton, Crystal Palace czy Arsenal, czyli zespołom, które nie mają przed i za sobą tyle spotkań do rozegrania, jest bardzo trudno.


– Z drugiej strony to wyzwanie, któremu chcemy sprostać. Nie ma jednak powodu, by szukać wymówek. Tak to wygląda, gdy pracujesz dla Chelsea – musisz pokonywać trudności i nie możesz czuć się swobodnie z akceptowaniem tych wyzwań. Musimy pojąć, jak to jest trudne.


Czy niepewność związana z właścicielem wpływa na zawodników?


– To byłoby naprawdę zaskakujące. Udowodniliśmy już wcześniej, że to zamieszanie nie ma wpływu, więc dlaczego miałoby się coś zmienić? Wszystko jest po staremu w życiu każdego z nas oraz w Cobham, podczas treningów czy przygotowań do meczów. Nie ma powodu, dla którego miałoby to jakoś wpływać. Nie szukam tu, ani nigdzie indziej żadnej wymówki.


Decyzja o przedłużeniu terminu składania ofert kupna klubu rozczarowała cię?


– O, nie wiedziałem, naprawdę? Jest jak jest, tak widocznie wygląda ten proces. Jestem pewny, że wszystkie strony tej procedury, nasz zarząd, rząd oraz nabywcy, starają się zamknąć sprawę jak najszybciej, ale też nie popełniając żadnego błędu. W zasadzie to nie jest to moja sprawa. Nie zagłębiam się na co dzień w ten proces. Nie martwię się tym, sytuacja wygląda jak wygląda. Znamy ją i poradzimy sobie z nią.


Odbyliście zespołowe spotkanie po meczu z Realem Madryt?


– Wczorajsze spotkanie nie było związane z dyskusjami. Przedstawiłem swój punkt widzenia, a to również jest czasem potrzebne. Poważnie również podchodzimy do perspektyw przedstawionych przez zawodników i często włączamy je do dalszych analiz. Uznaliśmy jednak, że po dwóch ostatnich meczach, konieczne jest przekazanie naszych obserwacji.


– Miało to jednak miejsce za zamkniętymi drzwiami i w atmosferze, w której każdy mógł przyjąć na siebie konieczną krytykę. Czuję, że ta metoda nas rozwija i wszystkich angażuje. Nie wskazywaliśmy palcami winnych, ponieważ jesteśmy jedną drużyną. Musieliśmy jednak pokazać zawodnikom, z których rzeczy nie jesteśmy do końca zadowoleni, w których sytuacjach powinniśmy zachować się lepiej.


– Tematem przewodnim był mecz sam w sobie. Rozmawialiśmy o naszych pięciu podstawowych zasadach rozgrywania ataków, czego chcieliśmy, a czego nam brakowało. Niestety, dość niespodziewanie w poprzednim spotkaniu zgubiliśmy swoją formację, kształt zespołu. Zazwyczaj to właśnie to jest naszą mocną stroną: łatwo można dostrzec, jak chcemy grać. W tym przypadku było inaczej i to jest nasz kłopot do rozwiązania. Brakowało nam także rytmu i powtarzalności w akcjach ofensywnych.


– Zaprezentowaliśmy się słabo, jeśli chodzi również o trzymanie pozycji w ataku, dyscyplinę. Przez to nie dało się poprawnie wykonywać kontr pressingu, ponieważ zawodnicy znajdowali się w innych miejscach niż powinni. W obronie zabrakło intensywności i poświęcenia. To mniej lub bardziej dało się zauważyć. Rozpracowaliśmy szczegóły, których to dotyczyło, ponieważ nie chodzi tu o ogólną krytykę, lecz o konkretne przykłady sytuacji. Chodzi o obdarzenie piłkarzy zaufaniem. Uwielbiam tą grupę, kocham się angażować. Razem na pewno możemy więcej.


Czujesz, że obecna forma jest tylko chwilowym problemem?


– Oczywiście mam taką nadzieję, a wiele aspektów pozwala nam tak myśleć. To bardzo nietypowe. Wiele rzeczy może do takiej sytuacji doprowadzić. To dziwny moment, ponieważ błędy pojawiły się tak naprawdę z niczego. Dosłownie, ponieważ nikogo tu w czasie przerwy reprezentacyjnej nie było. Zaczęliśmy tracić wiele bramek i przegrywać mecze.


– To spore wyzwanie. Naszym zadaniem jest znaleźć rozwiązanie i nie narzekać czy martwić się przesadnie. Musimy od nowa się skupić, zaufać swoim możliwościom i wierzyć w sukces. To odpowiedni moment, by trzymać się razem i pokonać trudności. Trochę to zajęło, ponieważ przegraliśmy aż dwa, a nie tylko jedno spotkanie. Pozwalamy sobie dzisiaj i jutro skupić się tylko na Southampton.


Jak wydobyć najlepsze z Romelu Lukaku?


– W tym momencie nie tylko Romelu Lukaku nie jest w swojej najlepszej dyspozycji. Po przerwie reprezentacyjnej miałem wrażenie, że wszystkim nam czegoś brakowało. Słabsza indywidualna forma oddziałuje oczywiście na całą grupę. Szkoda tej szansy Romelu, bardzo dobrej szansy, ponieważ nic tak nie pomaga, nie buduje drużyny, jak zdobywanie bramki. Byłoby to niesamowite wzmocnienie.


– Drugą rzeczą, która zdecydowanie pomaga drużynie jest dobry trening. Całkowita dbałość o długotrwały proces, co właśnie robił Romelu. Wczoraj opuścił jednostkę, ale liczymy, że powróci dzisiaj i nie będzie czuł żadnego bólu, by być jutro dostępny.


Jesteś pewny, że Chelsea ukończy sezon w najlepszej czwórce?


– Pewny, ale nie zakładam tego z góry. Nigdy tego nie robię, ponieważ to najbardziej wymagająca liga na świecie. Znamy swoje miejsce, wiemy ile już wycierpieliśmy przez cały sezon, a nasze słabości nie są nam obce. Czuję, że z drużyną jest wszystko w porządku. Możemy grać na wysokim poziomie, jeżeli osiągniemy dobrą formę. Krok po kroku, rutynowo staramy się poprawiać, ponieważ to jest nasza praca.


– Jeśli nam się to nie uda, możemy tak naprawdę przegrać z każdym. Niestety, pokazaliśmy to w ciągu pięciu dni. To nie jest coś złego, po raz kolejny to przypomnę. Nie powinniśmy się wstydzić, czuć źle z tym, że walczymy o trzecie miejsce. Nie ma żadnego rozczarowania. Znajdujemy się obecnie na trzeciej pozycji, do samego końca trwać będzie zacięta walka. Czy czuję się pewnie? Tak. Mam zaufanie zawodników i pracowników klubu. Tak samo wierzę w siebie i pracę, którą wykonuję wraz ze sztabem. Jednak zdecydowanie nie uważamy, że od początku mamy pewne miejsce w czołowej czwórce.


Czy Southampton to idealny przeciwnik ze względu na ich styl gry, cechujący się wysoką intensywnością? Na pewno nie da się nudzić na meczach z nimi.


– Skoro tak to przedstawiasz… oni na pewno nie pozwolą nam się nudzić. To oczywiste. Niezależnie od tego, czy grają w systemie 4-4-2, stosując bardzo trudny, wysoki pressing szóstką zawodników, co zrobili w pierwszym spotkaniu ligowym, czy też piątką obrońców jak w meczu Carabao Cup z indywidualnym kryciem na całym boisku, te starcia były bardzo intensywne i wymagające.


– Oglądaliśmy oba spotkania i przyjrzeliśmy się pewnym szczegółom. Oba były prowadzone na wysokim poziomie jakości, płynności i intensywności, bardzo aktywne. To naprawdę będzie wyzwanie. Terminarz to inna sprawa, ponieważ przystąpimy do jutrzejszego spotkania po potyczce w Lidze Mistrzów. Ta sytuacja wiele od nas wymaga, co może być dobre. Nie ma innego wyjścia niż zaakceptować tą fizyczną kampanię. W przeciwnym wypadku nie poradzimy sobie z trudnościami.


Czy N’Golo Kante czuje przesyt przez liczbę spotkań, jaką w tym sezonie rozegrał?


– Tak naprawdę nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Debata na ten temat mogłaby trwać bardzo długo i nikt nie będzie znał odpowiedzi. Jedno jest pewne, N’Golo to kluczowy piłkarz z niesamowitymi i niespotykanymi umiejętnościami. W innych drużynach takimi wyjątkowymi osobami mogą być napastnicy czy obrońcy. U nas jest N’Golo, który zawsze może dać coś, czego nikt inny nie potrafi.


– W tym sezonie ma problemy z ciągłą grą ze względu na choroby czy urazy. To także jedna z przyczyn, z powodu których brakuje nam stabilizacji. Zbyt wiele meczów musiał opuścić. Wystarczy spojrzeć na liczbę minut, którą zagrał i może zagrać. Obecnie, z uwagi na swoją wiarę i przekonania, ma bardzo mocno ograniczoną dietę. Nie robi tego po raz pierwszy, ale brak posiłków w ciągu dnia przez dłuższy czas, może wpłynąć na formę i przygotowanie.


– Jest do tego oczywiście przyzwyczajony i może to jest również wyjaśnienie, dlaczego mieliśmy wrażenie, że nie jest na swoim najwyższym poziomie, jeśli porówna się jego wpływ do zeszłego sezonu i dwumeczu z Realem Madryt. To nie jest też powód do wstydu czy współczucia. To bardzo ważna postać z wyjątkowymi umiejętnościami. Staramy się go budować, pomagać, ponieważ dobrze wiemy ile daje nam jego obecność.


Jakie są według ciebie przyczyny słabszej formy? Brak pewności siebie?


– Brak pewności siebie byłby sporym zaskoczeniem, ponieważ nie ma żadnych powodów, by tak było. Porażka w meczu z Brentford była dziwna, bo prowadziliśmy już 1:0 i nie dopuszczaliśmy przeciwników do wielu okazji. Bramki, które straciliśmy, były również nietypowe dla nas. W obu meczach broniliśmy czwórką z tyłu tak, by nie przesadzić z liczbą napastników czy właśnie defensorów. Każda rzecz może mieć na to wpływ.


– Trudno jest mi na to pytanie odpowiedzieć. Niektóre stracone gole były wynikiem błędów indywidualnych, inne do spółki dwóch czy trzech zawodników. Chodzi również o pokazanie naszej determinacji i poświęcenia w obronie, czyli ilu sprintów możemy dokonać, ile dajemy z siebie w tylnej formacji i czy mamy dość odwagi i determinacji, by sprostać czekającym wyzwaniom. Musimy dbać o siebie nawzajem.


– Wszystko jest w porządku, gdy nie ma zagrożenia, ale czasem pojawia się stres, myśl, że jeśli nie wybijesz piłki, popełnisz błąd, padnie z tej akcji gol. Być może właśnie takiej mentalności nam brakuje w ostatnim czasie. Naprawdę, każdy pojedynek ma znaczenie. Musimy dawać z siebie więcej, pokazać, że możemy i chcemy grać intensywnej. To są rzeczy, w których możemy się poprawić.


Co sądzisz o formie Edouarda Mendy’ego? Rozważasz odsunięcie go od składu na jutrzejsze spotkanie, zważywszy na częstotliwość i długość podróż, które musiał odbyć w ostatnim czasie?


– Potrzebuje tego. Tak wygląda życie bramkarza grającego na wysokim poziomie. To wyjątkowa pozycja ogólnie w piłce nożnej. Kiedy zagrasz bardzo dobrze, jesteś w świetle reflektorów. Gdy uda ci się osiągnąć tyle sukcesów, ile Edou w ostatnich miesiącach, wszyscy zwracają na ciebie jeszcze większą uwagę.


– Nigdy nie był całkowicie bezbłędny, również w poprzednim sezonie. Pomogliśmy mu się poprawić. Czasem to mogła być kwestia szczęścia. Oczywiście, na pewno w tej feralnej sytuacji w meczu z Realem powinien zachować się lepiej i dobrze o tym wie. Nie ma dobrego momentu na taki błąd w żadnym meczu, ale ćwierćfinał przeciwko Realowi jest prawdopodobnie jedną z najgorszych takich chwil. To więcej niż oczywiste, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to na jego pewność siebie.


– Na tym polega bronienie, musisz zaakceptować popełnione błędy, żyć z nimi i wrócić, by dalej pomagać drużynie. Konieczne jest ponowne skupienie, spokój i pewność. Z tego stworzeni są bramkarze, Edou również. Teraz może udowodnić, że jest prawdziwym mistrzem.


Czy rozmowy i spotkania, które odbywasz, mogą być punktem zwrotnym w tym sezonie?


– Reakcje mogą być bardzo różne. Czasem jest to rozczarowanie, prosty przykład: przegraliśmy z Liverpoolem, po czym byłem rozczarowany, ale zaliczyliśmy tak dobry występ, że byłem naprawdę zadowolony z naszego stylu gry i tego, jak świetny był to mecz. Odczucia następnego dnia były diametralnie różne w stosunku do dnia po porażce z Brentford i Realem Madryt.


– Czułem, że zaprzepaściliśmy dużą szansę. Nie codziennie przecież gra się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To była ważna noc i trudny rywal, a my nie byliśmy na naszym najwyższym poziomie. To właśnie dlatego byliśmy nie tylko rozczarowani, ale także źli. Według mnie nie ma co ukrywać, trzeba po prostu powiedzieć, że tak się czuliśmy.


– Najlepiej będzie przespać się z tym i zapomnieć. Rozmawiałem z wami po meczu i nie najlepiej poradziłem sobie z ukrywaniem emocji, ponieważ czułem, że jesteśmy zdecydowanie poniżej naszego poziomu, a gorszego momentu na to mogło chyba nie być. Byłem rozczarowany, bo wiedziałem, że naprawdę stać nas na dużo więcej. Wiedziałem po prostu, że te błędy są tak rzadkie, że cały się denerwowałem, co doprowadziło do mojej takiej a nie innej reakcji.


– Nie wiem, czy to punkt zwrotny. Trzeba dobrze zadbać o ten proces i to właśnie robimy. Wczoraj szczerze porozmawialiśmy, wyjaśniliśmy nasze reakcje i stan rzeczy. Bardzo ważne jest, by pokazać piłkarzom, co się dzieje i wytłumaczyć, dlaczego trener jest niezadowolony. Uważam, że miałem swoje powody i je przedstawiłem. Od tego momentu idziemy dalej.


– Nikomu nie zabraknie mojego wsparcia i sympatii. Uwielbiam tych ludzi jako grupę i każdego z osobna. Kocham się angażować. Czasem jest tak, że trzeba sobie poradzić z taką sytuacją w jakimkolwiek klubie na świecie. To nie jest juniorska czy amatorska piłka, w naszym przypadku jest zdecydowanie inaczej.


Z jakiego rodzaju urazem boryka się Romelu Lukaku?


– Odczuwa ból ścięgna Achillesa. Nie jest to duży uraz, ale ból powoduje dyskomfort.

Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

JulieSweet
komentarzy: 187
09.05.2022 21:32

Nazywam się Julie Sweet, obiecałam polecić Dr Ogundele wszystkim, którzy potrzebują jakiejkolwiek pomocy. Byłam bardzo przygnębiona po 5 latach rozłąki z mężem. W zeszłym tygodniu skontaktowałem się z dr Ogundele, który rzucił zaklęcie, aby sprowadzić mojego męża, a po 24 godzinach mój mąż wrócił do domu i poprosił mnie o wybaczenie, co za cud. Każdy powinien mi pomóc mu podziękować. Jeśli ktoś tutaj potrzebuje jakiejkolwiek pomocy, radzę skontaktować się z nim na czacie WhatsApp lub Viber: +27638836445. Dr Ogundele jest supermanem.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close