Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Maurício Pochettino przed meczem z Burnley F.C

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 28.03.2024 17:41 / Ostatnia aktualizacja: 28.03.2024 19:35

Główną osią konferencji  były pytania o plagę kontuzji w Chelsea. Aż dziewięciu piłkarzy wypadło przed meczem z Burnley, a trzech będzie ocenianych pod względem zdolności do gry. Pochettino był nieustannie pytany zarówno o Romeo Lavię, który nie zagra już do końca sezonu, ale też o przyczynę tak wielu kontuzji w Cobham. Nie umiał jednak wskazać dokładnej odpowiedzi.

 

— Wciąż musimy sprawdzić kilku graczy, takich jak [Ben Chilwell], który zagrał dwa mecze dla kadry, a wcześniej nie grał. Ma problemy ze swoim kolanem i nie był w stanie dzisiaj trenować. Zobaczymy czy jutro to się zmieni. Enzo też dzisiaj nie stawił się na treningu. Dzisiejsza sesja miała nas wszystkich postawić na nogi, by sprawdzić jacy gracze są gotowi na rozegranie sobotniego meczu.

 

Czy byłeś zaskoczony, że Chilwell zagrał w dwóch meczach dla Anglii?

 

— Sam nie wiem czy byłem zaskoczony. Będąc w klubie nie był w stanie zagrać z Brentford, a z Leicester w FA Cup zagrał tylko kilka minut. Patrząc na to z tej perspektywy było to dla nas zaskakujące, że wyszedł dwa razy w wyjściowym składzie Anglii. Niestety, ale znowu poczuł ból w nodze pod koniec spotkania przeciwko Belgii. Szczęście nam nie dopisuje, bo znowu musimy przeanalizować czy jest zdolny do gry

 

Jak wygląda sytuacja z Romeo Lavią?

 

— Nie ulega wątpliwości, że jego sytuacja jest ciężka. Zagrał tylko 30 minut i nie jest ucieszony tym faktem. Jest nowy w klubie i takie sytuacje czasem się zdarzają w piłce. Już kiedy przybył do klubu, to miał niedoleczone urazy z czasów gry w Southampton. Jak dobrze pamiętacie w pierwszych miesiącach nie był nawet w stanie z nami trenować. Dopiero potem mógł się przygotowywać do gry, ale wcześniej miał problemy ze swoją stopą. Później udało mu się dojść do siebie, zagrał tylko 30 minut, znowu był kontuzjowany i tak od grudnia nie był w stanie trenować. To bardzo przykra informacja, ponieważ jest nowy w klubie, to oczywiste że chce grać, pomóc drużynie. Teraz musimy czekać aż do okresu przedsezonowego, czy nawet do rozpoczęcia nowego sezonu, by był znów w stanie grać.

 

Czy Cole Palmer był rozczarowany tym, że nie mógł zagrać dla reprezentacji Anglii?

 

— Rozmawiałem z nim o tym i był lekko sfrustrowany. Przed pierwszym meczem czuł tylko lekki dyskomfort. Dlatego myślał, że będzie mógł zagrać w drugim spotkaniu, ale tak się jednak nie stało. Teraz już z nim wszystko w porządku i trenuje z resztą drużyny. Przed nami jutrzejszy trening, ale jeżeli pokaże się tak jak dzisiaj, to zagra w sobotę.

 

Noni Madueke okazał wsparcie Sterlingowi, po tym jak go wybuczano. Jak ważny dla Ciebie jest Raheem, w kwestii przebudowy klubu?

 

— Teraz musimy być spokojni i zaakceptować taki stan rzeczy. Naszym głównym zadaniem jest radzenie sobie w tego typu sytuacjach. Pamiętajmy, że mówimy o bardzo doświadczonym zawodniku. Nie chcemy robić nic ponad miarę, żeby nie wywoływać zbędnych emocji. Głęboko wierzę w to, że fani kochają swoich zawodników i będą ich wspierać, tak samo jak my ich. Wiem jak stworzyć dobrą atmosferę, piłkarze mogą mówić o tym jak się czują, ale również wyrażać swoje opinie. Przy tym uważam, że musimy być ostrożni z tym jak przekazujemy wspomniane opinie. Musimy zbudować silne relacje ze wszystkimi, którzy są związani z klubem, a sytuacje takie jak ta są dla nas zrozumiałe, niemniej nie musimy ich akceptować.

 

— Już na ostatniej konferencji mówiłem, że nie zgadzamy się z takim podejściem, bo nasi gracze chcą grać jak najlepiej potrafią. Ludzie mówią tylko, że "bramkarz musi bronić strzały, obrońca musi przejmować piłki". Cała sytuacja wydaje się wyolbrzymiona, w taki sposób, by zwracać na nią uwagę. Również byłem przejęty złością kibiców, tak samo niektórzy piłkarze. Wręcz mogę powiedzieć, że cała drużyna była tym faktem przejęta.

 

— Najważniejsze jest dla nas, że Sterling jest niezwykle doświadczonym zawodnikiem i sam o tym wie. Tuż po spotkaniu, omówiliśmy tą sytuację, a teraz musimy przeć do przodu, przy tym próbując pomóc w ochronie naszych piłkarzy, bo taki jest właśnie nasz obowiązek.

 

— Nasi gracze muszą zrozumieć, że muszą przekonać fanów o naszej dobrej dyspozycji. Ale my wspieramy naszych zawodników, zawodnicy wspierają się nawzajem, kochają swoich kibiców, ale również fani muszą kochać ich. Jeżeli chcemy uniknąć porażek, to musimy stworzyć taki układ. Nie tylko dla drużyny, ale dla nas wszystkich. Stąd też musimy spokojnie podchodzić do sprawy i tłumaczyć nasze odczucia. W pełni rozumiemy, że jest to powiązane z emocjami, które czuć na stadionie. Widać to też po tym, jak ludzie zachowują się na co dzień. To normalne, że kibice chcą, by ich klub wygrywał mecze i grał dobry futbol. Oczekiwania są naprawdę duże, ale my jesteśmy spokojni, mimo ciążącej na nas presji.

 

Czego się spodziewasz po Burnley?

 

— To nie będzie łatwy mecz. To drużyna która czuję dużą swobodę na boisku. Bardzo dużo biegają, grają fizycznie i posiadają wielu dobrych, w tym młodych piłkarzy. Dla nas, jak w sumie zawsze to będzie ciężka przeprawa bo nie jesteśmy w miejscu, w którym być powinniśmy. Musimy wygrać i pokazać się z dobrej strony na murawie. Trzeba pamiętać, że w Premier League nie ma łatwych spotkań, a Burnley jest drużyną która dobrze się prezentuje na boisku.

 

Jak oceniasz Vincenta Kompany`ego w roli trenera?

 

— Myślę, że radzi sobie wyśmienicie. Ma za sobą niesamowity sezon w Championship. Nie oceniam jego pracy tylko pod względem rezultatów, ale całego procesu, przez który widać jak wielki potencjał drzemie w jego drużynie. Wykonuje fantastyczną pracę, on i jego sztab.

 

Jaką wiadomość chcesz przekazać swoim zawodnikom, w związku z tym, że zostało już tylko 11 spotkań do końca? Czy masz wyznaczony realistyczny cel w głowie?

 

— By wygrać następne spotkanie. Nie ma co wybiegać w przyszłość. Musimy się skupić na najbliższym meczu, a po nim skupić się na następnym. Z naszymi problemami [kontuzjami] najważniejsze jest, by wprowadzić odpowiedni balans. Wszystko jest oparte o odpowiednie decyzje, zarówno w kwestii wyjściowej 11-stki, ale też taktyki na każde spotkanie.

 

Czy kontuzja Lavii, to ten sam uraz, który miał po przybyciu z Southampton?

 

— Nie, to inny uraz. Ciężko mi to wyjaśnić, bo nie jestem doktorem. Dla mnie najważniejsze w tym jest to, że przez te 9 miesięcy tylko przez kilka tygodni był w stanie z nami trenować. Kiedy do nas dołączył nie mógł trenować, bo był kontuzjowany. Jak dobrze pamiętam to miał problemy z biodrem. Potem miał problemy ze stopą, kiedy w końcu zaczął z nami trenować. Miał zagrać przeciwko Wolverhampton, po tym jak z nami trenował kilka tygodni. Tak się jednak nie stało i wyszedł dopiero na mecz przeciwko Crystal Palace, znowu złapał kontuzje i nie był już w stanie z nami trenować.

 

— Ktoś mógłby pomyśleć, czy przypadkiem moje metody nie są zbyt ostre. Ale problemy Lavii nie zaczęły się od treningów ze mną. To naprawdę dołująca sytuacja. Jesteśmy pełni nadziei, że w przyszłości będzie silniejszy, postaramy mu się w tym pomóc, by w następnym sezonie mógł pokazać swoją formę, w jak najlepszej okazałości.

 

Czy kiedykolwiek wcześniej miałeś taką sytuację?

 

— Wcześniej? Nie, ale zawsze dzieje się coś nowego. Po 15 latach bycia trenerem może raz miałem taką sytuację.

Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

eGzid
komentarzy: 802
30.03.2024 09:39

Czekajcie bo nie rozumiem, to klub nie przeprowadza badań lekarskich przy podpisywaniu zawodników? Jak można było wziąć kota w worku, z niezaleczonymi kontuzjami? Im dalej brniemy z tym zarządem i sztabem tym gorzej.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close