Czy skrócenie zakazu transferowego jest potrzebne młodej Chelsea?

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 19.11.2019 22:05 / Ostatnia aktualizacja: 19.11.2019 22:05

Sprawa 2019/A/6301 to nie kolejny przypadek z serii „Z archiwum X”, a oznaczenie akt związanych z zakazem transferowym nałożonym na Chelsea w ubiegłym roku. Jutro Sąd Arbitrażowy ds. Sportu wysłucha apelu przedstawicieli The Blues o skrócenie, nałożonego w zeszłym roku, wyroku zakazu transferowego na dwa najbliższe okna i prawdopodobnie ogłosi werdykt w przyszłym miesiącu. Przypomnijmy, że zespół z Londynu został ukarany za, niezgodne z przepisami, kontraktowanie graczy poniżej 16-tego roku życia. Gra toczy się o możliwość sprowadzenia nowych piłkarzy w styczniowym okienku, choć wielu ekspertów debatuje czy starania działu prawnego są drużynie Lamparda koniecznie potrzebne.

 

W klubie panuje pełen optymizm, nawet biorąc pod uwagę potępiający osąd wydany przez komisję odwoławczą FIFA w kwietniu i opublikowany na początku tego miesiąca w 44-stronnicowym werdykcie, wyszczególniającym 150 naruszeń zasad z udziałem 69 piłkarzy akademii, w ciągu kilku sezonów. Mimo to Chelsea użyje argumentów – wśród których są dwa kluczowe elementy linii obronnej zgłoszonej do FIFA przez zespół prawników, na czele z Adamem Lewisem – przed panelem trzech niezależnych arbitrów w CAS.

 

Być może, co ważniejsze, powinni oni wskazać na względną łagodność wykazaną przez FIFA w sierpniu, w przypadku podobnych naruszeń przepisów z udziałem Manchesteru City. Kwestią sporną pozostaje czy Chelsea powinna mieć taką samą możliwość odwoławczą, co panujący mistrzowie Anglii, którzy skorzystali z niedawno przyjętego kodeksu dyscyplinarnego organu zarządzającego, aby przyjąć grzywnę w wysokości 370 tysięcy franków szwajcarskich, za naruszenie artykułu 19-tego. Artykuł ten dotyczy przelewów za transfery zagraniczne. Nowy kodeks wszedł w życie w lipcu i skutecznie pozwala klubom wnieść wkład we własną sankcję, jeśli zaakceptują zarzuty. Ta droga nie była otwarta dla Chelsea, kiedy pierwotnie została ukarana grzywną w wysokości 600 tysięcy franków i zakazem transferowym na dwa okna.

 

W Chelsea panuje pewien poziom zaufania, że tym razem argumenty prawników będą miały odpowiednią moc, podobnie jak pod koniec 2009 roku, kiedy skutecznie odwołali się od podobnego zakazu FIFA, nałożonego za podpisanie kontraktu z młodym francuskim pomocnikiem Gaelem Kakutą z Lens. Następne kilka dni pokaże czy ta niezachwiana wiara zostanie nagrodzona i dział rekrutacji będzie mógł zacząć rozglądać się za wzmocnieniami na styczniowe okno transferowe, jeśli klub i Frank Lampard wyrażą taką potrzebę.

 

– Jestem zainteresowany werdyktem CAS, ponieważ oczywiście wpłynie to potencjalnie na nasze ruchy w styczniu. Jako Chelsea zawsze będziemy szukać pola do poprawy, jeśli tylko będziemy mieli na to szansę i jeśli na rynku znajdą się piłkarze, którzy wniosą nową jakość do naszego zespołu – powiedział Lampard przed ostatnim meczem z Ajaksem w Lidze Mistrzów.

 

Jednak niezależnie od tego czy kajdany FIFA zostaną zerwane w połowie sezonu czy latem, menadżera Chelsea czeka nowe wyzwanie, takie, którego nie doświadczył jeszcze w karierze trenerskiej. W pewnym momencie Lampard będzie musiał zrównoważyć nacisk, jaki położył na budowanie drużyny wokół młodych i energicznych piłkarzy z akademii z wysoko rozwiniętymi zawodnikami z zewnątrz. Dla trenera, którego najlepszymi transferami w Derby były wypożyczenia zawodników z Chelsea, ta nowa sytuacja oznacza wpłynięcie na nieznane i potencjalnie zdradzieckie wody.

 

Choć Chelsea zajmuje trzecie miejsce w lidze, osiem punktów za liderem z Liverpoolu i ma zaledwie dwa punkty mniej niż drużyna Sarriego na tym samym etapie poprzedniego sezonu, niewielu zaprzeczy, że drużyna nadal wymaga wzmocnień, jeśli klub ze Stamford Bridge chce zmniejszyć dystans do The Reds. Dawna Chelsea, zawsze niecierpliwie dążąca do sukcesu, z pewnością sięgnęłaby głęboko do kieszeni, w obawie o pozostanie za resztą konkurentów. Do ich dyspozycji pozostają ogromne środki finansowe. Wrócili do Ligi Mistrzów ze wszystkimi jej dodatkami finansowymi i zebrali znaczne fundusze ze sprzedaży Hazarda do Realu oraz 58 milionów funtów z transferu Moraty do Atletico.

 

Pedro i Giroud kończą się latem kontrakty, a obaj zawodnicy wypadli na margines, podczas gdy Willian, ostatnio w świetnej formie, musi jeszcze uzgodnić warunki nowej umowy. To może tłumaczyć zainteresowanie kupnem Jadona Sancho z Borussi Dortmund, Wilfrieda Zahy z Crystal Palace lub napastnika Lyonu Moussy Dembele. Postęp Bena Chilwella, tak imponującego na lewej obronie Leicester City, przyciągnął pożądliwe spojrzenia, a Chelsea pozostaje opcja odkupu Nathana Ake z Bournemouth za 40 milionów funtów.

 

To, czy któryś z tych graczy zasili zespół ze Stamford Bridge pozostaje sprawą otwartą, jednak z pewnością każdy byłby z miejsca wzmocnieniem zespołu. Istnieje jednak ryzyko, że przesunięcie wydatków wyraźnie w stronę nowych graczy mogłoby zakłócić delikatną równowagę, która do tej pory tak świetnie służyła trenerowi i ożywiła wyraźnie drużynę.

 

Większa część sezonu Chelsea wydawała się wyjątkowa: od okoliczności zatrudnienia nowego trenera, po atmosferę wokół Stamford Bridge i bazy treningowej Cobham, a także sposób, w jaki młodzi gracze, niecierpliwie wypatrujący swojej szansy, skorzystali z okazji, którą otrzymali.

 

Lampard nie musiał się zbyt mocno pochylać nad tą grupą, biorąc pod uwagę, że w klubie są starsi piłkarze, którzy byli stosunkowo słabo wykorzystywani (GIroud, Pedro), a wpływ innych jak Rudiger czy Loftus-Cheek nie był tak wyraźny przez kontuzje. Zamiast tego postawił swoją reputację na szali, stawiając na młodzież i po sześciu zwycięstwach z rzędu w lidze został nagrodzony. Tammy Abraham i Mason Mount rozkwitli i prawdopodobnie pojadą z drużyną Anglii na Euro 2020. Tomori zostałby wypożyczony do Evertonu, gdyby Luiz nie odszedł do Arsenalu, a teraz również jest reprezentantem kraju. Reece James zanotował pierwszy występ w podstawie w meczu Premier League w tym miesiącu i już wykazał się wszechstronnością, dzięki której był tak ceniony w Wigan.

 

Callum Hudson-Odoi, który wrócił do sprawności po kontuzji Achillesa, znalazł drogę, która nagle się przed nim otworzyła, odłożył na bok chęć przeprowadzki do Monachium i zamiast tego podpisał nowy kontrakt z Chelsea. Gracz, który na początku roku złożył prośbę o transfer, teraz zdecydował się poświęcić kolejne pięć lat dla obecnej drużyny. Do stycznia ciężko przewidzieć czy zawodnicy, którzy zyskali status stałych bywalców pierwszego zespołu otrzymają kontrakty na miarę swoich zasług dla drużyny. Billy Gilmour, Marc Guehi, Ian Maatsen i Tino Anjorin dostali swoje okazje. Trenerzy z akademii są zachwyceni zachętą, jaką otrzymali piłkarze młodszych roczników. Zmiana polityki klubu podoba się zwłaszcza tym, którzy narzekali na większość kadencji Sarriego czy ostatni etap przygody Conte z klubem.

 

Tak, Liverpool wygrał w tym sezonie na Stamford Bridge i oczywiście Manchester City może w sobotę przeskoczyć Chelsea w tabeli, jednak poczucie optymizmu, które pojawiło się w klubie w tym sezonie, zrodzone z powrotu do klubu trenera i młodej, tętniącej życiem drużyny, pełnej lokalnie wychowanych talentów, było nieodparte. Teraz pojawia się dylemat. Jak by to wyglądało dla Hudosna-Odoia, gdyby Chelsea pobiła swój rekord transferowy, aby ściągnąć Sancho czy Zahę, ponownie stawiając bariery na drodze jego rozwoju?

 

Być może pozostały wątpliwości, co do gry Alonso czy Emersona na lewej obronie, ale jak Maatsen zareagowałby na to, że jego ścieżka nagle została zablokowana przez przybycie Chilwella? Gdzie pasowałby Loftus-Cheeck, gdyby Milinkovic-Savic dołączył do zespołu, oczekując pierwszego składu?

 

Istnieje ryzyko efektu domina, wobec przybycia jednego czy dwóch piłkarzy, który zaburzyłby harmonię w zespole. Tak, rywalizacja w tym sezonie może zostać wzmocniona, ale jaki to może mieć wpływ na długoterminowy rozwój? Jaką to wyśle wiadomość do następnej fali talentów z akademii? Nie minie sporo czasu zanim wrócą dawne demony i obawy. W tym kontekście istnieje argument, że CAS odrzucający apelację Chelsea, odsuwając tak niezręczne decyzje do lata, nie byłby katastrofalny. Niewielu się nie zgodzi, że jeśli młodzież utrzyma jakość, nadal będzie dostawać szanse, nawet w obliczu ostrzejszej konkurencji. Fakt, że obecnie czują smak gry, natychmiastowe wyzwanie dla ich zaangażowania zachęci ich do większych rzeczy lub też podniesie ich poziom gry jeszcze wyżej.

 

Sami gracze byli optymistycznie nastawieni wobec wizji tego, co może przynieść przyszłość.

 

– Musieliśmy sobie z tym poradzić przez cały czas w akademii. W Chelsea jesteśmy przyzwyczajeni do rywalizacji. Musimy tylko ciężko pracować, a kiedy nadejdzie czas, gdy klub będzie mógł podpisać nowe umowy, będziemy gotowi – powiedział Mount.

 

Hojne wydatki podniosą oczekiwania. Chelsea do tej pory trwała w sztucznej bańce, a każde zwycięstwo było fetowane, ponieważ podejmowanie jakichkolwiek wyzwań, wobec utraty Edena Hazarda, wydawało się mało prawdopodobne. Zespołowi wróżono rozpad, wobec ran, jakie poniósł. Wszystko zmieni się w jednym momencie, gdy Marina Granvskaia zostanie sfotografowana obok uśmiechniętego, wysoko cenionego przybysza, z długopisem w ręku i rozłożonym na stole kontraktem. Główny trener będzie musiał poradzić sobie z nowym poziomem presji: może nie ze strony wielbiących go fanów, ale z pewnością ze strony zarządu i świata zewnętrznego. Strach byłby powrotem do bardziej znanych czasów, w których kampanie, które przyniosły trofea, nie zawsze były uznawane za akceptowalne, a sezon bez pucharów był ogólnie uznawany za niedopuszczalny.         

 

Lampard zintegrował absolwentów akademii i zachęcił do bardziej spójnej postawy starszych graczy jak Kovacic czy Jorginho. Od początku głosił realizm i zdawał sobie sprawę z ograniczeń, jakie narzuca na niego sytuacja. Wcześniej, gdy wyniki Chelsea były mniej imponujące na początku jego kadencji, wskazywał na niemożność sprowadzenia nowych graczy, którzy mogliby pomóc jego pomysłowi na grę. Ostatnio próbował jednak zasugerować, że nie potrzebuje wzmocnień.

 

– Jesteśmy na dobrej drodze, prawda? Oczywiście niektórzy gracze weszli i pokazali, że mając możliwości gry, potrafią udźwignąć presję. Ale w tej chwili osiągamy wyniki, dlatego fani są zadowoleni – powiedział Frank Lampard.

 

To sugerowało, że jest gotowy na trudniejsze czasy. Kiedy zaczyna rządzić młodzieńczy entuzjazm, zaczyna pojawiać się niespójność. Bardziej zrównoważony, bardziej doświadczony personel może być potrzebny do przywrócenia pojazdu na właściwe tory. W głębi duszy musi się również zastanawiać, czy gotowość Chelsea do przyjęcia długoterminowej wizji zarządzania zostanie zachowana, gdy zakaz transferowy się skończy. I czy doświadczeni piłkarze, odpowiednio zintegrowani z drużyną, zapewniliby szybsze osiągnięcie trofeów, o jakie ten klub zawsze walczy. Przed Chelsea trudne decyzje, czy to w środku zimy czy latem.

 

 

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Salker
komentarzy: 49
22.11.2019 08:02

Lepiej by nam znieśli ten zakaz Lampard wie co robi...

ainstein666
komentarzy: 138
20.11.2019 08:53

Zgadzam się z autorem. Miałem wysmażony fajny komentarz,ale mi się skasował.. Więc napisze krótko : Nie obawiam się jutra,bo wierze w to co w Chelsea robią dzisiaj.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close