Filipe Luis: Marzę o ich zwycięstwie w Lidze Mistrzów i zrobię wszystko, żeby im pomóc

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 23.02.2021 18:45 / Ostatnia aktualizacja: 23.02.2021 19:13

Przed rozegraniem meczu Atletico z Chelsea w Lidze Mistrzów, wywiadu udzielił były piłkarz tych klubów - Filipe Luis. Brazylijski obrońca mówił między innymi o Jose Mourinho, Diego Simeone i spotkaniu z Michaelem Caine'em.

 

To była najlepsza rzecz jaką widziałem w życiu.

 

Filipe Luis nie mówi o wygranych derbach Madrytu po 14 latach upokorzeń, nie mówi o finale na Santiago Bernabeu, o 250 tysiącach kibiców wypełniających ulice po zdobyciu tytułu mistrza Hiszpanii. Obrońca nie mówi także o 80 tysiącach kibiców Atletico, którzy podążali za drużyną do Lizbony czy Mediolanu, a te noce ma wciąż w pamięci. Nie mówi o wygranych finałach Ligi Europy z Atletico, o Copa America na Maracanie ani o wyjeździe na mistrzostwa świata z reprezentacją Brazylii po tym, jak podjął się najtrudniejszego wyzwania w karierze. Nie mówi o walce o powrót po kontuzji tak emocjonującej, że Netflix chciał nakręcić o tym film. Nie mówi o szalonym świętowaniu, kiedy jego obecny klub czyli Flamengo, który określany jest jako ,,najbardziej wymagający na świecie", wygrał Libertadores po 38 latach, strzelając dwa gole w ciągu dwóch minut w dramatycznych okolicznościach. Nie mówi także o paradowaniu z pucharem za wygranie Premier League, chociaż wydarzyło się to w Londynie. 

 

Mówiąc to zdanie, nie myśli nawet o piłce nożnej. Zamiast tego, były piłkarz Chelsea opowiada o swoim spotkaniu z Michaelem Caine'em. Niewiele osób o tym wie, dlatego to dobre miejsce na dłuższa rozmowę z piłkarzem zafascynowanym astrofizyką i filmem. Filipe Luis natychmiastowo wymienia swoje ulubione filmy (Skazani na Shawshank, Interstellar czy Wyjęty spod prawa Josey Wales). Twierdzi, że kino ukształtowało jego osobowość i uwielbia wspominać Vinniego Jonesa. Ma obsesję na punkcie Clinta Eastwooda. Dorastał próbując mówić jak on, błagał o zorganizowanie spotkania z nim, a teraz optymistycznie mówi: ,,Może przez Guardiana...". Co Ty na to, Clint? Piłkarzowi udało się przynajmniej spotkać innego idola z wielkiego ekranu. 

 

– Royal Albert Hall, premiera filmu Interstellar. Cesc [Fabregas] zaprosił mnie, bo kocham Christophera Nolana. Przeszedłem się nawet po czerwonym dywanie, choć nikt nie wiedział kim jestem. Był tam Nolan, Stephen Hawking, Kip Thorne, Jessica Chastain, Hans Zimmer. Był też Thierry Henry, Michael Caine, prezes Warner Europe. Nie mogłem w to uwierzyć. Najpierw rozmawialiśmy, a potem był film z orkiestrą na żywo. To było fantastyczne, najlepsze co w życiu widziałem. 

 

To z pewnością był najlepszy moment roku dla Brazylijczyka. Film to jedno, piłka nożna to drugie. Filipe Luis był pożądany przez Bayern i Manchester United, ale chciał zastąpić Ashleya Cole'a w Chelsea. Anglik wiele lat stanowił o sile lewej strony Chelsea, ale w tamtym roku odszedł z klubu. Zagrał dziewięć meczów w Premier League od początku. Coś było nie tak. 

 

– Nikomu o tym nie mówiłem, ale po pierwszym meczu zapukałem do drzwi Jose Mourinho. Zgodził się, żeby ze mną porozmawiać. Zapytałem, dlaczego mnie tu sprowadził. Zabrał mnie z miejsca, w którym byłem szczęśliwy i grałem co tydzień. Wziął mnie żebym grał i w pierwszym meczu przeciwko Burnley usiadłem na ławce. Zapytałem, dlaczego nie zostawił mnie w Atletico. Dlaczego sprowadził mnie tutaj, skoro nie gram. Odpowiedział mi, że nie uważa, że gram dobrze, a Cesar Azpilicueta tak. Mówił, że nie czuł się ze mną bezpiecznie. Musiałem wywalczyć swoje miejsce. Nie mogłem liczyć na pierwszy skład ze względu na reputację. Wracając do tej sytuacji, Jose miał rację. 

 

Filipe Luis przyznał, że walczył fizycznie, ale miał problem z przystosowaniem się do stylu przed sezonem. Jego analiza różnic między Chelsea a Atletico, systemów, osobowości, a także jego miejsca w tym była szczegółowa, choć zrozumiał wszystko zbyt późno. Okazało się to proste. Pamięta, jak powiedział do Mourinho: ,,Mogę grać jak Azpilicueta". Wyjaśniał, jak zatrzymywał Leo Messiego, co potwierdziało zaangażowanie w grę obronną. Tylko, że Azpilicueta też to od dawna robił. 

 

– Grał tak dobrze, że nigdy nie dał mi szansy. Mourinho rotował, więc miałem okazje, ale nie grałem w wielkich meczach, a drużyna grała doskonale. Mieliśmy świetnych graczy. Eden Hazard, Fàbregas, Diego Costa. Obok Neymara Eden jest najlepszym zawodnikiem z jakim grałem. Jest na poziomie Messiego, sam wygrywał mecze. Nie wracał zbyt często do defensywy, nie trenował dobrze, a pięć minut przed meczem grał w Mario Kart w szatni. Trenował i rozgrzewał się w rozwiązanych butach. Potem wychodził i nikt nie mógł zabrać mu piłki. Kiwał trzech lub czterech na raz. Gdy przeciwnik był za blisko, po prostu się odsuwał. Był świetny.

 

– Jest inteligentny, sam czy w parze, potrafi asystować i strzelić gola. Może brakuje mu odwagi, by powiedzieć, że będzie najlepszy na świecie. A mógł być. Cesc i Costa też mieli świetny sezon. Wtedy obrona była niesamowita. John Terry to jeden z najlepszych kapitanów, jakich miałem. Nawet ławka: Oscar, Obi Mikel, Mohamed Salah, [André] Schürrle, Kurt Zouma, [Didier] Drogba, Loïc Rémy. Co za zespół. 

 

– Mój najlepszy czas to grudzień-styczeń. Przystosowałem się i dobrze grałem. Wyeliminowaliśmy Liverpool z Pucharu Ligi, ale nie grałem w finale. Zdecydowałem, że chcę odejść. Grałem w każdym meczu dla Atletico: przeciwko wszystkim mniejszym drużynom, dwa półfinały, a kiedy nie grałem w finale, czułem się „zdradzony”. Czy Mourinho przeprosił? Nie, powiedział tylko, że wygraliśmy. Uważałem, że zasłużyłem na grę, ale on wybrał drużynę, by wygrać i wygraliśmy. Nie mam prawa nic mówić, on też nie musi. Mourinho jest niesamowicie konkurencyjny, co czyni go wspaniałym. Zespół funkcjonował beze mnie, ale nie opuścił mnie. Zawsze wysyłał Rui Farię, żeby ze mną porozmawiał, a ja nigdy nie doświadczyłem dziesięciu meczów bez gry. Może się wydawać, że się pokłóciliśmy, ale go podziwiam. Wygrałem z nim ligę, alle nie wyciągnął ze mnie tego, co najlepsze, tak jak w przypadku Salaha.

 

– Nie żeby ktokolwiek mógł zobaczyć, że Salah jest taki dobry, prawda? Kłamstwo. Ja cierpiałem przez niego na treningu. Kiedy poszedł do Fiorentiny zapytałem, dlaczego odchodzi. To jest Chelsea. Odpowiedział, że musi grać i pomyślałem wtedy, że ten dzieciak jest dobry. Nigdy nie szukał pieniędzy ani wygrywania od razu. Chciał pokazać, że umie grać. W treningu był jak Messi, naprawdę. Zapytaj kogokolwiek. 

 

– Wymieniam wiadomości z Simeone jak z przyjacielem. Kiedyś jednak, za każdym razem, kiedy otrzymywałem od niego wiadomość... (wykrzywił przerażoną minę śmiejąc się). To było stresujące. Wysłał mi w styczniu list z prośbą, żebym wrócił, ale odpowiedziałem, że nie wrócę, bo wygramy ligę z Chelsea. Rozmawialiśmy dalej. Juventus i PSG złożyli oferty, ale ja chciałem wrócić do Atletico. Na koniec napisałem przeprosiny do Mariny, w związku z tym, że nie mogłem pokazać jak daję z sibie wszystko. Podziękowałem za zaufanie, ale nie chciałem pracować z Mourinho przez kolejny rok. Mówię wam, to nie była jego wina. Po prostu wiedziałem, że u Cholo znów wróci stary Filipe Luis. Simeone powiedział mi, że gram dobrze tylko u niego i powiedział, że powinienem wrócić, żeby znowu tak było. Miał rację, znał każdy centymetr mojego mózgu. Nie miałem wątpliwości, że wrócę. 

 

– Przed finałem w 2014 roku otrzymałem 200 wiadomości. Napisał do mnie każdy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałem. Tyle presji. Nie wiedziałem, co to znaczy grać w finale europejskiego pucharu, z czym mam do czynienia. To był jeden z moich najlepszych meczów, ale dostałem skurczu od napięcia. Byłem zbyt skupiony. Po 80 minutach nie mogłem dłużej grać. Schodzę, jest 1: 0, ciężko patrzeć: Real Madryt stwarza szanse, wyrównuje w ostatniej chwili, my przegrywamy. W autobusie przyjeżdżającym do domu zobaczyłem, co to znaczy. Przegrana w finale była okropna. Straszna. Wiedziałem, że dostanę kolejną szansę. W Chelsea lub gdzie indziej może nie, ale w Atletico tak.

 

Dwa lata później lewy obrońca znów stanął przed szansą, by wygrać Ligę Mistrzów.

 

– Lepiej się przygotowałem, nie odpowiedziałem na żadną wiadomość i wytrzymałem 90 minut. W drugiej połowie dogrywki ponownie pojawił się skurcz i przegraliśmy w rzutach karnych. Dużo płakałem. Wydawało mi się, że tym razem nie będzie kolejnej szansy. Zapamiętaj moje słowa: będę miał jeszcze jedną okazję - jako trener. Widziałem ten puchar tak blisko mnie. Taki piękny, błyszczący. Tak bardzo chciałem go chwycić, ale się nie udało. To mnie wzmocniło. Przeszedłem przez najgorszą rzecz, jakiej może doświadczyć piłkarz - przegrałem dwa finały Ligi Mistrzów. Niewiele rzeczy może teraz na mnie wpłynąć. To nadal boli. Czasami marzę o tym finale. To trauma. Teraz moim celem jest zobaczyć, jak Atlético je podnosi. Nie muszę tam być. Chciałbym, ale chcę, żeby to wygrali. 

 

– A w tym roku? Atletico jest mocne. Simeone zrobił to ponownie, budując zupełnie nowy zespół. Z 2014 roku pozostali tylko Koke i José María Giménez. Cholo przejął drużynę, która była cztery punkty nad strefą spadkową, a uczynił z nich zwycięzców Ligi Europy i przekształcił w potwornie mocną drużynę. To musiał być Simeone. Prowadził 120 graczy i ktokolwiek by to był, cokolwiek by się nie stało, drużyna nadal walczy. Odszedłem ja, Juanfran, Godin, Costa, Gabi, a oni nadal są na szczycie. Ogromne osiągnięcie. 

 

– Kiedy przybył Simeone, pierwsza myśl była taka: „Oto idol klubu, ale…” (Filipe Luís wzrusza ramionami) kolejny... Cholo nie marnuje czasu. Nigdy nie powie: „Bawmy się dzisiaj”. Nie, nie. Zawsze myśli o następnej grze. Weź teraz Atlético-Chelsea: będzie analizował każdy szczegół i trening, trening, trening, trening. W pierwszym miesiącu byliśmy bardziej pewni siebie dzięki grze, mogliśmy zobaczyć, jak nas zmienia. W grudniu brakowało mi pewności siebie, a w styczniu byłem najlepszy na świecie. Jeden miesiąc.

 

– Wierz mi na słowo: nie jest łatwo grać dla Cholo. Nie ma sentymentów. Nigdy nie myśli: „Oh, jaka szkoda, biedaku”. Decyduje, co musi zrobić aby wygrać. W tym roku Atlético ma Luisa Suáreza, więc Costa - który dał Simeone 120 goli, każde trofeum - siada na ławce rezerwowych i ostatecznie odchodzi. Bez serca. Ławka. Otóż to. Simeone ma od wszystkich to, co najlepsze od dziewięciu lat i miejmy nadzieję, że potrwa to znacznie dłużej. Szkoda, że Costa odchodzi. Kochałbym go tutaj. Bez wątpienia Cholo polubiłby jedno i drugie. Ale zostawić Costę lub Suáreza? Buah! To nie może być łatwe. I nie możesz ich połączyć.

 

Dyskusja na temat obecnego zespołu prowadzi do rozmowy o Kieranie Trippierze, którego zalicza do pięciu najlepszych bocznych obrońców świata. Mówi, że jest powód, dla którego Anglik grał każdą minutę. Aż do zakazu łamania zasad hazardowych FA, co oznacza, że przegapi ten mecz.

 

– Słuchaj, chcę o tym porozmawiać, cieszę się, że zapytałeś. Mówią graczom, że nie można na nic postawić. I nie możesz nikomu nic powiedzieć. Po prostu nie możesz. Więc zostajesz ukarany. W porządku. To jedna rzecz. Jest jednak kolejna. Mój brat jest uzależniony od hazardu i stracił mnóstwo pieniędzy. Widzę jego codzienną walkę z obstawianiem. Próbuje uciec od tej przeklętej rzeczy. W ogóle nie chcę, żeby piłkarze byli zaangażowani - bo to uzależnienie, które niszczy rodziny. Nie ma ograniczeń, tylko ktoś w domu, kto nie może przestać: ukrywać się, pożyczać pieniędzy, aby dalej grać, bo to wszystko, co wiedzą. A w piłce nożnej drzwi są otwierane tak, jakby to było normalne: [to tak, jakby] twierdzenie, że palenie ci nie zaszkodzi. Zakłady bukmacherskie są na koszulkach. Zamiast analizy, w przerwie telewizja mówi o kursach: rzutach rożnych, rzutach, kartach. Jak to możliwe? Kto chce postawić, zrobi to. Ale nie należy do tego zachęcać, mówiąc dzieciom, aby ryzykowały swoje pieniądze. Mam nadzieję, że ludzie rozumieją moją opinię, po prostu tego doświadczyłem. 

 

– Chelsea to spektakularny zespół, mają bardzo kompletny skład. Będą mieli większe posiadanie piłki. Thiago Silva to człowiek, który naprawia twoją obronę samą obecnością na boisku. Z kolejnymi transferami i powrotem kibiców, wygrają Premier League w przyszłym sezonie. Mam taką nadzieję. Chelsea nie jest łatwym miejscem do wygrywania. Atletico ma z kolei historyczną misję do wykonania. Marzę o ich zwycięstwie w Lidze Mistrzów i zrobię wszystko, żeby im pomóc. 

 

– Będę trenerem, jestem pewien, ale chcę grać przynajmniej przez kolejny rok, o ile pozwali na to moje ciało. Ponieważ nie ma nic lepszego. Nic. Nic. Nie zamieniłbym gry na nic na świecie. Nie trener, nie właściciel Apple czy Amazon, nic. Bycie piłkarzem jest najlepsze. I nie ma znaczenia gdzie. Najlepsze, co możesz zrobić, to grać, a ja nigdy nie przestanę, gdziekolwiek będę. Jeśli to Anglia, Sunday League. Uwierz mi, pewnego dnia zobaczysz mnie grającego gdzieś w parku, szczęśliwego.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: Guardian

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close