The Blues sprezentowali trzy punkty Kanonierom. Wnioski po meczu Arsenal 3:1 Chelsea

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 26.12.2020 21:13 / Ostatnia aktualizacja: 26.12.2020 21:14

Derby Londynu z Arsenalem bez formy w Boxing Day. Brzmi świetnie, ale Lampard był dziś zbyt hojny i sprezentował Artecie trzy punkty. Mecz z kategorii do zapomnienia. Piłkarzom Chelsea nie wychodziło praktycznie nic, podczas gdy Kanonierzy byli maksymalnie zmotywowani i osiągnęli swój cel. 

 

Bezradność

 

Zagraliśmy beznadziejne spotkanie, chyba najgorsze w tym sezonie. Przykro to mówić, ale w tym miesiącu już drugi albo trzeci raz mówi się o tym, że Chelsea ma najgorszy mecz w całej kampanii. W pierwszej połowie nie udało nam się oddać choćby jednego celnego strzału. Kibice byli mocno zdziwieni, gdy okazało się, że w pierwszym składzie znajduje się Chilwell i James. Zdziwienie było podwójne, gdy drugi z obrońców sprokurował rzut karny. Wydaje się, że obydwaj powinni odpocząć, nawet jeśli uraz nie jest bardzo groźny. Za chwilę mamy następne mecze, a rezerwowi aż palą się do gry. Moim zdaniem Lampard popełnił błąd i podjął ryzyko, które się nie opłaciło. Na plus na pewno reakcja w przerwie i przede wszystkim zostawienie Wernera w szatni. Niemiec nie pokazał nic pozytywnego i słusznie został zmieniony. Tak jak w pierwszej połowie nie mieliśmy nic do powiedzenia, tak w drugiej bezradny był Mendy przy golu Saki. Anglik sam był zdziwiony, że piłka znalazła się w bramce. Nie ma jednak nic na usprawiedliwienie Senegalczyka, bo jego postawa nie pomogła Chelsea, a zagranie do Lacazette'a pozwolę sobie przemilczeć. Bezradność to słowo kluczowe dzisiejszych derbów. Arsenal był za to do bólu skuteczny i grał tak, jakby naprawdę miał do dyspozycji armaty. Należy pogratulować Artecie, bo pokazał, że na zwolnienie jest jeszcze za wcześnie.

 

Defensywa oszołomiona

 

Arsenal zaczął atakować od pierwszych minut. Nasza obrona w tym sezonie w wielu spotkaniach gra naprawdę dobrze, ale za taki mecz zasługują na niskie noty. Nie było widać dowódcy, boki obrony sprawowały się gorzej niż zwykle, a Mendy grał jak Kepa w najgorszej formie. Najwyższy czas, żeby Chilwell i James odpoczęli, a grać powinni Azpilicueta oraz Emerson. Tak jak pisałem, moim zdaniem występ powinni zaliczyć już dziś i zespół wyszedłby na tym korzystnie. To podstawowi gracze, ale Lampard powinien zapoznać się z terminem ,,rotacja". Bramka Saki to coś zupełnie niespodziewanego, a Xhaka wykonał rzut wolny niczym Frank Lampard w najlepszych czasach. Faktem jest jednak, że do takich sytuacji dopuściła defensywa, a Reece James faulował Tierneya na rzut karny. Nie tego oczekujemy po obrońcach, taka postawa jest niedopuszczalna. Dewiza, że defensywą wygrywa się tytuły jest jak najbardziej na czasie. Ofensywa jednak meczu wygrać nie potrafiła...

 

Timo, obudź się!

 

Miał być super snajper i około 20 goli w lidze, a wyszło nieco inaczej. Timo Werner wyglądał dziś tragicznie, a od 10 meczów z rzędu nie potrafi strzelić bramki. Nie tak miał prezentować się wicekról strzelców Bundesligi poprzedniego sezonu. Premier League na razie weryfikuje Niemca, a jego młodszy kolega z Leverkusen może śmiało przytaknąć, że łatwo nie jest. Co mecz postawa Niemców nas irytuje, a w tym aspekcie nic się nie zmienia. Nowe nabytki mają blokadę, która nie pozwala im złapać pewności siebie i pokazać, że są naprawdę klasowymi zawodnikami. Cierpliwość jest cnotą, ale w piłce często nie ma na to miejsca. Liczę, że Werner nie wyjdzie na mecz przeciwko Aston Villi w pierwszym składzie, a szansę od początku dostanie Callum Hudson-Odoi. Anglik jest z resztą jednym z niewielu pozytywów po tym meczu. W grudniu zimny prysznic wyziębia podwójnie, ale chyba nie zostało nic innego jak terapia wstrząsowa. Werner, podobnie jak Havertz, musi zrozumieć, że nie będzie grał za nic. Jest zaangażowany, ale dopóki drużyna nie będzie odnosić korzyści, Timo nie powinien grać. 

 

Drobne pozytywy

 

Wszyscy czekamy, aż do gry wróci Hakim Ziyech. Cieszy nas natomiast fakt, że Callum Hudson-Odoi zrobił w 45 minut więcej dobrego, niż Timo Werner przez kilka ostatnich meczów. Anglik pokazał, że śmiało można wystawiać go w pierwszym składzie, a po kontuzji nie ma śladu. Próbkę swoich umiejętności pokazał też Christian Pulisic, który robił przewagę dryblingami, a przebojowość była nam bardzo potrzebna. Niezły mecz zakończony bramką zagrał też Tammy Abraham, ale to było dziś za mało na Arsenal. Bramkę otwierającą wynik spotkania mógł zdobyć Mount po strzale z rzutu wolnego, ale piłka trafiła w zewnętrzną część słupka. Trudno jest szukać powodów do radości, gdy rywal przełamuje złą serię w meczu derbowym, a tobie nie idzie kompletnie nic, ale przed nami kolejne starcia. Jest nadzieja, że znów pokażemy to na co nas stać i zagramy taki mecz jak przeciwko West Hamowi, a nie tak jak na The Emirates.

 

Karny to jeszcze nie gol...

 

Jorginho pojawił się na placu gry w 45. minucie, ale przez to, co zrobił w końcówce meczu, zasługuje na oddzielny akapit. Włoch podszedł do rzutu karnego wywalczonego przez Masona Mounta. Dobry strzał z jedenastu metrów okazał się być zbyt wymagający dla byłego piłkarza Napoli i pomocnik pozbawił nas złudzeń w końcówce. Oczami wyobraźni każdy widział już te emocje w ostatnich minutach gry i walkę o każdy centymetr murawy. Przyszedł jednak Pan Jorginho, niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów kibiców. Wnioskuję, aby gracz z numerem piątym na koszulce nie wykonywał już rzutów karnych w barwach Chelsea. Jorginho to nie jest Robert Lewandowski, jego sposób egzekwowania jedenastek jest przewidywalny. Potrzebujemy nowego wykonawcy rzutów karnych, a tymczasem Jorginho musi przeprosić kolegów. Przy wyniku 3:2 remis był do wyszarpania, ale w takich okolicznościach morale zdecydowanie siadły, a motywacja uleciała. Rób dalej swoje, ale do rzutów karnych już nie podchodź, Jorg.

 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

komentarzy:
27.12.2020 11:11

Trudno sie nie zgodzić. Wystawienie w wyjściowym składzie Jamesa i Chillwela było zaskoczeniem chyba dla wszystkich. Szczególnie po tym, że wiele mówiło się o ich kontuzjach. Dlaczego nie pozwolono im na spokojny odpoczynek? Wydaje mi się, że w takich sytuacjach wystawienie Azpi i Emersona nie było ryzykowne, a wręcz wskazane. O zaangażowanie Hiszpana nie musimy się przecież martwić - to profesjonalista i na pewno dał by z siebie wszystko. Także Włoch jest ostatnio solidnym zmiennikiem. Przecież po to ma Frank zmienników na tych pozycjach, aby radzić sobie w tym trudnym, intensywnym czasie. A to był tylko jeden z kilku istotnych błędów trenera skutkujących fatalną grą drużyny....

Nasz trener popełnia błędy, które nie przystojną nawet dla kogoś kto próbuje nauczyć sie poważnej trenerki. Sytuacja ta powtarza się nieustannie. To jest niezwykle niepokojące i zastanawiające. Liczenie na to, że jego talent trenerski rozbłyśnie tak jak kiedyś piłkarski może być złudne. Czy będzie drugim Klopem? Nie sądzę. Po prostu nie ma ku temu podstaw. Najprawdopodobniej stracimy kolejny sezon kończyć z niczym [ bez pucharu, poza pierwszą czwórką...]. Wtedy pewnym jest, że Franka straci pracę. Niestety ale swoim niedoświadczeniem i...uporem sam kopie pod sobą dołki.


Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close