Upojeni wygraną z Atletico w 1/8 finału Ligi Mistrzów piłkarze Chelsea przystąpią w niedzielę do ćwierćfinałowego starcia z Sheffield United w FA Cup. To kolejny mecz, który podopieczni Thomasa Tuchela rozegrają na własnym boisku, co zdecydowanie sprzyja regeneracji. W turniejowej drabince nie ma już słabych drużyn, ale zdobywanie trofeów nigdy nie przychodzi łatwo. Zakończenie pierwszego okresu pracy byłego trenera PSG na Stamford Bridge z trofeum na pewno byłoby czymś szczególnym.

Z psychologicznego punktu widzenia The Blues nie mogło się przytrafić w tym okresie sezonu lepsze spotkanie niż to, które widzieliśmy w środę. Pełna kontrola, pomysł, dominacja w środku pola, szczelna obrona i przede wszystkim duch drużyny, który widać było choćby po reakcji Silvy, Mounta i Jorginho na gola Emersona w doliczonym czasie gry. Wygrana z drużyną z europejskiego topu dodaje ogromnej pewności siebie, nawet jeśli przeciwnik nie jest w optymalnej formie.

Do końca sezonu pozostało osiem meczów ligowych, co najmniej dwa mecze w Lidze Mistrzów i przynajmniej jeden w FA Cup. I dużo to i mało. Biorąc pod uwagę szerokość kadry Chelsea, nie mamy obecnie powodów do zmartwień, natomiast dynamiczna sytuacja pandemiczna, a także powołania reprezentacyjne mogą znacznie ten idylliczny obraz zakłócić. Trudno przewidzieć jak kadry zainteresowanych w walce o najwyższe trofea będą wyglądać na początku kwietnia.

Póki co przed Chelsea jasny cel – wygrana z Sheffield i awans do półfinału. Historia spotkań pomiędzy oboma zespołami dużo wyżej stawia notowania The Blues. Drużyna ze Stamford Bridge wygrywała 40-krotnie, zaś 28 razy schodziła z boiska pokonana. Thomas Tuchel ma już The Blades na rozkładzie. Ostatni pojedynek obu ekip zakończył się wynikiem 2:1 dla londyńczyków. Co ciekawe, w niemal 115-letniej historii potyczek Chelsea z Sheffield jedynie pięć z nich miało miejsce w FA Cup. Raz wygrali The Blades - w 1915 roku. Ostatni taki mecz odbył się w 1992 roku. The Blues wygrali 1:0, a w składzie grał jeszcze dzisiejszy gwiazdor kina akcji – Vinnie Jones, który trafił do Londynu właśnie z Sheffield, zaledwie rok wcześniej.

W niedziele należy się spodziewać wielu zmian. Pojawi się zapewne Tino Anjorin, o którym Tuchel wspominał na przedmeczowej konferencji. Szansę odpoczynku dostaną piłkarze, którzy zadecydowali o losach rywalizacji z Atletico w Lidze Mistrzów, ale niewykluczone, że zobaczymy Masona Mounta, Jorginho czy Thiago Silvę, którzy spotkanie z Los Colconeros oglądali z trybun.

Przewidywany skład Chelsea:

Kepa; Azpilicueta, Christensen, Zouma; Hudson-Odoi, Jorginho, Gilmour, Chilwell; Pulisic, Giroud, Mount

Źródło: własne