Fot. Getty Images

Chilwell: Finał Ligi Mistrzów wzmocni nasze nadzieje na sukces podczas Euro

Autor: Piotr Różalski Dodano: 10.06.2021 13:17 / Ostatnia aktualizacja: 10.06.2021 13:17

Ben Chilwell jest przekonany, że finałowe angielskie starcie w Lidze Mistrzów, jakie miało miejsce w Porto między Chelsea a Manchesterem City, zacieśni więzi Anglików w ramach zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw Europy.

 

Na zgrupowaniu przed Euro, w kadrze Garetha Southgate'a z pewnością dało się odczuć delikatnie napiętą atmosferę po nie tak dawno rozegranym spotkaniu w Portugalii. W obozie Synów Albionu można doliczyć się trzech graczy The Blues i czterech The Citizens. Wszakże im bliżej międzynarodowej imprezy, tym bardziej wszystkim zawodnikom zależy na tym, aby odnieść sukces w lipcu dla swojego kraju.

 

– Nie odczuwaliśmy, jakoby sytuacja była niezręczna. Co najwyżej dziwaczna i nie miała znacznego wpływu na nasze przygotowania. Jeżeli już miała jakikolwiek wpływ, to czuję, że zbliżyliśmy się do siebie – tak "Chilly" odniósł się do pierwszego spotkania na zgrupowaniu z piłkarzami City.

 

– Razem uczestniczyliśmy w finale Ligi Mistrzów, choć to oni znaleźli się po przegranej stronie. Dla nas to dobra rzecz, która stawia reprezentację w dobrym położeniu przed startem mistrzostw. Takie wydarzenie może wywrzeć wyłącznie pozytywny wpływ na naszą kadrę.

 

Phil Foden (Manchester City FC) i Ben Chilwell (Chelsea FC) podczas gierki treningowej - fot. Getty Images

 

Jeszcze na dwa tygodnie przed finałem UEFA Champions League, zawodnicy Chelsea byli usytuowani na mieliźnie na finiszu sezonu, przegrywając finał Pucharu Anglii z Leicester City. Dla Bena była to znacząca przegrana, bo jeszcze przed rokiem przywdziewał trykot Lisów. Lewemu obrońcy udało się nawet zdobyć bramkę za pośrednictwem Wesa Morgana przeciwko byłemu zespołowi, lecz po weryfikacji VAR okazało się, że zawodnik znajdował się na pozycji spalonej i trafienie nie zostało uznane.

 

29 maja, w ostatnim meczu kampanii 2020/21, udało się jednak przypieczętować sukces na klubowej arenie europejskiej, i tylko to się w tej chwili liczy dla 24-latka.

 

– Takie wydarzenie daje pozytywnego kopa. Ja i Mason [Mount] rozmawialiśmy z Garethem [Southgate'em] o naszym sukcesie. Powiedzieliśmy wtedy, że skoro udało nam się wygrać Ligę Mistrzów, mamy także szanse na wygranie Euro. Jedno z drugim ma swoje powiązanie i zawsze należy wierzyć, że po sukcesie jaki odnieśliśmy w klubie możemy powalczyć także o mistrzostwo Europy z reprezentacją.

 

Po czterech dniach od wygrania pucharu Ligi Mistrzów, Ben powrócił do domu, w którym mieszka jego mama. W międzyczasie Chilwell postanowił poobserwować inną dyscyplinę sportu. W czasach szkolnych zawodnik grał w krykieta w zespole z Flitwick. Akurat tak się złożyło, że mógł być świadkiem spotkania jego ówczesnej drużyny z przeciwnikiem z Ampthill.

 

Jak wieść głosi, Ben był jednym z wyróżniających się graczy w tym sporcie. Był taki okres, gdzie sam czuł się lepiej w krykiecie niż w piłce nożnej. Uczęszczał nawet do jednej z akademii w północnej Anglii.

 

– W czasie przerwy przed zgrupowaniem wróciłem do domu, wychodziłem na spacer z psem i oglądałem mecz krykieta. To było miłe uczucie. Dobrze było zobaczyć w akcji drużynę Flitwick. Usiadłem z boku z moim psem i obejrzałem spotkanie.

 

– Nie byliśmy w stanie długo świętować naszego zwycięstwa po finale Ligi Mistrzów. Tamtej nocy rodzina i przyjaciele byli przy nas, wszystko dzięki działaniu naszego klubu. To był bardzo wyjątkowy moment.

 

Ben Chilwell dający wskazówki podczas treningu reprezentacji - fot. AP

 

O miejsce w pierwszej jedenastce Anglików Benowi może być znacznie trudniej. Luke Shaw, grający na co dzień w Manchesterze United, także miał znakomity sezon.

 

– Rywalizacja o miejsce w składzie toczy się na każdej pozycji. Wcześniej musiałem konkurować o możliwość gry z Marcosem [Alonso], a w Leicester z Christianem [Fuchsem]. W obu przypadkach dzięki takiemu współzawodnictwu stałem się lepszym zawodnikiem. Luke ma podobne podejście w tym temacie, dlatego na treningu będziemy chcieli udowodnić, komu bardziej należy się gra w podstawowym składzie.

 

– Ja i Luke jesteśmy podekscytowani, że wszystko układa się dla nas dobrze. Może to dziwnie zabrzmi, ale dzięki temu jest fajna zabawa. Każdy z nas będzie naciskał na drugiego, aby być coraz lepszym graczem. Bez względu na to, komu przyjdzie zagrać, każdy da z siebie wszystko, a reszta drużyny zawsze będzie wspierać takiego zawodnika – podsumował Ben.

Źródło: "The Guardian"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close