Frank Sinclair o rasizmie i podnoszeniu się po porażkach

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 29.12.2019 15:52 / Ostatnia aktualizacja: 29.12.2019 15:52

Frank Sinlair nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Ogromne litery tworzyły napis „Wracaj tam, skąd przybyłeś”, a w środku koperty znajdował się nabój. Odbieranie wiadomości od fanów jest normalne w ośrodku treningowym Chelsea, jednak Anglik nie był przygotowany na tak ostentacyjną groźbę pod swoim adresem.

 

Sytuacja wydarzyła się kilka miesięcy po najgorszym momencie w jego karierze, kiedy sprokurował rzut karny i popełnił błąd, który dał Manchesterowi United szansę na gola, w wygranym, przez późniejszych mistrzów Anglii, finale FA Cup 4:0.

 

– Emocje związane z przegranym finałem były wystarczająco przytłaczające, a do tego jeszcze to. Zastanawiałem się czy nadal chcę grać dla klubu. Nigdy w życiu nie dotykałem broni, ani nie widziałem naboju, więc wyciągnięcie kuli z koperty było przerażające. Kiedyś nie było sytuacji, w której klub robił coś za ciebie. Musieliśmy sami odpowiadać na korespondencje.

 

– Przeważnie ludzie proszą o podpisane zdjęcia. Tego dnia było podobnie, aż do tego listu. To było przerażające.

 

Dlaczego zatem nie odszedł?

 

– Nie chciałem, aby ten, kto to zrobił czuł się zwycięzcą. Klub także sugerował, że jeśli odejdę to tak jakbym przyznał mu rację.

 

Wydawać by się mogło, że tego typu incydenty są melodią przeszłości, ale ostatnimi czasy problem rasizmu nabrał wzmożonej siły. Sinclair czuł od wczesnego wieku, że wśród fanów Chelsea zjawisko rasizmu występuje. Kiedy jako 9-latek pojechał z wycieczką na pierwszy mecz na Stamford Bridge, słyszał fanów, którzy udawali odgłosy małp. Wtedy nie rozumiał, co się dzieje, ale przyznaje, że czuł zaniepokojenie. Dwa lata później Frank dołączył do szkółki Chelsea, odrzucając oferty Arsenalu i Wimbledonu.

 

Siclair miał okazję podglądać piłkarzy pierwszego zespołu, podawać im piłki podczas meczów, a także obserwować swojego idola, pierwszego czarnoskórego piłkarza The Blues – Paula Canoville’a. Jednak jak przyznaje, on także regularnie poddawany był hejtowi ze strony trybun.

 

– Widziałem z bliska, co go spotykało podczas meczów. W tamtym czasie zastanawiałem się czy ja sobie z tym poradzę. To było bardzo rozczarowujące, obserwować jak się stara, jak robi to, co kocha i co spotyka go w zamian. Z czasem do Chelsea dołączyli Keith Jones, Keith Dublin, Ken Monkou i Paul Elliott, który był pierwszym czarnym kapitanem. Paul nie wyrobił w sobie odpowiedniego systemu obronnego żeby sobie z tym poradzić. Później było lepiej, gdy pojawiła się akcja Kick it Out and Show Racism the Red Card. Nie byli w pobliżu, gdy zjawisko to dotknęło Canoville’a – sam musiał sobie z tym poradzić.

 

Podczas swojego czwartego meczu dla klubu, Sinclair był niemiłosiernie targany przez skrzydłowego Nottingham Forest Garego Crosby’ego w wygranym przez rywali 7:0 meczu, w którym menadżer Bobby Campbell zdjął obrońcę Chelsea z boiska po pierwszej połowie.

 

Po spotkaniu do piłkarza podszedł trener Forest – Brian Clough i powiedział do niego:

 

– Młody człowieku, nie martw się dzisiejszym meczem. Będziesz piłkarzem.

 

To dało mu dużą pewność siebie. Menadżer gości widział ile kosztowało Franka to spotkanie.

 

– Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało, ale odszedłem stamtąd wiedząc, że przyjdą dla mnie lepsze czasy.

 

Sinclair nie miał ojca w swoim życiu, który utwierdziłby go w przekonaniu, że po każdym dołku przyjdzie lepszy czas. Siclair senior opuścił dom, kiedy jego syn miał pięć lat i od tamtej pory obaj się nie widzieli. Choć Sinclair utrzymuje, że jego ojciec nigdy nie widział jak gra, jego przyrodnia siostra próbowała odnowić kontakt między nimi w 1997 roku, jednak Frank odmówił.

 

– Byłem jedynym synem, jakiego miał, ale doszedłem do tego wieku dorastając bez niego i uważałem, że sprawy mają się lepiej, takie jakie są.

 

Osiem miesięcy po kompromitacji z Nottingham, Sinclair znalazł się na stronach gazet z negatywnych przyczyn. Po tym, jak były reprezentant Jamajki został wypożyczony do West Bromu, podczas meczu z Exeter City został wyrzucony z boiska po uderzeniu głową sędziego Paula Alcocka. Sinclair utrzymywał, że to był wypadek, ale przeżył szok, gdy w lokalnych gazetach przeczytał „Zawieście Sinclaira dożywotnio!”.

 

– Nie życzę tego żadnemu młodemu piłkarzowi, moja kariera wydawała się skończona. Musiałem zmierzyć się z zarzutami Związku Piłkarskiego, ale szczęśliwie zostałem poparty przez Chelsea i West Brom. Miałem dowód wideo, który potwierdził moje zeznania, ale związek przyznał rację arbitrowi. Dostałem 600 funtów kary i dziewięć meczów zawieszenia. To był cios, ale przekułem go w coś pozytywnego. Moje wypożyczenie zostało natychmiast zakończone, ale dzięki temu mogłem trenować z Chelsea i się rozwijać.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close