N'Golo Kante: Dołączenie do Chelsea to był idealny wybór
Dodano: 21.06.2023 19:08 / Ostatnia aktualizacja: 21.06.2023 19:08Po siedmiu latach gry w niebieskich barwach, z Chelsea odchodzi N’Golo Kante. Reprezentant Francji, mistrz świata, opuszcza Londyn, by podjąć się nowego wyzwania, jakim jest gra dla Al-Ittihad, drużyny z Arabii Saudyjskiej.
Kończy się pewna era, wspaniały czas zarówno dla zawodnika, jak i dla Chelsea. Kante pomógł wygrać Premier League, Puchar Anglii, Ligę Mistrzów, Ligę Europy, Superpuchar Europy oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. Był w tych sukcesach tak istotną postacią, że jego nazwisko na zawsze pozostanie związane ze Stamford Bridge. Skromny pomocnik dawał z siebie wszystko za każdym razem, a wraz z rozpoczęciem nowego etapu swojej kariery, poświęcił chwilę na refleksję nad czasem spędzonym w zachodnim Londynie.
Bardzo dobrze pamiętam, jak doszło do mojego transferu do Chelsea.
Byłem zawodnikiem Leicester, które miało za sobą wspaniały sezon. Niedługo po wygraniu ligi, mój agent zadzwonił i przekazał, że Chelsea jest zainteresowana zakontraktowaniem mnie. Od początku miałem dobre relacje z Antonio Conte, który wówczas trenował zespół. Czułem, że ma na mnie pomysł, że wie, czego się po mnie spodziewać i czego oczekiwać.
Zdecydowałem się dołączyć do Chelsea i ani przez chwilę nie żałowałem tej decyzji. To był idealny wybór.
Do pierwszego meczu w barwach The Blues wracam z sentymentem. To było ważne spotkanie, derby Londynu przeciwko West Hamowi. Pamiętam, że otrzymałem żółtą kartkę i być może miałem nawet szczęście, że nie skończyło się to czerwienią! Już będąc w notesie sędziego, popełniłem kolejny faul, ale arbiter nie ukarał mnie drugą kartką.
Taki był mój debiut, pierwsze zawody na Stamford Bridge i w koszulce Chelsea. Widok kibiców i możliwość gry dla nich jako zawodnik ich drużyny był wyjątkowy i na zawsze zostanie w mojej pamięci.
W trakcie mojej kariery w Chelsea, pracowałem z naprawdę świetnymi szkoleniowcami i każdy z nich pomógł mi się rozwinąć.
Dzięki tej różnorodności nauczyłem się rozumieć piłkę nożną na wiele sposobów – w ofensywnych i defensywnych fazach, spójności drużyny czy odpowiedniego momentu do wywierania presji na rywalu. Gdy cała drużyna wychodzi na boisko z takim samym nastawieniem, znacznie łatwiej jest być jednością i to właśnie czułem w Chelsea. Począwszy od dołączenia w 2016 roku, aż do teraz. Rozwinąłem się jako piłkarz i to wszystko dzięki temu klubowi, który dał mi taką szansę.
W Chelsea przeżyłem wiele naprawdę wspaniałych momentów, ale oczywiście wygrana w Lidze Mistrzów była tym najlepszym. W zasadzie, powiedziałbym, że końcowe etapy tej podróży były wyjątkowe. Po drodze do finału zaliczyliśmy kilka występów na wysokim poziomie przeciwko zespołom z najwyższej półki, by ostatecznie podnieść puchar i cieszyć się z tej wygranej. To było uczucie nie z tej ziemi.
Dla mnie była to pierwsza okazja zagrać w ćwierćfinale i półfinale tak ważnego turnieju. Występowaliśmy co prawda w Lidze Europy, ale Liga Mistrzów nie ma sobie równych. Świetnym uczuciem było dostać się do finału, ale kiedy już tam jesteś, koncentrujesz się tylko na zwycięstwie i końcowym sukcesie.
Radziliśmy sobie naprawę dobrze, grając przeciwko cenionym markom. Musicie pamiętać, że w finale także nie byliśmy faworytami. Dlatego tym przyjemniej było ten mecz wygrać. Puchar to tylko dodatek, bo najważniejsza jest nasza wspólna droga do tego triumfu. To coś, co zapamiętamy na zawsze. Noc po wygranej także zostanie z nami na długo. Nawet teraz, gdy o tym mówię, sam się uśmiecham.
Za każdym razem, gdy oglądam materiał filmowy, mocno się uśmiecham. Kiedy wygrywamy, oddaję się radości z chwili i świętowaniu z kibicami. Dokładnie to zrobiliśmy tamtej nocy w Porto.
Kiedy tu przyszedłem, od razu poczułem tą wolę zwycięstwa. To właśnie jest ta mentalność Chelsea, której doświadczasz w pierwszej chwili obecności w tym klubie. Odczuwają to też zawodnicy i wszyscy trenerzy, którzy wręcz palili się do wygrywania pucharów. Od zawsze marzyłem, żeby znaleźć się na szczycie, a czas w Chelsea, pozwolił mi to marzenie spełnić. To tu świętowałem wielkie zwycięstwa, wspaniałe trofea i urosłem jako zawodnik.
Ludzie często pytają mnie jak i dlaczego pozostaję skromny. Według mnie, nie chodzi do końca o skromność. Ja po prostu jestem sobą i zawsze pamiętam drogę, którą doszedłem tu, gdzie teraz jestem.
By dostać się do Chelsea, do reprezentacji Francji, musiałem pokonać wiele przeszkód, a podróż była naprawdę długa. Jako młody zawodnik, nie mogłem się przebić do profesjonalnego futbolu, a wiele akademii piłkarskich nie chciało mnie przyjąć. Porażki kształtują ciebie i są dla mnie codziennym przypomnieniem.
Jestem po prostu wdzięczny za tą całą drogę. Myślę o wszystkich ludziach, których spotkałem, którzy dzielili ze mną marzenie o zostaniu zawodowym piłkarzem i dotarciu na szczyt. Nie każdemu się to udaje, dlatego jestem szczęściarzem. Udało mi się to i postanowiłem, że zawsze będę pamiętał jak długo to trwało, by cieszyć się z tego, co teraz mam.
Tak jak powiedziałem wcześniej, moim marzeniem było zostać piłkarzem i spróbować wygrać trofea. Dołączenie do Chelsea było idealną furtką do spełnienia tych marzeń. Już pierwszego dnia tutaj, powiedziano mi, że tutaj zawsze celem są puchary. Zawsze. Udało mi się to osiągnąć i jestem bardzo wdzięczny trenerom, kolegom z drużyny i kibicom Chelsea, którzy pomogli mi w tym.
Ostatnie lata w tym klubie były dla mnie wspaniałe i mam nadzieję, że dla kibiców również.
NG.
N’Golo, nie musisz za nic dziękować Chelsea. To w zasadzie my powinniśmy dziękować Tobie. Wszystkiego najlepszego na przyszłość, legendo.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Tuchel mając Kante zdobywał 2.20 pkt a bez 1.7pkt (Dokładnych liczb nie pamietam coś koło tego było)
Moim zdaniem przez kilka lat to był najlepszy piłkarz na świecie. To nie przypadek, że Leicester sensacyjnie wygrało ligę, sezon później po transferze do nas to Chelsea zdobyła mistrzostwo. Rok później Francja zdobyła MŚ. A 3 lata później Chelsea wygrała LM. W każdym z tych tryumfów Kante miał kluczowy udział. Gość zamiatał całe boisko, odbierał piłki, napędzał akcje, był po prostu wszędzie. Szkoda że ostatni czas to głównie kontuzje, co pewnie było powodem nie przedłużenia z nami kontraktu. Ale i tak jesteśmy szczęściarzami że Kante grał w naszym ukochanym klubie i walnie przyczynił się do wielu sukcesów. Legenda.