Niebieski Adwent: Jadon Sancho
Dodano: 20.12.2024 09:37 / Ostatnia aktualizacja: 20.12.2024 09:3719 grudnia na oficjalnej stronie Chelsea ukazał się kolejny artykuł z serii Niebieski Adwent. Głównym bohaterem tego dnia był Jadon Sancho, a więc piłkarz Chelsea występujący w koszulce z numerem 19. Anglik opowiedział o tym, jak wyglądała jego piłkarska przygoda, która rozpoczęła się w Londynie.
Jadon Sancho wychowywał się w budynku na Kennington Park Road. Osiedle mieszkalne na tej ulicy powstało w okresie między I a II wojną światową. Była to jedna z pierwszych inwestycji w kraju, która otrzymała dofinansowanie rządowe w ramach działań na rzecz zapewnienia mieszkań dla klasy pracującej po zniszczeniach wojennych.
Architekci nie mieli pojęcia, że otwarte dziedzińce między budynkami zamienią się w prowizoryczne boisko dla dzieci mieszkających na osiedlu. To właśnie tam, na przełomie XXI wieku, Jadon Sancho po raz pierwszy doświadczył przyjemności kopania piłki.
— Ja i moi przyjaciele po prostu kochaliśmy tę grę. Na początku wszystko jest po prostu zabawą. Chcesz pokazać swoje umiejętności innym, którzy cię obserwują lub grają razem z tobą. Graliśmy mini mecze przez dwie godziny, a ja zawsze miałem różne sztuczki, zakładałem siatki innym. Nazywałem siebie ulicznym piłkarzem.
— To była dosyć niebezpieczna okolica, działo się tam wiele złych rzeczy, ale to ukształtowało mnie jako osobę. Miejsce, z którego pochodzę, nauczyło mnie życia i sprawiło, że dorosłem szybciej. Wciąż jestem blisko z przyjaciółmi, z którymi grałem w tamtym wieku. Stamtąd pochodzę, więc nigdy nie stracę z nimi kontaktu.
Jadon wywodzi się z jamajsko-gwinejskich korzeni po stronie ojca, a jego matka jest Szkotką z irlandzkimi korzeniami. To, jak mówi z uśmiechem, „całkiem niezła mieszanka”, i wierzy, że różne kultury, których doświadczył w dzieciństwie, pomogły mu zarówno jako osobie, jak i piłkarzowi.
Jadon mieszkał z mamą i uczęszczał do szkoły podstawowej Crampton, znajdującej się bardzo blisko jego mieszkania. Był w szkolnej drużynie piłkarskiej, uczestniczył także w turniejach lokalnych organizowanych w weekendy.
— Mój tata szukał małych turniejów w okolicy. Po prostu tam szedłem, pojawiałem się bez drużyny, a zazwyczaj komuś brakowało zawodników, więc dołączałem do tej drużyny. Tytuł Zawodnika Turnieju zawsze był dla mnie czymś ważnym. Starałem się pokazać z jak najlepszej strony, robić sztuczki i strzelać mnóstwo bramek.
— Gry różne kluby zaczęły się mną interesować, zaczęliśmy podchodzić do tego poważniej. W każdą niedzielę jeździliśmy na turnieje ligowe, co było fajne. W wieku siedmiu lub ośmiu lat kilka klubów wyraziło zainteresowanie mną, a ja ostatecznie wybrałem Watford, ponieważ czułem się tam komfortowo dzięki temu, jak mnie traktowali.
W wieku 11 lat Jadon otrzymał możliwość uczęszczania do Harefield Academy, szkoły współpracującej z klubem Championship – Watford, gdzie uczniowie łączyli naukę z treningami. Jego rodzina poparła ten pomysł, chcąc, by uniknął trudności związanych z dorastaniem w południowym Londynie.
— Byłem oczywiście bardzo rozczarowany [przeprowadzką], ponieważ wszyscy moi przyjaciele byli tam [w Londynie]. Pierwszy rok był dla mnie bardzo trudny, bo po raz pierwszy opuściłem dom, a dodatkowo byłem bardzo młody. Pierwszy rok był więc naprawdę okropny. Przy każdej okazji, gdy mogłem wrócić do domu, wracałem. Cały sens pójścia do tej szkoły polegał na tym, żeby nie wracać do domu, tylko skupić się na piłce nożnej! W ósmej i dziewiątej klasie zacząłem rozumieć, dlaczego tam jestem, i zacząłem się bardziej na tym skupiać.
— Poza boiskiem było najtrudniej, ale na boisku – to było moje miejsce zabawy. Byłem szczęśliwy za każdym razem, gdy miałem piłkę przy nodze.
Między lekcjami Jadon codziennie trenował, a w niedziele grał mecze. Musiał przyzwyczaić się do spędzania czasu z chłopcami, którzy nie byli jego przyjaciółmi z dzieciństwa i z którymi często łączyły go jedynie umiejętności piłkarskie. Rodzice i ich znajomi, którzy wcześniej bardzo mu pomagali, przyjeżdżali oglądać jego mecze. Jego talent był tak ogromny, że w Watford zwykle grał w drużynach o dwa lata starszych od siebie.
— To było zdecydowanie warte tego wysiłku. Patrząc wstecz, gdybym mógł porozmawiać z młodszą wersją siebie, na pewno poradziłbym mu, żeby w podobnym środowisku, jak to, w którym dorastałem, spojrzał szerzej na otaczający go świat, próbując zrealizować swoje marzenie zamiast dać się rozpraszać.
Gdy utalentowany zawodnik miał 14 lat, Manchester City złożył swoją ofertę. W ciągu roku grał już w drużynach do lat 18 i do lat 21. W tym momencie Sancho był uważany za jeden z największych młodych talentów w światowej piłce nożnej, więc jego decyzja o odejściu z Manchesteru City w 2017 roku i podpisaniu pierwszego profesjonalnego kontraktu z Borussią Dortmund wywołała ogromne zainteresowanie mediów.
— To było duże ryzyko, jednak wiedziałem, że to ryzyko, które jestem gotów podjąć, ponieważ wierzyłem w siebie. Byłem gotów zrobić wszystko, żeby udowodnić wszystkim, że się mylili. W tamtym czasie to posunięcie wydawało się dziwne. Rok wcześniej grałem na Mistrzostwach Europy do lat 17, gdzie dotarliśmy do finału i przegraliśmy w rzutach karnych. Zdobyłem nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju. Wtedy dużo mówiono o tym, dlaczego odchodzę. Ludzie mówili, że nie powinienem tego robić, ale nie słuchałem ich.
— To było w momencie, gdy City kupiło [Riyada] Mahreza i Leroya Sane. Wówczas poczułem, że to właściwy moment na odejście. Czułem, że jestem gotów grać w pierwszym składzie. To nie było tak, że nie chciałem czekać na grę pod wodzą Pepa Guardioli, jednego z najlepszych trenerów w historii, ale w mojej głowie czułem, że jestem gotów. Miałem wrażenie, że mieli inne plany. Dlatego zdecydowałem się na przejście do Dortmundu.
Ojciec Jadona towarzyszył mu w Niemczech przez kilka miesięcy, by pomóc mu się zaaklimatyzować. W tamtym sezonie 17-latek rozegrał 12 meczów w Bundeslidze i strzelił jedną bramkę. W kolejnym sezonie, 2018/19, jego regularne występy w Bundeslidze i Lidze Mistrzów zaowocowały pierwszym powołaniem do reprezentacji Anglii, w której na ten moment rozegrał 23 mecze. Tego lata Jadon przybył do Chelsea na wypożyczenie z Manchesteru United, do którego dołączył trzy lata wcześniej. Po raz pierwszy jako dorosły mężczyzna wrócił do Londynu.
— To wciąż trochę dziwne, ale zawsze dobrze być w domu. Moja rodzina jest blisko, a także moi przyjaciele są blisko. Jako dziecko zawsze kibicowałem Chelsea ze względu na Franka Lamparda i Didiera Drogbę. Kiedy rozmawiałem z Enzo [Marescą] przed przyjazdem tutaj, był zdeterminowany, by ze mną pracować. Pokazał mi swoje plany, gdzie widzi mnie w drużynie, i opowiadał, jak mogę pomóc zespołowi w przyszłości. To mnie tu sprowadziło. Sprawił, że poczułem się komfortowo. Spodobała mi się jego energia podczas naszej pierwszej rozmowy.
— Ta drużyna ma wiele świetnych talentów. To dziwne być jednym ze starszych zawodników! Jest tu wielu młodych chłopaków. Mam spore doświadczenie i mogę pokazać i pomóc tym młodszym piłkarzom, którzy wchodzą do drużyny. A oni mogą pomóc mnie. Możemy osiągnąć coś wielkiego, jeśli wszyscy będziemy trzymać się razem i ciężko pracować jako zespół.
Na swoim osiedlu w Kennington, kopiąc piłkę, młody Jadon nigdy nie mógł sobie wyobrazić, co sport mu przyniesie. To on zdefiniował człowieka, którym jest dzisiaj.
— To dla mnie wszystko. To moje życie. Bez piłki nożnej nie wiem, co bym robił.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.