Graham Potter przyznał, że nie martwi się brakiem wpływu Raheema Sterlinga na grę zespołu. Trener Chelsea rzucił wyzwanie całej drużynie, aby tworzyć więcej okazji do zdobycia goli skrzydłowym.

Reprezentant Anglii nie zdobył bramki w żadnym z ostatnich siedmiu występów w barwach Chelsea. Seria ta wydłuża się, jeśli weźmiemy pod uwagę również dwa występy w reprezentacji Anglii.

Liczby pokazują ogólny spadek formy Sterlinga, ale nowy trener Chelsea twierdzi, że problem jest spowodowany grą wszystkich zawodników The Blues.

– To nie jest coś, nad czym musimy się pochylać w kontekście jednej osoby. Możemy grać lepiej jako zespół i kiedy tak się stanie, każdy zawodnik odniesie z tego korzyści. Nad tym musimy pracować.

Potter zaprzeczył również, jakby wystawienie Sterlinga na pozycji wahadłowego miało wpływ na jego obecną formę.

– Raheem jest elastyczny, ma jakość by grać na różnych pozycjach. Obecnie nie jest to łatwe, ponieważ straciliśmy kilku zawodników przez kontuzje. Trzeba więc stale szukać balansu i rozwiązań. On może pomóc nam na kilku pozycjach.

47-latek przyznał, że piłkarze mają w głowie fakt, iż za trzy tygodnie rozpoczynają się mistrzostwa świata.

– Nie sądzę, że można grać na tym poziomie i czuć niepewność. Nie uważam, że tak jest. Gdzieś podświadomie piłkarze na pewno wiedzą, że za trzy tygodnie rozpoczyna się mundial. Jeśli byśmy uważali inaczej, bylibyśmy naiwni. Nie sądzę, aby to miało wpływ na ich występy i wierzę, że są w pełni skoncentrowani, ale to tylko ludzie. Na pewno jest w ich głowach coś związanego z mistrzostwami świata.

– Myślę, że ma to związek z tym, że ten turniej zaczyna się zaraz po zakończeniu zmagań klubowych. Normalnie jest faza przygotowawcza, gra się kilka sparingów i jest dużo więcej czasu. Teraz w ciągu jednego tygodnia będą musieli przejść z rozgrywek klubowych na turniej reprezentacyjny. To niesamowita sytuacja, ale nie możemy nic z tym zrobić. Trzeba pomagać piłkarzom najlepiej jak potrafimy i być pewnym, że nie będą narażali własnego zdrowia.

Author: sebek9403

Sebastian Romanowski

Źródło: Evening Standard