Kovacić - wojownik o duszy dżentelmena

Autor: Maksymilian Mruk Dodano: 06.04.2020 23:21 / Ostatnia aktualizacja: 06.04.2020 23:27

W obecnym sezonie Mateo Kovacić wyrósł na jedną z wiodących postaci The Blues. Chorwat przez całą swoją dotychczasową karierę wyróżniał się dryblingiem, inteligencją taktyczną i etyką pracy, a pod wodzą Franka Lamparda pomocnik może w pełni pokazać swój potencjał. Na boisku waleczny i pracowity, a poza nim skromny i cichy. Taki właśnie jest Kovacić. Wojownik o duszy dżentelmena.

Frank Lampard oglądając surową lekcję od Bayernu Monachium, którą Bawarczycy dali jego podopiecznym, widział tylko jednego zawodnika w niebieskiej koszulce godnego pochwały.

– Myślę, że w naszym zespole było kilka dobrych występów, jednak należy wyróżnić Mateo Kovacicia, który zagrał z osobowością i cechą, która sprawia, że może on występować w praktycznie każdej drużynie na tym poziomie.

W meczu, w którym Chelsea miała zaledwie 37 procent posiadania piłki, co było najniższym wynikiem w sezonie, Kovacić zanotował więcej kontaktów z piłką (76) niż ktokolwiek inny w drużynie. Jeszcze bardziej przyciągała uwagę liczba udanych dryblingów- osiem na dziewięć prób, więcej niż grający świetne zawody na lewej obronie Alphonso Davies.

Kovacić był jedynym zawodnikiem Lamparda, który postraszył Bayern, a zatem jedynym graczem, który spełnił standard, do którego Chelsea aspiruje. Pomimo okoliczności, a może właśnie z ich powodu, był to jeden z najbardziej imponujących występów Chorwata podczas jego dotychczasowej przygody na Stamford Bridge. To także sugeruje, że 25-latek z już wystarczającym doświadczeniem w wielkich meczach, może być w stanie w pełni wykorzystać swój talent.

Andrea Stramaccioni, trener Interu od marca 2012 do maja 2013, wciąż pamięta pierwszy raz, gdy zobaczył Kovacicia.

– Marco Brance (były dyrektor sportowy Interu) rozważał  złożenie oferty w sprawie pomocnika Dinama Zagrzeb Vrsaljko i poprosił o moją opinię. Obejrzałem go w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Paris Saint-Germain, w którym Paryżanie wygrali 4-0, jednak po tym spotkaniu wróciłem do dyrektora sportowego zakochany w innym zawodniku.

Nawet po takiej porażce Kovacić był zbyt dobry, by go zignorować.

– Miał zaledwie 18 lat, ale od tamtego czasu naciskałem na mojego prezydenta Massimo Morattiego, by ten mi uwierzył i już w styczniu 2013 roku, Mateo podpisał z nami kontrakt. Miał naturalną umiejętność operowania piłką. Jest szybki i potrafi zmieniać kierunek, nie tracąc przy tym kontroli nad swoim ciałem. W pojedynkach jeden na jeden potrafi pokonać każdego, a do tego jest bardzo pracowity.

Mimo młodego wieku Kovacić stał się kluczową postacią w Dinamie. Rok wcześniej był kapitanem drużyny jako 17-latek  w ligowym meczu przeciwko Lucko, stając się najmłodszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek nosił opaskę. Stramaccioni  widział go także podczas przegranego 7-1 meczu z Lyonem, w którym Kovacić zdobywając gola honorowego, stał się drugim najmłodszym strzelcem w historii tych rozgrywek. Od tego czasu został zepchnięty na trzecie miejsce przez Ansu Fatiego, nowego lidera w wieku 17 lat i 39 dni.

Dinamo doskonale zdawało sobie sprawę, że Kovacić wkrótce wyrośnie na wzór swojego idola Luki Modricia, ale oczekiwało, że zostanie w klubie co najmniej jeszcze jeden rok. Byli na obozie treningowym w połowie sezonu w Bośni, kiedy nadeszła oferta Interu, a determinacja włoskich gigantów zaskoczyła ich.

Był to drugi tak duży ruch spowodowany niesamowitym talentem Kovacicia. Sześć lat wcześniej jego ojciec przeprowadził rodzinę z austriackiego miasta Linz do Zagrzebia na zaproszenie Dinama. Mateo zachwycił w meczu przeciwko nim, grając w barwach LASK Linz i został nagrodzony szansą na rozwój w klubie z wyjątkową perspektywą dla najbardziej utalentowanych, młodych piłkarzy w Chorwacji, a także nieporównywalnym doświadczeniem w pomaganiu im wykorzystywać w pełni swój potencjał.

Zanim ruch Interu został zmaterializowany, rodzice Kovacicia wrócili do Linzu, pozostawiając go pod opieką dziadków. Włochy były jego pierwszym doświadczeniem życia bez rodziny.

– Przybył do Mediolanu w bardzo młodym wieku i do szatni pełnej legend takich jak Javier Zanetti, Diego Milito, Esteban Cambiasso czy Dejan Stanković. Pamiętam, że Samir Handanović i Stanković pomogli mu w wejściu do drużyny. To naprawdę pozytywna i cicha osobowość poza boiskiem, ale poważny i pracowity na każdym treningu - mówi Stramaccioni.

Wziął „dziesiątkę” noszoną poprzednio przez zdobywcę Ligi Mistrzów Wesleya Sneijdera. Trzy dni po jego przyjściu trener wpuścił go z ławki w przegranym 3-1 meczu ze Sieną.

– Jego decyzja o noszeniu koszuli z numerem 10 pokazała, że był gotów wziąć na siebie odpowiedzialność. Prezentował dobrą formę, a zespół w tamtym momencie był w potrzebie. Nie miałem żadnych wątpliwości, by go nie wpuścić. Jego początkowe występy były niesamowite dla kogoś, kto wcześniej go nie znał.

Kovacić we Włoszech stał się mężczyzną. Rozwój fizyczny pomógł mu poprawić umiejętności techniczne. Przepełnione kreatywnością występy przeciwko CFR Cluj i Tottenhamowi sprawiły, że fani Interu nagrodzili go owacjami na stojąco.

Stramaccioni  został zastąpiony byłym trenerem Napoli Walterem Mazzarim, który wyobrażał sobie, że jego młody pomocnik jest niedopracowanym zawodnikiem numer osiem pod postacią Marka Hamsika. Była to trudna zmiana, która poskutkowała mniej regularnymi występami i momentami zwątpienia. Po jednej szczególnie ostrej reprymendzie Mazzariego podczas treningu, Handanović wziął wyraźnie przygnębionego Chorwata na bok i powiedział:

– Nie przejmuj się tym. Pewnego dnia zagrasz w Realu Madryt albo Barcelonie.

Królewscy po raz pierwszy próbowali podpisać kontrakt z Kovaciciem w 2014 roku. Rozmowy odbyły się, gdy reprezentował Chorwację na Mundialu w Brazylii, ale ostatecznie zdecydował, że jest zbyt wcześnie. Wizja dołączenia do tak wielkiego klubu i wejścia w rolę spadkobiercy Modricia były kuszące, ale Mateo w pierwszej kolejności chciał być niezbędny dla Mazzariego w Interze. To była zrozumiała decyzja, ale także niezwykle dojrzała dla tak młodego zawodnika, który przekonał się jak ryzykowna jest droga na szczyt.

Według jego bliskich, Kovacić płakał przez wiele dni, gdy złamał nogę w wieku 14 lat. Bał się, że szansa na udowodnienie swojego statusu wielkiego talentu w akademii Dinama może zostać zniszczona.

– To było trudne dla mnie, ale nie tylko dla mnie, również dla mojej rodziny. Przeprowadzili się i poświęcili wszystko, a to mógł być koniec.

Po ośmiu miesiącach szybko wrócił na właściwe tory, ale pamięć o tym co się wydarzyło, nie zniknęła.

Rok po pierwszym podejściu Realu Madryt, Kovacić rozwinął się pod okiem nowego trenera Roberto Manciniego, notując 35 występów ligowych i strzelając pięć bramek. Okoliczności w klubie się zmieniły. Interowi groziło naruszenie Finansowego Fair Play, a sprzedaż Chorwata do Madrytu za 29 milionów euro była najłatwiejszym wyjściem.

– Wszyscy jesteśmy rozczarowani, od prezydenta po graczy, ale w obliczu zasad musimy poświęcić się- powiedział Mancini.

Luka Modrić powitał Kovacicia w Madrycie, który jeszcze jako 14-latek nieśmiało prosił go o zdjęcie.

– Kiedy przyjechałem do Madrytu, nasza przyjaźń stała się niesamowita. Poświęcił mi dużo uwagi i spędzaliśmy razem dużo czasu. W ciągu tych trzech lat nasze rodziny miały niesamowite relacje i do tej pory rozmawiamy co dwa lub trzy dni. Połączyła nas piłka nożna, ale relacje poza boiskiem są najważniejsze. Wspaniale jest mieć przyjaciół takich jak on i to na całe życie- mówił Kovacić.

Rafa Benitez stawiał na Chorwata pomimo bogactwa jakie miał na ławce. Kiedy Hiszpan został zwolniony w styczniu 2016 roku i zastąpiony przez Zinedine’a Zidane’a, względna młodość Kovacicia zaczęła działać przeciwko niemu po raz pierwszy w karierze.

– To wspaniały zawodowiec i miły chłopak. Jego problem polegał na tym, że nie było sławny, więc nie miał zbyt dużego wsparcie ze strony czołówki –mówi jedna z wpływowych osób w Madrycie.

Nie odgrywając wielkiej roli w lidze ani w drugim z rzędu zwycięstwie w Champions League, Kovacić latem 2017 roku poprosił o zgodę na odejście. Modrić był w wyśmienitej formie, tworząc z Tonim Kroosem najlepszą pomoc na świecie. Nie było żadnych przesłanek, że znajdzie się miejsce w podstawowym składzie dla byłego gracza Interu. Wsparcie dla Kovacicia jeszcze bardziej zmalało, gdy ten stał się kozłem ofiarnym po dwóch przegranych potyczkach Królewskich z Barceloną.

Kontuzje innych pomocników sprawiły, że Zidane dał odegrać Chorwatowi znaczącą rolę w dojściu do czwartego finału Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat, ale ostatecznie Kovacić nie zasiadł nawet na ławce w wygranym meczu z Liverpoolem w Kijowie. Chelsea wyraziła zainteresowanie zawodnikiem już rok wcześniej i Marina Gronowskaja przystąpiła do uzgodnienia umowy wypożyczenia, gdy nadarzyła się okazja. Real nie chciał pozwolić Kovaciciowi odejść, ale sam zawodnik nalegał na transfer.

– Po trzech latach wypełnionych trofeami postanowiłem odejść. Mimo że nasze ścieżki się rozdzielają, chcę bardzo podziękować całej rodzinie Realu Madryt i wszystkim fanom za niesamowitą część mojego życia, której nigdy nie zapomnę.

Kovacić opuścił Madryt, ponieważ chciał znów poczuć się niezbędny w drużynie, a swoje życzenie spełnił w Chelsea. Chorwat zaliczył więcej występów w pierwszym składzie (21) niż w jakimkolwiek z trzech sezonów w Hiszpanii, a także rozegrał 12 spotkań w drodze po trofeum Ligi Europejskiej. Chociaż medal, który odebrał w Baku, był jego dziesiątą nagrodą w karierze, to był to jeden z pierwszych od momentu opuszczenia Dinamo, na który jak czuł, naprawdę zapracował na boisku.

Pomimo tego Kovacić pod wodzą Sarriego nie wykorzystywał w pełni swoich umiejętności. W obecnym sezonie średnio 4,7 próby dryblingu w ciągu 90 minut w meczach Premier League przy 79 procentach skuteczności. Porównując  ten wynik do 3,2 próby dryblingu na mecz i 67 procent skuteczności podczas gry pod wodzą Włocha to duży progres. Z takimi liczbami Chorwat pozostaje bezkonkurencyjny dla środkowych pomocników wśród pięciu najsilniejszych lig Europy.

Drybling zawsze był najbardziej imponujący u Kovacicia i to różni go od swojego rodaka Luki Modricia. Podczas meczu drużyn U-17, przedryblował połowę boiska, a następnie dograł do pustej bramki swojemu koledze z drużyny. Umiejętność ta przełożyła się na grę w seniorskiej piłce, dzięki czemu jest ona wyjątkową bronią Chorwata, czyniąc go najbardziej dynamicznym środkowym pomocnikiem na całym świecie. Pewien analityk powiedział mu kiedyś, że jest szybszym dryblerem niż Leo Messi.

Istnieją oczywiście bardziej podstawowe umiejętności, których potrzebują środkowi pomocnicy. Kovacić bardzo dobrze czuje się także w grze pozycyjnej, jednak jego wpływ na mecz nie jest aż tak duży – 0,05 gola i 0,09 asysty na spotkanie, a także 1,33 kluczowych podań w ciągu 90 minut. Podane statystyki w porównaniu nawet z liczbami N’golo Kante są niekorzystne, nie wspominając już o bardziej kreatywnych zawodnikach Chelsea.

Strzelenie pierwszej bramki w Serie A zajęło Chorwatowi ponad 20 miesięcy, a do Chelsea przybył w środku kolejnej gigantycznej suszy bramkowej. Jego strzał w dolny róg bramki przeciwko Valencii w listopadzie zeszłego roku zakończył jałowy bieg 122. występów bez zdobycia gola. Świętował, przykładając kciuk do nosa i wykonując zabawny gest w hołdzie dla siostrzenic, z których jedna ma zespół Downa.

– To miłe, gdy zdobywasz gole i możesz świętować z rodziną. Czekali długo , ale teraz mam nadzieję to kontynuować.

Chorwat ponownie wpisał się na listę strzelców zaledwie dwa tygodnie później w meczu przeciwko Evertonowi, ale wiele dowodów wskazuje na to, że Lampard ma jeszcze dużo do zrobienia, by nieco ograniczyć zbyt koleżeńskie podejście do strzelania bramek przez Mateo Kovacicia.

Szkoleniowiec Chelsea raczej nie przekształci Kovacicia w znakomitego snajpera, ale wyjątkowa mieszanka umiejętności, którą posiada Chorwat- szybkość, drybling, inteligencja taktyczna i etyka pracy- dają coraz więcej dowodów na to, że jest on wstanie być fundamentalnym filarem pomocy The Blues w kolejnych latach.

Wyróżniają go także cechy mentalne. Kiedy przybył do Chelsea, zaskoczył urzędników w Cobham swoją postawą zwycięzcy, którą przyniósł ze sobą po trzech latach sukcesów w Madrycie. Szybko się dostosował, a jego znajomość pięciu języków – oprócz chorwackiego Kovacić uczył się angielskiego w szkole, mówi płynnie po włosku, hiszpańsku i niemiecku- umożliwiła mu kontakt z większością nowych kolegów z drużyny w ich ojczystych językach.

Jest pobożnym katolikiem i prowadzi spokojne życie ze swoją żoną Izabel, którą poznał w kościele w wieku 14 lat, gdy był ministrantem, a ona śpiewaczką chóru. Razem prowadzą fundację, która nosi jego imię i sponsoruje klinikę dla dzieci z autyzmem, zespołem Downa i innymi problemami rozwojowymi w Chorwacji. Przekazał także wiele darowizn na rzecz szpitali w Zagrzebiu po tym, jak miasto zostało znacznie zniszczone przez trzęsienie ziemi w zeszłym miesiącu.

Czasami Kovaciciowi trudno było zostawić swoją uprzejmość w szatni przed wyjściem na boisko.

– Graliśmy ważny mecz przeciwko Juventusowi na San Siro. Sędzia gwizdnął przeciwko niemu. To może nieco niewłaściwe podejście, ale nigdy nie protestował. Tym razem zareagował wybuchowo, ale po kilku sekundach przeprosił arbitra za swoją postawę. Był bardzo młody, ale nigdy nie spotkałem zawodnika, który zachowywałby się tak jak on. Wojownik o duszy dżentelmena- opowiada Stramaccioni.

Kovacić nie ma osobowości naturalnego przywódcy, nigdy nie był najgłośniejszy na boisku, wciąż jest trochę nieśmiały i niechętnie udziela wywiadów. Styl jego gry pokazuje, że bierze on odpowiedzialność za zespół. Bardzo często przyjmuje piłkę pod presją w ciasnych przestrzeniach i regularnie podejmuje próby dryblingu wśród kilku przeciwników obok siebie.

Od czasu przebywania w akademii Dinama nigdy nie był kapitanem drużyny. Jego styl przywództwa pokazuje pewien niezwykły przykład. Pod koniec kolejnego gorącego starcia z Hajdukiem na poziomie U-16 wybuchła bójka. Kovacić zdjął koszulkę i podał ją asystentowi trenera.

Kiedy wszyscy wrócili do szatni, asystent zapytał, dlaczego zdjął koszulkę. Nastolatek odpowiedział: „Jeśli muszę walczyć, nie chcę w koszulce Dinama."

Chorwat pozostaje w kolejce do bycia przyszłym kapitanem Chelsea. W tym sezonie zrobił wystarczająco dużo, by przekonać Lamparda do tego, że warto na niego stawiać. W wieku 25 lat istnieją wszelkie przesłanki,  by sądzić, że ma on przed sobą świetlaną przyszłość.

Author: Maksymilian Mruk

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

komentarzy:
07.04.2020 11:26

To jest świadectwo!! Bycie katolem zobowiązuje :) Mega gość z naszego Chorwata

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close