×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 893.

+/- Liverpool 1:2 Chelsea

Autor: Dodano: 27.09.2018 06:12 / Ostatnia aktualizacja: 27.09.2018 06:31

Udało się! To stwierdzenie nie jest wcale na wyrost, bo chociaż wynik jest na plus, to w samej grze podczas meczu, nie można było nie dostrzec mankamentów, nad którymi Sarri będzie musiał jeszcze trochę czasu poświęcić. Zwycięstwo cieszy, ale czas oddzielić dobro od zła w tym meczu.

 

Kiedy Maurizio Sarri wspominał, że musi jeszcze się nauczyć funkcjonowania sezonu w warunkach angielskich, słowa te nie okazały się puste. Już widać, że Włoch poszedł po rozum do głowy i na mniej priorytetowe rozgrywki wystawił niemalże w całości tzw. drugi garnitur. Dokonał aż 8 zmian w podstawowym składzie w porównaniu do ostatniego ligowego spotkania z West Ham. Bardziej doświadczony w środowisku Premier League Jurgen Klopp zmienił również 8 zawodników w wyjściowej jedenastce.  Rezerwowi zaczną łapać doświadczenie w grze na poważnie z taktyką Sarriego, będą się zgrywać ze sobą, nieustannie korygować ustawienie względem piłki, rywala, swoich partnerów oraz kreować akcje. Plus

 

 

No właśnie. Będą, bo jak na razie to nie bardzo im to wychodziło. Rażące błędy indywidualne zwłaszcza w defensywie. Pozwalanie na swobodne rozgrywanie piłki rywalowi na własnej połowie spowodowane złym ustawieniem formacji i utrzymywaniem bliskiej odległości od rywala. Kto widział grę Christensena i Cahilla, ten na pewno nie będzie się dziwił z obecności Davida Luiza w pierwszym składzie. Pierwszy z nich zgubił gdzieś formę, drugi już jej raczej nie odzyska. Minus.

 

 

Willy Caballero. Nie przesadzę jeśli napiszę, że dzięki niemu nie przegraliśmy tego meczu i straciliśmy tylko jednego gola. Co więcej, zaryzykuję tezę, że gdyby bronił Kepa, to raczej my byśmy się żegnali z turniejem. Argentyńczyk miał swój dzień. Piłkarz meczu. Plus.

 

 

To nie będzie coś, o czym będzie się rozmawiać w "English Breakfast" w "polskim wątku", ale trzeba odnotować. Dwóch polskich bramkarzy na ławkach obydwu drużyn. Grabara i Bułka mają potencjał, by może już w niedalekiej przyszłości pukać do bram reprezentacyjnych. Plus.

 

 

Alvaro Morata. Zamyślony, nieobecny, zachowuje się na boisku jakby chciał, a nie mógł. Oczywiście udaje mu się dojść do sytuacji dogodnych. Cóż z tego, skoro efektem prawie zawsze jest rozczarowanie z niewykorzystanej okazji. Swoją grą jak na razie zasługuje na jedną z głównych ról w serialu "Lost" (Zagubieni). Minus.

 

Bramka Emersona, który wykazał się lepszym instynktem napastnika od Moraty (choć przy tej bramce jest sporo kontrowersji, tam był raczej spalony). Plus. Jego gra w destrukcji rywala, pomimo ciężkiego rywala i faktu, że tak naprawdę w tym sezonie jeszcze nie grał, jest in minus. Alonso może być spokojny, chyba że Sarri da jeszcze kilka szans Włochowi, a ten będzie w każdym zagranym meczu pokazywał progres. Na pewno Emerson ma potencjał. 

 

 

Eden, Eden Eden, Eden Eden, Eden EDEN HAZARD! Dobry prognostyk na sobotnie starcie w lidze. Takiego piłkarza nie można ograniczać taktycznie. Robi z piłką i rywalami, co chce. Ta indywidualna akcja, w której miał zaszczyt przez chwilę uczestniczyć Azpillicueta, to był majstersztyk! Piłkarze Chelsea cieszą się, że przeciwko niemu mogą zagrać co najwyżej tylko w gierce treningowej. Plus.

 

 

 

Druga połowa, generalnie w naszym wykonaniu była na minus. Gole Emersona i Edena przyćmiły ten obraz, ale to Liverpool dominował i gdyby nie wejścia Kante, Luiza i Hazarda, byłoby krucho. Jak na razie, kołdra jest za krótka by pokryć tyle rozgrywek w tym sezonie. Inaczej mówiąc, mamy wąską kadrę jeśli chodzi o ogranych piłkarzy. Czas wprowadzać rotacje i dawać szansę młodzieży.

 

 

 

Mawiają, że szczęście wlicza się w umiejętności. Mieliśmy go sporo, że Daniel Sturridge skończył tylko na jednym golu ( i też bardzo efektownym trzeba przyznać). Poprzeczka oraz nietrafienie do pustej bramki. Uff, momentami robiło się ciepło trzeba przyznać. Plus.

 

 

 

Liczby! To był pierwszy przegrany mecz Liverpoolu w tym sezonie. Wykorzystaliśmy okazję przypomnienia im czym jest porażka i zrobiliśmy to w dodatku na Anfield. Nie umniejszają temu zwycięstwu ani eksperymentalne jedenastki, ani ranga rozgrywek. Trzeba się z tego cieszyć. Ponadto ze statystyk, wychodzimy z tarczą. Po naszej stronie są (oprócz bramek oczywiście): Posiadanie piłki (54%), lepszy procent podań (87% do 82%), większa liczba totalnych podań (543 do 465), wygrane pojedynki główkowe (54%), więcej "stempli" na piłce (744 do 647). Plus.

 

Wnioski? Nie popadajmy w samozachwyt, ale wskazane jest podejście do meczu ligowego z delikatnie zabarwionym optymizmem na twarzy. 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close