Álvaro Morata nie celebrował swoich dwóch goli z meczu Pucharu Anglii z Nottingham Forest (2:0). Hiszpański napastnik miał w ten sposób wyrazić swoją dezaprobatę wobec słów Gianfranco Zoli, kwestionujących jego podejście do pracy i charakter – pisze "MARCA".

Po każdej z dwóch zdobytych bramek 26-latek zachował spokój, nawet się nie uśmiechał. Jedyne co, to przybił piątki z kolegami z drużyny. Wywołało to mieszane reakcje kibiców – niektórzy posądzają Moratę o obojętność, a niektórzy współczują mu presji i drwin, które stale płyną w jego kierunku.

Jak podaje "MARCA", napastnik Chelsea odniósł się w ten sposób do słów Gianfranco Zoli, który na przedmeczowej konferencji prasowej powiedział:

– Ludzie oczekują wiele od napastnika Chelsea, chcą goli i dobrych występów. To normalne i Álvaro musi do tego przywyknąć. Jakby przeszedł do innego dużego klubu, to byłoby tak samo. Nie ma możliwości, żeby uniknąć swoich zobowiązań. To część tego zawodu i im lepiej poradzisz sobie z takimi sytuacjami, tym lepszy będziesz. To powinno być dla niego motywujące. On gra dla Chelsea, a nie Southampton czy Brighton, z całym szacunkiem do tych klubów.

Nie okazując radości po zdobytych bramkach Morata miał wyrazić, że nie czuje się w klubie szanowany. Hiszpanowi nie spodobała się nie tylko wypowiedź asystenta Maurizio Sarriego, ale również brak reakcji klubu na jego słowa. Piłkarz czuje, że władze The Blues się pod nim podpisały.

Bardzo możliwe, że Morata już w tym miesiącu odejdzie z klubu. O jego cenę pytała Sevilla, a zainteresowanie wykazują też Borussia Dortmund i Bayern Monachium. Klub pozwoli Hiszpanowi odejść, jeśli znajdzie na jego miejsce zastępcę – podobnie jak było to w przypadku odejść Thibaut Courtois i teraz Cesca Fàbregasa.

Źródło: "MARCA"