Ben Chilwell miał okazję, by wczoraj stać się zawodnikiem meczu. Strzał z woleja lewego obrońcy w ostatnich sekundach meczu był jednak minimalnie niecelny, a spotkanie pomiędzy Chelsea a Aston Villą zakończyło się remisem.

Pomimo zgubienia punktów w kolejnym ligowym meczu, defensor potwierdził, że praktycznie każdy zawodnik z Frankiem Lampardem na czele uznali miniony występ za znacznie lepszy w porównaniu do wyjazdowego meczu z Arsenalem [red. przyp. – porażka 1:3].

– Frank był zdecydowanie bardziej ucieszony z naszego występu niż poprzednim razem. Uzyskaliśmy remis, choć takie mecze chcemy wygrywać, tym bardziej, że gramy u siebie. Można być zadowolonym z tego, że włożyliśmy więcej wysiłku i byliśmy bardziej wydajni w tym meczu – ocenił Ben.

– Trener oczekiwał od nas lepszego nastawienia i tu dało się zauważyć poprawę. Remis można uznać za rozczarowujący rezultat, ale trzeba też szukać pozytywów. Jeden z nich jest taki, że 48 godzin po rozegraniu meczu z Arsenalem, po dość słabym występie, zagraliśmy dobrze i pokazaliśmy charakter.

Choć Chilwellowi nie udało się strzelić efektownego gola, to Anglik zanotował asystę przy bramce Oliviera Giroud w pierwszej połowie. Tym samym były gracz "Lisów" przechodzi przez swój najlepszy sezon w karierze, mając na koncie cztery finalizujące podania oraz dwa strzelone gole.

– Wiem, jak Chelsea chce grać. Podłączanie się bocznych obrońców to jeden ze sposobów. Mam świadomość tego, że gdy idę do przodu, mam za sobą asekurację w postaci pomocnika zajmującego pozycję w głębszym sektorze. Lubię grać ofensywnie, choć priorytetem dla mnie jest obrona.

– W ostatniej minucie meczu zauważyłem, że Callum posyła cudowną piłkę w pole karne. Pomyślałem, że spróbuję swojej szansy. Uwierzcie, że nie mogłem lepiej podejść do tego strzału. Może w innym meczu taka próba z mojej strony zakończyłaby się powodzeniem. Musimy jednak ciężej pracować nad tym, aby wrócić na właściwe tory jako zespół.

Źródło: Chelsea FC