Czy sprowadzenie nowego trenera obrony naprawi szczelność linii defensywnej Chelsea?

Autor: Mariusz Lentowicz Dodano: 18.10.2020 22:49 / Ostatnia aktualizacja: 18.10.2020 23:07

Po ostatnim gwizdku, kończącym spotkanie z Southampton, bez wątpliwości można stwierdzić, że wynik meczu jest rozczarowujący. Chelsea nie tylko po raz kolejny traci punkty w sezonie, ale znów największym mankamentem i powodem tego stanu rzeczy były problemy w defensywie, które od dłuższego czasu prześladują zespół praktycznie w każdym meczu.

 

Wśród kibiców frustracja wciąż rośnie. Kibice czują się rozczarowani wynikami zespołu, a szczególnie zwracają uwagę na problemy w linii defensywnej, która jest jak tykająca bomba, mogąca wybuchnąć w każdym momencie. Czyste konta w tym sezonie ligowym w Anglii są co prawda rzadkością, o czym świadczy fakt, iż w 38 spotkaniach Premier League piłka wpadała do siatki aż 144 razy. Jest to średnio 3,79 gola na mecz.

 

Wspomnienie rekordu drużyny The Blues, kiedy w mistrzowskim sezonie 2004/2005 zespół stracił zaledwie 15 bramek w 38 ligowych spotkaniach, wydaje się być bardzo odległym jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki z zeszłego sezonu, w którym to bramkarze londyńskiej ekipy wpuścili razem aż 54 bramki ligowe.

 

W wyniku tak słabej gry obronnej, Frank Lampard wraz ze sztabem szkoleniowym musiał bardzo często odpowiadać na pytania dziennikarzy dotyczące postawy linii defensywnej The Blues, szczególnie wtedy kiedy drużyna Slavena Bilica, trafiła do siatki zespołu aż trzy razy w ciągu pierwszej połowy, a Chelsea udało się rzutem na taśmę zremisować 3:3 dzięki dobrej postawie formacji ofensywnej. Krytycy, jak i część fanów, jest zgodna w tym, że Frank Lampard potrzebuje pomocy, aby móc poprawić grę obronną zespołu.

 

Lampard nie jest jedynym menedżerem, który musi stawiać czoła pytaniom odnośnie tego jak sprawić, aby defensywa zespołu była nieprzenikniona. Czy może warto skorzystać z pomocy specjalisty w tej dziedzinie? W końcu bramkarze mają własnego trenera, który jest w stanie skupić się na elementach najważniejszych, aby bronić na jak najbardziej optymalnym poziomie względem swoich umiejętności oraz możliwości fizycznych. Często słyszymy również o napastnikach, którzy współpracują personalnie z trenerem, mającym poprawić pewne elementy ich gry. Dlaczego więc nie spróbować zatrudnić specjalisty, byłego obrońcy, aby skupić się na poprawie gry obrońców drużyny.

 

Matthew Upson, były środkowy obrońca reprezentacji Anglii na łamach „The Athletic”, stwierdził, że sprawa nie jest tak oczywista jakby się mogła wydawać.

 

– Gdybym został wcielony do sztabu szkoleniowego drużyny tylko dlatego, że jestem byłym obrońcą nie daje to przecież żadnej gwarancji poprawy gry obronnej zespołu. Gdyby rozwiązanie wszelkich problemów w grze obronnej było tak proste to każdy klub na świecie zrobił by to samo. Potrzeba czasu, zgrania zawodników i umiejętności przekazania piłkarzom odpowiednich wytycznych, które wpłyną w pożądany sposób na ich grę.

 

Gareth McAuley podczas swojej kariery rozegrał w swojej karierze 80 spotkań dla reprezentacji narodowej Irlandii Północnej. Był również ważną postacią drużyny West Bromu. 40-latek uważa, że taka praktyka może stać się powszechna w rozgrywkach na najwyższym poziomie.

 

– Kiedy rozmawiałem z trenerami różnych dyscyplin sportowych to wszyscy dostrzegają, że słuszną drogą jest posiadanie w klubie wielu specjalistów z różnych dziedzin treningu. Jest to ważna rzecz, ale możliwa tylko na najwyższym poziomie, gdzie kluby mają na to pieniądze. Sam nigdy nie miałem specjalnego trenera od obrony, natomiast pracowałem z trenerami, którzy bardzo dobrze potrafili organizować grę obronną zespołu, takimi jak, Tony Pulis, Roy Hodgson, Steve Clarke i Michael O'Neill. Ci trenerzy potrafili dawać zawodnikom bardzo cenne wskazówki, aby cała drużna potrafiła bronić lepiej.

 

Robert Huth podczas swojej kariery miał okazje czerpać wiedzę od najlepszych trenerów w Premier League, takich jak, Jose Mourinho, Claudio Ranieri czy Tony Pulis. Zdobył on wtedy aż trzy razy mistrzostwo Anglii, do czego przyczyniła się na pewno jego solidna gra obronna. Sam rozumie, jak dodatkowa pomoc w szkoleniu może być ważna dla linii defensywnej.

 

– Gdybym miał takie możliwości w moich czasach, na pewno bardzo by mi się to spodobało i pomogło w stawaniu się jeszcze lepszym piłkarzem ­– przyznaje niemiecki obrońca

 

– Myślę nawet, że czasami napastnicy mogliby stać się lepszymi trenerami obrońców, ponieważ potrafią oni myśleć o tym co zrobić jako atakujący aby zmylić obrońcę oraz odwrotnie. Jeśli zawodnik walczy o bramki powinien wiedzieć co mogą myśleć obrońcy.

 

– Gra obronna w ostatnich latach jest trochę zapomnianym elementem gry. Nie tylko patrząc na ostatnie wyniki, jak chociażby w meczach Liverpoolu przeciwko Aston Villi, czy Manchesteru United z Tottenhamem. Często od obrońców wymaga się wprowadzania piłki, umiejętności rozegrania, a to stawia czasem solidnych zawodników w złym świetle. Osobiście wolę obrońcę, który potrafi wykonywać swoją pracę na boisku, kogoś kto ma odpowiednie warunki fizyczne, niż gracza, który ma tylko dobrą technikę, ale nie do końca radzi sobie w defensywie.

 

Pewne jest to, że nie ma jednego, ustalonego konsensusu w futbolu. Pojawiają się wciąż tak ciekawe opinie, jak ta, jednego z pracowników drużyny grającej na północy Anglii, który pod warunkiem zachowania anonimowości podzielił się swoją opinią.

 

– Które z największych drużyn zwyciężających w Premier League miały specjalistycznego trenera formacji defensywnej? W zespole jest cały sztab zajmujący się tymi elementami, a najlepsze drużyny bronią się całym zespołem.

 

­­­– Największe sukcesy na wyspach odnoszą aktualnie Jürgen Klopp oraz Pep Guardiola. Czy potrzebowali oni specjalnego trenera dla obrońców po swoich początkach trenowania drużyny? W siedmiu meczach między tymi zespołami, padło aż 18 bramek. W pierwszym sezonie,  drużyna z Manchesteru pod wodzą Guardioli straciła 39 bramek, natomiast Liverpool Kloppa dał sobie strzelić 42 gole. Tracili sporo zanim ściągnęli odpowiednich zawodników, którzy zapewnili im odpowiednią jakość w defensywie.

 

– Menedżerowie na najwyższym poziomie mają swoje jasno określone pomysły i dążą do nich nie naginając swoich własnych zasad, właśnie dlatego są na szczycie. Pamiętajmy, że defensywa zespołu to nie tylko czwórka obrońców oraz bramkarz. Obrona jest sprawą całej drużyny złożonej z 11 zawodników. Lenistwem jest uważać, że wystarczy ściągnąć do sztabu jednego specjalistę od trenowania obrońców, aby naprawić cały problem.

 

– Ta sama retoryka dotyczy również przeciwnej strony boiska. MK Dons sprowadzili Iana Wrighta jako trenera, mającego wpłynąć za liczbę strzelanych goli w 2012 roku, ale problem braku bramek jest problemem całego zespołu i powinien być rozwiązywany przez cały sztab. Dobrzy trenerzy pracują nad grą całej drużyny, a nie tylko poszczególnych formacji.

 

Kiedy wspomina się najlepiej grające linie defensywne w Anglii, jako przykład podaje się najczęściej  drużynę Arsenalu, prowadzoną przez George’a Grahama w latach 1986-95. Kwartet obronny tworzony przez, Tony'ego Adamsa, Steve'a Boulda, Lee Dixona i Nigela Winterburna uważany jest za jeden z najlepszych, jaki kiedykolwiek grał na wyspach. Jednak bez względu na to kto grał pod wodzą Grahama w Arsenalu, była to drużyna której trudno było strzelić gola. Powstała z tego powodu nawet przyśpiewka kibiców, którą fani drużyny śpiewali w okresie prowadzenia drużyny przez Szkota. Graham był trenerem, którego drużyna skutecznie grała w obronie, pomimo, że podczas swojej kariery piłkarskiej był pomocnikiem z bardziej ofensywnymi zadaniami.

 

Nigel  Winterburn, były obrońca Arsenalu z czasów kiedy drużynę prowadził George Graham, stawia swojego byłego mentora jako dowód, że nie jest potrzebny specjalista od obrony, aby zbudować solidną defensywę w drużynie.

 

– Najważniejsze jest, aby zrozumieć, czego menedżer chce od swojej drużyny, jak chce, aby grała. Musisz mieć dobrych indywidualnie obrońców, ale potem musisz pracować nad tym zbiorowo, pracując nad kombinacjami. Pięknem naszej defensywy w Arsenalu było to, że wiedziałem co w każdej sytuacji zrobi inny zawodnik z naszej czwórki. Wiedziałem więc, jak reagować, aby odpowiednio się ustawić i zneutralizować zagrożenie.

 

– Ja, Dixon i Bould zostaliśmy sprowadzeni do zespołu w krótkim odstępie czasowym, a potem nasz trener zabrał się z nami do pracy. Rozgrywaliśmy 45-minutowe sesje treningowe, dwa lub trzy razy w tygodniu. W nowoczesnej piłce nie widzę żadnego specjalisty, który robiłby to samo.

 

– Wchodziliśmy na boisko z Geoge’em i jako czwórka defensywna ćwiczyliśmy bez piłki, chodząc i wbiegając na pozycje oraz ćwicząc różne kombinacje naszej współpracy na boisku. Goerge biegał po boisku, a my musieliśmy się dostosować do niego swoim ustawieniem tak aby jak najlepiej bronić dostępu do bramki. Chodziło o to, żeby każdy z nas widział co mamy robić jeśli jeden z nas wykona ruch do piłki. Jak się ustawiać, aby nie dopuścić do powstawania między nami szczelin dla napastników drużyny przeciwnej.

 

– Ćwiczyliśmy tak przez bardzo długi czas, a następnie nasz trener wprowadził na boisko drużynę złożoną z ośmiu juniorów, kiedy nas było tyko czterech. Kiedy odbieraliśmy piłkę, wybijaliśmy ją do połowy i od nowa powtarzaliśmy ćwiczenie. Czasem wprowadzał do treningu dodatkowego zawodnika do pomocy, natomiast i tak głównym celem takiego treningu było zbudowanie zrozumienia, pewnych automatyzmów i nauczenie się odpowiedniego poruszania po boisku.

 

– Powtarzaliśmy to ćwiczenie tydzień po tygodniu. Celem George’a było to abyśmy nabrali zaufania oraz zrozumienia wobec siebie na boisku. Nawet utrata bramki na treningu była nie do zaakceptowania i właśnie taką mentalność potrafiliśmy przenieść na boisko podczas meczów.

 

Dlaczego więc wszyscy menedżerowie nie zrobią teraz tego, co zrobił wtedy Graham? Cóż, lista meczów na pewno nie pomaga, szczególnie zespołom, które walczą o najwyższe cele na kilku frontach czy w europejskich pucharach. Lampard ma teraz przed sobą siedem meczów w ciągu 22 dni przed kolejną przerwą na rozgrywki reprezentacji. Poza standardowym przygotowaniem oraz regeneracją nie ma już zbytnio miejsca do pracy nad dopieszczaniem szczegółów gry danej formacji.

 

W ostatnim mistrzowskim dla Chelsea sezonie 16/17, ówczesny menedżer, Antonio Conte – nawiasem mówiąc, były pomocnik, zmienił ustawienie na to z trójką obrońców. Jednak warto też pamiętać, że w tamtym sezonie drużyna nie grała w europejskich pucharach, więc włoski trener miał cały tydzień na odpowiednie przygotowanie drużyny, jak i gry poszczególnych formacji.

 

Jednak niekoniecznie musisz być zatrudniany przez największe zespoły, mogące pozwolić sobie na wydawanie ogromnych pieniędzy na rynku transferowym, sprowadzając potrzebnych ci graczy, aby utrudnić przeciwnikom na boisku strzelanie bramek twojej drużynie. Tony Pulis, swoją reputację zdobył głównie podczas czasu spędzonego w Stoke City w latach 2006-13. Był on byłym obrońcą i jak widać, to również może przynieść dobre efekty.

 

Matthew Upson, były zawodnik, który rozgrywał mecze pod wodzą Pulisa przez  18 miesięcy powiedział:

 

– Pracował nad kształtem obrony w każdy czwartek. Czasem to było, naprawdę nużące, szczególnie kiedy nie było cię w podstawowej „11” w następnym spotkaniu. Ustawiał on naszą drużynę w dostosowując się do przeciwnika, z którym przyszło nam grać. Nie potrzebował w sztabie trenera defensywy. Jego główną umiejętnością było zmuszanie nas do pracy tak dużej, że stało się to nawykiem, drugą naturą.

 

– To jest klucz do pracy defensywnej. Główne przesłanie dotyczyło koncentracji oraz mentalnego aspektu rozpoznawania zagrożenia i radzenia sobie z tą sytuacją. Podczas spotkań czułeś ile korzyści ci to daje. Wszyscy znali swoją rolę i czuliśmy się bardzo pewnie na boisku, a jeśli nie spełniałeś swojej roli, mówili ci o tym koledzy z zespołu lub trener. Każdy odnoszący sukcesy zespół to ma.

 

Jednak to, że Pulis miał doświadczenie jako były obrońca nie oznacza, że wszyscy poradzą sobie tak samo jak on. Niewiele osób będzie uważać, że Sol Campbell nie był jednym z najlepszych obrońców angielskich obrońców. Kiedy w zeszłym sezonie był odpowiedzialny za drużynę Southend United nie skupiał się wyłącznie na bramkach.

 

– W Southend chciałem mieć kompletne spojrzenie i nie musieć koncentrować się tylko na defensywie, więc miałem tam ze sobą Hermanna Hreidarssona, byłego obrońcę. Pozwoliłem trenerom robić swoje w poszczególnych dziedzinach. Mieliśmy na przykład Andy’ego Cole’a, który zajmował się napastnikami. Dopóki kierunek był taki jak chciałem, byłem szczęśliwy.  Musisz jednak pozwolić, aby trenerzy mieli władzę. Dobrze jest mieć kogoś, kto byłby w klubie i potrafił doradzić poszczególnym formacjom, jednak główne podejście powinno być dyktowane przez menedżera z góry.

 

– Niektórzy piłkarze nie mają odpowiedniego zestawu umiejętności, natomiast inni mają, ale trzeba im to pokazać. To właśnie tam trener defensywy jest potrzebny, aby wydobyć z piłkarzy to co najlepsze.

 

Huth miał zaledwie 19 lat, kiedy Mourinho został menedżerem Chelsea w 2004 roku. Był obiecującym piłkarzem sprowadzonym przez Ranieriego trzy lata wcześniej. Spotkał się on jeszcze raz z Ranierim w 2015 roku w Leicester. Żaden z trenerów, z którym pracował nie ułatwiał mu życia.

 

– Uczyłem się od wszystkich moich trenerów. Niektórzy byli brutalni, jak Mourinho. Wczesne lata z nim nie były dla mnie łatwe. Często mówił mi, że mógłbym coś robić o wiele lepiej. Jest osobą, którą możesz nienawidzić, albo wyciągnąć z tego naukę. Ja na szczęście dałem radę i wybrałem to drugie. Potem z Pulisem miałem kogoś, kto zawsze się mną zajmował jako zawodnikiem i to wszystko mi bardzo pomogło.

 

– Nigdy nie dostawałem słów pochwały od trenerów. Musiałbym chyba dokonać czegoś niezwykłego. Nawet jeśli zachowalibyśmy trzy, cztery razy z rzędu czyste konto, to i tak w poniedziałek rano pierwszym tematem był incydent, w którym popełniłeś błąd, ale jest to bardzo ważne aby zachować odpowiednie skupienie i nie zatracić się w euforii.

 

Trudno jest zbudować drużynę, która będzie zachowywać czyste konto na poziomie klubowym, to łatwo sobie wyobrazić, jak ciężko jest być selekcjonerem reprezentacji, mającym do dyspozycji zawodników, na co dzień grających w kilku różnych drużynach oraz grających ze sobą sporadycznie kilka razy w ciągu roku. Jednak czasem to wystarczyło, aby wywrzeć odpowiedni wpływ na drużynę. Era Fabio Capello była daleka od ideału, ale Włoch i jego asystent, Italo Galbiati, którzy w młodości byli pomocnikami, sprawili, że Upson stał się lepszym obrońcą.

 

– Podobał mi się trening Capello. Był bardzo intensywny. Ćwiczyliśmy długo grę w obronie. Chciał żebyś wychodził do napastników i często blokował nawet będąc słabszym fizycznie od swoich rywali, nie pozwalać graczom obracać się z piłką. Jeśli napastnik miał piłkę to musiałeś zmusić go do cofnięcia się.

 

– Podziwiałem Galbiatiego jako trenera. Dużo pracowałem z nim indywidualnie. Był też asystentem Capello w AC Milan, które było wtedy znane ze swojej świetnej gry obronnej. Przez dwa lata pracy z nim wiele się nauczyłem, a jego rady okazały się bardzo pomocne dla mojej kariery. Dużo zyskałem pod kątem myślenia co zrobić z piłką przy nodze, musiałem się dostosować. Kiedy oglądałem mecze Paolo Maldiniego byłem zachwycony tym, jak ten gracz potrafił świetnie pilnować swojej pozycji oraz sytuacji boiskowej przez 90 minut będąc w pełni skupionym na meczu. Galbiati ciągle podkreślał, że posiadając piłkę, ale szczególnie grając bez piłki znajomość otoczenia, piłkarzy którzy grają razem z tobą i czytanie gry to ponad 50% szans na wygranie bitwy.

 

Słuchając różnych doświadczeń wielu profesjonalistów z dziedziny piłki nożnej, widać, jak ważna jest dla nich defensywna strona gry oraz jak bardzo złożony jest problem związany z odpowiednią grą bloku defensywnego. Trenerzy na pewno to wiedzą, jednak nie da się dotknięciem magicznej różdżki zaprowadzić odpowiedniego ładu w szeregi obronne swojego zespołu. Jest to bardzo złożony proces dotyczący całej drużyny, a nie tylko samych obrońców.

 

– Myślę, że dzisiejszy futbol całkowicie się zmienił. Być może nie ma aż tylu klasowych obrońców co 25-30 lat temu, ale technicznie są oni dużo lepsi w rozgrywaniu piłki do przodu­ – podsumowuje Nigel Winterburn

 

– Przychodzi taki moment kiedy stajesz naprzeciw drużynom, będącym na tym samym poziomie lub lepszym i musisz zrozumieć podstawowe zasady gry obronnej, pozycje jakie powinieneś zająć oraz współpracy pomiędzy formacjami.

 

– Ważne jest aby dobrze się rozumieć w czwórce defensywnej, ale również pracować z pomocnikami oraz resztą zespołu, chroniąc się przed niebezpieczeństwem ze strony przeciwnika. Wydaję mi się, że wiele osób z zewnątrz nie rozumie tej strony gry w piłkę nożną.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close