Wszystkie puzzle Lamparda – przełom czy chwilowy błysk?

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 01.11.2020 19:43 / Ostatnia aktualizacja: 01.11.2020 19:44

Długo czekaliśmy, aż Frank Lampard zacznie układać po swojemu drużynę, zdolną do wygrywania w sposób przekonujący i niebudzący wątpliwości. Obecny kształt Chelsea to niezbity dowód na to, że zespołu gotowego do regularnej walki o najwyższe cele nie da się zbudować w ciągu jednego sezonu, a także bez wyraźnego oparcia w defensywie.

 

Krytyka angielskiego menedżera była słuszna. Jego decyzje, podejmowane w trakcie poprzedniego sezonu, jak ciągłe stawianie na zawodzącego Kepę, rotowanie składem bloku obronnego czy choćby konsekwentne stawianie na Masona Mounta, nawet, gdy ten był wykończony trudami rozgrywek, dzieliły środowisko kibiców The Blues na dwa plemienne obozy.

 

Nie da się nie odnieść wrażenia, że ewolucja myśli szkoleniowej Lamparda zbiegła się w czasie z ogromną inwestycją, poczynioną przez rosyjskiego właściciela klubu. Początek sezonu obfitował w rozstrzygnięcia przewidywane przed sezonem, jak choćby porażka z Liverpoolem, a także w trudne do wyjaśnienia remisy z West Browich Albion czy Southampton.

 

Nikt nie spodziewał się wszak, że wprowadzenie do składu czterech nowych zawodników z pola zapewni zespołowi potrzebną stabilizację i z miejsca znacząco podniesie jakość gry. Frank Lampard zaufał przede wszystkim Thago Silvie, którego mianował kapitanem pod nieobecność Cesara Azpilicuety oraz Jorginho. Brazylijczyk, którego walorów nie trzeba nikomu przedstawiać, wprowadził spokój, doświadczenie i znakomite zarządzanie linią defensywną. „Gaffer” szybko zorientował się, że optymalnym wariantem jest zestawienie byłego gracza Paris Saint-Germain z Kurtem Zoumą.

 

Duet wydaje się opcją idealną. Po pierwsze dlatego, że obaj piłkarze mówią po francusku. Drugim ważnym aspektem jest ich znakomita gra w powietrzu, co ma kluczowe znaczenie w Premier League, gdzie bardzo duże zagrożenie wynika z licznych stałych fragmentów gry. Po trzecie, Silva znakomicie wyprowadza piłkę, umiejętnie ustawia się względem przeciwnika, ale nie jest demonem szybkości. Gdy tylko zapuści się nieco dalej w głąb pola, jego pozycję asekuruje szybki Zouma.

 

Ciepłe słowa należą się także Benowi Chilwellowi, który odczarował lewą stronę obrony. Nie dość, że wygląda imponująco w konstruowaniu szybkich akcji ofensywnych, to jeszcze potrafi grać w obronie, co zdaje się nie było najistotniejszym z zadań, w oczach jego poprzednika – Marcosa Alonso.

 

Gra obronna Chelsea ustabilizowała się jednak dopiero, gdy do zespołu dołączył Edouard Mendy. Senegalczyk wprowadził tak potrzebny spokój i dał swoim obrońcom poczucie, że zawsze stoi na straży, gdy któryś z nich popełni błąd. To wiele znaczy. Nowy nabytek nie był jedynie statystą, a walnie przyczynił się do zachowania pięciu czystych kont w swoich sześciu pierwszych występach dla klubu. Zespół ze Stamford Bridge poszedł w ślady Liverpoolu, który swoją dominację w angielskim i europejskim futbolu rozpoczął dopiero, gdy zainwestował w pozycję golkipera.

 

Nie trzeba być znawcą futbolu żeby zauważyć wyraźny progres. Cztery kolejne mecze bez straty gola to sytuacja bez precedensu za kadencji Franka Lamparda. To jeszcze dobitniej pokazuje, jak wielki kamień musiał spaść z jego serca i jak wiele czasu zajęło mu uzmysłowienie sobie, że ryba psuje się od głowy i bez mocnej obrony nie ma możliwości by osiągnąć sukces.

 

Jednak, gdy już wydawało się, że demony zostały przegonione ze Stamford Bridge, na horyzoncie pojawił się nowy problem. Podczas gdy duet Zouma – Silva dbał o to by nic złego nie spotkało Chelsea z tyłu, ofensywa biła głową w mur. W spotkaniach z Sevillą i Manchesterem United w oczy rzucał się całkowity brak pomysłu na rozegranie akcji, za co największą winą obarczono parę środkowych pomocników, Jorginho i Kante. Krytyki nie uniknął także Kai Havertz, któremu część kibiców zarzuciła granie „leniwe”, brak zaangażowania, a także dostrzegła sporo oznak zniechęcenia u Niemca, stylem gry drużyny.

 

Spotkanie z Krasnodarem, choć wynik mógłby świadczyć o czymś zupełnie innym, również było emanacją cierpienia, o jakim często mówi Jose Mourinho. Ponownie czyste konto i ponownie problemy w szybkim ataku. Mecz w Lidze Mistrzów objawił nam jednak piłkarza, który może okazać się kluczowym spoiwem w zespole Franka Lamparda w obecnym sezonie. Hakim Ziyech był najlepszym graczem spotkania z Krasnodarem i starcia ligowego przeciwko Burnley.

 

To właśnie ten ostatni mecz wedle wszelkich znaków i prawdopodobieństwa należy uznać za moment przełomowy, w którym Chelsea osiągnęła stabilizację, jako zespół. Defensywa nie popełniała większych błędów, Mendy robił swoje na linii, a strzelby były naoliwione jak trzeba. Środek pola nie służył jedynie za miejsce przerywania akcji przeciwnika i toporne granie w poprzek boiska. N’Golo Kante odpowiadał za destrukcję, a obok niego ustawieni byli Kai Havertz i Mason Mount, co dawało drużynie o wiele więcej możliwości by zagrywać przeszywające piłki do napastników.

 

Ponownie błysnął Ziyech, który zaliczył gola i asystę. Swoją cegiełkę dołożyli Timo Werner i Calum Hudson-Odoi, a całość dała wyraźny obraz tego, że Chelsea to drużyna stworzona do systemu 4-3-3. W tym miejscu trzeba jednak podkreślić, że taktyka musi iść w parze z personaliami. Stawianie na Masona Mounta na skrzydle nie jest żadną opcją. Anglik jest piłkarzem środka pola i basta. N’Golo Kante jest zawodnikiem, który ma za zadanie zabić kreację przeciwnika, ale sam kreatorem nie jest. Wreszcie, nie jest rozsądnym by w jednej linii ustawiać Francuza z Jorginho, gdyż takim manewrem Frank Lampard pozbawia swój zespół zębów.

 

Pozostaje mieć nadzieję, że dla Anglika nastał czas, w którym będzie mógł w pełni wykorzystać potencjał swojego zespołu. Jeśli wszystkie elementy tej układanki dalej będą się ze sobą zazębiać, to niewykluczone, że na koniec sezonu czeka nas bardzo pozytywna niespodzianka.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close