+/- Liverpool 1:2 Chelsea
Dodano: 27.09.2018 06:12 / Ostatnia aktualizacja: 27.09.2018 06:31Udało się! To stwierdzenie nie jest wcale na wyrost, bo chociaż wynik jest na plus, to w samej grze podczas meczu, nie można było nie dostrzec mankamentów, nad którymi Sarri będzie musiał jeszcze trochę czasu poświęcić. Zwycięstwo cieszy, ale czas oddzielić dobro od zła w tym meczu.
Kiedy Maurizio Sarri wspominał, że musi jeszcze się nauczyć funkcjonowania sezonu w warunkach angielskich, słowa te nie okazały się puste. Już widać, że Włoch poszedł po rozum do głowy i na mniej priorytetowe rozgrywki wystawił niemalże w całości tzw. drugi garnitur. Dokonał aż 8 zmian w podstawowym składzie w porównaniu do ostatniego ligowego spotkania z West Ham. Bardziej doświadczony w środowisku Premier League Jurgen Klopp zmienił również 8 zawodników w wyjściowej jedenastce. Rezerwowi zaczną łapać doświadczenie w grze na poważnie z taktyką Sarriego, będą się zgrywać ze sobą, nieustannie korygować ustawienie względem piłki, rywala, swoich partnerów oraz kreować akcje. Plus.
Maurizio, to Ty? Aż tyle zmian to nie możesz być Ty #LIVCHE
— Czarek (@czaruu61) 26 września 2018
No właśnie. Będą, bo jak na razie to nie bardzo im to wychodziło. Rażące błędy indywidualne zwłaszcza w defensywie. Pozwalanie na swobodne rozgrywanie piłki rywalowi na własnej połowie spowodowane złym ustawieniem formacji i utrzymywaniem bliskiej odległości od rywala. Kto widział grę Christensena i Cahilla, ten na pewno nie będzie się dziwił z obecności Davida Luiza w pierwszym składzie. Pierwszy z nich zgubił gdzieś formę, drugi już jej raczej nie odzyska. Minus.
Jasny gwint, Christensen... A ja tu ciągle pluję na Luiza.
— Błażej Kowol (@Kowolinho) 26 września 2018
Wychodzi na to, że liczyć można tylko na Rudigera. #LIVCHE
Willy Caballero. Nie przesadzę jeśli napiszę, że dzięki niemu nie przegraliśmy tego meczu i straciliśmy tylko jednego gola. Co więcej, zaryzykuję tezę, że gdyby bronił Kepa, to raczej my byśmy się żegnali z turniejem. Argentyńczyk miał swój dzień. Piłkarz meczu. Plus.
Jeden nieudany mecz na Mundialu nie ma prawa przekreślić tak wysokich umiejętności. Brawo Willy! #LivChe #EFLpl
— Rafał Hydzik (@Hydzzik) 26 września 2018
To nie będzie coś, o czym będzie się rozmawiać w "English Breakfast" w "polskim wątku", ale trzeba odnotować. Dwóch polskich bramkarzy na ławkach obydwu drużyn. Grabara i Bułka mają potencjał, by może już w niedalekiej przyszłości pukać do bram reprezentacyjnych. Plus.
Mecz Liverpoolu z Chelsea a na ławce dwóch polskich młodych bramkarzy. Grabara i Bułka. Mimo że to Carabao Cup to i tak świetna sprawa. #LIVCHE
— Łukasz Ciepliński (@L_Cieplinski) 26 września 2018
Alvaro Morata. Zamyślony, nieobecny, zachowuje się na boisku jakby chciał, a nie mógł. Oczywiście udaje mu się dojść do sytuacji dogodnych. Cóż z tego, skoro efektem prawie zawsze jest rozczarowanie z niewykorzystanej okazji. Swoją grą jak na razie zasługuje na jedną z głównych ról w serialu "Lost" (Zagubieni). Minus.
Bramka Emersona, który wykazał się lepszym instynktem napastnika od Moraty (choć przy tej bramce jest sporo kontrowersji, tam był raczej spalony). Plus. Jego gra w destrukcji rywala, pomimo ciężkiego rywala i faktu, że tak naprawdę w tym sezonie jeszcze nie grał, jest in minus. Alonso może być spokojny, chyba że Sarri da jeszcze kilka szans Włochowi, a ten będzie w każdym zagranym meczu pokazywał progres. Na pewno Emerson ma potencjał.
Jakby nie uznali bramki Chelsea to już masakra z tym VARem ale jest sędzia przytomny :)) go the blues ????#livche #carabaocup
— Bartłomieju (@zabrzan13) 26 września 2018
Bramkę dla Chelsea strzelił legendarny napastnik Spaloney. #LIVCHE
— Mateusz Skonieczny (@mr_mateusz) 26 września 2018
Eden, Eden Eden, Eden Eden, Eden EDEN HAZARD! Dobry prognostyk na sobotnie starcie w lidze. Takiego piłkarza nie można ograniczać taktycznie. Robi z piłką i rywalami, co chce. Ta indywidualna akcja, w której miał zaszczyt przez chwilę uczestniczyć Azpillicueta, to był majstersztyk! Piłkarze Chelsea cieszą się, że przeciwko niemu mogą zagrać co najwyżej tylko w gierce treningowej. Plus.
Co zrobił Eden Hazard w tej akcji to ja nie mam pytań. Czapki z głów cała akcja i jej zakończenie. Chelsea prowadzi na Anfield z @LFC 1:2. Kilka minut do końca meczu. Wchodzi @MoSalah. Ale czy to pomoże?#LiverpoolChelsea #LIVCHE #weszlofmpic.twitter.com/yKR18b2Cse
— Maciej Muszyński (@MailMuszynski) 26 września 2018
JEZU CHRYSTE... HAZARD CO POROBIŁ?! PAN PIŁKARZ #LIVCHE pic.twitter.com/qK8QtKBU7x
— Mateusz (@Matii__14) 26 września 2018
Druga połowa, generalnie w naszym wykonaniu była na minus. Gole Emersona i Edena przyćmiły ten obraz, ale to Liverpool dominował i gdyby nie wejścia Kante, Luiza i Hazarda, byłoby krucho. Jak na razie, kołdra jest za krótka by pokryć tyle rozgrywek w tym sezonie. Inaczej mówiąc, mamy wąską kadrę jeśli chodzi o ogranych piłkarzy. Czas wprowadzać rotacje i dawać szansę młodzieży.
Piłkarze Chelsea dwoją się i troją żeby Liverpool objął prowadzenie. Takie patelnie wykładają, że po golu dla The Reds chyba pobiegną cieszyć się z czerwonymi. #LIVCHE
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) 26 września 2018
Mawiają, że szczęście wlicza się w umiejętności. Mieliśmy go sporo, że Daniel Sturridge skończył tylko na jednym golu ( i też bardzo efektownym trzeba przyznać). Poprzeczka oraz nietrafienie do pustej bramki. Uff, momentami robiło się ciepło trzeba przyznać. Plus.
W przerwie Morata podszedł do Sturridge i powiedział-"gorzej ode mnie nie strzelisz" a ten mu na to "potrzymaj mi piwo"#caraboacup #LIVCHE #EFLCup #EFLPL #LFCFamily #LFC #YNWA
— Victor Morawski (@MorawskiVictor) 26 września 2018
Co za gool Daniela Sturridge’a na 1:0 z Chelsea w @Carabao_Cup. Co za przewrotka a nie grał za dobrego spotkania do tej minuty. Come on The Reds ⚽️????⚪️????#WeszloFM #weszlo #LIVCHE #liverpool #thereds #reds #sturridge pic.twitter.com/m6FbUJhFZn
— Michael Moch (@MichaelMoch87) 26 września 2018
Liczby! To był pierwszy przegrany mecz Liverpoolu w tym sezonie. Wykorzystaliśmy okazję przypomnienia im czym jest porażka i zrobiliśmy to w dodatku na Anfield. Nie umniejszają temu zwycięstwu ani eksperymentalne jedenastki, ani ranga rozgrywek. Trzeba się z tego cieszyć. Ponadto ze statystyk, wychodzimy z tarczą. Po naszej stronie są (oprócz bramek oczywiście): Posiadanie piłki (54%), lepszy procent podań (87% do 82%), większa liczba totalnych podań (543 do 465), wygrane pojedynki główkowe (54%), więcej "stempli" na piłce (744 do 647). Plus.
Wnioski? Nie popadajmy w samozachwyt, ale wskazane jest podejście do meczu ligowego z delikatnie zabarwionym optymizmem na twarzy.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.