Lampard: Moje relacje z Abramowiczem są proste i łatwe do zrozumienia

Autor: Piotr Różalski Dodano: 27.11.2020 12:11 / Ostatnia aktualizacja: 27.11.2020 12:14

Frank Lampard przyznał, że jego relacje z Romanem Abramowiczem są zwyczajnie bardzo proste. Taki stan rzeczy utrzymuje się od momentu odejścia 42-latka z Chelsea w roli piłkarza do dnia dzisiejszego.

 

Rosyjski właściciel w ostatnim czasie nie zaszczyca swoją obecnością na Stamford Bridge w związku z unieważnioną wizą do Wielkiej Brytanii. Rząd tego kraju nałożył taką regulację w stosunku do bogatych inwestorów zza granicy.

 

Abramowicz stawił się niedawno na meczu Chelsea po raz pierwszy od maja 2019 roku, kiedy został rozegrany finał Ligi Europy z Arsenalem. Roman był obecny na wyjazdowym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Krasnodarem.

 

Lampard wyznał w wywiadzie dla The Athletic, że podczas jego zawodowej kariery piłkarza Abramowicz był dosyć często widywany na sesjach treningowych, ale to wyłącznie Marina Granowskaia uczestniczyła przy rozmowach o kontrakcie przy zatrudnieniu w roli szkoleniowca.

 

– Kiedy powróciłem do Chelsea jako trener, wszystkie sprawy w swoje ręce wzięła Marina [dyrektor sportowy]. To ona skontaktowała się z Derby i rozpoczęła ten proces. Sam spotkałem się ostatnio z Romanem w zeszłym roku przed sezonem. Nie było żadnych czułych uścisków, lecz uśmiechnęliśmy się i wymieniliśmy się uściskiem dłoni – wspomina "Lamps".

 

– Od tamtego czasu nie byliśmy blisko siebie, dlatego nie mogę powiedzieć, że nasze relacje się zacieśniły przez te wszystkie lata, aczkolwiek raportuję Marinie moje przemyślenia na temat meczów i dalszych planów związanych z klubem. Wszelkie moje spostrzeżenia są przekazywane do Romana, więc czuję się szczęśliwy z tego powodu.

 

– Mógłbym jedynie powiedzieć, że nasze relacje są bliskie nie patrząc na codzienne sprawy związane z klubem. Z oddali czuję jego wsparcie, ale są to proste i łatwe do zrozumienia relacje. Staram się w ten sposób budować zaufanie i odwdzięczać się swoją dobrą pracą.

 

– Jeśli oceniam grę mojego zespołu, nie owijam w bawełnę. Bez względu na to jak idzie drużynie to uważam, że działamy na uczciwych zasadach w relacji z człowiekiem z wysokiego poziomu.

 

Frank nie ukrywa także, że krążyło wokół niego sporo wątpliwości przed powrotem na Stamford Bridge. Ostatecznie były angielski pomocnik poczuł, że nie miał innego wyjścia jak skorzystać z nadarzającej się okazji i poprowadzić zespół ze Stamford Bridge.

 

– To mój klub i dopuszczałem do siebie myśli, że kiedyś może pojawić się taka szansa. Gdy już otrzymałem propozycję, zacząłem się zastanawiać, czy kiedykolwiek później nadarzy się taka okazja ponownie. Wtedy trudno mi było kontynuować przygodę w Derby.

 

– Decyzja była dla mnie jednoznaczna, choć miałem pewne wątpliwości. Nie wiem czy to akurat dobre słowo. Zarządzanie taką drużyną jak Derby odbywało się na mniejszą skalę, choć byłem już zżyty z tym klubem i oczekiwania były znacznie skromniejsze.

 

– W Chelsea wiem, że wszystko może się zmienić w mgnieniu oka. Chciałem jednak wywrzeć pozytywny wpływ, ponieważ wiedziałem, że daleko nie zajadę na swojej historii. Dlatego trapiły mnie przeróżne myśli.

 

– Reputacja mojej osoby jako piłkarza już mnie tak nie obchodzi. W przeszłości lubiłem trzymać się roli męża stanu na boisku, bo to mnie motywowało do lepszych występów. Gdy już jednak przyszło mi grać w Manchesterze czy New York City, a później doświadczyć czegoś nowego w Derby County, moje nastawienie zupełnie się zmieniło.

 

– Chcę odnosić sukcesy w moim klubie, ale nie chcę już być oceniany przez pryzmat kariery piłkarskiej. Chelsea zawsze będzie moim domem, nawet jeśli kibice będą chcieli wyrzucić mnie przez okno w razie mojego niepowodzenia.

 

Na koniec "Lamps" wspomniał także o swoich nerwowych chwilach, gdy przyszło mu po raz pierwszy wygłosić mowę jako trener w kierunku zawodników Derby.

 

– Pierwszego dnia w Derby czułem się ob**any. Na początku natknąłem się na Mela Morrisa [właściciela Derby]. To był dla mnie wielki przeskok. Mimo iż w przeszłości grałem przeciwko wielu piłkarzom, martwiłem się się o siebie podczas pierwszych dni pracy. Trzeba było w odpowiedni sposób zorganizować pierwsze spotkanie z zespołem, później sesje treningowe i to, czego tam naprawdę chcę i wymagam od zespołu. To wszystko było ważne.

 

– Do lepszej pracy determinowało mnie słuchanie i nauka od innych. Często oglądam Match of The Day. Często musiałem wysłuchać rzeczy, których nie lubiłem do siebie dopuszczać, czasem jednak wysłuchiwałem pozytywnych opinii. Przez te wszystkie tygodnie w kółko mówiono o tym, że nie potrafimy bronić przy stałych fragmentach, więc następnego dnia mówiłem sobie pod nosem, że trzeba mocniej nad tym popracować, muszę jeszcze raz to przeanalizować.

 

– Lubię też słuchać innych trenerów czy audycji radiowych. Lubię wychwytywać różne fragmenty z tych wypowiedzi. Oczywiście celem jest wyrobienie własnego "ja", ale nadal pozostał mi nawyk uczenia się czegoś nowego od innych – podsumował Frank.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close