
Moja droga do Chelsea: Kiernan Dewsbury-Hall
Dodano: 26.03.2025 23:35 / Ostatnia aktualizacja: 26.03.2025 23:36Kolejnym uczestnikiem serii „Moja droga do Chelsea” jest Kiernan Dewsbury-Hall. Anglik przyszedł do Chelsea zeszłego lata, a mediom klubowym opowiadał o historii swojego dzieciństwa i kariery.
Wywiad zbliża się do końca. Kiernan Dewsbury-Hall spędził 15 przyjemnych minut, przemierzając odmęty pamięci i przypominając sobie podróż na szczyt nie zawsze usłaną różami. To wszystko, doprowadziło do jednej konkluzji.
„Zawsze wierz w siebie. Jeśli ty tego nie zrobisz, nikt nie zrobi.”
To właśnie ta maksyma zaprowadziła go do miejsca, w którym jest teraz.
Historia Kiernana rozpoczyna się w Shepshed, małym miasteczku niedaleko Loughborough. Rodzice bardzo wspierali młodziana, najpierw zaprowadzając go na boisko, a potem rozwijając rosnącą obsesję na punkcie sportu.
„Jednym z moich pierwszych wspomnień jest powrót do domu i widok dużej dmuchanej bramki w ogrodzie. Mama kupiła ją i przygotowała dla mnie.” – powiedział zawodnik z uśmiechem.
„Miałem około pięciu lat. Pamiętam po prostu taki obraz i że byłem wtedy najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Od tamtego momentu spędzałem mnóstwo godzin w ogrodzie w towarzystwie 20 piłek, w tym jednej dużej żółtej, a wszystkie kopałem w kierunku bramki. Miałem do tego taką niewinną dziecięcą miłość i pamiętam ile radości mi to dawało.”
Codziennie młody Kiernan uczęszczał do Glenmore Park nieopodal domu, gdzie godzinami grał w piłkę z rówieśnikami. Część z nich należy do bliskiego grona znajomych Kiernana do dziś. Mieszkał zaledwie pięć minut drogi od szkół – najpierw New Croft, a potem Shepshed High School. Od początku czuł się bardzo związany z okolicą i do tej pory uwielbia wracać do Shepshed, by spotkać się z rodziną i przyjaciółmi.
Kiernan Dewsbury-Hall w Młodzieżowej Lidze Mistrzów w 2016 roku
„Moje środowisko było pełne pokory. Nie byliśmy na świeczniku, ale wychowano nas w dobry, uczciwy sposób. Właśnie dzięki temu jestem tym, kim jestem. Moja mama zawsze powtarzała, że jedną z niewielu rzeczy, które jesteś w stanie kontrolować są maniery i sposób w jaki traktujesz ludzi. Te słowa są ze mną nieustannie.”
„Nieważne jaką drogę w życiu obiorę, zawsze będę tą samą osobą. Mama nie pozwoliłaby mi na inny scenariusz. To mnie uformowało i taki jestem. Dlatego właśnie lubię wracać do korzeni, bo zawsze przypominam sobie skąd się wywodzę.”
W wieku sześciu lat Kiernan dołączył do swojego pierwszego klubu – Shepshed Dynamo. Spędził tam tylko rok, bo potem zaczął trenować z Leicester City, Nottingham Forest i Derby County. Mając osiem lat, wybrał Lisy. Czas w klubie z Shepshed był krótki, ale głównie radosny.
„Pamiętam ten pierwszy rok, kiedy czułem tak wiele radości i szczęścia, chodząc na mecze z kolegami w niedzielne poranki. Mieliśmy mały turniej piłkarski w Skegness dla zawodników w wieku sześciu i siedmiu lat. To była najlepsza rzecz na świecie i jest ze mną do dziś.”
„W Shepshed Dynamo grałem ze starszym rocznikiem. Byłem wówczas napastnikiem. W pierwszym roku strzeliłem jakieś 40 bramek. Wtedy zrozumiałem, że mogę umieć trochę więcej umiejętności niż koledzy. Kiedy zacząłem w Leicester, dalej czułem tą radość, ale zrobiło się trochę poważniej. To dobre połączenie.”
We wczesnych latach kariery, Kiernan trenował dwa lub trzy razy w tygodniu, a w weekend rozgrywał mecz. Jest wdzięczny rodzicom i ojczymowi za opiekę i dowożenie na każdy trening. Jako nastolatek, Kiernan wraz z kolegami z dzieciństwa regularnie uczęszczał na trawiaste boiska zaraz obok Uniwersytetu Loughborough, korzystając ile się da z obiektów sportowych, gdy tylko studenci zakończyli swoje zajęcia. W międzyczasie Kiernan wyróżniał się w szkole, notując imponujące wyniki w egzaminach, będących odpowiednikiem polskich matur.
„Lubiłem szkołę i lubiłem się uczyć. Cały czas mam w głowie pomysły na naukę, ale nie lubię siedzieć w miejscu bezczynnie. Taki sam byłem w latach młodzieńczych. Żyłem w biegu, ciągle chciałem coś robić – grać w piłkę lub uczyć się czegoś nowego. Czasem chciałbym wrócić i doświadczyć kolejnego tygodnia w szkole.
Na boisku jednak nie było tak łatwo. Kiernan się wyróżniał, ale nie w sposób, jaki powinien.
„Dorastając, zawsze byłem tym najmniejszym dzieciakiem. Rozwinąłem się późno. Był taki czas w moim szkolnym życiu, powiedzmy między 12. a 16. rokiem życia, kiedy byłem niewystarczająco rozwinięty. Każdy się zmieniał, a ja po prostu nie. Byłem daleko za kolegami.”
„Przez to były takie nieprzyjemne sytuacje, kiedy pytałem mamy dlaczego tak się dzieje. ‘Czy coś było ze mną nie tak? Czy muszę iść do lekarza?’ To było dołujące. Wielokrotnie siadałem z nią i słuchałem: ‘Posłuchaj. Wiem, że to dla ciebie obecnie najtrudniejsza rzecz na świecie, ale musisz być cierpliwy. To wszystko się wydarzy, mimo, że trudno to teraz sobie wyobrazić’. Dla dziecka tak faktycznie było. Kiedy widzisz wszystkich dorastających kolegów, a ty nadal stoisz w miejscu, martwisz się. Mówiła tylko: ‘Zaufaj mi’. I miała rację. Były to jednak najtrudniejsze lata.”
Kiernan zdołał zamienić swoją słabszą stronę fizyczną w coś pozytywnego. Organizm wymusił na nim skupienie się na technicznych aspektach gry. Musiał myśleć szybciej, by w ten sposób zrekompensować sobie pojedynki biegowe czy fizyczne.
„Gdyby to się nie udało, po prostu bym przepadł.”
W wieku 17 lat przyszedł nagły wzrost ciała chłopaka. Mama miała rację, co oboje wspominają z uśmiechem do dziś. Kiedy organizm dorównał umiejętnościom technicznym, Kiernanowi zaoferowano pierwszy profesjonalny kontrakt piłkarski. Miał wówczas 18 lat.
„W tamtej chwili czułem, że była to najwspanialsza chwila w moim życiu. Kiedy wcześniej, w wieku 16 lat, podpisałem umowę o stypendium, nie byłem zbytnio fizycznie rozwinięty, więc nie sądzę, bym był jakoś bardzo przekonujący. Kontrakt wynagrodził mi tą podróż, rozwój, całą ewolucję jaką przeszedłem. Mogłem mówić, że zasłużyłem na to, a teraz mogę się odwdzięczyć za otrzymaną szansę.”
Po pozytywnych okresach wypożyczeń do Blackpool i Luton, wywalczył sobie miejsce w pierwszej kadrze, a przed transferem do Chelsea śladami Enzo Mareski, rozegrał ponad 100 spotkań w koszulce Lisów. W poprzedniej kampanii Leicester wygrało Championship i awansowało do Premier League a sam Dewsbury-Hall został wybrany Piłkarzem Sezonu przez kibiców oraz piłkarzy, a także został nominowany do Drużyny Roku na zapleczu angielskiej elity.
Jedną z korzyści sukcesu Kiernana jest jego działalność charytatywna. Anglik może działać dla środowiska, które go ukształtowało. Jest ambasadorem Glebe House Project, gdzie od 35 lat pracuje jego mama. Fundacja zajmuje się wspieraniem dzieci i dorosłych ze szczególnymi potrzebami.
Teraz to Londyn jest domem Kiernana.
„To jak przejście z małego stawu do wielkiego oceanu.”
Zawodnik w dalszym ciągu widzi, że może mieć spory wpływ na drużynę, a jego charakter i determinacja z pewnością mu w tym pomogą.
„Jestem piłkarzem, który bardzo w siebie wierzy. Uważam, że to przez tą całą moją długą podróż i przeszkody, z którymi musiałem się zmierzyć. Niczego nigdy nie dostałem za darmo. W trakcie młodzieńczych lat niektórzy nabierają wielkiego rozpędu, inni nie. Ja nigdy tak nie miałem. Nigdy nie miałem dodatkowych korzyści. Musiałem ciężko zapracować na wszystko i to mnie ukształtowało na dzisiejszego zawodnika i człowieka. Dzięki temu jestem pełen determinacji, by się poprawiać.”
- Źródło: Chelsea FC
Najnowsze atykuły

Co czeka Chelsea w kwietniu i maju? Sezon 2024/25 wkracza w decydującą fazę
31.03.2025 12:16
The Guardian: Todd Boehly przymierza się do kupna The Telegraph
30.03.2025 08:36
The Telegraph: Kibice Chelsea poskarżyli się na Boehly'ego władzom Premier League
29.03.2025 22:26
LGdS: Juventus nie będzie zainteresowany wykupienie Renato Veigi na stałe
29.03.2025 20:37
The Athletic: Maresca znowu niezadowolony z postawy piłkarzy na treningach. Odwołał dzień wolny
29.03.2025 14:09
Wybrano najlepszą jedenastkę na 120-lecie powstania Chelsea!
28.03.2025 10:38
Marc Cucurella nominowany do nagrody za Bramkę Miesiąca w Premier League za marzec
27.03.2025 18:11
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.