Konferencja prasowa Mauricio Pochettino przed meczem z Leeds
Dodano: 27.02.2024 17:12 / Ostatnia aktualizacja: 27.02.2024 17:12Jak z kondycją u zawodników po niedzieli?
— Wszyscy jesteśmy zmęczęni. Nigdy nie jest łatwo się zregenerować kiedy przegrywasz finał. Jestem zadowolony, uważam że zawodnicy są już bardzo skupieni na następnym spotkaniu. Każdy chciałby jutro zagrać.
— Jesteśmy oczywiście rozczarowani porażką w finale Carabao, ale już jutro znów gramy. Jestem zadowolony, bo moim zdaniem zawodnicy pozytywnie zareagowali.
Jak ciężko jest pozbierać siebie i zawodników po takiej porażce?
— Nie jest to ciężkie, ponieważ nie mamy czasu się zamartwiać. Musimy już być gotowi na jutro. Oczywiście są to inne rozgrywki, ale w nich również chcemy zajść do finału. Musimy być gotowi, bo zagramy z bardzo dobrym przeciwnikiem. Leeds wygrało osiem swoich ostatnich spotkań, są w dobrym momencie. Właśnie dlatego musimy czuć się pewni siebie i pełni energii.
Czy od niedzieli rozmawiałeś z właścicielami?
— Tak, rozmawialiśmy. Przywitałem się z nimi na stadionie tego samego dnia.
Opowiesz nam o czym rozmawialiście?
— O spotkaniu, o zmarnowanych sytuacjach, przez które przegraliśmy. Moim zdaniem graliśmy dobrze w regulaminowym czasie. Tworzyliśmy najlepsze sytuacje, ale na sam nie koniec nie potrafiliśmy ich wykończyć. Tak się dzieje od początku sezonu, to żadna nowość.
— Nie możemy się doczekać spotkań w FA Cup i powrotu Premier League. Chcemy wygrywać każde spotkanie, żeby w lidze skończyć jak najwyżej.
Czy nadal czujesz wsparcie zarządu?
— Tak, okazali mi je. Najpierw cały zarząd wsparł mnie po meczu, a później Todd Boehly wysłał mi bardzo miłą wiadomość prywatną.
Myślisz, że niektórzy twoi zawodnicy czują na sobie presję z powodu wielkich pieniędzy, które na nich wydano?
— Nadajemy temu kontekst. Porozmawiajmy o tym co widzieliśmy w meczu. Zawsze szanuję opinie dziennikarzy i ekspertów, wasze spostrzeżenia.
— Mam dobrą relację z Garym Neville'm, ale moim zdaniem jest niesprawiedliwy. Po 90 minutach byliśmy lepsi i bardziej zasługiwaliśmy na wygraną. W ostatnich 10, 15 minutach stworzyliśmy mnóstwo sytuacji do strzelenia, ale nie potrafiliśmy ich kończyć. Zabrakło nam też trochę szczęścia.
— Gdybyśmy wygrali po 90 minutach wszyscy ludzie inaczej by się dziś wypowiadali. Nie mogą, bo straciliśmy bramkę w dogrywce, w której byliśmy zmęczeni i nie potrafiliśmy jej dobrze rozegrać.
— Chcieliśmy dobić Liverpool. Wszedł Nkunku, Mudryk, Madueke. Odświeżyliśmy atak i byliśmy gotowi nacierać, grać wysokim tempem. Nie zamurowaliśmy się.
— Gallagher był jednak zmęczony, Chilwell miał swoje problemy, a wczoraj dowiedzieliśmy się o kontuzji Nkunku. Nie wiemy jak to się stało.
— Chcę również naprostować, bo niektórzy przekręcają moje słowa. Nie kazałem zawodnikom grać na rzuty karne. Nie przesadzajcie. Jesteśmy odważnymi ludźmi. Wpuściliśmy ofensywnych zawodników, nie zabijaliśmy meczu.
— Musimy być ostrożni w analizach meczowych. W dogrywce przeszliśmy na 4-3-3, w którym nie graliśmy najlepiej na ostatnich 20 metrach, ale na koniec dogrywki wyrównaliśmy poziom.
— Nie byliśmy o wiele gorsi. Kelleher grał świetnie, Van Dijk strzelił po dośrodkowaniu Tsimikasa. Cofnijmy się trochę. Po meczu z Wolves graliśmy z Villą, Crystal Palace i Manchesterem City na wyjeździe, a na sam koniec finał na Wembley.
— Jeśli podsumujemy podstawowy czas gry to wyjdzie na to, że byliśmy lepszym zespołem. Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni z porażki, ale analiza napawa optymizmem. Jeżeli ludzie chcą to niech opowiadają, że zignorowałem Todda. Czasem mam problem ze zrozumieniem angielskiego, więc być może te wypowiedzi, w tym Garry'ego, mi pomogą. Chcę być wokół odważnych ludzi.
— Wszyscy moi przyjaciele są odważni. Gary też. Wszyscy jesteśmy. Teraz dowiadujecie się, że Nkunku jest kontuzjowany, ja też wcześniej nie wiedziałem. Czy gdyby był w pełni sił w ostatnim meczu, pomógłby nam bardziej? Mecz wyglądałby inaczej? Jest zbyt wiele czynników, żeby to ocenić.
— Jesteśmy zawiedzeni, bo nasz projekt ma polegać na wygrywaniu. Z drugiej strony, Liverpool dał Kloppowi 4 lata zanim wygrał mistrzostwo. Wymieniał graczy, styl gry, ale miał wsparcie z każdej strony. Teraz są w miejscu na jakie zasłużyli.
— Dla nas finał po siedmiu/ośmiu miesiącach jest niesamowitym osiągnięciem. Naszym zadaniem jest meldować się w finałach, chociaż szkoda, że nie wygraliśmy.
— Zbyt wielu młodych zawodników pokazało, że to dopiero ich pierwszy finał. Teraz już zdobyli to doswiadczenie - mecz finału przed 90000 ludzi. Widzieliśmy, że w pierwszych 15/20 minutach niektórzy byli nerwowi. W następnych finałach będzie lepiej.
Mówiłeś, że Klopp miał 4 lata na pierwsze mistrzostwo, myślisz że ty będziesz tu po 4 latach?
— Nie jest to w moich rękach. Mamy dobrą relację z zarządem, po ich stronie leży zaufanie do nas. To nie moja decyzja.
Niecodzienne jest, żeby trener dostawał tyle czasu...
— Gdzie to jest niecodzienne?
W tych czasach już wszędzie...
— Nie w Manchesterze City i Liverpoolu.
To tylko dwa kluby.
— I jakie są tego skutki? Osiągają sukcesy, czy nie?
Teraz tak...
— Dla mnie to najlepszy przykład klubów, te które wygrywają.
— Taka jest rzeczywistość. Jeżeli chcesz odnosić sukcesy wzoruj się na ludziach, którzy również je odnoszą.
Czy ciebie bądź graczy zabolała krytyka?
— Zawsze będę bronił zawodników i stawał za nimi. Wiadomo, w Chelsea inaczej się ocenia zawodników, niż gdzie indziej. Musimy akceptować krytykę jak Chelsea.
— Nikt nas nie zmuszał, żeby tu przychodzić, nikt nie przystawił pistoletu do głowy. Wiedzieliśmy, że będzie tu presja. W Chelsea panuje kultura wygrywania. To trochę inny projekt, niż gdziekolwiek indziej.
Czy ten projekt dobrze funkcjonuje?
— Zależy od perspektywy. Jeżeli się zagłębiać w to wszystko, to uznasz, że idzie nam dobrze. Bycie w finale, ale przegranie go można przeanalizować na kilka sposobów.
Jak ważny jest jutrzejszy mecz?
— W FA Cup zawsze są ważne mecze. Chcemy spróbować wygrać te trofeum, po tym jak przegraliśmy pierwszy finał. Musimy zagrać dobrze, z odpowiednią energią.
Czy zdajecie sobie z zawodnikami sprawę z rywalizacji pomiędzy Chelsea, a Leeds?
— Tak, wszyscy o niej wiemy. Rozumiem dlaczego nasi kibice są rozczarowani, ale potrzebujemy jutro ich pomocy. Dobra atmosfera będzie jutro ważny.
— Leeds będzie nacierać, a na trybunach będzie cztery lub pięć tysięcy kibiców. Ten mecz będzie ciężki.
Jak poważna jest kontuzja Nkunku? Czy jest ciężko, kiedy zawodnicy "łamią się" na nowo od razu po powrocie?
— Tak, to ważny punkt. Po 90 minutach z Liverpoolem byliśmy lepsi. W dogrywce i Gallagher i Chilwell zaczęli mieć swoje problemy.
— Inni zawodnicy, tacy jak Gusto, Colwill, Disasi, Caicedo, czy Enzo byli zmęczeni. Nie mogliśmy ich zmienić, bo Lavia, Ugochuwku, czy Chukwuemeka są kontuzjowani. Nie mieliśmy jak pomóc zespołowi, dać energii do środka pola.
— Odnosząc się do Nkunku, tak, to dla niego ciężkie. Obserwowaliśmy go w presezonie w Stanach, grał wyśmienicie przed kontuzją kolana. Po prawie ośmiu miesiącach, nawet gdy był gotowy do gry, nie przypominał już zawodnika, którym był.
— Znamy jego potencjał, najlepiej spisywał się w Bundeslidze. Teraz to nie ten sam zawodnik, nie ma takiego wpływu, nie miał w finale. Niesprawiedliwie jest go oceniać przy tylu kontuzjach, ale musimy szanować opinie.
— To kiepska sprawa dla nas, dla zespołu. Nie możemy wystawić zawodnika, który da nam przewagę, strzeli kilka bramek.
Wracając, jak poważna jest kontuzja Nkunku?
— Przepraszam, rozkojarzyłem się. W tym momencie myślimy, że trzy, cztery tygodnie. Mamy nadzieję, że tylko tyle.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
OMG!!
Można wymagać od Pocha więcej, mógł lepiej dobierać taktykę, nakręcać zawodników ale współczuje mu.
Ma tylko kilku dobrych piłkarzy, reszta to kuternogi albo patałachy.
Niech daje więcej szans Gilchristowi i Casadeiowi!!
Tylko zawodnicy z akademii mogą nas uratować, chyba, że znowu trafi nam się kolejny Palmer, jak ślepej kurze ziarno ;)
Daj spokój.Klopek miał jeszcze gorszy skład amatorski od nas.A jakoś potrafił z tego ułożyć drużynę która dała mu zwycięstwo i puchar.