Kepa: Czasem trzeba dać sobie pomóc
Dodano: 30.04.2023 08:57 / Ostatnia aktualizacja: 30.04.2023 08:57Kepa Arrizabalaga udzielił oficjalnej stronie Chelsea obszernego wywiadu, w którym zdradził, jak wyglądały jego pierwsze chwile po transferze do Chelsea i co sprawiło, że stosunkowo szybko zaaklimatyzował się na Stamford Bridge. Hiszpan opowiedział także o swoich pasjach.
Kepa bardzo szybko stał się pierwszym bramkarzem Chelsea, ale w pewnym momencie musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Nigdy jednak nie zwątpił w swoje umiejętności i dzisiaj ponownie jest podstawowym bramkarzem The Blues.
– To już mój piąty rok w Chelsea. Przyszedłem tu z innego dużego klubu, z Athleticu, ale zmiana kraju, miasta i ligi to była dla mnie wielka zmiana – przyznał Kepa Arrizabalaga, który obecnie jest pierwszym bramkarzem Chelsea.
– Gdy grałem w Athleticu, miałem blisko siebie rodzinę i bliskich przyjaciół. Kiedy wyjeżdżasz do innego kraju, potrzebujesz czasu na przystosowanie się. Musisz mieć czas, żeby się zaaklimatyzować i wyrobić w sobie nowe nawyki. Czasem to trochę trwa.
– Przyznaję, że w Chelsea jest presje, wiele się od ciebie oczekuje. Intensywność meczów w Anglii jest dużo większa niż w Hiszpanii. Dlatego trzeba się krok po kroku do tego dostosowywać. Musisz uczyć się od ludzi, którzy są w klubie dłużej od ciebie i którzy byli w podobnej sytuacji. Musisz na nich polegać i wypracowywać swoje nawyki, aż poczujesz się tak, jak ja teraz, czyli wygodnie i przygotowany na wszystko.
– Athletic znałem od najmłodszych lat. Grałem to od 9. do 23. roku życia. Znałem wszystkich, kibiców, boisko, no wszystko, a kiedy przeprowadziłem się do Londynu już tak nie było. W porządku, znałem ten zespół, ale tylko z zewnątrz, nie znałem go od środka. Nie wiesz, jak duży jest to klub, nie wiesz, jak to wszystko działa więc potrzebujesz czasu.
– Muszę przyznać, że trafiłem do klubu, w którym wszyscy mi pomagali. Było tu wiele Hiszpanów. Ze mną było nas pięciu czy sześciu. Dzięki temu było łatwiej i poczułem się trochę jak w domu. Na początku ta pomoc była bardzo ważna. W drużynie byli Azpi, Cesc, Álvaro Morata i Marcos Alonso więc było nas całkiem sporo.
Bramkarze pełnią w drużynę specyficzną rolę, gdyż większość czasu spędzają z dala od reszty drużyny, np. podczas treningów.
– Zwykle twierdzę, że bramkarze przez większość czasu cierpią lub cieszą się meczami w pojedynkę. Dotyczy to również sytuacji, gdy przeprowadzasz się do nowego miasta. Szczęśliwe chwile przeżywasz trochę w odosobnieniu i to samo dotyczy trudnych doświadczeń. Później stajesz się taką osobą, jaką ja jestem, czyli trochę introwertyczną. Naprawdę nie okazuję swoich emocji. Trzymam je w sobie, bez względu na to, czy są one dobre czy złe.
– Taki właśnie jestem. W pewnym momencie może to sprawić, że zaczniesz przesadzać, ale jest coś takiego jak krzywa uczenia się. Trzeba czasem zajrzeć w głąb siebie i wiedzieć, kiedy należy dać sobie pomóc i pokazać trochę swoich emocji.
– Lubię Formułę 1, MotoGP. Bardzo lubię motocykle. Uważnie obserwuję, jak motocykliści radzą sobie w stresujących sytuacjach. Bramkarz jest częścią drużyny, ale jest kilka sytuacji, w których jest sam i musi mieć siłę psychiczną, aby przezwyciężyć pewne rzeczy.
– Lubię więc patrzeć, jak działają zespoły Formuły 1, jakie stosują strategie, jak radzą sobie z awariami, awariami mechanicznymi, jak planują kolejne okrążenia, gdy notują lepsze lub gorsze czasy. W końcu są tam ludzie, których serca wariują i muszą w tym stanie podejmować decyzje, co jest według mnie bardzo trudne. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę emocje i prędkość, z jaką się poruszają. Bardzo lubię te sporty i uważam je za całkiem interesujące – zdradził bramkarz Chelsea.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
To pomóż sobie i odejdź do interu :)