Puchar Anglii nie dla Chelsea, czyli wnioski po meczu z Arsenalem
Dodano: 01.08.2020 22:19 / Ostatnia aktualizacja: 02.08.2020 11:07Dzisiejszy wieczór ma na pewno gorzki smak dla fanów Chelsea. Liczyliśmy na zwycięstwo i pierwsze trofeum dla The Blues pod wodzą Franka Lamparda, a dostaliśmy jeden z bardziej frustrujących wieczorów w ostatnich miesiącach. Zapraszam na wnioski po dzisiejszym spotkaniu z Arsenalem.
Brak pomysłu i błędy w defensywie
Na początku trzeba postawić sprawę jasno. To był słaby mecz w wykonaniu podopiecznych Franka Lamparda. Błędy sędziego i kontuzje na pewno miały jakiś wpływ na obraz całego spotkania, ale The Blues też muszą się uderzyć w pierś. Pierwsze 15 minut wyglądało naprawdę dobrze. Chelsea grała energicznie i stwarzał sytuacje. Niestety w kolejnych minutach wyglądało to coraz gorzej. Brakowało pomysłu na rozegranie akcji. Kovacić popełniał błędy i zaliczył jeden ze słabszych występów w tym sezonie. Jorginho prezentował się nieco lepiej, ale też nie powalał. Poddawał tylko do najbliższego kolegi z drużyny, co jest w sumie jego znakiem firmowym. Mount starał się coś stworzyć, ale był dzisiaj za bardzo niedokładny. Odezwały się też problemy w defensywie. Najpierw błąd Azpiego w polu karnym, a potem komiczne zachowanie Rüdigera i Zoumy przy drugiej bramce Aubameyanga. Najsolidniej zaprezentował się Christensen, ale Duńczykowi brakuje regularności. Chelsea miała piłkę, a Arsenal starał się wyprowadzać kontry i był dzisiaj bardzo skuteczny. The Blues nie zasłużyli na wygraną, ale trzeba powiedzieć, że czynniki zewnętrzne też nie ułatwiły im zadania.
Czerwona kartka dla sędziego
Pierwszym z tych wyżej wymienionych czynników jest praca pana Anthony'ego Taylora w dzisiejszym spotkaniu. Czerwona kartka dla Mateo Kovacicia, to jest jakiś nieśmieszny żart. Co do sytuacji z Martinezem, to nie widziałem jeszcze dokładnych analiz, chociaż wiele wskazuje na to, że bramkarza Kanonierów złapał piłkę poza polem karnym, ale to, że nie dane nam było zobaczyć żadnej powtórki tej sytuacji jest naprawdę skandaliczne. Poza tym wydaję mi się, że czasami sędzia źle oceniał niektóre stykowe sytuacje. Wszyscy dobrze wiedzą, że angielscy arbitrzy w większości nie prezentują odpowiedniego poziomu (łagodnie rzecz ujmująć). Ten problem miał rozwiązać VAR, który jest już w Anglii drugi sezon i cały czas są z nim jakieś problemy. Bardzo często nie wiadomo, czy doszło do weryfikacji danej sytuacji. Jak już do tego doszło, to często nie wiemy kiedy. Brakuje tu transparentności, a VAR miał właśnie nam to zapewnić. Jeżeli takie sytuacje dotyczą meczów o wysokiej stawce, to irytacja jest jeszcze większa. Ta sytuacja musi natychmiast ulec zmianie, bo na razie ten system działa naprawdę źle i dotyka to każdej drużyny.
Sztab medyczny praktycznie nie schodził z murawy
Tym drugim czynnikiem są oczywiście kontuzje Azpilicuety, Pulisica i Pedro. Najbardziej jest mi żal tego pierwszego, bo nie dość, że popełnił błąd, to jeszcze nie mógł go naprawić, ponieważ musiał przedwcześnie opuścić boisko. Poza tym wydaję mi się, że z nim gra trójką środkowych obrońców jest bezpieczniejsza, chociaż muszę przyznać Christensenowi, że godnie zastąpił Hiszpana. Pulisic też przeżył swój dramat. Początek sezonu targany kontuzjami, a teraz w końcówce, kiedy był w fenomenalnej formie, przytrafia mu się kolejny uraz. Po jego zejściu osamotniony był Giroud, który próbował zgrywać piłki do swoich partnerów, ale nikt nie kwapił się, żeby je zebrać. Reprezentant Stanów Zjednoczonych nawiązał więź porozumienia z francuskim napastnikiem i szkoda, że została ona dzisiaj przerwana w taki sposób. Przechodząc do Pedro muszę powiedzieć, że Hiszpan wniósł wiele ożywienia w szeregi The Blues i mam nadzieję, że jego uraz nie zablokuje mu transferu do Romy.
Nadszedł czas podsumowań
Wiem, że jest jeszcze mecz rewanżowy z Bayernem, ale nie liczę tu na cud. Gdybym miał wystawić The Blues ocenę za ten sezon w skali szkolnej, to w dzienniku przy podopiecznych Franka Lamparda pojawiłaby się czwórka z plusem. Awans do TOP 4 jest naprawdę dużym osiągnięciem i nie można go marginalizować. Chelsea zaczyna też tworzyć swój styl, ale ten proces jeszcze trochę potrwa. Minusami są na pewno gra w defensywie i ten finał, który był do wygrania. Frank Lampard i jego zawodnicy nie przygotowali się odpowiednio do tego meczu, a praca sędziego i kontuzje jeszcze bardziej ich pogrzebały. Szansa na zdobycie trofeum była naprawdę duża, ale to jednak nie był ten dzień dla zawodników w niebieskich koszulkach. Jestem jednak dobrej myśli. Każdy zespół w przebudowie musi sobie wyrobić mentalność zwycięzców i takie boiskowe wyrachowanie. Często porównuje się Chelsea Lamparda do Liverpoolu Kloppa i zgadzam się z tym. The Reds również przegrali kilka finałów pod wodzą Niemca, ale jednak grali w tych spotkaniach i niemiecki menedżer zawsze mówił, że to zaprocentuje w przyszłości i tak się stało. Mam nadzieję, że podopieczni Franka Lamparda pójdą podobną drogą i niedługo zaczną dokładać kolejne trofea do klubowej gabloty.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.