Dlaczego fani Chelsea nienawidzą Tottenhamu?
Dodano: 22.04.2020 08:08 / Ostatnia aktualizacja: 22.04.2020 08:08Serwis "The Athletic" postanowił zrobić za pośrednictwem Twittera głosowanie dla fanów Chelsea. Kibice The Blues musieli wybrać jednego największego rywala swojego zespołu. Odpowiedź była jednoznaczna: Tottenham. Jedyną niespodzianką było to, że przewaga Spurs nad resztą drużyn nie była większa.
Klub z północnego Londynu zajął pierwsze miejsce z 58,6 procentami głosów, a za nimi znalazł się inny lokalny rywal Chelsea, czyli Arsenal (26,7%). Później były Liverpool (10,6%) i na końcu Leeds (4,1%). Ograniczanie narzucone przez Twittera sprawiły, że do głosowania można było wybrać zaledwie cztery drużyny, jednak w komentarzach fani wymieniali także inne zespoły. Bardzo często pojawiał się w nich Manchester United, jednak bardzo wątpliwe jest, że Czerwone Diabły chociażby zbliżyły się do wyniku Tottenhamu. Fakt, że Spurs zwyciężyli w tym głosowaniu nie był dla nikogo szokiem.
Nie jest jednak do końca jasne, dlaczego Tottenham jest niekwestionowanym "numerem jeden". Obie drużyny grają co prawda w tym samym mieście, ale w Londynie jest także 10 innych klubów z czterech najwyższych poziomów angielskiego futbolu. Nie licząc występującego w League Two Leyton Orient, stadiony wszystkich tych ekip znajdują się bliżej Stamford Bridge, jeśli porównamy to z obiektem Tottenhamu.
W szafie z trofeami również występuje pewna różnica. Po przybyciu Romana Abramowicza do Chelsea, klub ten może się pochwalić zdobyciem 24 trofeów przez 17 lat, w tym sześcioma mistrzostwami Anglii (Tottenham nie zdobył tego tytułu od sezonu 1960/61), a także zwycięstwem w Lidze Mistrzów w 2012 roku. Patrząc jak najbardziej realistycznie, od czasu zwycięstwa w Pucharze Anglii w 1991 roku, Tottenham był w stanie zdobyć tylko dwukrotnie Puchar Ligi (1999 oraz 2008), czyli najmniej cenne trofeum zaliczane do kategorii "głównych". Wrogość między zespołami jednak istnieje, tak jakby od zawsze.
Mark Worrall, autor kilku książek o Chelsea, próbuje to wyjaśnić serwisowi "The Athletic".
– To jest trochę głupie. Zabrałem córkę na jej pierwszy w życiu mecz Chelsea. Było to marcowe spotkanie z Evertonem. "The Liquidator" (utwór, który jest grany na Stamford Bridge od ponad 50 lat) zaczął grać, a fani śpiewali "We hate Tottenham, Chelsea!". Moja córka odwróciła się do mnie spytała: "Czemu oni skandują coś o Tottenhamie, jeśli gramy z Evertonem?"
– To pewnego rodzaju uwarunkowanie. Każdy, kto nie ma skończonych 30 lat, nie ma prawdziwego powodu, by nienawidzić Tottenhamu z punktu widzenia rywalizacji. Co takiego zrobili? Są irytującym młodszym bratem, którego zawsze pokonujesz. To jest trochę jak kreskówka. Nie są prawdziwym rywalem, ponieważ są kimś, z kogo można się śmiać. Są drużyną, która rozdaje prezenty. W ciągu ostatnich 20 lat bardzo lubiłem rywalizację z Liverpoolem, ponieważ była dwukierunkowa.
Tak więc, jak to się wszystko zaczęło? Wszyscy, z którymi rozmawiał serwis "The Athletic", mówili, że pierwsze oznaki pojawiły się w latach sześćdziesiątych. Po tym, jak wychowanek Chelsea, Bobby Smith, zdobył z Tottenhamem podwójną koronę w 1961 roku, dwóch kolejnych, cennych zawodników przeniosło się na White Hart Lane (Jimmy Greaves oraz Terry Venables). Obaj byli częścią zespołu Spurs, który pokonał Chelsea w finale Pucharu Anglii w 1967 roku. Gniew i rozczarowanie odczuwane przez osoby związane z klubem ze Stamford Bridge były przytłaczające.
O tym, co tamtego dnia działo się na Wembley opowiada historyk Chelsea, Rick Glanvill.
– Tam po prostu panowała przemoc, ludzie ze sobą walczyli. Mam ponad 50 lat i większość ludzi w moim wieku, którzy nienawidzą Tottenhamu, powiedzą, że zaczęło się to od finału Pucharu Anglii w 1967 roku. Musisz pamiętać, że rywale mieli po swojej stronie Greavesa i Venablesa. Tottenham regularnie zdobywał trofea, więc sprawiło to, że fani Chelsea zaczęli zadawać sobie pytanie: "Czy oni są większym klubem?"
– Tottenham wygrał mistrzostwo kraju w 1951 roku, a dziesięć lat później zdobył podwójną koronę. W międzyczasie, Chelsea wygrała ligę w 1955 roku. Wydawało się jednak, że to Spurs są lepszą drużyną, bardziej efektowną. Do 1967 roku rozegrano także kilka wielkich meczów derbowych, w których również widać było wrogość. To są nasiona obecnej sytuacji.
David Chidgey z Chelsea FanCast, dodaje:
– Teraz jest trochę inaczej, ponieważ rozkłada się to na więcej drużyn, jednak kiedy chodziłeś do szkoły w latach sześćdziesiątych poprzedniego wieku, wiele dzieci kibicowało Chelsea lub Tottenhamowi. Jeśli więc twoja drużyna przegra z tą drugą w weekend, po powrocie do szkoły będą z ciebie kpili i będzie to coś, czego nie zapomnisz tak szybko. Ówczesne dzieci mają teraz swoje dzieci i przekazują to następnym pokoleniom. To dziedziczne.
To sekwencja, której posiadacz karnetu, Darren Mantle, jest klasycznym przykładem. Jego dziadkowie i rodzice byli kibicami Chelsea i dorastanie w takiej rodzinie wiązało się z jedną zasadą.
– Kiedy mój starszy brat był mały, chciał, żeby Tottenham zwyciężył w Pucharze Anglii w 1991 roku. Grali tam tacy piłkarze jak Gascoigne, czy Lineker. Nie mogliśmy im jednak kibicować, nigdy nie mieliśmy takiego wyboru. Od najmłodszych lat zdawaliśmy sobie sprawę, że są wrogami.
Piłkarze dołączający do klubu również otrzymywali szybką instrukcję dotyczącą jednej drużyny, którą Chelsea musi zawsze pokonywać. Gdy w latach 90. zaczęło przybywać do klubu więcej obcokrajowców, kapitan Dennis Wise upewniał się regularnie, że wszyscy wiedzą, jaka jest sytuacja. Jego następcy robili dokładnie to samo.
Seria gorzkich pojedynków w latach 60. oraz wczesnych 70. z Leeds, które Chelsea pokonała w finale Pucharu Anglii trzy lata później, groziła zatarciem rywalizacji z Tottenhamem, jednak Spurs nie dawali o sobie zapomnieć. Kiedy oba kluby walczyły o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej (sezon 74/75), Chelsea przegrała z nimi decydujący mecz pod koniec sezonu i spadła. Tottenham utrzymał się w lidze, mając tylko jeden punkt więcej.
Rozprzestrzenianie się chuligaństwa w angielskiej piłce doprowadziło do kolejnych starć. Glanvill kontynuuje:
– White Hart Lane był jednym z tych stadionów, gdzie po meczu mógłbyś zostać napadnięty na ulicy. Ludzie wybiegali i uderzali losowo wybrane osoby. Pojawił się także rasizm. Chelsea została infiltrowana przez grupy rasistowskie, takie jak Combat 18. To dolało oliwy do ognia. W grę wchodziło także wiele antysemityzmu. Na przykład, w latach 80. ludzie śpiewali o napastniku Tottenhamu, Steve Archibaldzie: "Chim chiminey, Chim chiminey, Chim chim cher-oo, kiedyś byłeś Szkotem, a teraz jesteś Żydem". Pamiętam, że myślałem sobie wtedy, iż jest to przerażające.
Dzięki Romanowi Abramowiczowi, Chelsea poczyniła znaczne postępy w zwalczaniu antysemityzmu. Bitwa nadal trwa.
Chidgey przedstawia kolejną ważną teorię dotyczącą wrogości wobec Tottenhamu.
– Chelsea cierpi na brak prawdziwej bezpośredniej, lokalnej rywalizacji. Obok jest Fulham, jednak jeśli chodzi o ten klub, to ludzie jednego dnia idą na ich mecz, by następnego pojawić się na Stamford Bridge. QPR nas nienawidzi, jednak między klubami nie ma bezpośredniej rywalizacji. Z drugiej strony: Tottenham ma Arsenal, Liverpool ma Everton, Manchester United ma Manchester City. W tej kwestii, fani Chelsea musieli więc szukać gdzie indziej. Tym bardziej, że połączyło się to z brakiem jakichkolwiek trofeów w latach 1972-96.
Glanvill dodaje:
– Nie walczyliśmy o żadne trofea, więc fani szukali spotkań, w których ich ulubieńcy mogliby zagrać najlepszy mecz sezonu. Wybór zawsze padał na Tottenham.
Ten sentyment pozostał, mimo że wygrywanie z tym rywalem stało się nawykiem. Chelsea przez 19 lat nie przegrała meczu ligowego na White Hart Lane (1987-2006), a u siebie ten bilans był jeszcze lepszy (1990-2018).
We współczesnych latach także istnieje wiele spotkań, które podtrzymują te relacje. Ostatnie trofeum Tottenhamu (Puchar Ligi w 2008 roku), przyszło kosztem Chelsea, którą Spurs pokonali w finale. Miesiąc później, The Blues zremisowali 4:4 z lokalnym rywalem, tracąc dwa kluczowe punkty w wyścigu o tytuł mistrzowski, który ostatecznie zgarnął Manchester United. Oczywiście, Chelsea była lepsza w większości bezpośrednich spotkań, jak na przykład półfinały Pucharu Anglii w 2012 i 2017 roku, czy finał Pucharu Ligi w 2015 roku.
Jedno z najbardziej pamiętnych spotkań między tymi drużynami miało miejsce w sezonie 2015/16. Remis 2:2 został okrzyknięty mianem "Bitwy na Stamford Bridge" ze względu na fakt, że arbiter pokazał w tym meczu aż 12 żółtych kartek (Tottenham ustanowił rekord Premier League, otrzymując dziewięć z nich) oraz fakt, że po ostatnim gwizdku piłkarze wdali się w sprzeczkę. Kiedy Chelsea odrobiła dwubramkową stratę, ich kibice zareagowali tak, jakby drużyna zdobyła właśnie trofeum. Remis w tym spotkaniu dał również mistrzostwo Anglii Leicester City, kosztem właśnie Tottenhamu.
– Z perspektywy czasu, wiele ludzi się tego wstydzi. W tym sezonie mieliśmy wiele złych wyników, to był naprawdę dziwny rok. Kilka tygodni przed meczem tym spotkaniem byłem na jednym z meczów wyjazdowych i występ zawodników The Blues był tak słaby, że fani zaczęli skandować: "Lepiej pokonajcie pieprzony Tottenham" – przyznaje Glanvill.
– Zasadniczo istniało poczucie tego, że można coś uratować. To był przypadek zdesperowanych umysłów, desperackich rozwiązań. Jedyna możliwość, by ten sezon stał się jeszcze gorszy, była taka, że Tottenham pokona Chelsea na Stamford Bridge i sięgnie po mistrzostwo Anglii. Patrząc wstecz, świętowanie remisu na własnym stadionie z rywalem, nad którym dominowaliśmy przez kilka ostatnich lat, było wstydem.
Na liście kibiców Chelsea znajduje się kilka drużyn, których nie lubią, jednak kiedy rozgrywki zostaną wznowione, większość fanów zacznie już oczekiwać kolejnej szansy na zwycięstwo nad Tottenhamem.
- Źródło: The Athletic
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Bzdura, nie ma sensu nienawidzić czegoś ani kogoś kto nie istnieje.. hehe
aj, źle przeczytałem. Myślałem że tam pisze "kibiców Tottenhamu". Nie było tematu :/