Fot. Getty Images

Mason Mount: Zawsze staram się stać w pierwszym rzędzie

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 14.07.2022 23:50 / Ostatnia aktualizacja: 15.07.2022 08:31

Chelsea wybrała się do Stanów Zjednoczonych na przedsezonowe tournée. W przerwie od treningów oraz integracji z kolegami, Mason Mount udzielił wywiadu w programie In Soccer We Trust. Odpowiadał w nim na pytania Heatha Pearce’a między innymi na temat okresu przygotowawczego i gry z Christianem Pulisiciem.


W naszym programie często poruszamy temat wymiany koszulek. Którą wymianę wspominasz najlepiej, a także, czy była sytuacja, kiedy żałowałeś, że nie podjąłeś próby zdobycia czyjegoś stroju meczowego?


– Oczywiście, mam swoją ulubioną. W zeszłym sezonie miałem okazję otrzymać koszulkę od Luki Modricia. Jest jednym z najlepszych pomocników w historii, wygrał Złotą Piłkę. Jako młodszy zawodnik, wzorowałem się między innymi właśnie na nim. Miałem również to szczęście, by zagrać przeciwko niemu. Kiedy wchodzę do pokoju i patrzę na swoją kolekcję wymienionych koszulek, to jego rzuca mi się od razu w oczy.


Jak to wyglądało? Umówiliście się na wymianę przed meczem, czy bardziej złapaliście się jakoś po zakończeniu spotkania?


– Było to ustalone już wcześniej. Pomógł mi w tym Mateo Kovacić, jego kolega reprezentacyjny oraz również klubowy. Poprosiłem Mateo, czy jest w stanie zdobyć dla mnie jakoś ten trykot, ponieważ byłoby to wspaniałe. Po meczu Luka podszedł do mnie i zaproponował wymianę. To było niesamowite.


To musi być naprawdę przyjemne uczucie! Wiem, że czasem już w tunelu zawodnicy umawiają się na takie wymiany, ale potem przychodzi ta chwila i nagle jesteś w szoku, że to się naprawdę dzieje.


– To prawda. Tamten mecz akurat wygraliśmy, więc tylko to siedziało w mojej głowie. Potem jednak przyszedł Luka i dokonaliśmy wymiany, naprawdę fajna sprawa.


Zmieńmy trochę temat. Szlifowałeś uderzenia z rzutów wolnych, obserwując i podglądając technikę Cristiano Ronaldo. Czy są jakieś inne aspekty gry, które również wyniosłeś, oglądając jak robią to najlepsi?


– Jak najbardziej. Jestem osobą, która nie tylko gra, ale również uczy się piłki, studiuje ją. To duża część mojego życia. Korzystam z wielu różnych źródeł, filmów, dokumentów o piłkarzach i zawsze staram się wyciągnąć z nich coś dla siebie. Dzięki temu chcę stawać się nie tylko lepszym piłkarzem, ale także człowiekiem.


Podczas wakacji, dużo czasu poświęciłeś na oglądanie i kibicowanie w innych dyscyplinach sportu, takich jak tenis, wyścigi F1 czy baseball. Który ze sportów, nie licząc piłki oczywiście, jest twoim ulubionym?


– Miałem to szczęście, że mogłem obejrzeć kilka imprez sportowych wysokiej rangi. Uwielbiam Formułę 1, obecnie mocno się w nią wciągnąłem. Wcześniej miałem o niej jakieś pojęcie, ale moje zaangażowanie i pasja mocno nabrały na znaczeniu wraz z wypuszczeniem seriali o tym sporcie, o kierowcach i całym otoczeniu. Wiele się dowiedziałem z nich dowiedziałem. Byłem już na dwóch wyścigach i mam nadzieję na kilka następnych.


Masz jakiegoś swojego ulubieńca?


– Mam kilku. Jednym z nich jest Lando [Norris], zawsze mu życzyłem mu sukcesów. Lubię również Maxa [Verstappena]. Red Bull bardzo się mną opiekował podczas ostatnich dwóch wyścigów, dlatego jemu także dobrze życzę i chciałbym, żeby wygrywał.


A który ze sportowców jest Twoim ulubionym?


– Oglądam wiele sportów, między innymi koszykówkę. Gdy tylko mam okazję obejrzeć mecz, a nie jest zbyt późno, staram się to robić. W minionym sezonie oglądanie Stepha [Curry’ego], Warriors [Golden State Warriors] i tego, co udało im się osiągnąć, było niewiarygodne. Jestem jego wielkim fanem.


Stadion Dodgerów, to oczywiście miejsce, w którym sporo przebywacie podczas waszego tournée. Który stadion, Stamford Bridge czy Dodger Stadium, jest przyjaźniej usposobiony? Próbowałeś może czegoś z lokalnej oferty hot – dogów, bo jest całkiem szeroka.


– Nie miałem okazji próbować tych przysmaków, ponieważ nie było akurat meczu. Nasza wycieczka po tym miejscu odbywała się przy pustych trybunach. Była jedyne budka z lodami, ze względu na tradycję. Jeśli Dodgersi wygrywają lub pną się w górę, rozdają lody pracownikom, dlatego wskoczyłem do kolejki, żeby ich spróbować. Były naprawdę przepyszne.


Pomówmy trochę o waszym przedsezonowym tournée. Coraz więcej mówi się o obciążeniu, które spoczywa na barkach piłkarzy. Czy uważasz, czy czujesz, że masz odpowiednio dużo czasu na odpoczynek i regenerację? Czy twoje ciało zdąży odpocząć? Opowiedz trochę o tych wymaganiach fizycznych, które zintensyfikowały się w ostatnim roku, a także przez pandemię.


– Mieliśmy do rozegrania naprawdę wiele meczów w ciągu ostatnich sezonów. Gdy jesteś piłkarzem, jednym z twoich zadań jest radzenie sobie z tym, musisz zawsze pamiętać o odpoczynku i regeneracji sił. Musisz być gotowy, by grać co trzy dni i wiele czasu spędzać w podróży pomiędzy treningami, meczami a domem.


– Podczas urlopu, staram się możliwie najmocniej wyłączyć, odciąć od tego wszystkiego. Czuję, że udało mi się to zrobić. Spędziłem sporo czasu z rodziną, odpoczywałem fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Gdy nadszedł pierwszy trening, czyli czas, kiedy trzeba się maksymalnie skupić i ciężko pracować, po prostu przełączam się na ten odpowiedni tryb i wracam do sfery treningu i pracy nad sobą.


Sam miałem okazję przechodzić wiele taki okresów międzysezonowych i poznałem wiele osób, myślę że ty też, które tych momentów w roku nie lubią. Czekają tylko, aż rozpocznie się sezon. Którym typem ty jesteś? Cieszysz się na tą przedsezonową integrację, podwójne sesje treningowe i całą otoczkę, czy raczej czekasz, aż wreszcie zacznie się poważne granie?


– Zdecydowanie to uwielbiam. To dopiero pierwszy w ciągu ostatnich kilku lat właściwy okres przedsezonowy, jaki przechodzę. Staram się po prostu wynieść z tego czasu jak najwięcej. Teraz chcemy być razem, zżyć się i spędzić dużo czasu. To właściwy moment. Odbywamy także treningi, wcale nie takie proste i lekkie, ale mi się to podoba.


Przewodzisz grupie na treningach, nadajesz tempo?


– Tak, naciskam. Staram się być z przodu. Bardzo lubię to uczucie, gdy spoglądasz na kolegę, który jest tak samo zmęczony jak ty, a jednak razem przez to przechodzicie i wspieracie się wzajemnie. Tak wygląda nasz okres przygotowawczy.

 

Jakie amerykańskie danie najbardziej lubisz? Miałeś okazję, by wyjść gdzieś i zjeść coś z drużyną? Jest jakieś konkretne miejsce, restauracja w Los Angeles, którą chciałbyś odwiedzić?


– Byłem w kilku i jedzenie jest raczej podobne. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie restauracja Denny’s serwująca śniadania. W życiu nie widziałem tak wielkiej misy z jedzeniem!


A co w obecnym pobycie w USA uznasz za najfajniejsze?


– Naprawdę wspaniale jest mieć możliwość spotkać i porozmawiać z fanami Chelsea w Stanach. Przez większość czasu nie mam takiej szansy, a oni są tutaj, wspierają nas, dopingują przed i w trakcie treningów. Na pewno będą kibicować podczas meczów, zobaczą nas na żywo i są tak samo ważni dla nas, jak kibice w Wielkiej Brytanii. Uwielbiamy widzieć tak pozytywnie zakręconych ludzi, gdziekolwiek jesteśmy.


A co powiesz o Christianie Pulisicu? Zachowuje się tutaj inaczej niż w Anglii? Czuć, że jest w swojej ojczyźnie?


– Nie, nie. Zachowuje się tak samo, jak zawsze. Ale jest u siebie, to stąd pochodzi, zna każdego i każdy zna jego. Powtarzamy, że wystarczy go wypchnąć na przód i powiedzieć, że jest u siebie, więc to on powinien rozmawiać i załatwiać to, czego akurat potrzeba. To w końcu Kapitan Ameryka, dlatego cieszy się z każdej chwili tutaj. Tak samo zresztą jak my. Fajnie, że możemy tu być, trenować, przygotowywać się do sezonu. Słońce wstaje, a my bierzemy się do ciężkiej pracy, czego chcieć więcej?


Dla wielu amerykańskich fanów, Pulisic jest jak enigma. Obserwujemy, że dorasta jako piłkarz i jako człowiek. Od młodego zawodnika po mężczyznę, przechodzi kolejne etapy rozwoju. Co określiłbyś w nim jako zaskakujące, czego raczej nikt by się nie spodziewał?


– Zdecydowanie, razem dojrzewaliśmy przez ostatnie dwa, trzy lata. Pamiętam jak pojawił się na początku. Wtedy byliśmy w Japonii. Siedział raczej z boku, dość cichy. Zaczęliśmy się poznawać, otwieraliśmy się na siebie nawzajem. Na pewno zauważyłem przez te lata, Christian dojrzewa, nabiera pewności siebie i naprawdę miło to widzieć. Mam nadzieję, że jak zagramy przeciwko sobie na mistrzostwach świata, to nie przesadzi z tą pewnością!


Do tego dojdziemy w swoim czasie. Wygrałeś Ligę Mistrzów w wieku 21 lat, udało się także w Klubowych Mistrzostwach Świata. Były także łamiące serca porażki w finałach Pucharu Anglii i Pucharu Ligi, a także odpadnięcie w ćwierćfinale Champions League w zeszłym sezonie. Jak byś ocenił taki sezon, ponieważ fani z pewnością chcieliby oglądać was wygrywających wszystko. Wiele wymagają zarówno od ciebie osobiście, ale także razem od całej drużyny.


– To prawda, wygraliśmy znaczące trofea, a do niektórych możesz dostać się tylko po zwycięstwie w Lidze Mistrzów, a to też nam się udało sezon wcześniej. Chcemy tego jako grupa, mamy w sobie tak ważną mentalność zwycięzców, która bardzo często jest kluczowa, by poradzić sobie w najważniejszych starciach.


– Przegraliśmy co prawda dwa finały, odpadliśmy z Champions League. To wszystko było rozczarowujące i trudne do przełknięcia, ale liczy się to, że byliśmy w stanie tam dotrzeć. Wszystko równie dobrze mogło potoczyć się zupełnie inaczej. W nadchodzącym sezonie będziemy robić to samo, czyli bardzo mocno naciskać i pragnąć więcej. Taką drużyną właśnie jesteśmy.


Wiele się działo w związku ze zmianą właściciela klubu, na pewno nie łatwo było się w tym czasie skoncentrować wyłącznie na piłce. Jak się to wszystko zmieniło pod rządami Boehly’ego i co to oznacza w szatni, przynajmniej dla części piłkarzy?


– To prawda, dużo się wydarzyło w trakcie poprzedniego sezonu. Jedyne co my jako zawodnicy możemy zrobić to skupić się wyłącznie na aspektach sportowych. Daliśmy radę utrzymać się na wysokim poziomie, pomimo kilku porażek. Do końca byliśmy skupieni, a teraz kiedy wszystko się wyjaśniło, możemy z ekscytacją podchodzić do tego, co wydarzy się w przyszłości. Nie możemy się doczekać podjęcia rywalizacji o kolejne trofea.


Jako Amerykanie, chcielibyśmy, by to Christian zwyciężył w plebiscycie na Zawodnika Roku w Chelsea. Dwa lata z rzędu to ty byłeś tym tytułem nagradzany. Czy twoim osobistym celem na ten rok jest powtórzenie tego wyczynu po raz trzeci?


– Nigdy nie stawiam sobie takiego rodzaju celów osobistych. Skupiam się na tym, ile asyst jestem w stanie zanotować i bramek zdobyć. Uważam, że jeżeli na tym poprzestanę, to ewentualne wyróżnienia przyjdą same, gdy osiągnę postawione cele. Oczywiście bardzo się cieszę z nagrody, którą mi przyznano za poprzednią kampanię zwłaszcza, że to fani za tym głosowali. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.


Jak często rozmyślasz o swojej asyście do Kaia Havertza w finale Ligi Mistrzów?


– Nie aż tak często, ale raz na jakiś czas lubię sobie o tym przypomnieć. W trakcie meczu to zupełnie inne odczucie, niż jak się na to patrzy z perspektywy czasu. Wszystko działo się tak szybko. Widzę jednak, że Kai ogląda swoją bramkę znacznie częściej niż ja asystę. Czasami jak zerknę mu przez ramię, by zobaczyć co robi akurat na telefonie, nierzadko widzę jak ogląda akurat właśnie tego gola.


W związku z tym, jaki jest cel na Ligę Mistrzów w tym sezonie?


– Chcielibyśmy wygrać te rozgrywki ponownie, taki jest cel co roku w każdym turnieju. Każdy z nich chcesz kończyć dopiero ostatniego dnia. Jeśli nie będziesz podchodził w ten sposób, nie będziesz stawiał takiego celu, nie dojdziesz do finału. Prawie udało nam się dostać do półfinału, ale Real pokazał, jak silnym jest zespołem i odwrócił losy dwumeczu. Wyciągnęliśmy jednak wnioski z tamtej lekcji i chcemy powtórzyć sukces z 2021 roku.


Muszę przyznać, że przez pewien czas byłeś dla amerykańskich fanów wrogiem numer jeden. Kiedy byłeś na boisku, oznaczało to, że Pulisić nie zagra, bo wasze pozycje się pokrywały. Tak sądzili kibice. Zmieniło się to wraz z jego piłkarskim rozwojem. Jakie były wasze reakcje po losowaniu grup mistrzostw świata?


– Oglądaliśmy losowanie w swoich domach i wydaje mi się, że byłem pierwszą osobą, która napisała do niego jeszcze w trakcie transmisji. To naprawdę ekscytujące, że być może będziemy mieli okazję się ze sobą zmierzyć na takiej imprezie. Do tego jeszcze jednak sporo czasu i wiele meczów do rozegrania. Mamy to jednak z tyłu głowy i nie możemy się doczekać.


Dokonaliście już jakiś zakładów? Dogryzacie sobie na temat powoli zbliżającego się pojedynku?


– Nic takiego jeszcze nie było. Wydaje mi się, że im bliżej będzie meczu, tym więcej zaczniemy o tym mówić. Obecnie bierzemy udział w kursie golfa, więc będzie tam okazja by na spokojnie pogadać o spotkaniu na mundialu.


Mieliście okazję spotkać się na golfie z Garethem Bale’m, który przebywa obecnie w Los Angeles po dołączeniu do tutejszej drużyny?


– Nie, nie. Jeszcze nie mieliśmy okazji. Słyszałem, że te kursy są niesamowite, ale Garetha jeszcze nie spotkałem.


Z kim, oczywiście poza Christianem Pulisiciem, wymieniłbyś się koszulką po meczu Anglii i Stanów Zjednoczonych?


– Wielu zawodników reprezentacji USA gra w Europie. Jest chociażby Gio Reyna, czy McKennie. To młodzi piłkarze, którzy ciągle się uczą i wykonują kolejne kroki. Jako jeszcze młody gracz, przyglądam się im i ich osiągnięciom w klubach. Zdecydowanie jednak będę chciał wymienić się z Christianem.

Źródło: podcast In Soccer We Trust

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close