Estêvão: Musisz wkładać serce w to co robisz
Dodano: 27.11.2025 16:49 / Ostatnia aktualizacja: 27.11.2025 16:49Estêvão Willian notuje elektryzujący początek kariery w Chelsea, ale nawet w tak młodym wieku, 18-latek ostrożnie stawia kroki zarówno na, jak i poza boiskiem. Podczas rozmowy opowiedział o swojej drodze na Stamford Bridge i przystosowywaniu się do życia w Niebieskiej rodzinie.
Zanim Brazylijczyk dotarł na spotkanie z przedstawicielami klubowych mediów, przez godzinę odpowiadał na pytania czterech dziennikarzy z różnych krajów, którzy chcieli dowiedzieć się wszystkiego o wszystkim. Fascynujący był widok młodego człowieka radzącego sobie z tą sytuacją w tak zgrabny sposób. Wyposażony w szczery uśmiech i naturalny urok, Estêvão siedział i cierpliwie rozmawiał z dziennikarzami, gdy za oknem zapadał wieczór nad Cobham po zakończonej już sesji treningowej.
Widok 18-latka, który z pełną swobodą radzi sobie w sferze medialnej, która jest obecnie nieodłączną częścią piłki nożnej jest imponujący. Co więcej, kulturalny chłopak nigdy nie zapomni o przywitaniu i podaniu ręki każdemu z kim współpracuje, niezależnie od tego czy kamery to uwieczniają.
Wdzięcznie, z gracją, czeka na tłumaczenie pytań od angielskich i wietnamskich reporterów, a szczytem swobody jest pełna śmiechu i żartów rozmowa z przedstawicielem ESPN Brazil. Piłkarz za każdym razem potwierdza każde dobre słowo, które dotarło do Anglii z Brazylii jeszcze przed jego przybyciem. Co ważne, nie ma w tym ani krzty pokazówki i lansowania – jest za to pokora, uprzejmość i pokaz dobrego wychowania.
Pod płaszczykiem rosnącego komfortu związanego z medialnością zawodnika, cały czas dostrzec można nieśmiałego młodego młodzieńca, którym był jak sam przyznaje. Opowiada, że matka żartowała o tym, że ojciec zapomni go zabrać z samochodu, gdyż był tak cichy i spokojny. Ojciec, pastor lokalnego kościoła, wytrwale dbał o to, by obdarzony syn twardo stąpał po ziemi.
Kilka lat później, chłopiec, który odkrył swój talent, grając w futsal w szkole dość szybko został naznaczony jako przyszła gwiazda. Do jego miasta, Francy, w stanie São Paulo przyjechała telewizja, by zrobić o nim materiał.
— Nie pamiętam dokładnie, kiedy udzielałem pierwszego wywiadu, ale byłem bardzo młody. Pierwszy raz był trudny przez nowe doświadczenie. Wydaje mi się, że z tamtych czasów wyciągałem wnioski, by teraz radzić sobie lepiej z obowiązkami.
— W piłkę gram odkąd pamiętam. Kiedyś grywałem na małych boiskach w moim mieście – na początku futsal, a w wieku dziewięciu także piłka nożna.
Podczas spotkania w Lidze Mistrzów z Ajaxem, byliśmy świadkami idealnej metafory, którą zawodnik zaprezentował nam wszystkim. Enzo Fernández przekazał Brazylijczykowi piłkę, by ten wykonał drugi rzut karny przyznany Chelsea w tym meczu. Chłopaka uwieczniono całującego piłkę przed umieszczeniem jej na miejscu wykonania „jedenastki”. 18-latek wykorzystał okazję i stał się najmłodszym strzelcem w historii rozgrywek. Sam przyznaje, że ten gest w prawdziwy sposób oddaje jego relację z ukochanym sportem.
— Tak, to był czuły gest. Tata zawsze powtarzał, że musisz mieć odpowiednie podejście do piłki, jeśli chcesz by trafiała tam, gdzie sobie tego życzysz. Ważne jest wkładać serce w to co się robi.
Przekazanie piłki było także pokazem wiary w umiejętności kolegi z zespołu.
— Tak, Enzo pokazał, że wierzy we mnie i jest pewny, że uda mi się strzelić. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Ogromnie się cieszę, wiedząc, że koledzy mi ufają. To zdecydowanie była dla mnie duża chwila.
Mówiąc o ważnych momentach, nie sposób poruszyć głównego tematu każdego z poprzednich wywiadów, czyli zwycięska bramka przeciwko w Liverpoolowi w doliczonym czasie gry. Jednemu z dziennikarzy powiedział, że nie mógł spać w nocy przed meczem ze względu na napięcie, które już dużo wcześniej był ogromne. Do tego nawiązał, gdy został zapytany o to, co czuje, gdy stadion wybucha z radości właśnie po jego trafieniu.
— Niesamowita chwila. Przez cały czas odczuwało się wielkie emocje i wspaniale było doświadczyć tej ogromnej radości tak blisko siedzących kibiców. Zdajesz sobie wtedy sprawę, że dałeś im ten powód, że to dzięki tobie się teraz cieszą. To po prostu piękna chwila i jednocześnie bardzo ekscytująca dla mnie.
Sceny radości i waga wyniku były tematem dyskusji zaraz po zakończeniu spotkania. Gdy jednak analizujemy przebieg samych zawodów, na front wysuwa się cała rozstrzygająca akcja i sposób jej budowania. Estêvão dołożył ostatnią cegiełkę, czyli wykończenie do całego ruchu lewą stroną boiska. Jego rola nie ograniczyła się jednak do czekania na dostarczenie piłki – musiał jeszcze przewidzieć, gdzie będzie potrzebny i w odpowiednim momencie ruszyć na bramkę rywala.
— Dostrzegłem podanie Jamiego do Enzo, który z kolei odnalazł Cucu. Gdy on dostał piłkę, sprawiał wrażenie jakby szykował się do dośrodkowania. Nasz zespół charakteryzuje się między innymi tym, że zawsze ktoś zamyka akcję na dalszym słupku, więc wiedziałem gdzie mniej więcej mogę spodziewać się piłki. Musiałem być gotowy jak tylko się dało, a gdy piłka dotarła do mnie, strzeliłem.
To było pierwsze trafienie Estêvão dla Chelsea, a zaraz po nim zdobył dublet dla reprezentacji Brazylii przeciwko Korei Południowej, które były jednocześnie drugim i trzecim golem w kadrze. We wrześniu zdobył debiutanckiego gola podczas meczu kwalifikacji do Mistrzostw Świata w USA, Kanadzie i Meksyku w starciu z Chile. Z kolei w trakcie ostatniego zgrupowania w 2025 roku dorzucił kolejne dwie bramki, przeciwko Senegalowi i Tunezji.
Wobec tego, trzeba było spytać czy rosnąca forma w Chelsea miała wpływ na przygotowania do większej odpowiedzialności w reprezentacji i odwrotnie.
— Tak, mam taką nadzieję. Gra dla reprezentacji kraju, zdobywanie bramek to coś wspaniałego. To spełnienie marzeń a jednocześnie planów, które miałem w głowie. Staram się po prostu ciężko pracować w Chelsea, ponieważ w konsekwencji będę miał możliwość reprezentować Brazylię.
Ważne chwile nie przestały przychodzić – spokojnie wykorzystany rzut karny z Ajaxem, piękny lob przeciwko Wolverhampton w Carabao Cup na Molineux Stadium, szybkie nogi i uderzenie pod poprzeczkę w wyjazdowym meczu z Karabachem i natychmiastowy wpływ na grę drużyny zaraz po wejściu z ławki, gdy wypracował gola João Pedro, również przeciwko Wilkom.
To wszystko naprawdę wygląda jak gdyby Estêvão przeżywał teraz swoje najlepsze momenty. Z pewnością zawodnik wie jak wykorzystać szansę, która się nadarza. Pokazał to chociażby jeszcze w lipcowym ćwierćfinale Klubowych Mistrzostw Świata. W swoim ostatnim meczu dla Palmeiras, w którym się wychował i zbierał szlify, strzelił pięknego gola przeciwko swojemu nowemu klubowi.
— To był dla mnie wyjątkowy dzień. Myślę, że już w głowie ułożyłem sobie plan na ten mecz. Chciałem bardzo pokazać na co mnie stać. Poszło nawet lepiej niż myślałem. Zdobyłem bramkę – bardzo ładną – i było to dla mnie naprawdę ważne. Na chwilę przed przejściem do Chelsea wysłałem sygnał, że gdy przyjdę, jestem w stanie być częścią klubu.
Po tym spotkaniu odbył krótką rozmowę z Colem Palmerem, który przekazał mu, że nie może się doczekać grania z nim. To był pierwszy znak, że Brazylijczyka czeka ciepłe powitanie w klubie oraz samej szatni. Jednocześnie była to okazja na sprawdzenie swojego języka angielskiego, który ciągle się poprawia, gdyż 18-latek rozumiał niektóre pytania jeszcze przed tłumaczeniem na portugalski.
— Tak, zaczynam coraz bardziej rozumieć kolegów z drużyny. Na razie to są jeszcze rzeczy z życia codziennego, tematy poruszane, gdy się widzimy. Częściej z nimi rozmawiam i cieszę się, że mogę się rozwijać również w tym aspekcie.
A co ze słownictwem typowym dla piłki nożnej? Czy te słówka zrozumiałeś najszybciej?
— Tak, przede wszystkim komunikując się z Reece’m Jamesem, z którym gram najbliżej. Rozumienie języka, czy nawet mowy ciała kolegów to zdecydowanie część całego procesu aklimatyzacji.
Gdy rozmowa dobiegła końca, jak zawsze kulturalny Estêvão w sportowym uścisku podaje rękę każdemu w sali. Wychodzi z budynku i żegna się z wszystkimi pracownikami, będąc wielką gwiazdą nie tylko na boisku, ale również poza nim.
- Źródło: Chelsea FC
Sky Sports: Chelsea wznowiła kontakt z przedstawicielami Mike'a Maignana
27.11.2025 19:38
Estêvão: Musisz wkładać serce w to co robisz
27.11.2025 16:49
Analiza: Ludzie nie byli świadomi, jak silna jest Chelsea
27.11.2025 16:22
Chilwell: Jeszcze wszyscy zobaczycie, że pojadę na mundial!
27.11.2025 11:29
Wszystkie rekordy, które Chelsea ustanowiła w meczu z Barceloną
27.11.2025 10:53
Obsada sędziowska meczu Chelsea – Arsenal
27.11.2025 09:18
Cucurella: Takie wieczory sprawiają, że wszystko nabiera sensu
26.11.2025 16:55
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.