Jak to naprawdę jest z tymi finansami Chelsea?

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 08.01.2020 16:42 / Ostatnia aktualizacja: 08.01.2020 16:42

Niedawno opublikowany raport finansowy, podsumowujący sezon 2018/19, potwierdził chudy rok dla klubu ze Stamford Bridge. Podkreślił także, że Chelsea nie jest stabilna w elicie bez regularnej gry w Lidze Mistrzów.

 

W latach 2018-19 klub wydał potężne pieniądze na wzmocnienia. Transfery Kepy Arrizabalagi, Jorginho i Pulisica kosztowały łącznie 247 milionów funtów, a środki na ich pokrycie pochodziły z prywatnych funduszy właściciela – Romana Abramowicza, a konkretniej z jego firmy, Fordstam Ltd.

 

W pewnym sensie jest to pokrzepiające. Władze Chelsea zawsze podkreślały niegasnące zaangażowanie Rosjanina w sprawy klubu i brak chęci z jego strony by go sprzedawać, jednak czyny mówią więcej niż słowa.  

 

– To pokazuje, że nadal wspiera klub, pomimo jego problemów z uzyskaniem wizy i przebudową stadionu. Sporo w ostatnim czasie mówiło się o rzekomym zainteresowaniu właściciela sprzedażą klubu, ale jego poczynania temu przeczą – twierdzi Dr Rob Wilson, ekspert finansów piłkarskich.

 

Z drugiej strony, poziom wsparcia finansowego Abramowicza jest niespójny z dążeniem Chelsea do zrównoważonego rozwoju, odkąd UEFA wprowadziła przepisy finansowego fair play w 2012 roku. Oszałamiająca strata 101,8 milionów funtów, przed opodatkowaniem, jest największą odnotowaną przez klub od 2005 roku (140 milionów funtów), kiedy Abramowicz finansował budowę mistrzowskiej drużyny Jose Mourinho. Gdyby nie zysk 60,4 milionów funtów ze sprzedaży graczy, po części dzięki burzliwemu rozstaniu z Thibaut Courtois, wynik byłby gorszy.

 

Liczby nie wskazują, że Chelsea wygrała wielkie europejskie trofeum w latach 2018-19 – całkowite przychody z transmisji spadły z 204,1 w 2018 r. do 200,2 miliona funtów w 2019 roku. Podczas gdy dochód z meczów spadł z 73,9 do 66,6 miliona funtów, mimo że na Stamford Bridge rozegrano dwa mecze więcej. Pod względem finansowym, wygrana w Lidze Europy okazała się mniej opłacalna niż odpadnięcie w 1/8 Ligi Mistrzów z Antonio Conte. Ta bezlitosna rzeczywistość podkreśla, dlaczego nawet w okresie, który jest powszechnie uważany za sezon przejściowy, presja na Franku Lampardzie, by zajął miejsce premiowane grą w LM, jest znaczna.

 

– Stawka jest wysoka. Gdy nie grasz w Lidze Mistrzów przez kilka sezonów, lokujesz się w trudnym położeniu, ponieważ twoi rywale są tymi, którzy zgarniają profity. Twoje przychody spadają o 60 milionów funtów, podczas gdy ich dochód zwiększa się o 60 milionów funtów, więc efekt netto to 120 milionów. Kluby mogą stracić tylko 30 milionów euro, w ciągu trzyletniego okresu monitorowania. Zyski Chelsea przed opodatkowaniem w wysokości 16 milionów w 2017 i 67 milionów w 2018 roku zapewniają, że nie będzie bezpośredniego zagrożenia złamania przepisów, ale sytuacja się skomplikuje, jeśli rok 2020 przyniesie kolejną znaczną stratę.

 

Wczesne oznaki są pozytywne. Chelsea zdołała już ulokować 115,4 miliona funtów ze sprzedaży Edena Hazarda na poczet kolejnego roku budżetowego, a zakaz transferowy nałożony przez FIFA ograniczył wydatki klubu do kwoty 40 milionów, które Chelsea przeznaczyła na podpisanie kontraktu z Mateo Kovaciciem. The Blues wrócili również do Ligi Mistrzów i jej fazy pucharowej.

 

Lampard nie zostanie raczej zwolniony w najbliższym czasie, a nawet gdyby do tego doszło to rozwód nie byłby tak kosztowny jak 26,6 miliona funtów, które trzeba było zapłacić sztabowi Antonio Conte. Decyzja o ponad rocznej batalii sądowej z Włochami okazała się finansowym niewypałem i łatwo zrozumieć, dlaczego następnie klub domagał się od Juventusu 5-milionowego odszkodowania za zwolnienie Maurizio Sarriego.

 

Pakiet odprawowy Conte – najbardziej lukratywny w erze Abramowicza – wynosi łączną sumę, wydaną na zwolnienie swoich menadżerów od 2003 roku na bagatelny poziom ponad 100 milionów funtów. Biorąc pod uwagę względy FFP, regulujące resztę decyzji piłkarskich Chelsea, Rosjanin ma wszelkie powody by dać Lampardowi czas i cierpliwość, aby przeprowadzić przebudowę.

 

– Często zapominamy, kiedy fani domagają się głowy menadżera, że nie tylko gra zespołu jest argumentem, który klub musi wziąć pod uwagę przy zwolnieniu trenera, lecz także kwota, która się z tym wiąże. Zatrudnianie i zwalnianie menadżerów to kosztowna sprawa, a 26 milionów na odprawę Conte jest równoważne przyzwoitemu graczowi drużyny.

 

Chelsea ciężko walczyła o możliwość podpisywania kontraktów w styczniu tego roku. Oczywiste jest jednak, że każda inwestycja na poziomie, jakiego wymagałoby sprowadzenie Jadona Sancho z Borussi lub przekonanie Leicester do rozstania z Benem Chilwellem, byłaby znacznie łatwiejsza do zrównoważenia w lecie. Równie ważne będzie zadanie przycięcia rozdętego rachunku płac = z 244,1 w 2018 roku do 285,6 milionów funtów, co stanowi niepokojące 63,9 % obrotów klubu. Utrata Hazarda pozwoli zmniejszyć napięte finanse, ale Olivier Giroud, Marcos Alonso i Ross Barkley to tylko przykłady zawodników pierwszej drużyny, którzy zarabiają sześciocyfrowe pensje.

 

Wygląda na to, że ruch młodzieżowy Lamparda uratuje Chelsea miliony na rynku transferowym w nadchodzących latach, jeśli nie pod względem wysokości wynagrodzenia. Mason Mount, Fikayo Tomori i Ruben Loftus-Cheek otrzymują wynagrodzenia na poziomie Premier League, po przedłużeniu swoich umów, podczas gdy Hudson-Odoi na mocy nowego kontraktu zarabia 120 tysięcy funtów tygodniowo – co ustanowiło wysoką poprzeczkę w negocjacjach z Tammym Abrahamem i Reecem Jamesem.

 

Talent Mariny Granovskaii w maksymalizowaniu zysków ze sprzedaży niechcianych graczy będzie nadal kluczowy                 w modelu biznesowym Chelsea. Od 2013 roku klub wygenerował oszałamiające 397,4 miliona funtów ze sprzedaży zawodników, co jest ogromną liczbą, która przyćmiewa każdego rywala z Premier League i sprawia, że pięć głównych trofeów, zdobytych w ciągu ostatnich sześciu lat, wygląda jeszcze bardziej imponująco. Możemy również oczekiwać, że Chelsea pozostanie agresywna w dążeniu do jak najlepszych umów sponsorskich. W rozmowie z Financial Times w 2017 roku dyrektor handlowy Chris Townsend zasygnalizował, że zamierza zwiększyć liczbę sponsorów Chelsea z 12 do 30-35 – ale to, jak wszystko inne, będzie trudniejsze, gdy klub nie będzie grał w Champions League.

 

Chelsea kończy ostatni rok umowy sponsorskiej z Yokohamą, a The Athletic poinformowało, że klub monitoruje rynek pod kątem nowego partnera. Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby klub zdecydował się poczekać do końca sezonu w nadziei, że zespół Lamparda zapewni kwalifikacje do Ligi Mistrzów, wzmacniając ich pozycję negocjacyjną.

 

Ostatecznie jedyną naprawdę zmieniającą grę aleją, otwartą dla Chelsea jest projekt, który Abramowicz odłożył na półkę. Zatwierdzenie planów przebudowy Stamford Bridge wygasa w marcu, a jak dotąd nie ma żadnych wskazówek czy zostanie on przywrócony. Przychody z meczów od lat praktycznie stoją w miejscu, a na ich wysokość wpływ ma wyłącznie gra w Lidze Mistrzów.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close