Ruben Loftus-Cheek czy Ross Barkley? Porównanie dwóch pomocników Chelsea

Autor: Dodano: 30.10.2018 23:42 / Ostatnia aktualizacja: 07.11.2018 09:39

"Co za dużo, to i świnia nie zeżre..." - ten tekst chyba znamy wszyscy. Przysłowie to świetnie opisuje naszą aktualną sytuację kadrową w linii pomocy.

 

Pamiętacie może poprzedni sezon, w którym Tiemoue Bakayoko musiał występować w prawie każdym spotkaniu Chelsea ze względu na brak jakiejkolwiek rywalizacji? Ciekawe, zważywszy na to, że dziś możemy śmiało powiedzieć, że naszą najsilniejszą strefą jest właśnie pomoc.

 

Do czego zmierzam? Sezon temu przez większą część kampanii oglądaliśmy duet Kante-Bakayoko. W chwili obecnej pozycję "bezpieczną" mają tylko Kante i Jorginho - co z resztą? Można powiedzieć, że Drinkwater i Fabregas dochodzą do takiego  momentu, w którym za niedługo będą się musieli z klubem ze Stamford Bridge pożegnać. Sytuacja z Kovaciciem dalej jest niejasna. Czy Real wypuści z rąk jedynego następcę Modricia i sprzeda Chorwata do Chelsea? Wątpliwe.

 

Zostaje dwóch młodych i głodnych gry Anglików - Ross Barkley i Ruben Loftus-Cheek. Pozycja jest jedna, ich dwóch. Kupiony za około 17 milionów euro z Evertonu 24-latek, czy jednak piłkarz nieco młodszy, o którym jeszcze parę lat temu mówiło się: "To on - piłkarz z akademii Chelsea. Ten, który będzie występował regularnie w pierwszym składzie seniorskiej drużyny i będzie stanowić o jej sile". Jak to wygląda na chwilę obecną?

 

Takie pytania zaczęły się nasuwać w momencie, w którym obaj piłkarze zaczęli robić to, co w Chelsea póki co regularnie robi tylko Eden Hazard - strzelać bramki. Od początku sezonu znakiem zapytania oznaczony był wracający jeszcze z końcówki sezonu poprzedniego do swojej optymalnej formy - Ross Barkley. Przed sezonem kibice Chelsea mogli spać spokojnie, bo wiedzieli, że do drużyny wraca 22-letni wychowanek The Blues - Ruben Loftus-Cheek, który spędził poprzednią kampanię w klubie Crystal Palace, stając się dla nich jednym z ważniejszych postaci na boisku. Po kilku meczach w lidze i w pucharach można było odnieść wrażenie, że tę (praktycznie nie rozpoczętą) rywalizację wygrał były piłkarz Evertonu, gdyby nie to, że młodszy Anglik w dwóch swoich ostatnich meczach dał jasno do zrozumienia kompanowi, a przede wszystkim trenerowi, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

 

Maurizio Sarri

Nowy trener przybył do nas z Napoli 14 lipca z nadzieją na wdrożenie w londyńskim klubie tzw. "Sarri-balla". Podczas gdy Ruben Loftus-Cheek cieszył się wakacjami po udanym dla siebie sezonie w Crystal Palace, Ross Barkley znalazł się w 25-osobowej kadrze na tournee przedsezonowe. Na tym turnieju, 24-letni Anglik z miejsca spodobał się włoskiemu trenerowi. Były pomocnik Evertonu rozegrał świetny zawody, występując we wszystkich meczach, a tylko raz wchodząc z ławki, co ciekawe - za Loftus-Cheeka, który wrócił wakacji i był gotowy na ostatni mecz przedsezonowy z Lyonem.

 

Wyjazd Rubena na wakacje z miejsca skreśliły jego szansę na wczesne pokazanie się Maurizio Sarriemu. Ross wygrał bezkonkurencyjnie tę walkę, a menedżer po spotkaniu z Manchesterem City, które odbyło się w przed rywalizacją z francuskim klubem powiedział: "Lubię Barkleya. Jest piłkarzem z dobrą techniką. Naprawdę go lubię. Myślę, że będzie dla nas bardzo ważny w tym sezonie". Cóż, sądząc po tych słowach naszego trenera, Ruben Loftus-Cheek musiał mięć ciężki orzech do zgryzienia, aby wywalczyć sobie minuty w Chelsea. Przypomnę, że piłkarz z akademii nie mieścił się nawet w 18-osobowej kadrze.

 

Mimo tego, że Barkley rozgrywa świetny sezon, za jego plecami czyha jego młodszy rodak, który gdy tylko dostaje szansę - robi wszystko, żeby ją wykorzystać. Loftus-Cheek w swoim drugim występie w wyjściowym składzie pod wodzą Maurizio Sarriego strzelił trzy bramki, zapewniając nam kolejne trzy punkty w Lidze Europy. Trener Chelsea po tym meczu powiedział: "W ofensywie jest wspaniały. Coraz bardziej pasuje do mojej filozofii futbolu. Musi się jeszcze poprawić w defensywie, ale to przyjdzie z czasem. Widać, że fani go kochają, ale na ten moment ciężko mi jest wystawiać go co mecz w wyjściowej jedenastce, ale mam nadzieję, że to wkrótce się zmieni". Z tych słów można dojść do wniosku, że Loftus-Cheek rozwija się z sezonu na sezon, ale to jeszcze nie jest poziom pierwszego składu Chelsea.

 

Nasuwa się więc pytanie: Kogo woli Maurizio Sarri? Zdecydowanie Rossa Barkleya - dlaczego? Anglik w momencie, gdy dowiedział się, że były menedżer Napoli zasili szeregi The Blues, zaczął oglądać mecze włoskiego klubu i uczyć się systemu Sarriego jeszcze zanim on w ogóle zdążył trenować londyńską ekipę. Nauka nie poszła na marne, Loftus-Cheek ewidentnie odstaję od Rossa w kwestii rozumienia taktyki Włocha... A jeśli mówimy o taktyce, to niedługo do niej wrócimy.

 

Ruben Loftus-Cheek

Rozłóżmy duet na czynniki pierwsze. Na początek Ruben Loftus-Cheek, 22-letni pomocnik, który od początku swojej przygody z piłką nożną gra w akademii Chelsea. Jak wspomniałem, przez lata mówiło się o nim jako następcy Lamparda, największym talencie z akademii, który wkrótce będzie grał pierwsze skrzypce w drużynie ze Stamford Bridge. Te głosy przez lata nieco umilkły.

 

Młody Anglik, który regularnie przez lata występował w Premier League 2, swój debiut w seniorskiej Chelsea zaliczył pod wodzą Jose Mourinho. Był to 10 grudnia 2014 roku, The Blues podejmowali u siebie portugalski klub, Sporting SP. Jaka to musiała być radość dla (wtedy) 18-letniego chłopaka ze szkółki, kiedy w 83 minucie spotkania usłyszał od trenera słowo: "Wchodzisz".

 

Następny sezon, ten, w którym Jose Mourinho został zwolniony, Ruben mógł uznać za "udany", bo pomimo tego, że Chelsea zakończyła sezon na 10 miejscu, za takimi drużynami jak Southampton, West Ham czy Stoke City, to zastępca Portugalczyka, Guus Hiddink obejmując klub postawił sprawę jasno: "Gwiazdy nic nie grają? Czas na młodych". Dzięki takiemu postanowieniu, londyński klub od połowy sezonu grał: 21-letnim Babą, 20-letnim Traoré, 20-letnim Miazgą, 19-letnim Kenedym i właśnie 19-letnim Loftus-Cheekiem. Rezultat? Piłkarz wystąpił 17 razy we wszystkich rozgrywkach seniorskich.

 

Rok później, pod wodzą Antonio Conte, Anglik występował głównie w pucharach. Można by rzec - mało, zwłaszcza, że poprzedni sezon miał przyzwoity.

 

"Co się odwlecze, to nie uciecze" - Ruben Loftus-Cheek został wypożyczony do klubu walczącego o przede wszystkim utrzymanie w Premier League, Crystal Palace. Kto by pomyślał, że taki ruch to będzie strzał w 10, a raczej w 8, bo właśnie z takim numerem pomocnik zaczął wszystkim przypominać swoje nazwisko na boiskach angielskiej ligi. Ruben Loftus-Cheek stał się jedną z najważniejszych postaci w klubie ze Selhurst Park, dzięki czemu już w połowie sezonu pojawiły się pogłoski o zerwaniu umowy z Crystal Palace i o ściągnięciu piłkarza z powrotem do Chelsea. Tak się nie stało - może to nawet lepiej?

 

Nie wszystko jednak poszło po jego myśli. W sezonie 17/18 doznał ciężkiej kontuzji, która wyeliminowała go aż z 14 meczy. Anglik wrócił do gry 31 marca 2018 roku i nie zamierzał zwolnić tempa. Jakie były tego skutki? Powołanie do reprezentacji Anglii na Mistrzostwa Świata w Rosji. Na turnieju Ruben zagrał w czterech meczach, zaliczając jedną asystę.

 

Chwalony przez wszystkich kibiców Anglik powrócił z wakacji do Chelsea na parę dni przed ostatnim spotkaniem przedsezonowym. Wreszcie - sezon rozpoczęty, w pierwszym ligowym spotkaniu Loftus-Cheek wchodzi na ostatnie 22 minuty, by 2 kolejki później wejść na kolejne 11. Nadchodziły słuchy ze stacji i gazet: "Ruben poprosi o wypożyczenie w styczniu". Wydawało się, że młody pomocnik nie ma już pomysłu w jaki sposób wzbudzić zaufanie nowego trenera, aż do spotkania z BATE Borysów...

 

Loftus-Cheek rozpoczął spotkanie w pierwszym składzie, by już w siódmej minucie mieć dwie bramki. Na trzecią trzeba było trochę poczekać, bo dopiero w 54 udało mu się uderzeniem z dystansu potwierdzić swój świetny występ, kompletując hat-tricka. Wydawało się, że świetną zapowiadającą się formą Ruben zyska pierwszy skład na mecz ligowy z Burnley, ale nie. W pierwszej jedenastce pojawił się Barkley, ale z powodu kontuzji Pedro, w 30 minucie meczu na boisku pojawił się 22-letni piłkarz. Mecz Anglika bez szału, ale nie bez powodu - Ruben został zmuszony grać na skrzydle. Inna pozycja Anglika nie przeszkodziła mu jednak w zdobyciu bramki na 0:4.

 

Ross Barkley

A w drugim narożniku, ważący 85kg, mierzący 185cm wzrostu, Ross Barkley. Dwa lata starszy od Rubena Loftus-Cheeka, ale zdecydowanie bardziej doświadczony w wielkiej piłce. Swoją karierę rozpoczął w akademii Evertonu, w którym zadebiutował 20 sierpnia 2011 roku na własnym stadionie przeciwko QPR, rozgrywając pełne 90 minut. Wydawać się mogło, że rodzi nam się prawdziwa gwiazda, ale już w drugiej kolejce rozegrał 53, w trzeciej 9, a później przez cały sezon łącznie 64 minuty.

 

Sytuacja sezon później to prawie jak roller coaster. Sezon 12/13 rozpoczął z Evertonem, by 14 września 2012 roku udać się na wypożyczenie do Sheffield Wednesday, dla których zagrał 13 spotkań. 19 listopada, czyli 2 miesiące później wrócił do Evertonu, by rozegrać dwa spotkania po 12 i 20 minut. 11 stycznia został znów wypożyczony, tym razem do Leeds United. Tam rozegrał 4 spotkania... i znów wrócił do Evertonu, dokładnie miesiąc później. Nie mam bladego pojęcia, co kierowało Barkleyem i klubem z Goodison Park i co mieli w głowach, ale zadziałało.

 

Sezon następny, 13/14, rozpoczął jako piłkarz pierwszego składu i to jako jeden z najważniejszych piłkarzy w drużynie. Kolejne sezony to granie w 38 meczach i w 36. Anglik wystrzelił dopiero w sezonie 15/16, w którym rozegrał aż 48 spotkań, strzelając 12 bramek i asystując 11 razy.

 

Ross regularnie dostawał powołania do reprezentacji narodowej, omijając tylko jedno spotkanie w eliminacjach do Mistrzostw Europy 2016. Anglik otrzymał powołanie na Mistrzostwa Europy, ale zaskakująco nie rozegrał ani jednej minuty. One season wonder? Można było tak pomyśleć, bo w mistrzowskim sezonie Chelsea pod wodzą Antonio Conte, Ross Barkley rozegrał 39 spotkań, zdobywając 6 bramek i 9 asyst. Również mało, a podkreślę, że występował co mecz w pierwszym składzie.

 

Sezon, który rozpoczął się rok temu pozwolę sobie opisać jednym słowem - kontuzja. Uraz ścięgna podkolanowego, Anglik był zmuszony odpocząć od piłki na dobre parę miesięcy... Kariera Rossa wisiała na włosku, a po takiej kontuzji ciężko wrócić do poprzedniej formy, a co dopiero się rozwijać. Statystyki nie powalają, kontuzja i niepewna przyszłość. Na co się tutaj skusić? Na wykreowane sytuacje. Anglik w sezonie 16/17 był na pierwszym miejscu w klasyfikacji wykreowanych sytuacji bramkowych - aż 84 razy Barkley stwarzał okazje kolegom.

 

Mimo tego, że Anglik był uważany za talent angielskiego futbolu, wielu ekspertów zauważyło jednak, że piłkarz The Toffees od pewnego momentu stoi w miejscu, a szansą na rozwój miał być transfer do większego klubu. Właśnie z tego powodu Barkley odmówił podpisania nowego kontraktu, a umowa kończyła się już za rok. Nic więc dziwnego, że Everton postanowił w okienku zimowym sprzedać swojego piłkarza. Chętnych klubów było sporo, ale był jeden haczyk - czy Anglik wróci do poprzedniej formy? Takiego pytania nie chciała zadawać Chelsea i już 5 stycznia 2018 roku Ross Barkley przeniósł się z drużyny, z którą rozpoczynał swoją karierę do jednego z największych klubów z Europie.

 

Minęły 134 dni kontuzji, Barkley rozegrał u Antonio Conte dwa spotkania pucharowe po 17 i 60 minut, by potem rozegrać mecz z Bournemouth... i znów doznać kontuzji. Tym razem nieco mniej, bo "tylko" 56 dni Anglik leczył kontuzję i rozegrał ostatni mecz w sezonie.

 

Zaczął się przedsezon. Prawdopodobnie jedyna szansa Rossa Barkleya na pokazanie się znów światu. Teraz albo nigdy, pomocnik rozegrał świetne tournee, czym wywalczył sobie zaufanie Maurizio Sarriego i póki co wygląda na to, że prowadzi w hierarchii Sarriego "Kto trzecim pomocnikiem?".

 

Zwykle piłkarze po kontuzjach szukają innego klubu, zwykle słabszego, aby tylko zdobyć minuty i wrócić do formy - ale nie Barkley. Przejść do wielkiego klubu walczącego co sezon o mistrzostwo i wywalczyć miejsce w podstawowym składzie po tak długiej kontuzji to coś niesamowitego. Anglik powoli rozrywa worek z bramkami, a trzy ostatnie mecze Rossa to łącznie trzy bramki i trzy asysty.

 

Kwestia taktyki

To, że Ross Barkley bardziej rozumie taktykę Włocha, to raczej nic zaskakującego. Trener Chelsea od początku sezonu chwali byłego piłkarza Evertonu mówiąc, że rozumie jego system gry. Inna sytuacja ma się z Loftus-Cheekiem. Włoch parę razy słyszał już pytania w stylu: "Dlaczego Ruben nie gra?", a odpowiedź na to jest prosta i można ją zobaczyć na boisku - 22-latek dopiero co się uczy futbolu nowego trenera Chelsea. Zagłębie się w tej temat i wyjaśnię co i jak.

 

Po pierwsze - system gry Sarriego opiera się na utrzymywaniu piłki, dzięki czemu Ross Barkley doskonale się odnajduje. Piłkarz, grający jeszcze w Evertonie był uważany za takiego piłkarza, który poślę to ostatnie podanie, asystę. Anglik świetnie wykonuje rzuty wolne, rzuty rożne i potrafi przede wszystkich uderzyć z dystansu, co udowodnił w spotkaniu z Burnley. Wie jak utrzymywać tempo gry, jak podawać, jak szukać gry. Jest to zdecydowanie lepszy piłkarz od Loftus-Cheeka pod względem techniki, ale nie dryblingu, ale o tym później.

 

Ross Barkley lepiej utrzymuje się przy piłce, wie gdzie się poruszać na boisku, wszystkie jego ruchy mają sens i są przemyślane. Mam wrażenie, że kogoś takiego u nas brakowało, takiego "drugiego Lamparda", który potrafi rozegrać, przede wszystkim jest pewny siebie, techniczny i potrafiący w szczególności znajdować się w sytuacjach, w których można zdobyć bramkę (mówię tutaj o bramkach z Manchesterem United czy z Southampton).

 

Loftus-Cheek mam wrażenie, że jest kimś więcej niż typowym "box-to-box" piłkarzem. Moim zdaniem, 22-latek również przypomina Lamparda, ale Ruben ma jedną umiejętność, której legendzie Chelsea brakowało - drybling z piłką. Teraz pytanie: "Po co nam kolejny drybler? Przecież mamy jednego z najlepszych dryblerów na świecie, a jest jeszcze Pedro i Willian". Zgodzę się, ale chciałbym zauważyć fakt, że brakuje nam w linii pomocy właśnie takiego "jokera" - piłkarza, który weźmie piłkę na środku boiska i przebiegnie z nią parę metrów do przodu, mijając 2-3 piłkarzy. Widać u Loftus-Cheeka, że ma taki wrodzony ciąg na bramkę. Szuka sobie sytuacji do strzelenia. Ile razy w poprzednim sezonie lub nawet dwa lata temu widzieliśmy sytuacje, w których Eden Hazard zbiega do linii pomocy po piłkę i zyskuje nam "yardy".

 

Mam również ma uwagę fakt, że na pozycji napastnika mamy dwóch piłkarzy, którzy łącznie mają tyle samo bramek co Loftus-Cheek, więc dobrze mieć jeszcze takiego gościa, który weźmie piłkę i odciąży Hazarda...

 

Mimo wszystko drybling to jedno, ale czasami widać na boisku, że Ruben w niektórych akcjach nie wie co się dzieje na boisku. Nie raz w meczu dubluje pozycje albo jest poza grą. Mam jednak nadzieję, że to kwestia czasu, aż zrozumie system Maurizio Sarriego tak jak rozumie go Ross Barkley.

 

Po drugie - doświadczenie boiskowe, którego Ruben Loftus-Cheek na pewno nie ma na takim samym poziomie co Ross Barkley. Były piłkarz Evertonu gra w Premier League nieprzerwanie od 2013 roku. Łącznie w Premier League wystąpił 161 razy, ma za sobą więcej rozegranych spotkań również w reprezentacji Anglii. Można powiedzieć, że Ruben dopiero wchodzi w wielki futbol. Zaliczając świetny sezon w Crystal Palace, przyszedł czas zrobić kolejny krok, znacznie większy.

 

Celem Chelsea na każdy sezon jest mistrzostwo ligi i wygranie pucharu. Myślę, że w niektórych spotkaniach Maurizio Sarri po prostu Loftus-Cheekowi nie ufa i ja to rozumiem, pytanie jednak brzmi: "Kiedy mu można zaufać jak nie teraz?".

 

Loftus-Cheek ma za sobą bardzo dużo minut rozegranych w poprzednim klubie, co dało mu pewność siebie na boisku i odpowiedni rozwój piłkarski. Widać, że na tę chwilę jedyne, czego 22-latek potrzebuje, to są właśnie minuty. Ross Barkley zna tę ligę bardzo dobrze, nawet lepiej niż Maurizio Sarri. Doświadczenie na boisku to jedna z najważniejszych kwestii w podejmowaniu decyzji o składzie. To jest właśnie takie momenty, w których potrafisz się też odnaleźć na boisku, musisz wiedzieć jak ta cała liga działa.

 

Oczywiście są też rzeczy, które jeden i drugi ma świetne. Zacznijmy od przygotowania fizycznego. Wydaję mi się, że tutaj nieco lepsze ma Barkley. Potrafi wytrzymać całe spotkanie, grając na 100%. Loftusowi ta energia stopniowo się kończy mniej więcej po 70-75 minucie. Nie mówię tutaj o ataku pozycyjnym czy kontrataku, bo na to piłkarze zawsze mają siłę. Chodzi mi bardziej o kwestię defensywy. Maurizio Sarri powiedział o obu panach, że muszą się przede wszystkim poprawić w defensywie.

 

Wracając do przygotowania fizycznego - swoją posturą Loftus-Cheek potrafi wzbudzić grozę nie jednemu obrońcy, ale Barkley również nie ma się czego wstydzić, zwłaszcza, że występują w tak mocnej i fizycznej lidze, jaką jest Premier League.

 

Następna wspólna cecha - obaj piłkarze szukają sobie miejsca do bramki. Mam wrażenie, że Ross Barkley ma zdolność do znajdowania się w wyjątkowych sytuacjach, Loftus-Cheek ze względu na mniejszą wiedzę o futbolu Sarriego, stara się wypracować sobie sytuacje sam.

 

Podsumowanie

Cieszy fakt, że posiadamy tak szeroką kadrę piłkarzy w linii pomocy. Jeden i drugi mają niesamowity talent i zdolności do zostania jednymi z najlepszych pomocników, ale do tego potrzebny jest czas. Obaj piłkarze zachowują się poza boiskiem jak profesjonaliści, a to jedno z najważniejszych rzeczy. Z Loftus-Cheekiem nigdy nie było problemów, a Ross Barkley wydaje się "dorastać" nie tylko piłkarsko. Od Roberto Martineza mogliśmy słyszeć słowa, że Barkley nie zachowuje się jak zawodowy piłkarz. Mimo wszystko wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, a dowodem tego jest usunięty tatuaż Anglika, który jak sam przyznaje, niepotrzebnie go zrobił za młodu.

 

Nasuwa się końcowe pytanie: "Kto powinien grać?". Odpowiedź jest prosta - obaj, ale nie na jednym boisku, ponieważ wątpię, żeby takie ustawienie miało lepszy potencjał niż żeby grać jednym z nich. Wszystko zależy od meczu, a przede wszystkim od przeciwnika. Wydaje mi się, że rozsądnym wyborem byłoby granie Rubenem Loftus-Cheekiem na zespoły zdecydowanie słabsze, walczące o utrzymanie w lidze. Natomiast mecze z TOP6 lub z mocnymi drużynami w Lidze Europy, rozsądniejszym wyborem byłby Barkley.

 

Z drugiej strony w momencie, w którym nasi napastnicy nie są w formie, może warto by było dać wychowankowi szansę? Loftus-Cheek jest piłkarzem, z którym sytuacje przychodzą łatwiej i często tworzy sobie sam okazje do oddania strzału czy oddania piłki kolegom do uderzenia.

 

To, jak ma grać Chelsea wie tylko Maurizio Sarri, który póki co bardziej ufa Barkleyowi, ale z czasem mam nadzieję, że to się zmieni, bo chyba każdy kibic Chelsea nie chciałby podobnej sytuacji jak z Salahem, De Bruyne czy Lukaku.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close