Szatnia Realu Madryt postrzega Liverpool i Manchester City jako silniejszych rywali niż Chelsea. Królewscy są gotowi zemścić się za zeszłoroczną porażkę w Lidze Mistrzów - tak czytamy na łamach "The Athletic", powołującego się na jedno ze źródeł gromadzących informacje z Santiago Bernabéu.

Większa część zespołu najbardziej utytułowanego klubu w historii europejskich rozgrywek jest przekonana, że w losowaniu par ćwierćfinałowych trafiła na potencjalnie najłatwiejszego rywala z Anglii. Przypomnijmy jednak, że The Blues w poprzednim sezonie na etapie półfinału wyeliminowała lidera La Liga, wygrywając w dwumeczu 3:1. Obecnie jednak w obozie rywala narasta przeczucie, jakoby podopieczni Carlo Ancelottiego znajdowali się w lepszej sytuacji przed zbliżającymi się 180 minutami rywalizacji.

Piłkarze Realu uznali, że przed niespełna rokiem czasu byli gorzej przygotowani do pojedynku z londyńczykami zarówno pod kątem fizycznym, jak i taktycznym. Tegoroczne podejście Galácticos do rywalizacji z Chelsea jest umotywowane właśnie m.in. chęcią zrewanżowania się za sezon 2020/21.

W przeciwieństwie do obrońców tytułu pucharu Ligi Mistrzów UEFA, w minioną sobotę Real wygrał swój ligowy mecz z Celtą Vigą 2:1, choć obie bramki zostały zdobyte przez Królewskich z rzutu karnego przez Karima Benzemę. Zwycięstwo pozwoliło jednak zapewnić komfortową przewagę nad resztą stawki w perspektywie walki o mistrzostwo kraju.

Sięgając pamięcią do zeszłorocznej batalii między ekipami, wówczas pierwszy mecz był rozgrywany na przedmieściach Madrytu, zaś rewanż na Stamford Bridge. Co więcej, poza niewielkimi zmianami w kadrze obu drużyn, wtedy na ławce trenerskiej Realu znajdował się Zinédine Zidane.

Źródło: "The Athletic" za "Daily Mail"