Demony Chelsea na Stamford Bridge

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 09.01.2020 10:53 / Ostatnia aktualizacja: 09.01.2020 10:53

Biorąc pod uwagę ostatnią formę Chelsea na Stamford Bridge, można wybaczyć Frankowi Lampardowi postrzeganie Burnley, jako koszmarnego rywala w sobotę. Co prawda drużyna Seana Dyche’a zajmuje 15.  miejsce w tabeli Premier League i nie wygrała trzech ostatnich spotkań, jednak podobna forma nie powstrzymała zespołów West Hamu, Bournemouth i Southampton przed obnażeniem słabości The Blues i wyrwaniem zwycięstw, które dały im zastrzyk morale na koniec 2019 roku.

 

Plan na wyjazdowe zwycięstwa z Chelsea prezentuje się następująco: broń głęboko i dużą liczbą graczy, zagęszczaj środek pola, wybieraj odpowiednie momenty by naciskać wysoko i szybko kontratakować. Za każdym razem, gdy to działa, Lampard coraz bardziej denerwuje się niezdolnością swoich zawodników do poradzenia sobie z jedną z najczęstszych defensywnych strategii w futbolu.

 

– Znowu ta sama historia. Prawdopodobnie, będzie to taka sama konferencja prasowa, jak po meczu z Bournemouth. Jeśli jesteś graczem ofensywnym, graj blisko rogu boiska, podłącz się, zmieniaj coś w grze, przełamuj linię obrony rywala, ponieważ rywale nie są głupi – musisz robić więcej w ataku. Osobowość pokazuje się na różne sposoby – mówił Lampard na konferencji prasowej po przegranym meczu z Southampton.

 

– Ludzie przyjeżdżają tutaj z szacunkiem do nas, jako Chelsea, ale my nie gramy jak Chelsea, która może ich złamać.

 

Jest pewien element pecha w przytłaczającej serii zespołu na własnym stadionie – cztery zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki w dziesięciu meczach Premier League. Pomimo braku wyobraźni, zidentyfikowanego przez Lamparda, oczekiwana liczba goli Chelsea (xG) wynosząca 22,21 u siebie jest nadal trzecim najlepszym wynikiem w lidze, za Liverpoolem (25,33) i Manchesterem City (30,08).

 

Problem polega na tym, że przełożyło się to tylko na 11 bramek na Stamford Bridge. Chelsea jest najmniej wydajną drużyną, pod tym względem, w Premier League. Zespół stracił również 10 bramek w stosunku do oczekiwanych 8,49 (xGA), a ich przeciętny wynik 14 punktów u siebie jest prawie o 8 niższy niż przewidywany (21,74 xPTS).

 

Nawet, jeśli do drużyny nie wkroczą wzmocnienia, których szuka Lampard, uzasadnione jest oczekiwanie, że domowa forma Chelsea poprawi się, naturalnie zgodnie z tymi, podstawowymi danymi analitycznymi. Są jednak wyraźnie szersze kwestie strukturalne, które należy rozwiązać, na co wskazuje fakt, że w ostatnich tygodniach liczby na obu końcach boiska wykazywały tendencję w przeciwnych kierunkach.

 

Trzy strzały celne oddane przez Chelsea w meczu z Southampton były najniższą liczbą od przegranego we wrześniu meczu z Liverpoolem, a po zaledwie dwóch oddanych strzałach celnych przez rywali, w kolejnych wygranych meczach u siebie z Brighton, Newcastle i Crystal Palace na bramkę Kepy, Hiszpan musiał zmierzyć się z 12 próbami rywali w czterech następnych spotkaniach, z których trzy zakończyły się bramkami.

 

Podczas treningu i meczów Lampard namawia swoich obrońców i pomocników do szybszego wybicia piłki do napastników, podkreślając jednocześnie potrzebę przenoszenia ciężaru gry z jednej strony boiska na drugą, celem rozciągnięcia defensywy rywali i zmiany punktu ataku.

 

W niedzielę przeciwko Forrest, przy każdej okazji można było zobaczyć, jak Lampard wskazuje, aby grać piłkę w kierunku Calluma Hudsona-Odoia i zachęcał 19-latka do agresywnego działania przeciwko obrońcy Nottingham.

 

Drużyny przyjeżdżające na Stamford Bridge coraz chętniej oddają Chelsea piłkę. Z otwartej gry przeciwko West Hamowi, Bournemouth i Southampton Chelsea dostarczyła 28, 31 i 26 wrzutek – to trzy najwyższe wyniki The Blues w obecnym sezonie – kończąc te mecze bez goli.

 

Lampard chce, aby Chelsea wykorzystała całą szerokość boiska, aby złamać defensywę rywali i była przygotowana do regularnego wrzucania piłek w pole karne, jednak pozostaje świadomy, że nawet najgroźniejsza wrzutka na nic się zda, jeśli w polu karnym nie będzie partnera by ją wykorzystać.

 

– Nie podoba mi się, że w sposób niedostateczny okupujemy pole karne przeciwnika. Musimy mieć kogoś bezpośrednio przed bramką, przeważnie jest to napastnik. Potrzebujemy pomocników, przebywających w, a nie poza polem karnym. Potrzebujemy skrzydłowego po drugiej stronie, może także stopera, to sposób, w jaki chcemy grać. To jest coś, nad czym musimy pracować, ponieważ tworzymy już skuteczne kombinacje po prawej stronie.

 

– Robiliśmy to przed kontuzją Reece’a i w kilku meczach u siebie doszło to do skutku. Ale nie jest dobrze, gdy następuje wrzutka, kibice reagują przeciągłym „Ooh” i piłka przelatuje całe pole karne, nikt nie dotyka piłki, albo obrońcy ją wybijają.

 

Powrót Jamesa do formy, bezdyskusyjnie najgroźniejszego piłkarza Chelsea, jeśli chodzi o wrzutki, zapewnia kuszącą opcję przeciwko drużynom, które zamierzają zalać środek pola na Stamford Bridge. Lampard ma również nadzieję, że Hudson-Odoi i Christian Pulisic mogą znaleźć odpowiednią skuteczność w końcowej strefie boiska.

 

Burnley, które doznało porażki z Chelsea na Stamford Bridge tylko raz, od czasu powrotu do Premier League w 2014 roku, jest lepiej przygotowane niż ktokolwiek by ukarać niekonsekwencję The Blues w wykonywaniu zamierzonego planu.

 

– To, co robią naprawdę dobrze to wbijanie piłek w pole karne i walka o nie, więc będziemy wiedzieć jak sobie z tym poradzić. Jak jednak zamierzamy przezwyciężyć ich obronę? Czy możemy zagrać z większą wyobraźnią? Czy możemy lepiej przedostawać się przez ich linię? Możemy przedostać się na drugą stronę ich pomocy? Nad tym musimy pracować, bo taki jest nasz cel.

 

Ostatnie porażki Chelsea odbywały się przy wtórze rozczarowanych kibiców. Stamford Bridge zawsze było postrzegane, jako jedno z mniej żywiołowych miejsc w Premier League, ale dla Lamparda, odpowiedzialność za wynik spoczywa przede wszystkim na boisku.

 

– Nie obwiniam fanów. Jestem człowiekiem Chelsea i będę pierwszą osobą, która powie, że fani nie dali z siebie wystarczająco dużo i że ich potrzebujemy. Byłbym pierwszy, ale nigdy tego nie powiem, ponieważ gdybym był na ich miejscu, też powiedziałbym: pff, zbyt wolno, nie chcę oglądać ciągłego rozgrywania piłki pomiędzy obrońcami. Fani nie powinni się ekscytować, jeśli zagramy dziesięć piłek pomiędzy czwórką z tyłu. Myślę, że to nie zespół, którym chciałbym zarządzać.

 

Chelsea nie będzie miała wcale łatwiej na Stamford Bridge po meczu z Burnley. Kolejnych sześciu przeciwników (wyłączając ewentualnego rywala w FA Cup) to Arsenal, Manchester United, Tottenham, Bayern, Everton i Manchester City. Poprawa musi przyjść, jeśli Chelsea nadal chce przewodzić stawce, walczącej o TOP 4.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close