10 pytań: Ross Barkley
Dodano: 25.11.2021 21:24 / Ostatnia aktualizacja: 25.11.2021 21:25Ross Barkley, który w ostatnim czasie ciężko pracował na swoje miejsce w kadrze The Blues u Thomasa Tuchela jest kolejną postacią, która wzięła udział w serii prowadzonej przez oficjalną stronę Chelsea.
W ostatnim czasie Anglik zarówno na treningach, jak i na boisku pokazuje się z dobrej strony i dostaje więcej szans od trenera The Blues. Co więcej Tuchel stawia na niego również w kluczowych momentach ważnych spotkań, co pokazuje, że ceni sobie umiejętności pomocnika. Barkley odpowiadając na pytania między innymi omawia swoją rolę w drużynie i to jak zapracował sobie na powrót do składu.
Mecz z Burnley był twoim pierwszym meczem w podstawowym składzie w Premier League pod wodzą nowego szkoleniowca. Czy był to dla ciebie kolejny kamień milowy w tym sezonie?
– Tak, uważam, że tak było. Wystąpiłem w meczu z Southampton w Carabao Cup i przez ostatni miesiąc nabierałem rozpędu, dostawałem czas na boisku, wchodziłem zwykle jako rezerwowy. Następnie rozpocząłem mecz z Southampton i odnalazłem się. To nie był najlepszy mecz, ale też Southampton zagrało naprawdę dobrze, jednak przeciwko Burnley byłem przygotowany na to, by zacząć. Czuję, że zasłużyłem na to, aby zagrać i mieć wpływ na grę. Menedżer też stwierdził, że na to zasłużyłem. Cieszę się, że on to widzi. Pragnę dalej robić to, co robiłem na treningach, pomagać drużynie i być gotowym, gdy tylko dostanę swoją szansę.
Tuchel gratulował ci po meczu z Burnley, ale ty nie wydawałeś się być w pełni zadowolony ze swojego występu. Czy masz tendencję do bycia bardzo wymagającym i krytycznym wobec siebie?
– Kiedyś, gdy byłem młodszy, byłem bardziej wymagający. W tamtym meczu czułem, że zagrałem dobrze, to raczej niewykorzystana okazja do zdobycia bramki była powodem mojego niezadowolenia, ale nie rozwodziłem się nad tym zbytnio. Grałem na tej pozycji na treningach przed meczem, a menedżer rozmawiał ze mną i powiedział, że czasami, kiedy gramy przeciwko dwóm czteroosobowym blokom defensywnym, potrzebujesz kogoś, kto połączy formacje. Pracowałem nad tym na treningach i to, co zobaczył, bardzo mu się spodobało.
– Kiedy zszedłem, byłem rozczarowany sobą, ponieważ na treningach w podobnych sytuacjach umieszczałem piłkę w siatce. Kiedy jednak przyszło do meczu nic nie wychodziło. Byłem zadowolony z mojego ogólnego występu, ale nie z tego, że nie wpisałem się na listę strzelców. Menadżer był zadowolony z mojego występu, ponieważ zrobiłem to, o co mnie prosił, ale był trochę rozżalony, że nie zdobyłem bramki, ponieważ była to podobna sytuacja jakich wiele na treningach. Czasem tak się dzieję, że nie uda się trafić, ale ogólnie uważam, że zagrałem dobrze.
Wydawało się, że bardzo dobrze radzisz sobie z szukaniem miejsca między liniami w meczu z Burnley. Czy częścią planu było to, żebyś grał jako „dziesiątka”?
– Tak, to była część planu. Dla zawodnika takiego jak ja, sesje treningowe, które przeprowadzamy, są świetne, ponieważ ciągle szukasz przestrzeni i próbujesz przyjąć piłkę w półobrocie, a następnie skierować ją bezpośrednio do bramki. Nie rozgrywasz jej zbyt szeroko, chodzi o grę bezpośrednią i zagrania w kierunku bramki. Próbujesz znaleźć się w tej przestrzeni, aby się obrócić, więc ciągle szukam luk.
– To zasługa menedżera, ponieważ trenuję pod jego okiem. jest naprawdę inteligentny w rozumieniu roli zawodnika. Po ostatnich kilku miesiącach najwyraźniej rozumie mnie teraz jako zawodnika. Wie, co mogę wnieść do drużyny. Gra w tej roli jest dla mnie wspaniała. Czuję, że wpływam na przebieg meczu. Grałem tam, gdy byłem młodszy, ale nie grałem w ten sposób przez jakiś czas, więc ponowna gra na tej pozycji jest naprawdę ekscytująca, a ja dzisiaj mam lepsze zrozumienie gry niż wtedy, gdy byłem młodszy.
Wcześniej grałeś w nieco innej roli, w ofensywnej trójce. Wygląda na to, że miałeś tam dobry wpływ, na przykład kiedy wszedłeś na boisko w meczu z Newcastle United, ale czy ta pozycja wymagała od Ciebie odrobiny adaptacji?
– Kiedy wszedłem w meczu z Newcastle, kluczowe było to, żeby trzymać się swojej pozycji w grze bez piłki, ale kiedy jestem w posiadaniu piłki, mam swobodę, żeby próbować łączyć różne rzeczy, dryblować, tworzyć miejsce dla innych lub wbiegać na wolne przestrzenie. Menedżer nie chce, abyśmy byli zbyt zdyscyplinowany z piłką przy nodze, ponieważ chce, abyśmy mieli swobodę tworzenia, zaskoczenia rywala i gry bezpośredniej. To jest wiadomość, którą przekazuje nam przed meczem. Chce, abyś robił to, co na treningach i nie czuł presji. Dzięki temu, jak trenujesz, wiesz, co możesz dać z siebie w meczach. Przeciwko Newcastle wszedłem przy stanie 0:0, a po 16 minutach było już 3:0. To było dla mnie wspaniałe.
W ostatnim czasie da się zauważyć, że dostajesz szanse nie tylko w końcówkach spotkań, gdy wynik meczu jest ustalony, ale również wchodzisz na boisko w ważnych momentach. Czy to dodaje pewności siebie, czujesz, że menedżer ci ufa?
– Tak było w każdym meczu, w którym wchodziłem. Z Juventusem przegraliśmy 0:1 i mieliśmy pecha, że Romelu nie strzelił gola z szansy, którą mu stworzyłem. Był remis, kiedy wszedłem w meczu z Southampton i wygraliśmy 3:1, miałem na to wpływ, a potem było Newcastle. Nawet kiedy wszedłem przeciwko Malmo, mimo, że wygrywaliśmy 1:0 to wciąż był trudny mecz, w który musiałem odpowiednio wejść. Ich kibice wspierali ich bardzo intensywnie, więc to było wyzwanie. Chodzi tylko o to, aby po wejściu mieć pozytywny wpływ na zespół. Zawsze, gdy jestem proszony o wejście jako zmiennik lub rozpoczęcie meczu, staram się po prostu wpłynąć na grę.
Tuchel mówił o tym, jak ważne były przerwy reprezentacyjne, aby dać szansę takim zawodnikom jak Ty czy Ruben Loftus-Cheek. Czy z waszego punktu widzenia było podobnie?
– Przed pierwszą reprezentacyjną przerwą ja i Ruben byliśmy na przemian albo w grupie wypożyczonych i młodzieżowców, albo w grupie z pierwszą drużyną. Podczas pierwszej przerwy reprezentacyjnej wiedzieliśmy, że zostajemy, więc przeniesiono nas do pierwszej drużyny i menedżer mógł nas widzieć na treningach każdego dnia. Czułem, że zrobiliśmy na nim wrażenie, a potem zostaliśmy przywróceni do składu, rozmawialiśmy z nim codziennie i wprowadzał nas stopniowo, najpierw jako rezerwowych.
– Kiedy nadeszła kolejna przerwa międzynarodowa byliśmy tam codziennie w mniejszej grupie i menedżer mógł zobaczyć, co wnosimy do drużyny. Od tego momentu dostawałem więcej szans na grę. Po trzeciej przerwie na mecze międzynarodowe rozpocząłem spotkanie z Burnley od pierwszej minuty. Musiałem po prostu dalej naciskać, ale te przerwy były dla mnie bardzo ważne. Teraz chodzi tylko o to, aby pozostać konsekwentnym we wszystkim, co dzieje się poza boiskiem i na boisku treningowym.
Widzieliśmy również, jak w mediach społecznościowych udostępniałeś zdjęcia, na których widać, jak ciężko pracujesz na siłowni podczas wolnego czasu w trakcie ostatniej przerwy reprezentacyjnej. Czy uważasz, że dobrze wykorzystałeś ten czas?
– Tak, ponieważ nie grałem zbyt wiele w tym sezonie. Teraz dostaje więcej szans, ale nie grałem zbyt wiele wcześniej, więc nie potrzebuję przerwy. Mentalnie cieszę się tym, ze mogę dalej grać i wciąż wymagam od siebie, ponieważ chcę kontynuować to, co zacząłem.
Patrząc wstecz, a zwłaszcza na okres przedsezonowy, przygotowania do kampanii musiały być trudne, biorąc pod uwagę niepewność co do twojej przyszłości w klubie po powrocie z rocznego wypożyczenia…
– Tak było, ponieważ nie wiedziałem, czy zostaje czy odchodzę. Musiałem być przygotowany na każdą okoliczność. Kiedy już wiedziałem, że tu zostaję, wtedy chodziło tylko o to, żeby trenować z seniorskim składem tak dużo, jak tylko mogę. Potem zawodnicy zaczęli odchodzić, a ja trenowałem codziennie, więc bardziej chodziło o to, by cieszyć się treningami, ale trenować na 100 procent każdego dnia, by być jak najbardziej przygotowanym. Wtedy miałem nadzieję, że pojawią się szanse i wkrótce tak to się ułożyło.
Czy był jakiś szczególny punkt zwrotny, w którym zdałeś sobie sprawę, że w tym sezonie możesz odegrać jakąś rolę w Chelsea pod wodzą Tuchela?
– Tuż przed pierwszą przerwą reprezentacyjną trenowałem naprawdę dobrze, a potem rozegraliśmy mecz wewnętrzny. Zdobyłem kilka bramek i stworzyłem kilka sytuacji, a kiedy trener rozmawiał ze mną, czułem, że jest pod wrażeniem. Od tamtej pory byłem ważną częścią grupy. Chodziło tylko o to, by pokazać swoją jakość, być konsekwentnym i wykonywać dodatkową pracę, ale to był w pewnym sensie punkt zwrotny.
– Kiedy trenujesz pod okiem tego menedżera, on zwraca na ciebie uwagę i nagradza cię, co słyszałem od chłopaków, którzy pracowali z nim w zeszłym sezonie. To wspaniałe, ponieważ niektórzy menedżerowie niekoniecznie są tacy. Jeśli dobrze trenujesz, to on cię nagradza, ale nie w taki sposób, że wystarczą dobre treningi. W meczach również musisz pokazywać swoje atuty, aby dalej dostawać szanse.
Czy po zrobieniu wrażenia na menedżerze i otrzymaniu szansy, najważniejsze dla Ciebie było odnalezienie rytmu meczowego i odpowiedniej formy?
– Tak, chodzi o to aby wejść na odpowiednie obroty, ale pomaga mi w tym fakt, że treningi tutaj są naprawdę intensywne. Podczas sesji treningowych ciągle musisz myśleć. Dzięki temu, że myślisz tak dużo na treningach, podczas meczu pewne rzeczy przychodzą już naturalnie. Sesje treningowe, które odbywamy, naprawdę pomagają nam wejść na boisko i pokazać, to co menedżer wpaja nam na treningach.
– Dla mnie ważne jest, aby uczyć się od menedżera, ponieważ uważam, że jest on jednym z najlepszych na świcie w swoim fachu. A kiedy dostaję swoje szanse, staram się mieć wpływ na zdobywanie bramek. Sposób pracy z nim był dla mnie czymś nowym, ale już po kilku pierwszych dniach widziałem, jak wspaniałym jest menedżerem. Sesje treningowe są dopasowane do zawodnika. Teraz czuję się jak dzieciak, który nie może się doczekać, kiedy wyjdzie na boisko i będzie mógł zagrać.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.