Arsenal - Chelsea [plusy i minusy]

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 29.12.2019 18:17 / Ostatnia aktualizacja: 29.12.2019 18:21

Chelsea przeżywa, być może, największy kryzys pod wodzą Franka Lamparda, a z pewnością największy odkąd Roman Abramowicz obserwuje klub z dystansu. Dla tych, którzy liczyli, że mecz z Arsenalem będzie przypominał bardziej spotkanie z Tottenhamem niż z Southampton, pierwsza połowa musiała być fatalnym rozczarowaniem. Druga osłodziła wszelkie smutki.

 

Emerson [minus]

 

Włoch zaspał przy golu dla Kanonierów w pierwszej połowie spotkania. Nie upilnował Aubameyanga i Gabończyk wpakował piłkę do siatki gości. W grze Emersona nie było widać kompletnie życia, co zauważył także Frank Lampard, zmieniając go po zaledwie 30 minutach spotkania i wprowadzając na boisko jego rodaka Jorginho. Niestety ostatnia forma Emersona stanowi pokłosie kontuzji, która zastopowała jego całkiem obiecujący progres.

 

3-4-3 nie jest rozwiązaniem długofalowym [minus]

 

To, co zadziałało w meczu przeciwko Kogutom, kompletnie nie sprawdziło się w starciu z Kanonierami. Drużyna Mourinho dała się zaskoczyć, choć nie jest prawdą, wbrew opinii Portugalczyka, że Chelsea jest bardzo doświadczona w tym systemie gry. Zatem bardziej niż umiejętności dopasowania się piłkarzy do nowego ustawienia przeważył element świeżości. Nie jest to jednak rozwiązanie, które mogłoby dźwignąć The Blues z dołka, bowiem na ten moment nie ma w drużynie odpowiednich wykonawców. Jeśli niepewnie gra trójka defensywna to przynajmniej wahadłowi powinni wspierać jej działania, a forma Alonso czy Emersona jest daleka od optymalnej.

 

Brak koncepcji = atak pozycyjny [minus]

 

O tym, że Chelsea nie idzie w ataku pozycyjnym wiedzieliśmy od zawsze. Zmienić próbował to Maurizio Sarri, ale jego metody szkoleniowe i wizja zupełnie nie pasowały do DNA klubu. W ostatnim czasie nieśmiało ujawniają swe oblicze dawne demony na Stamford Bridge. Zespół Franka Lamparda zupełnie nie miał pomysłu na rozegranie akcji, odbijał się od obrony Arsenalu i tracił piłki w niebezpiecznych strefach boiska.

 

Jorginho [plus]

 

Włoch udowodnił, że w systemie gry Franka Lamparda jest elementem niezbędnym. Ktoś powie, że po faulu na Guendouzim nie powinno go już być na boisku. Kilka minut później pomocnik doprowadził do remisu, po koszmarnym błędzie Leno. Dyrygował grą Chelsea, pobudzał kolegów z drużyny, wyprowadzał piłkarzy Arsenalu z równowagi. Jeśli ktokolwiek poza Abrahamem i Willianem zasłużył na pochwałę za drugie 45 minut to właśnie on.

 

Rudiger vs Kepa [minus]

 

Nie potrafię wytłumaczyć, co miało oznaczać słowne starcie bramkarza i obrońcy Chelsea. Rudiger najprawdopodobniej oczekiwał, że Kepa wyjdzie do piłki, a gdy ten nie zareagował, stoper wybił piłkę na aut. Następnie odwrócił się w kierunku goalkeepera i zaczął wyraźnie gestykulować i krzyczał na niego. W takim momencie meczu (doliczony czas gry), przy prowadzeniu nie powinno dojść do takiej sytuacji. Praca nad mentalem obowiązkowa.

 

Wygrana [plus]

 

Chelsea wygrała drugi mecz wyjazdowy z drużyną z tzw. Big Six. Fakt, że udało się osiągnąć zwycięstwo w takich okolicznościach cieszy, ale także pozostawia spory margines możliwości poprawy. Równie dobrze mogło dojść dzisiaj do deklasacji drużyny Lamparda, gdyby przeciwnikiem był ktoś w lepszej formie i skuteczniejszy w ataku. Pozostaje mieć nadzieję, że odwrócenie losów spotkania, po raz pierwszy w tym sezonie, pomoże Chelsea wskoczyć ponownie na właściwe tory i ugruntować swoją pozycję w czołowej czwórce przed 1/8 finału Ligi Mistrzów z Bayernem.

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close