Mason Mount: To był najlepszy dzień w moim życiu
Dodano: 05.01.2023 15:00 / Ostatnia aktualizacja: 05.01.2023 15:00Mason Mount w trakcie swojej jak dotąd 3,5-letniej przygody w pierwszej drużynie Chelsea, zdobył wiele doświadczenia w kwestii radzenia sobie z powrotem po słabszej formie, czy ogólnych wahaniach. Dzisiejszego wieczora pomocnik bardzo chce pokazać do czego zdolny jest jego zespół.
Gospodarze podejmą drużynę Pepa Guardioli, a będzie to kolejna okazja na przełamanie bardzo mocno niestabilnej formy The Blues. W ostatnich sześciu spotkaniach, ekipa Grahama Pottera zwyciężyła zaledwie raz, remisując chociażby 1-1 z Nottingham Forest w poprzedniej ligowej kolejce. Wobec tego Chelsea aktualnie znajduje się osiem pozycji i 11 punktów za wciąż piastującymi urząd mistrzami Anglii.
To sprawia, że dzisiejszy pojedynek będzie miał jeszcze większe znaczenie, ponieważ gospodarze usilnie chcą wreszcie nabrać rozpędu, a początek roku jest dobrą do tego okazją. Numer 19 w szeregach Chelsea wierzy, że to właśnie jedność grupy będzie kluczowa w powrocie na właściwe tory.
– To może być dla nas decydujące. Wiemy, w jakim położeniu aktualnie się znajdujemy i starcie z jedną z najlepszych drużyn ligi będzie naprawdę trudne. Wiemy jednak także, że możemy dać z siebie wszystko, dodatkowo gramy u siebie, więc chcemy pokazać kibicom na co nas stać. Mamy za sobą wzloty i upadki, ale musimy trzymać się razem i starać się pracować jeszcze mocniej w tych trudnych czasach. To wszystko, co możemy zrobić.
Ostatnie domowe spotkanie Chelsea, przeciwko Bournemouth, było 150-tym dla Mounta. Zdobył w nim otwierającą wynik meczu bramkę, podkręcając swój strzał w dolny róg bramki. To było siódme trafienie w tym sezonie, przy którym Mason brał udział jako strzelec lub asystent. Zawodnik tym samym przypomniał sobie o drodze na szczyt, którą musiał pokonać.
– Dojście do miejsca, w którym jestem teraz, było naprawdę szaloną przygodą. Przychodząc do Cobham z Portsmouth w wieku sześciu czy siedmiu lat, nie sądziłem, że dobiję do 150 występów w koszulce Chelsea. To dla mnie naprawdę wyjątkowe i mam wiele wspomnieć, do których mogę wracać myślami.
– Nigdy nie chcesz czekać aż tak długo. To najlepsze uczucie, jakie może mieć piłkarz, strzelić u siebie i móc pomóc swojemu zespołowi. Mam nadzieję, że będę to kontynuował i dalej trafiał do bramki rywali – skomentował na temat rocznego odstępu pomiędzy zdobytymi bramkami na Stamford Bridge pomocnik.
Niewątpliwie najbardziej wyjątkowym dla Mounta występem było starcie z dzisiejszym przeciwnikiem podczas finału Ligi Mistrzów w Porto oraz jego ogromna praca przy jedynym golu, który padł tamtego dnia. Mason wspaniałym podaniem dostarczył piłkę do Kaia Havertza, który zamienił je na bramkę. Wspomnienia nadal wywołują gęsią skórkę u zawodnika, który w przyszłym tygodniu skończy 24 lata.
– Oglądałem ten moment wiele razy, ale z biegiem czasu starasz się myśleć naprzód. To nadal jest dla nas wspaniała chwila – być w nie najlepszym położeniu po wyjściu z grupy, a potem odwrócić wszystko na naszą korzyść i zwyciężyć w Lidze Mistrzów. To podróż, która być może wzięła nas wszystkich z zaskoczenia, gdy zwyciężaliśmy kolejne pojedynki, ale impet jakiego nabraliśmy w trakcie sezonu spowodował, że czuliśmy nadchodzące wielkie chwile. Osiągnąć finał, a potem ograć tak znakomitą drużynę, jak City, to najlepszy dzień w moim życiu.
Mount ma nadzieję na jeszcze wiele tak zapadających dni w barwach Chelsea, ponieważ zamierza osiągnąć kolejne 150 występów dla swojego klubu z dzieciństwa, rozpoczynając licznik pod światłami Stamford Bridge dzisiejszego wieczora.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.