W dobrych humorach na zgrupowania reprezentacji, czyli wnioski po meczu Chelsea 4:1 Sheffield Utd

Autor: Bartek Kijko Dodano: 08.11.2020 11:23 / Ostatnia aktualizacja: 08.11.2020 11:32

Piłkarze Chelsea, mimo zaskakującego początku, szybko się podnieśli i dosyć pewnie pokonali w sobotni wieczór gości z Sheffield. To czwarte z rzędu zwycięstwo naszych zawodników, którzy w dobrych nastrojach udadzą się reprezentować swoje kraje. Czas na kilka wniosków pomeczowych.

 

 

Zalążki regularności

 

Zawodnicy Chelsea do tej pory nie rozpieszczali nas zbytnio pod tym względem. Świetne mecze bardzo często były przykrywane, już kilka dni później, słabszymi spotkaniami. To dopiero trzecia sytuacja za kadencji Franka Lamparda, gdy zawodnicy wygrali minimum cztery mecze z rzędu. Po ustabilizowaniu gry obronnej zaczynamy dostrzegać niejaką regularność. W każdym z ostatnich 6 spotkań widzieliśmy stosunkowo pewną grę obrońców, których w sytuacji chwilowego "zaćmienia" ratował Edouard Mendy. Wczorajszego wieczora formacja defensywna ustabilizowała się po słabym początku, gdzie już w 9. minucie daliśmy się zaskoczyć strzałem z bliskiej odległości. W tej sytuacji z pewnością nieco zawiodła komunikacja, gdzie po rzucie rożnym, na lewej stronie, kompletnie bez krycia został pozostawiony gracz Sheffield, który spokojnie dograł piłkę w pole karne. Piłkarze Chelsea zareagowali na gola bardzo szybko i już po chwili na bramkę gości groźnie uderzał Tammy Abraham. Dziesięć minut później dopiął swego i wyrównał stan meczu. W następnych fragmentach całkowicie przejęliśmy dominację w spotkaniu i dążyliśmy do wygranej. To kolejny aspekt, na który chciałem zwrócić uwagę. W poprzednim sezonie w większości spotkań, gdzie Chelsea pierwsza traciła bramkę, nie udawało się odwrócić losów meczu. Nasi zawodnicy, mimo dominowania, tracili gola i wyglądali jak bokser po knockdownie, któremu ciężko wrócić do pojedynku. We wczorajszym meczu bramka nie zrobiła na graczach Chelsea żadnego wrażenia, a wręcz podziałała motywująco. To co cieszy, to dążenie do zdobywania kolejnych skalpów. Gra naszych zawodników nie jest jeszcze idealna, są momenty przestojów, jednak regularnie punktujemy, zdobywamy sporo bramek, będąc przy tym bardzo skoncentrowanym w grze defensywnej. Wydaje się, że Frank Lampard jest coraz bliższy znalezienia odpowiedniego balansu między obiema formacjami. Na początku bieżącej kampanii można było już odnieść wrażenie, że drużyna nie ma na siebie pomysłu i przestała się rozwijać. Ostatnie mecze na szczęście temu przeczą, a nasi gracze poprawiają się w kolejnych aspektach gry. Oby tak dalej.

 

 

Magik z Maroka

 

Wczorajszego wieczora Hakim Ziyech rozegrał niesamowity mecz. Świadczyć może o tym świetny wpływ na zespół, ale również sucha statystyka. To pierwszy w tym sezonie zawodnik, który w czasie jednego spotkania Premier League wykreował aż 6 dogodnych okazji. Hakim popisał się dwoma asystami, gdzie świetnie dośrodkował do Bena Chilwella i Thiago Silvy. Skrzydłowy wyszedł w końcu w podstawowym spotkaniu w meczu z Krasnodarem, gdzie od razu wpisał się na listę strzelców. Chelsea od tego momentu wygrała pozostałe trzy spotkania, a w każdym z nich w wyjściowym składzie znajdował się Marokańczyk. Przypadek? Nie sądzę. W meczu z Burnley miał gola i asystę, wczoraj dwa ostatnie podania. Musimy jednocześnie pamiętać, że Hakim powinien po wczorajszym spotkaniu mieć minimum jedną asystę więcej, chociażby w sytuacji, gdy dograł doskonale do Timo Wernera, który stanął oko w oko z bramkarzem gości. W tym momencie miałem wrażenie, że znów oglądam na boisku Cesca Fabregasa, który zagrywa "ciasteczka" do Diego Costy. Hakim Ziyech odmienił i ożywił grę w ataku. Miejmy nadzieję, że będą omijać go kontuzje, gdyż mamy gracza, który po odejściu Edena Hazarda znów przywrócił na opustoszałe Stamford Bridge nieco magii.

 

 

Ustabilizowana obrona i rozpędzona ofensywa

 

Piłkarze Chelsea nie przestają nas zaskakiwać. Najpierw zobaczyliśmy odmianę formacji obronnej, na którą niewątpliwy wpływ miały transfery pewnie grających Chilwella, Silvy i Mendy'ego, a także ustabilizowana wysoka forma Reece'a Jamesa. Ostatnie 6 meczów to zaledwie jedna stracona bramka, co jest doskonałym wynikiem, którego mogą pozazdrościć nam najlepsi. Malkontenci zarzucą, że przecież w większości nie mierzyliśmy się z tuzami futbolu, jednak to właśnie z takimi drużynami bardzo często w poprzednim sezonie traciliśmy bramki, dając łatwo się skontrować lub popełniając głupie błędy indywidualne. Wpływ na mniejsze straty bez wątpienia miała również zmiana nastawienia. W spotkaniach z Manchesterem United i Sevillą nasz trener postawił na uszczelnienie formacji defensywnej, kosztem mniejszych sił w ataku. Nasi obrońcy oczywiście dali się zaskakiwać, chociażby w meczu z "Czerwonymi diabłami", jednak na posterunku był zawsze gotowy Edouard Mendy. Senegalski bramkarz ostatnimi spotkaniami przeczy tezie, że Kepa wpuszczał bramki przez słabą obronę czy też strzały nie do obrony. Były zawodnik Rennes bardzo często podpowiada coś swoim kolegom, odpowiednio ich ustawia i zapewnia większy spokój w grze. Miejmy nadzieję, że po przerwach na zgrupowania reprezentacji nasz golkiper, jak i formacja obronna, jako jeden monolit dalej będą prezentować tak wysoką formę. 

 

Po dwóch bezbarwnych, wspomnianych wcześniej bezbramkowych remisach, wielu kibiców zaczęło narzekać na bezzębną ofensywę Chelsea. Gracze z Londynu nie mogli chyba lepiej odpowiedzieć na krytykę. Cztery kolejne spotkania, 14 strzelonych bramek oraz na tę chwilę najwięcej zdobytych goli spośród wszystkich drużyn Premier League. Timo Werner, mimo słabszego wczoraj meczu, popisał się trafieniem w czwartym meczu z rzędu. Hakim Ziyech w 3 z 4 ostatnich spotkań miał gola lub asystę, Tammy Abraham w tym czasie z dubletem bramek i asyst. Cierpi na tym wszystkim Olivier Giroud, jednak jestem przekonany, że i on będzie miał w tym sezonie swoje "pięć minut", gdy będzie nieoceniony dla drużyny. W ostatnich meczach nieco w cieniu był również Mason Mount, który po powrocie do regularnej gry Hakima Ziyecha, przestał grywać na pozycji skrzydłowego i występuje obecnie w środku pola. O Anglika jednak wszyscy są spokojni i większość powinna zgodzić się z tym, że jego miejsce znajduje się w środku pola, gdzie jest łącznikiem między formacją obrony i ataku. To co cieszy to bez wątpienia skuteczność naszych ofensywnych zawodników (w tym momencie zapomnijcie na chwilę o wczorajszym meczu Timo). Wszyscy pamiętają poprzedni sezon i bardzo wysokie współczynniki xG (expected goals), gdzie marnowaliśmy mnóstwo stuprocentowych okazji. W tym momencie nasza ofensywa zyskała jakościowych zawodników, a młodzi gracze nabrali cennego doświadczenia, co przekłada się na liczby. Zgranie zawodników Chelsea powoli zaczyna być zauważalne i miejmy nadzieję, że przerwa reprezentacyjna nie wybije naszych graczy z rytmu, a wszyscy wrócą do klubu w dobrej kondycji fizycznej. 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

komentarzy:
09.11.2020 09:12

Super tekst. Za każdym razem co raz lepiej napisanie.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close