César Azpilicueta jest piłkarzem Chelsea już od przeszło 10 lat. W tym roku wydawało się, że Hiszpan może opuścić zachodni Londynu, gdyż chęć pozyskania go wyrażała Barcelona, a jego sytuacja kontraktowa nie była do końca jasna. 33-latek przyznał, że cieszy się z pozostania na Stamford Bridge i nigdy nie miał wątpliwości, że będzie to dla niego najlepsze rozwiązanie.

W niedawno udzielonym wywiadzie kapitan Chelsea zdradził, że latem jego sytuacja nie była do końca jasna, ale nowi właściciele klubu w bardzo jasny sposób zakomunikowali mu, że chcą przedłużyć z nim kontrakt.

– Sytuacja w Chelsea była wyjątkowa. Miałem w kontrakcie klauzulę, która zakładała przedłużenie kontraktu po rozegraniu 30 meczów – przyznał César Azpilicueta. Nałożono na nas sankcje, nie wiedzieliśmy, kto będzie naszym właścicielem, a ja nie grałem. Zostałem wolnym agentem, ale przez cały czas byłem związany z Chelsea i czułem, że zostanie w tym klubie będzie najlepszą rzeczą.

– Jestem bardzo szczęśliwy z tego, jak się to zakończyło. Nowi właściciele pokazali, że naprawdę chcą, żebym został. Chelsea jest moim domem. Nie mogłem tak po prostu odejść. Miejmy nadzieję, że przed nami kolejne lata walki. Jestem przekonany, że Xavi to zrozumiał.

– Być może w Hiszpanii nie było tak tego widać, ale mieliśmy pewne problemy. Nie mogliśmy dokonywać transferów, opłacać wyjazdów, a mój kontrakt był ważny do 1 lipca. Chciałem grać dla Chelsea. Kiedy jesteś uczciwy i dajesz z siebie wszystko dla klubu, który jest twoim domem i w którym grasz od 10 lat, nie wybaczyłbym sobie, gdybym odszedł. Nasz klub mógł po prostu zniknąć, nikt nie wiedział, co się wydarzy. Gdy jesteś kapitanem, ciąży na tobie dodatkowa odpowiedzialność, a kiedy zapadła ostateczna decyzja, spałem spokojniej – dodał Hiszpan.

Mateusz Ługowski

Źródło: Cadena SER