Lampard nie został stworzony, by być nazywany uczniem Mourinho
Dodano: 23.12.2019 07:52 / Ostatnia aktualizacja: 23.12.2019 09:07Najważniejsze zwycięstwo Franka Lamparda jako trenera Chelsea zostało osiągnięte dzięki taktyce, którą fani tego zespołu kojarzą z Antonio Conte. Lampard z kolei świętował triumf w stylu Jurgena Kloppa. Zwycięstwo to przyszło przeciwko Jose Mourinho, czyli trenerowi, który ukształtował karierę piłkarską Lamparda.
Wypowiadając się w piątek na przedmeczowej konferencji, Lampard, po porównaniu go z Mourinho, przyznał, że nie chce być niczyim klonem. Kiedy wygrzewał się w blasku sukcesu na stadionie Tottenhamu, nie trzeba było go długo namawiać by wrócił do tego tematu. A zrobił to za sprawą Jose Mourinho, który powiedział, że Lampard zagrał taką samą taktyką, jaką przez dwa lata grała Chelsea pod wodzą Antonio Conte.
– To, że Chelsea grała tym systemem już wcześniej nie miało żadnego znaczenia. Nie wiem, nie chcę wyliczać wszystkich piłkarzy, ale jestem pewien, że kiedy Conte prowadził Chelsea, nie było w składzie połowy z nich. Wiem, że nie było Tomoriego, nie było Masona, podobna sytuacja jest z Abrahamem. Nie próbuję nikogo klonować. Myślę, że taktyka Conte była niesamowita, w końcu pozwoliła mu wygrać Premier League, ale sposób, w jaki gra mój zespół jest inny – przyznał Lampard.
– To nie jest takie proste. Gra ustawieniem 3-4-3 to nie jest klonowanie kogoś innego. W przeciwnym razie wszyscy byście się wzajemnie klonowali. Chodziło raczej o zastanowienie się, co taka formacja może nam dać w grze przeciwko Tottenhamowi. Moi piłkarze bardzo dobrze zrozumieli plan, jaki nakreśliłem im na to spotkanie, wszyscy to widzieliśmy – dodał.
Miał rację. Ustawienie przypominało to, które Antonio Conte stosował w Chelsea najczęściej, jednak Lampard zmienił styl gry swojej drużyny, dzięki swoim proaktywnyn instynktom i wyborom składu.
W środku wystąpili Kovačić i Kante, czyli duet stworzony do dominacji a nie niszczenia przeciwnika. Chelsea osiągnęła 57,1 procent posiadania piłki w pierwszej połowie, a kiedy Son dostał czerwoną kartkę, sprawa stała się dla Chelsea jeszcze łatwiejsza.
Przed nimi zagrali Mount i Willian, którzy wysokim pressingiem wymuszali błędy przy wyprowadzaniu piłki przez zawodników Tottenhamu. Pięciu piłkarzy Chelsea: Abraham, Mount, Willian, Kante i Azpilicueta, spędzili w tym meczu więcej czasu na połowie przeciwnika.
Serge Aurier został zidentyfikowany jako najsłabsze ogniwo w obronie Spurs. Marcos Alonso, który zagrał pierwszy ligowy mecz od października, miał kontakt z piłką aż 105 razy, a Willian, który grał po tej samej stronie, 77 razy. Wspólnie byli w stanie całkowicie obezwładnić Iworyjskiego obrońcę.
Wracając do Williana, to zagrał on w tym meczu na poziomie mistrzowskim. Poza dwoma bramkami, każdy jego kontakt z piłką przysparzał gospodarzom problemów. Brazylijczyk wykonał pięć kluczowych podań, a jego celność podań oscylowała na dokładności 90,7% (największa ze wszystkich zawodników).
Jego koronacyjna akcja miała miejsce w ostatnich minutach, kiedy to bez żadnego problemu przyjął trudną do opanowania piłkę, a następnie, bez chwili zastanowienia, posłał ją w kierunku Batshuayiego. Gdy Lampard to zobaczył, odwrócił się w kierunku swojej ławki rezerwowych i ze zdumieniem nadmuchał policzki.
Wszystkie decyzje Lamparda wydawały się kluczowe w zwycięstwie nad Tottenhamem. Gra trójką środkowych obrońców, z czego Lampard nie korzystał od meczu z Lille, który miał miejsce 2 października, całkowicie wyeliminowała z gry Harry'ego Kane'a. Rudiger pokazywał natomiast osobowość, jakiej Chelsea wielokrotnie w tym sezonie brakowało.
Kurt Zouma i Fikayo Tomori również byli pewnymi punktami swojej drużyny, jak wtedy, gdy Chelsea pokonała Ajax w Amsterdamie. Nieoczekiwane wystawienie Marcosa Alonso wzmocniło ideę, że pomimo wszystkich jego wad w obronie, jest kluczowym elementem w grze z wahadłowymi.
Mourinho najwyraźniej nie przygotował się na to, że będzie musiał grać przeciwko Chelsea, która wyjdzie na ten mecz ustawieniem 3-4-3.
Od samego początku spotkania było widać, że zawodnicy Chelsea pojawiają się w miejscach, w których nie ma żadnego piłkarza Spurs. Każdy z nich miał więc dużo czasu, by przyjąć piłkę i oddać ją koledze z drużyny. Zamieszanie na boisku sprzyjało frustracji na trybunach, a kiedy sędzia używał systemu VAR, by umocnić przewagę gości, fani Spurs nie mogli wytrzymać.
Kulminacyjnym momentem była czerwona kartka dla Sona, która spowodowała, że w stronę Kepy poleciała z trybun puszka po piwie. Najbardziej haniebne były jednak rasistowskie wyzwiska i udawane małpie okrzyki, skierowane w Antonio Rudigera.
Lampard był wielokrotnie nazywany uczniem Mourinho, odkąd zaczął swoją przygodę z Derby County, jednak jego drużyna pokazywała się na boisku bardziej jak zespoły Guardioli lub Kloppa.
Być może drugie, w jego trenerskiej karierze, zwycięstwo nad Mourinho zmieni narrację. Lampard nie został stworzony, by być czyimś uczniem, a zwycięstwo nad Tottenhamem może mieć kluczowe znaczenie w walce o TOP4.
- Źródło: The Athletic
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Fajnie napisany tekst :))